[ZAKOŃCZONE] W_objęciach_Chrysalis: Ratunek dla Arctic Wind (by Michalinek)

[Michalinek]

Ahaaaaa - powiedziałem. Spróbowałem pogłaskać krokodyla

[Nightmare]

Zwierzak nie wykazywał tobą większego zainteresowania. Po chwili rozległo się chrapanie, które oznaczało, że krokodyl zasnął.

[Michalinek]

Dziwne - pomyślałem - nawet mnie nie odgonił - poszedłem na skraj lasu skąd mógłbym obserwować pałac Chrysalis

[Nightmare]

( czemu wszyscy myślą, że Changea jest taka mała jak Crystal Empire? Już stolica jest większa)

Na krańcu miasta bawiły się małe Podmieńce. Obok rósł plac zabaw. Dosłownie rósł. Tworzyły go żywe rośliny. Jednak miasto było za daleko od stolicy. Mogłeś zobaczyć jedynie czubek pałacu.

[Michalinek]

(Bo ja wiem )

No to trzebs się będzie podkraść - pomyślałem (czy jest noc? Bo jak tak to spać)

[Nightmare]

(wcześniej się wyspałeś, bo do wieczora spałeś)

Większy Podmieniec syknął na maluchy, które rozbiegły się do domów. Ulice rozświetliły latarnie świecące na zielono.

[Michalinek]

No będzie trudno - pomyślałem - chociaż... - spojrzałem na skrzydła. Zobaczyłem czy niebo nie jest patrolowane i czy mogę polecieć

[Nightmare]

Niebo było zachmurzone, zapowiadało się na deszcz.

[Michalinek]

Przynajmniej chwile polecę - wzniosłem się w powietrze i leciałem prosto do pałacu Chrysalis

[Nightmare]

Po kilku godzinach lotu dotarłeś do ogromnego pałacu. Z jednej strony oblegały go ogrody. Po ich środku stał ogromny posąg przedstawiający młodą Chrysalis.

[Michalinek]

Pewnie nie jest zbyt skromna - zaśmiałem się w duchu i poleciałem do ogrodów bo chciałem sprawdzić czy było tam jakieś wejście do pałacu

[Nightmare]

Były jedne drzwi, umieszczone pomiędzy dwoma drzewami, na których rosły zielone czereśnie.

[Michalinek]

Powoli otworzyłem drzwi i wystawiłem jedynie głowę zza drzwi, żeby zobaczyć czy ktoś za nimi jest

[Nightmare]

Zobaczyłeś korytarz, a na ziemi był zielony dywan ze wszytymi szmaragdami.

[Michalinek]

No, gdybym się nie śpieszył to bym ten dywan zajumał (jak chytra baba zbyszki w Radomiu )- powiedziałem do siebie i wszedłem do korytarza

[Nightmare]

Usłyszałeś odgłos czegoś ciągniętego po posadzce po swojej prawej.

[Michalinek]

Szybko odwróciłem głowę żeby zobaczyć co to

[Nightmare]

Zza rogu ktoś szedł. Na ścianie zauważyłeś cień Podmieńca.

[Michalinek]

Szybko podleciałem do sufitu i czakałem, aż przejdzie

[Nightmare]

Podmieniec przeszedł pod tobą. Ciągnął za sobą związaną pegazicę ze śnieżnym tornadem jako uroczy znaczek.

[Michalinek]

Zrobiłem wielkie oczy i chwile się patrzyłem na podmieńca. Chwilę później ocknołem się i poleciałem prosto w ich stronę, próbując ogłuszyć podmieńca kopytami

[Nightmare]

Podmieniec zauważył cię i odskoczył, przez co uderzyłeś w Arctic.

[Michalinek]

Codź tu, ty mały sku********! - krzyknołem do podmieńca i wyciągnołem z torby nóż

[Nightmare]

Podmieniec był w zbroi. Puścił więzy i stanął w pozycji bojowej, czyli z głową przy ziemi i rozłożonymi skrzydłami.

[Michalinek]

Zaszarżowałem na podmieńca próbując odciąć mu jedno ze skrzydeł