[ZAKOŃCZONE]Equestria: Nowe życie (by Wizio)

[Wizio]

Wszedłem do swojego domu po czym udałem się do pokoju. Wyciągnąłem z juków kartkę oraz pióro i atrament po czym zacząłem pisać:

Kochana Applejack... jeśli to czytasz, to znaczy, iż mnie już nie ma w Ponyville. Wyruszam w dalszą część mojej niekończącej się podróży i mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Nie chce cię opuszczać, lecz tak musi być i mam nadzieję, iż kiedyś to zrozumiesz...

Kończąc pisać położyłem kartkę na stole w salonie, a obok niej jabłko, które dostałem od swoich rodziców, następnie skierowałem się w stronę drzwi i opuściłem mieszkanie. Ostatni raz spojrzałem na swój dom po czym ruszyłem na wschód do miasta Manehatan.

[Nightmare]

Podróż była długa, ale w pewnym momencie, niedaleko torów, poczułeś, jakby ktoś cię śledził.

[Wizio]

- Applejack... - powiedziałem zły. - Wyjdź z ukrycia i łaskawie przestań mnie śledzić - powiedziałem prawię pewny, że to właśnie ona. Miałem też po części nadzieję, iż mi się tylko wydawało.

[Nightmare]

- Pudło - powiedział ktoś z góry. - AJ leży w łóżku, z pyszczkiem w poduszce.

[Wizio]

- Takie jest życie... - rzuciłem beznamiętnie ruszając dalej. Nie miałem ochoty na żadne nieistotne rozmowy, które tylko spowalniały moją wędrówkę.

[Nightmare]

- Musisz wrócić! Applejack cię potrzebuje! - ponownie krzyknął głos z góry.

[Wizio]

- Czyżby? - kolejny raz rzuciłem beznamiętnie idąc dalej przed siebie. - Moja podróż jest wieczna i dopiero teraz sobie to uświadomiłem. Przepraszam was ale muszę...

[Nightmare]

- Wpakowałeś się w to sam, teraz już odwrotu nie ma. - przed tobą nagle wylądowała Rainbow.

[Wizio]

- I co? Zmusisz mnie do powrotu? - zapytałem zatrzymując cię. - A pomyśl co byś zrobiła na moim miejscu jakbyś miała szanse dołączyć do tych całych Wonderbolts... Musiałabyś je opuścić, a tak samo jest teraz ze mną...

[Nightmare]

- Wonderbolts dają urlopy i przerwy od treningów.

[Wizio]

- Też będę raz po raz tu wracał, lecz ja też mam rodzinę, której nie widziałem ponad dwa lata... - powiedziałem wzdychając i spuszczając wzrok na ziemie.

[Nightmare]

- To czemu nie powiesz AJ, że idziesz tylko odwiedzić rodzinę?!

[Wizio]

- Bo nie idę TYLKO odwiedzić rodziny... Słuchaj mnie dokładnie, a nie tylko to co chcesz usłyszeć. Idę odwiedzić rodzinę, a potem prawdopodobnie wyjechać z Equestrii na rok może dwa, aby dokładnie zwiedzić Zebrice...

[Nightmare]

(zebrice?)

- Zebrice?! Jeszcze zaraz mi powiesz, że idziesz do łóżka z Chrysalis!

[Wizio]

< Jest to kraj Zebr >

- Słuchaj Rainbow bo nie chce mi się powtarzać. Ja swojego wyboru dokonałem i powinniście to uszanować...

[Nightmare]

(a on się nie nazywa Ziemie Zebr?)

- Dobra, niech AJ idzie do Chrysalis i włazi w kokon, ciebie to najwyraźniej nie obchodzi! - wrzasnęła i wleciała z powrotem na chmurę.

[Wizio]

< Nie. To jest Zebrica. >

Nic nie powiedziałem tylko ruszyłem w dalszą drogę.

- Jeszcze mnie będzie brać na litość - pomyślałem z irytacją.

[Nightmare]

- Przez ciebie Applejack zostanie Podmieńcem, a ty sobie idziesz?!

[Wizio]

- Nikt nie powiedział, że to zrobi - rzuciłem ponownie nie zatrzymując się, ani nawet nie spoglądając w jej kierunku. Jednak gdzieś tam głęboko w sobie chciałem nie dopuścić do czegoś takiego jeśli miałoby się coś takiego wydarzyć.

[Nightmare]

- Ech! Przecież właśnie ci to mówię!

[Wizio]

- Więc o co się boisz? Prędzej czy później przejdzie jej i zanim się obejrzycie to zapomni o mnie... - powiedziałem już trochę bardziej złym tonem, w dalszym ciągu nie zatrzymując się.

[Nightmare]

- Jak siedzi w pociągu, to jej złapać nie mogę! - wrzasnęła, ciągle robiąc .

[Wizio]

- Mhm... - powiedziałem udając przejęcie. Miałem już dość tej rozmowy z... nią. Najbardziej irytujący kucyk jakiego poznałem. Już Pinkie mniej mnie irytowała swoimi imprezami.

[Nightmare]

- Ile można ci mówić, żebyś zrozumiał?! AJ idzie do Changei! Nikogo nie słuchała!

[Wizio]

- I co? uważasz, że jeśli wrócę i będziecie mnie tam trzymać na siłę byle ona tylko żyła również będzie dobrym rozwiązaniem? Może i dla was, lecz ja bym wtedy miał zmarnowane życie, które pozbawione byłoby podróży... Jeśli tego chcesz to dobra wrócę, lecz nie miejcie do mnie pretensji, że nie mam ochoty z nikim przebywać...