Skocz do zawartości

[MLP] Powrócić do normalności - wspólna gra


Applejuice

Recommended Posts

Spojrzałam uważnie na pegaza.

- Co powoduje to - zawiesiłam na chwilę głos - zaklęcie?

Z jednej strony cieszyłam się, że jakiś nie-jednorożec tak dobrze włada magią, ale...

~ Wywyższa się, ciągle się wywyższa. Samotny podróżnik, jesteśmy dla niego tylko niepotrzebnym bagażem. Tajemniczość, tajemniczość... Nie jesteśmy dziećmi, Grey. ~

Z podniesioną głową czekałam na odpowiedź. Po kilku minutach stwierdziłam, że ogier pewnie zasnął. Także położyłam się i zaczęłam obserwować otoczenie spod półprzymkniętych oczu. W końcu zapadłam w płytki sen.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 245
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Patrzałam na ogień, słuchając jak Grey śpiewa... - "Ciekawe po jakiemu to..." - pomyślałam. Kiedy zaczęły się pojawiać te płomyki, przestałam się zamartwiać. Moje myśli ucichły. Patrzałam na ogień... Piękny ogień. Po chwili zasnęłam nie przejmując się, że powinnam mieć wartę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy spaliście jak zabici, kompletnie zapominając o całej sytuacji.

To jednak było wam potrzebne - taki relaks był niezmiernie przydatny po tych dziwnych wydarzeniach.

Jednakże sen nie był taki błogi...

Każdemu z was śniły się jęki i krzyki. Nie wiadomo czy było to złudzenie, ale wydawało wam się, że te głosy należały do waszych najbliższych...

Talkavia słyszała krzyki swojego wujka.

Grey Tear słyszał krzyki swojego mistrza, Eona.

Flame Storm słyszała krzyk swojej matki, Fire Wind.

Er słyszała krzyk swojego przyjaciela, Mista.

Ponadto prześladowały was inne koszmary. Rozmazane kształty na tle ciemnego nieba, krew...

