Skocz do zawartości

[MLP] Odkryć swój specjalny talent - Flame Storm (FreeFraQ)


Applejuice

Recommended Posts

- Bede szczera... poszłam z Light do EverFree, chciałam tylko zobaczyć ten stawek, co mi tak dużo opowiadalas... A, podczas biegu, potknęłam się o jakiś dość ostry korzeń... i no powstała mi ta rana.... z początku, tylko mnie łaskotało, teraz mnie to strasznie boli... - powiedziałam lekko łzawiąc z bólu. " Chyba mi się ta rana zwiększyła, bo jak taka mała rana, może tak bolec?! " - wykrzyczałam w myślach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 242
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Przecież wiesz, że nie wolno chodzić samemu do Lasu Everfree! Wtedy moje zachowanie było nieuzasadnione... ale myślałam, że ty będziesz mądrzejsza, Flame!

Apple Bloom przerwała twojej matce kazanie.

- Ostry korzeń? - spytała z zainteresowaniem. - Pamiętasz, jak wyglądał?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale... nie byłam sama... tylko z Light...- mruknełam cicho. A, co do pytania... t-tak chyba pamiętam... taki trochę zygzakowaty z ostrymi prawie, że prostymi kolcami. - odparłam, unikając stawania na zranionej nodze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale jesteś jeszcze dzieckiem! I to bardzo małym! - nie dawała za wygraną matka. - Light również jest niepełnoletnia! Applejack, weź coś powiedz!

- Yyy... - zakłopotała się pomarańczowa klaczka. - No, ten tego... Light, mówiłam ci, że Las Everfree jest zbyt niebezpieczny dla ciebie. Za karę... nie sprowadzę ci farb z Canterlot.

- Cooooo...?! - jęknęła Light. - N-nie... mamoooo!

Rozpłakała się. Applejack jeszcze bardziej się zakłopotała.

- Moja droga - powiedziała Fire, zwracając się do Lighting. - Musisz wiedzieć, że to dla twojego dobra. Masz nauczkę. A ty - dodała szeptem w kierunku Applejack. - Musisz się jeszcze sporo nauczyć o rodzicielstwie.

Nieprzyjemną dyskusję przerwała Apple Bloom.

- Flame Storm, pokaż mi ten korzeń... Mam nadzieję, że to nie jest to, o czym myślę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mamo... przestań się wymądrzać... Gdyby nie ja, Apple by nie poszła zemną... wiec to moja wina... i nie powinna mieć kary, ale co ja wiem... - powiedziałam puszczać oczko Light które chyba zauważyła. -Pani Bloom dobrze ale, może pierw ktoś mi te ranę opatrzy? Nie chce zakażenia jakiegoś... - mruknęłam cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och, oczywiście, wybacz - powiedziała szybko Apple Bloom, pozwalając, byś się o nią oparła. - Mam nadzieję, że nie boisz się doktora, co? - spytała z uśmiechem. - Opatrzenie tej rany może trochę boleć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wiem... nie powinnam się bać, nie? A, do tego, że będzie bolało... i tak mnie już strasznie boli, wiec mi tylko zależy, żeby ten ból zniknął. - powiedziałam wycierając łzy. - I mamo, proszę nie wymądrzaj się, ponieważ nie chce zbędnych kłótni, o "naukę" o rodzicielstwie. Przez co może wyjść na to, że nie będę mogła się spotykać z Light, wiec jeszcze raz prosze... - powiedziałam nieco stanowczo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hah - zaśmiała się żółta klaczka. - Odważna z ciebie dziewczynka!

Zrobiła ci delikatnego kuksańca, po czym zwróciła się do twojej matki:

- Fire, nie masz nic przeciwko, jeżeli zaprowadzę twoją córkę do lekarza?

- Och - odrzekła znacząco Wind. - Oczywiście, że nie...

- A ja mogę iśc z wami?! - spytała Light.

- Przecież ty jesteś zdrowa - wtrąciła się Applejack. - Nie ma potrzeby, byś szła razem z Flame do lekarza.

- Alee..!

- Siostrzyczko, niech idzie! - krzyknęła dziarsko Bloom. - No, chodźcie, dziewczynki...

Zostawiłyście zakłopotane matki w tyle.

Znaleźliście się na głównym placu w Ponyville. Słońce świeciło, a kucyki do okoła biegały, ciesząc się letnią pogodą.

- Storm - zwróciła się do ciebie Apple Bloom. - Czy... wydarzyło się coś... dziwnego, kiedy byłyście razem w lesie?

