[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)

[Nightmare]

Beak rysuje. Deli wzięła grzecznie leki i poszła spać na kanapie, bo jej tam wygodnie. Nie wygląda zbyt dobrze. Lamarr usiadł na tobie i siedzi.

[KougatKnave3]

Siadam koło Beaka i spoglądam co rysuje - Jak tam? - spytałem się go. Rzekomo, Lamarr już go nie przeraża, a nawet go polubił. Muszę mu powiedzieć dobrą nowinę, że zamierzamy go adoptować.

[Nightmare]

 - Dobze - powiedział. Rysował Lamarra i jakąś myszkę. Oba stworki były uśmiechnięte.

[KougatKnave3]

Lamarr nie może się uśmiechnąć, z powodu jego owalnej szczęki... ale to tylko szczegóły. - Jak ci się u nas podoba? Chciałbyś tutaj zostać na stałe? - spytałem się małego.

[Nightmare]

Mały spojrzał na ciebie z nadzieją. Chyba chce i to bardzo... Te uśmiechy były rysunkowe. Mysz też nie uśmiechnęłaby się w ten sposób.

[KougatKnave3]

- Bo z Twilight, Lucy, Twi i Luną ustaliliśmy... bo spodobałeś się nam. Pasujesz idealnie do naszej rodziny, dogadałeś się z dzieciakami, zwłaszcza z Deli... więc. Chcesz zostać jednym z Al-Bashirów?

[Nightmare]

Mały rzucił kredki, rzucił kartkę i mocno cię przytulił. Lub raczej twoje kopyto. Mocno wtulił się w nie.

[KougatKnave3]

Uśmiechnąłem się i odwzajemniam jego uścisk. - Bardzo ładnie rysujesz... jak zdasz szkołę, to kto wie, jak będziesz miał dobre oceny, to w Los Santos są dobre studia Artystyczne. Ale na razie, myśl by zdać tą szkołę. Masz z jakiegoś przedmiotu problem?

Edytowano Lipiec 8, 2014 przez peros81

[Nightmare]

Kiwnął łebkiem powoli.

 - Wuef - powiedział. Gryf, który jest zły z WF... Tego jeszcze nie było.

[KougatKnave3]

- Wiesz... ja jestem dobry z WFu... do końca roku zostało jeszcze z kilka miesięcy, więc jak co, to mogę cię poduczyć. Jeśli chcesz - spytałem się, wstając.

[Nightmare]

Kiwnął łebkiem lekko. Powoli robi się wieczór. Czas spać... Deli poszła do kuchni by przyjąć lek. Wygląda fatalnie.

[KougatKnave3]

- Jutro zaczniemy... wpierw już trzeba kolacje trzeba zjeść i do łóżka - powiedziałem mu z uśmiechem i idę do kuchni przygotować kolacje. Spoglądam na Deli.

- Jutro pójdziemy do Lekarza...

[Nightmare]

Kiwnęła głową. Wzięła lek, zjadła jakiś jogurt i poszła spać. Nie czekała na kolację.

[KougatKnave3]

Więc robię kolacje reszcie rodzinki i idę do sypialni i zasypiamy poraz ostatni w całą czwórkę. Mmm... jak ja kocham zapach moich klaczy. Znając życie, jutro się Rarity obudzi... trzeba zrobić to na żywca.

[Nightmare]

Jutro próba tego leczenia... A także jutro lekarz Deli. Mała nie przyszła do ciebie spać, co było raczej nienaturalne.

[KougatKnave3]

Jest zmęczona. Więc zasypiam i kiedy się budzę to czekam aż Deli wstanie. Potem po zjedzeniu śniadania i podaniu jej leków, idę z nią do Lekarza.

[Nightmare]

Delicate wygląda po prostu źle. Lekarz powiedział, że z niewiadomych przyczyn ma bardzo niską odporność. Powiedział, żeby zajść do niego jutro, teraz zasięgnie porady w książkach.

[KougatKnave3]

Kiwnąłem do niego głową i wracamy do domu. Kładę ją do łóżka i potem informuje klacze, że idę "Wyleczyć" Rarity. Niestety, trzeba to zrobić. Więc tepam się tam.

[Nightmare]

Rarcia jest przytomna, rzuca się, ale jest przypięta do stołu w pozycji X. Ktoś podał ci butelkę z żółtym płynem. Pływały w nim zielone plamy.

[KougatKnave3]

- Oby to zadziałało - powiedziałem i wszedłem do środka gdzie jest Rarity. - Witaj, kochana - powiedziałem podchodząc do niej z uśmiechem. Powinno gładko pójść.

[Nightmare]

 - Witaj... - odpowiedziała ponętnym głosem. Uśmiechnęła się do ciebie. Bedroom Eyes.

[KougatKnave3]

Przechodzę koło niej, przejeżdżając ogonem po jej boku - Mam nadzieje, że moja niespodzianka się podoba - patrzę na nią z uśmiechem. Stoje koło jej głowy i przybliżyłem się swoją głową.

[Nightmare]

Uśmiechnęła się do ciebie. No to wylecz i rozwiąż sprawę. Będzie z głowy.

[KougatKnave3]

- Wypijesz to? Dla mnie - powiedziałem i pokazałem jej butelkę. Jeśli wypije to podchodzę do wiadomego miejsca, a jeśli nie... to udaje smutek.

[Nightmare]

Wypiła. Uśmiechnęła się, widząc gdzie się zbliżasz.