A wszystko to przerwał kolejny, mglisty poranek. Znów ledwo co było widać czubek własnego nosa - mgła otaczała wszystko. Słychać było jedynie plusk wody w jeziorze i kumkanie żab.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzyk. Ktoś krzyczał. Widziałem dwie postacie. Jedna wielka, czarna, bezkształtna. Pochylała się nad drugą - mniejszą i wątlejszą. Rozpoznałem ją. - Więc będziesz musiał mnie zabić... - powiedział słabym głosem Eon. Większa postać pochyliła się, złapała kapłana za szyję, podniosła i cisnęła o ścianę. Ogier zwalił się na ziemię, nieprzytomny. Czarny kształt przepełznął do niego i wyszeptał: - Tak... Prędzej czy później zrobię to. Postaraj się wykorzystać ten czas jak najlepiej, Mistrzu. - Ogier powoli otworzył oczy. - Naprawdę myślisz, że wciąż jestem godzien być tak nazywanym? Wydawało mi się, że wybrałeś inną ścieżkę, drogi Grey... Wszystko zawirowało. Głowa rozbolała mnie jak nigdy. Dysząc ciężko, otworzyłem oczy. Koszmar. Koszmar, który za nic ma sobie magię Ormazda. Wyraźny jak jawa. Czym on mógł być? I co mógł znaczyć? Wolałem nie wiedzieć. Spojrzałem po towarzyszkach, starając się uspokoić szalejące serce. Wyglądało na to, że ta noc dokuczyła nie tylko mi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otworzyłam oczy. Moje serce biło szybko, a na skroniach czułam gorący pot. Po chwili podniosłam się i próbowałam zachowywać w miarę normalnie. Ukradkiem zlustrowałam twarze reszty kucyków - też nie wyglądały na spokojne. Kaszlnęłam i powiedziałam: - Czy ktoś ma coś do jedzenia? A może pan pegaz potrafi wyczarować posiłek? - ze wszystkich sił starałam się, aby ostatnie zdanie nie zabrzmiało kąśliwie. Schyliłam się i wyjęłam z torby kilka kromek chleba sianowego*. - Chce ktoś? W milczeniu położyłam pożywienie na mojej tobie i pchnęłam ją na środek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śnił mi się mój najgorszy dzień w życiu. Miałam tak zwane Deja vu. Snów ucieczka z płonącego lasu i krzyki. Znów ta wędrówka w nieskończoność. I ostatni głos jaki usłyszałam. Przeraźliwy krzyk wuja. - Niee !!! - krzyknęłam budząc się ze snu. Byłam cała oblana potem, a serce waliło jak szalone. Popatrzałam na innych. Położyłam się jeszcze na chwilkę, aby ogarnąć sytuacje. Przypomniałam sobie o chomiku. Położyłam plecak na płask i wyciągnęłam Cruse, który był pełen sił. Wysypałam troszkę jedzenia, jednak z liczeniem się, aby starczało na jakiś czas. Ja nigdy nie jadłam dużo z powodu testowania różnych mikstur. Możliwe iż jedna zmniejszyła moje zapotrzebowanie na pożywienie. - Eww... Co mamy dziś w planach do zrobienia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podczas snu znalazłam się na jakimś wzgórzu z moją matką. - Hmm... dokąd idziemy Wind? - zapytałam oglądać otoczenie. - A, tak na spacer wyszliśmy. Chodź, przejdziemy przez tamte wzgórze. - powiedziała radośnie Fire. Jednak to nie był normalny sen... podążałam za matką, aż nie zauważyłam wielkiej dziury. Nagle Fire pośliznęła się i już miała spaść z klifu, ale złapałam ja kopytami. - Mamo! Nie puszczaj moich kopyt! Zaraz cie wyciągnę! - krzyknęłam, próbując wciągnąć Wind do siebie. Niestety nie byłam, wystarczająco silna, ale próbowałam dalej. - To na nic Flame... puść. - powiedziała cicho Fire. - Nie! Nie puszcze cie! Nie pozwolę ci odejść! - krzyknęłam z łzami w oczach. - To ja to zrobię żegnaj. - odpowiedziała Wind, puszczając