Ciekawe... czyżby wiedziała coś o "sekreciku", o którym wspominała Zecora?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No... chyba pierw skaleczyłam się tym dziwnym krzewem, potem zobaczyłam w oddali, jakiegoś kuca... a raczej, szkielet kuca... który miał chyba, chęć na Apple... Ale, przez to, że zauważyłam go, nie podszedł. - powiedziałam nieco głośniej niż zwykle. Może... miałam halucynacje... - odparłam głośno jednocześnie patrząc się na Light.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bloom milczała. Dopiero po dłuższej chwili odezwała się cicho:

- Powinnyśmy pójść do Zecory. Ale najpierw odwiedzimy doktora.

Dotarliście do małego budynku w centrum miasta wykonanego z marmuru. Wywieszony szyld głosił: Na każdą chorobę, na każdą kieszeń.

Ściana była cała oblepiona różnymi ulotkami leków, szczepionek i informacjami o godzinach przyjęć. Jedna kartka szczególnie cię zadziwiła:

UWAGA: Electum Misipiones - epidemia! Strzeżcie się!

Poniżej zostało umieszczone zdjęcie dziwnie wyglądającej rośliny z kolcami i niebieskimi kwiatami.

Weszliście do sali, która była wyjątkowo pusta. Jedynie gdzieniegdzie krzątały się pielęgniarki.

Powitał was lekarz, który właśnie popijał sobie herbatkę w kącie przy drewnianym stoliku.

- Och! Witam panie bardzo serdecznie! - powiedział z promiennym uśmiechem. - Zapraszam do gabinetu.

Widząc, jak podbierasz się o Apple Bloom, zacmokał.

- Ach, problemy z nogą? Nie martw się, mała, zaraz ją naprawimy!

Ogier zaprowadził was do małego pomieszczenia, gdzie mieściła się waga, biurko oraz łóżko. Doktor usiadł przy biurku i wziął do kopytka długopis, podsuwając jednocześnie jakąś kartkę.

- Zanim zrobię cokolwiek - zwrócił się do ciebie - przedstaw mi się i powiedz dokładnie, co się wydarzyło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nazywam się FlameStorm, i no skaleczyłam się w Lesie Everfree... o jakiś zygzakowaty korzeń, z prawie prostymi kolcami. To znaczy... potknęłam się o niego. Z początku, nie bolało mnie to, z czasem ból się zwiększał. No i to chyba tyle. - powiedziałam spokojnie, oglądając sale.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Yhm... - mruknął doktor.

Podszedł do ciebie i obejrzał uważnie twoją nogę.

- Ojojoj... Nie obędzie się bez operacji. Aż dziw, że przez jeden, głupi korzeń stało się coś takiego!

- Co się stało, doktorze? - spytała zmartwiona Light.

- No więc... - odrzekł niepewnie lekarz. - Do środka... nogi... dostało się coś, co niszczy tkankę. Każdy ruch musi sprawiać tobie problem, prawda? Ale pozbędę się tego bardzo szybko. Musisz mi jednak powiedzieć, czy zgadzasz się na operację, bo bez tego ani rusz!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To dobrze - powiedział doktor. - Nie pozostaje nam nic innego, jak udać się na salę operacyjną...

Otworzył drzwi i wyszedł na korytarz, wołając: "Siostro! Przygotować łoże!".

- Wow... Flame! - szepnęła Light z zachwytem. - Ty się chyba niczego nie boisz!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- ... Jesteś niesamowita! - wykrzyknęła z zachwytem. - No nic... do zobaczenia! I powodzenia!

Czyjeś silne kopyta pochwyciły cię i usadowiły na miękkim łożu. Poczułaś, jak ktoś z tyłu popycha ten "pojazd" w kierunku ogromnych drzwi.

Otworzyła je siostra. Znalazłaś się w dużej, białej sali, na której ścianach wisiały różnorakie noże i narzędzia chirurgiczne. Wokół stołu operacyjnego zebrało się już mnóstwo lekarzy z chustami na twarzach.

Przenieśli cię na stół. światło od dużej lampy zwisającej z sufitu oślepiło cię.

- No nic. - Doktor uśmiechnął się i wziął do reki strzykawkę. - Teraz sobie trochę pośpimy...