moje kopytka. - NIE! - krzyknęłam, płacząc i bezradnie patrząc jak matka nabija się na kolec. Zbiegłam szybko z klifu, Wind żyła... jeszcze... podbiegłam do niej, krwi było mnóstwo, cały kolec był umazany krwią, wokół podstawy było też jej mnóstwo. - Dlaczego?! Dlaczego puściłaś mamo?! - wrzasnęłam przerażona tym wszystkim. - I tak... i tak... byś mnie nie wciągnęła... Uciekaj z lasu... zanim cie ktoś dopadnie. - wypowiedziała z trudem Wind. - NIE! NIE ZOSTAWIĘ CIE TU SAMEJ! - wykrzyczałam, próbując coś zrobić, ale byłam bezradna. Parę sekund potem, usłyszałam że ktoś się zbliża... schowałam się w pobliskiej norze. - No.... no ... no... kogo my tu mamy.... - powiedział zimny głos. Wychyliłam się odrobinę, to co zobaczyłam przeraziło mnie zupełnie. To był jakiś demon... nie miał włosów, ogona, oczy mu świeciły na czerwono. Był ubrany w garnitur. Chwycił skrzydło i nic nie robiąc sobie z krzyków wyrwał. Wstałam z krzykiem, znów wpadając do ognia, popatrzyłam na wszystkich. Nie mieli, zbyt spokojnych twarzy, każdy był spocony, "lało" się z nich. W sumie ze mnie też. " Spokojnie... Flame... to tylko zły sen... tylko zły sen..." - powtarzałam sobie to w myślach, starając ogarnąć serce które biło mi jak szalone. Serce uspokoiło się dopiero po paru minutach. A, ja dopiero się skapnęłam, że nadal siedzę w ognisku. Na szczęście kapelusz nie miałam na głowie, tylko leżał koło miejsca, gdzie leżałam. " W sumie... ciepło tutaj... ale, wypadało by wyjść" - pomyślałam wychodząc z ogniska. Nikt chyba, nawet nie zwrócił uwagi, że siedziałam przez dobre sześć minut w ognisku. Podeszłam do Er, ponoć częstowała chlebem, wiec wzięłam kromkę. Którą, od razu zjadłam. " To... tylko... zły sen Flame... Mamie nic nie jest... To był tylko koszmar..." - nadal powtarzałam to w myślach. " Napiła bym się, ale... jak wpadnę do wody... kto mnie wyciągnie?" - pomyślałam kładąc się i próbując ogarnąć umysł i serce, które nadal biło mocno i szybko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli dochodziłem do siebie. Uszczypliwy komentarz Er nie zrobił na mnie wrażenia - nie byłem przyzwyczajony do czułości. Tylko dlaczego tak się na mnie uwzięła? Aż tak zapomniałem, jak rozmawiać z innymi? Moje myśli przerwało burczenie brzucha. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak byłem głodny. Oczywiście nie mogłem wyczarować jedzenia - znaki nie działały w taki sposób. Spojrzałem w stronę jeziora. Cóż, przynajmniej łatwo mogłem zaspokoić pragnienie. Podszedłem do brzegu, woda poruszała się spokojnie. Nie sprawdzając nawet jej jakości, pochyliłem się i wypiłem kilka łyków. Co dziwne, była dość słona. Jak w morzu... Odwróciłem się z zamiarem powrotu do obozu. Za sobą usłyszałem pluśnięcie. Obejrzałem się gwałtownie. Na tafli wody, niedaleko od brzegu, zobaczyłem rozszerzający się z każdą chwilą okrąg. Taki, który tworzy się na przykład po wrzucaniu do wody kamienia. Ten jednak był dużo większy... 'To pewnie jakaś duża ryba...' - pomyślałem. Przyglądałem się powierzchni jeziora jeszcze przez chwilę. Nie widząc już niczego niepokojącego, wróciłem do obozu. - Skoro wszyscy już się obudzili, powinniśmy ustalić jakiś plan działania - powiedziałem, zbliżając się do towarzyszek. - Nie sądzę, by tkwienie w tym miejscu kolejny dzień było najlepszym pomysłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłam na małą klaczkę, która znów wpadła do ognia.

~ Nawet, jeśli jest na to odporna, powinna bardziej uważać... ~

Wyprostowałam się i omiotłam wzrokiem towarzyszy. Zastanawiałam się, co rozumieją pod hasłem "plan działania".

- Czy chcemy tylko wrócić do normalności? - spytałam sucho. - Czy... dowiedzieć się, co nas z niej wyrwało?

Powoli przeżuwałam kromkę chleba. Popatrzyłam na rośliny otaczające nasze obozowisko i nagle ucieszyłam się, że w dzieciństwie pochłonęłam nudne książki taty-ogrodnika dotyczące przyrody... Zerwałam kilka liści ze stojącego nieopodal krzaka i wsadziłam do ust.

- Więc? - spytałam głośno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzałam na Grey`a, który właśnie napił się tej zmąconej wody. Mi pragnienie, również doskwierało. Jednak nie miałam zamiaru pić, takiej wody. Wyciągnęłam z plecaka, metalowy pojemnik i nalałam do niego cieczy. Była w niej woda, ale i inne minerały. Dlatego trzeba je rozdzielić. Wzięłam białą fiolkę z etykietą, która pokazywała kartkę. Jedna strona zielona, a druga czerwona, a całość w połowie przecięta na pół. Wlałam troszeczkę do butelki. Czysta woda, uformowała się na dole, a całe resztki na górze. Przechyliłam zbiornik do góry nogami i zaczęłam patrzeć jak syf się z niego wylewa. Gdy zaczęła lecieć woda odwróciłam ją. Napiłam się troszkę i zakręciłam ją. - Jak ktoś jest spragniony i nie chce pić jak Grey prosto z bagna. - uśmiechnęłam się w jego stronę i kontynuowałam z lekkim rozśmieszeniem. - To może się napić stąd. Położyłam buteleczkę na ziemię, a następnie powtórzyłam działanie dwa razy w dwóch następnych butelkach. Po czym przelałam całą wodę do jednej i miałam jedną, pełną butelkę. Wszystko schowałam do plecaka. - A co do twojego pytania Er, to najlepiej by było wyruszyć, w którąś stronę, aby znaleźć jakieś oznaki cywilizacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" Straszny był ten sen... Nie, to nie był sen... to był, pieprzony koszmar..." - pomyślałam patrząc na innych. Strasznie pic mi się chciało, plus jeszcze musiałam załatwić potrzeby fizjologiczne. " Kurcze... pierw muszę się gdzieś odlać... bo nie wytrzymam." - mruknęłam se w myślach - Yyy... zaraz wracam... - powiedziałam i poszłam za pierwszy lepszy krzak. Po załatwieniu tego i owego. Wróciłam do obozu. " No... teraz mogę się napić" - pomyślałam łapiąc butelkę i wypijając trochę. - Ahh... tego mi było trzeba... Dzięki. - powiedziałam weselej, nakładając kapelusz. - Popieram... Ale, gdzie chcemy iść takie pytanie mi się nasuwa.- powiedziałam spokojnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Hmm, ta klacza ma całkiem cięty język, jak na swój wiek... Chyba, że to przez te pięć minut spędzonych w ognisku' - zastanawiałem się. 'Niech to, przecież mamy ważniejsze sprawy do omówienia...'

- Cóż... - zacząłem, zwracając się do Er. - Myślę, że dobrze by było uzyskać odpowiedzi na oba pytania... Nawet, jeśli dowiemy się jak wydostać się z tego... świata..., to chyba każdego wciąż będzie męczyć sposób, w jaki się tu znaleźliśmy. A co do miejsca, od którego możemy zacząć - powiedziałem do wszystkich - to proponuję sprawdzić ten wielki zamek, który napotkałem. Może tam znajdziemy odpowiedzi na jakieś pytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam na Fire. Jej język zwrócił też moją uwagę. Następnie przeniosłam wzrok na pegaza.

~ Świata? ~

- Popieram. Lepszy taki trop, niż żaden - powiedziałam i spojrzałam na resztę czekając na odpowiedź. Spróbowałam też uśmiechnąć się do Grey'a, ale raczej kiepsko mi to wyszło.

~ Drużyna... Jest miły... Ty też bądź. ~

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Położyłam chomika na głowie, zabrałam plecak i podeszłam do Flame. Ile ty masz lat? -spytałam, poruszona językiem młodej. Mgła nie przestawała opadać, a my dalej nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy. Trzeba będzie iść do tego zamku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja? No mam trzynaście lat, ale i tak pewnie pomyślisz, że na tyle nie wyglądam. Trudno przeżyje. - powiedziałam nieco ironicznie. - A, żeby nie było innych pytań. Tak, urodziłam się dziewięć lat temu. Wiec Cieleśnie mam tylko dziewięć lat. Umysłowo to inna sprawa. - powiedziałam uśmiechając się do Talkavi. - Ruszymy swoje zady w końcu do tego zamku, czy będziemy tu siedzieć i "obmyślać" plan? - zapytałam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż, jeśli tak ma wyglądać to 'obmyślanie planu', to nic tu po nas - powiedziałem, próbując zakończyć tą dyskusję. - Czas ucieka, a w ten sposób do niczego nie dojdziemy. Będą jeszcze okazje na opowiedzenie czegoś o sobie. Ale to nie jest ten moment. Zanim się obejrzymy, znów się ściemni. A noc nie jest najlepszą porą dnia na wyprawy po nieznanym nikomu z nas terenie. Kto wie, co nas tu może spotkać... - Ostatnie słowa zabrzmiały dość mrocznie, o to mi chodziło. - W każdym razie, sugeruję nie zwlekać dłużej i ruszyć w drogę. Pamiętam mniej więcej jak dojść do tego zamku, to niecała godzina drogi. Zabierzcie wszystkie rzeczy. Nie wiadomo, czy jeszcze tu wrócimy. - Te słowa także zabrzmiały strasznie, jednak tym razem niezamierzenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wywróciłam oczami. Pegaz najwyraźniej chciał, aby jego wypowiedź zabrzmiała mrocznie.