Czułaś, jak ogromna igła wbija ci się prosto w udo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Syknęłam z bólu. Ale po chwili, lek zaczął działać. Czułam się co raz bardziej śpiąca, aż w końcu zasnęłam. Znalazłam sie na ulicy PonyVille, ale jakieś starsze te ulice były i młodsze kuce niż wtedy kiedy żyje. " G-gdzie ja jestem?" - zapytałam samą siebie. Zauważyłam potem, że stoję koło mojego domu, a z domku dochodziły jakieś głosy, Czyżbym cofnęła się w czasie? " Może to nie grzeczne, ale ciekawe kto tam siedzi. " - pomyślałam wchodząc po cichu do domu. Zobaczyłam... mame i tate w dość dwuznacznej sytuacji. Z jednej strony robili wygłupy, całowali się, a z drugiej trochę póżniej... Ugh... Jak oni mogą to robić? - mruknęłam sobie pod nosem, zasłaniając oczy kopytkiem. Nie wiem, co mama z tatą robili, ale widać, że im się to podobało. Nie chciałam tego oglądać, odwróciłam się i powolnym krokiem wychodziłam z domu. Kiedy już wychodziłam, usłyszałam jak Mama krzyczy na ojca. Coś w stylu... " Miałeś uważać do siana! Czemu się zgodziłam bez... no nie wiem! Do siana nie wiem! Tatuś chyba powiedział. " Oj uspokój się Fire, przecież chciałaś mieć dziecko" " Tak! Ale nie teraz!" Ehh... nie ważne i tak już za późno. " Hej czekaj, czekaj... Czy to nie przypadkiem... Nie... to niemożliwe... to tylko jakiś pokręcony sen " - pomyślałam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli otwierałaś oczy. Nadal byłaś senna, ale jakiś wewnętrzny impuls kazał ci się już przebudzić.

Dostrzegłaś uśmiechniętą twarz doktora w białej chustce oraz oślepiające światło z lampy.

- No i proszę! - wykrzyknął radośnie. - Już po wszystkim! Teraz tylko parę dni pochodzisz w gipsie... I nim się obejrzysz, a będziesz zdrowa!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Światło oślepiało mnie jeszcze przez chwile, aż któryś z doktorów je wyłączył. Zobaczyłam, że wyjeżdżam z sali operacyjnej, na mięciutkim łóżeczku. " Pewnie Apple i Pani Bloom czekają na mnie " - pomyślałam i zobaczyłam, że przenoszą mnie na inną sale. - Doktorze, jak dobrze myślę. Teraz gips trzeba założyć tak? - zapytałam skołowana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och, nie - odrzekł z uśmiechem lekarz. - Gips założyłem ci w trakcie operacji. Spójrz.

Wskazał kopytkiem na twoją nogę. Była ze dwa razy grubsza, pokryta białym gipsem.

- Następnym razem uważaj, bo nie będzie tak wesoło - ostrzegł, wymachując w powietrzu strzykawką. - Och... Jeślibyś mogła, przyprowadź tutaj... Apple Bloom, o ile dobrze pamiętam, dobrze? Powinna siedzieć na tym korytarzu, po prostu skręć w lewo - powiedział. - Muszę z nią porozmawiać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Dziwny był ten sen... Może.. zapytam się mamy, jak przyszłam na świat... Nie wiem... " - pomyślałam, po czym powoli stanęłam na kopytach. - Dziękuje doktorze za wszystko. I zaraz Panią Bloom przyprowadzę. - powiedziałam weselej wychodząc powoli z sali. Minęła chwila zanim doszłam Do AppleBloom i Light... Ten gips skutecznie spowalniał moje ruchy. Po trzech minutach, zobaczyłam Bloom i Apple, siedzące na korytarzu. - Pani Bloom, pan doktor chce z tobą po rozmawiać. Dlatego powiedział, żebym cie przyprowadziła do niego. Tylko.. nie wiem na jaki temat, ale to nieważne. - powiedziałam radośnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och, Flame! Świetnie, że już wszystko w porządku - powiedziała. - No nic... Pójdę porozmawiać z doktorem. A wy, dziewczynki, poczekajcie tu na mnie.

Apple Bloom ruszyła korytarzem, po chwili znikając wam z oczu.

- No i? Jak było? - spytała podekscytowana Light. - Naczekałam się tu po wsze czasy! Czemu tak długo to trwało? Myślałam, że umrzesz, no!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No... nie wiem - odrzekła niepewnie klaczka. - Nie chcę znowu sprawiać kłopotu, i nie chcę żeby mama na mnie krzyczała... Jak chcesz to idź, ja tu zostanę - dodała, siadając na pobliskim krześle z czarnej skóry.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okey, to zaraz wracam. hi hi... - zachichotałam i próbowałam isc dość szybko, jakoś mi się to udało. " No to zobaczmy na jaki temat tam gadają." - pomyślałam przystawiając ucho do drzwi. " Podsłucham chwilkę i spadam do Light, nie chce kolejnej wpadki..." - dodałam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...