~ I bez tego wiemy, w jak złej sytuacji jesteśmy... ~

Odrobina świeżo odbudowanej sympatii do Greya prysnęła. Wstałam z ziemi, zapięłam torbę i zarzuciłam sobie na plecy. Pozbierałam resztki chleba, sprawdziłam, czy moje skrzydła są na miejscu i odsunęłam się na bok. Byłam gotowa. Spojrzałam w stronę ścieżki, którą przedtem wyruszył pegaz i przeciągnęłam się.

~ Ciekawe, czy wyprawa do zamku coś da... ~

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez mgłę trudno było się przedostać. Wiele razy wpadaliście na drzewo czy też stąpaliście po podmokłym terenie.

Dopiero później poczuliście pod swoimi kopytkami drewno - jak się okazało, był to most. Pod mostem znajdowała się wąska rzeka. Tym razem nie było słychać żadnych odgłosów żab czy też świerszczy.

Dojrzeliście po drugiej stronie mostu ogromne wrota oraz szary mur. Prawdopodobnie było to wejście do zamku. Za wami rozciągała się ścieżka prowadząca do gęstego i ciemnego lasu.

Stanęliście, nie wiedząc, czy udać się do środka twierdzy - targały wami wątpliwości oraz strach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Prawdopodobnie w tym zamku znaleźliśmy się na początku - powiedziałem, odwracając się do wszystkich. - Bardzo możliwe, że znajdziemy tam jakieś odpowiedzi. Ktoś musiał go wybudować, więc to znak, że nie jesteśmy w tym miejscu sami. Spojrzałem do góry. Ogromne baszty niknęły wysoko we mgle - aż ciężko było ocenić rozmiary budynku. Stanąłem przed wielkimi wrotami zamczyska. Wyglądały bardzo solidnie i na pewno nie zapraszały do środka. Oparłem się o nie przednimi kopytami i pchnąłem z całej siły. Tak jak się spodziewałem - bez skutku. - Pomóżcie, te drzwi są strasznie ciężkie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~ Pan pegaz prosi o pomoc... ~

Uśmiechnęłam się z zadowoleniem i przyskoczyłam do drzwi. Zaparłam się tylnymi nogami i pchnęłam zimne, żelazne wrota. Któryś z ornamentów wbił mi się w kopyto, ale nie zareagowałam. Drzwi rzeczywiście były ciężkie. Napięte, spływające potem moje mięśnie prężył się tuż przy olbrzymich muskułach pegaza.

Drzwi zgrzytnęły i uchyliły się. Rozluźniłam ciało i uśmiechnęłam się do Grey'a - i po raz pierwszy od początku znajomości był to uśmiech szczery.

Skinęłam na towarzyszy i ruszyłam w stronę wejścia do zamku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamienna ścieżka prowadziła do zamkowego dziedzińca. Weszliście do środka.

Na placu, gdzie znajdowała się nie działająca już, srebrna fontanna, w ogóle nie było mgły. Wszystko było doskonale widoczne.

Dookoła rozciągały się szare mury z wieżami. Niektóre z nich przemieniały się już w ruinę. Przed wami znajdowały się dwa przejścia, prawdopodobnie prowadzące do innych placów.

Na niebie malowała się jedna z największych i najwyższych wież. Znajdowała się ona nad wejściem do zamku. Prowadziła do niej drabina, która zwisała na jednej ze ścian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...