[ZAKOŃCZONE]W_objęciach_Chrysalis: Z kokonu wyrwać (by arceus)

[Nightmare]

Żołnież obrucił się i krzak zaczął płonąć wraz z twoim ogonem.

[Arceus]

-Auć-grunt że był śnieg. Ogonek ugaszony a ja wracam do ogniska (miejsca gdzie zaczęła się walka).

[Nightmare]

Nie mogłeś nawet się zbliżyć. Dwa Podmieńce wiał z workiem, a trzeci cię ostrzeliwał.

[Arceus]

"Wrócili" pomyślałem i poleciałem pewien kawałek w stronę wolną od podmieńców.

[Nightmare]

Trzeci zaniechał ostrzału i pomógł kompanom. Porzucili worek, a ten z rozerwanymi skrzydłami podniósł łeb i wysyczał coś w rodzaju "Jeszcze się spotkamy i wtedy to ja ci rozerwę skrzydła.

[Arceus]

"Od zemsty to ja tu jestem" pomyślałem i poszedłem dalej co jakiś czas zerkając czy nikt za mną nie idzie.

[Nightmare]

Po chwili przypomniałeś sobie o worku zostawionym przez Podmieńce.

[Arceus]

-asz...-zawróciłem i powoli zbliżałem się w stronę obozu.

[Nightmare]

Coś w worku wierciło się i piszczało.

[Arceus]

Rozejrzałem się dokładnie po okolicy w poszukiwaniu jakiś zmiennokształtnych istot.

[Nightmare]

Podmieńce już dawno odleciały z rannym towarzyszem.

[Arceus]

Podszedłem do worka i lekko go przeciąłem.

[Nightmare]

Z worka wyskoczył przerażony Aion.

[Arceus]

-co jest co ty tu robisz?-spytałem z niedowierzaniem.

[Nightmare]

- T-ty?! - krzyknął.

[Arceus]

-Nie Celestia! No kto jak nie ja! co?-odpowiedziałem przyjacielowi.

[Nightmare]

Aion skoczył na ciebie i mocno przytulił.

[Arceus]

(skoczył bez "a")

-No ja też się cieszę że cię widzę. Czekaj.-poszukałem sera w torbie.

[Nightmare]

Aion zaczął cię tulić i ściskać tak, że prawie nie mogłeś oddychać.

[Arceus]

-Argchhh.... aaa!.... puść!... pom...-Mówiłem kiedy mogłem i cały czas starałem się od niego oderwać.

[Nightmare]

Aion w końcu poluźnił uchwyt, ale nie puścił.

[Arceus]

Mogłem oddychać więc powiedziałem

-Cześć stary miło mi cię widzieć.

[Nightmare]

 - Jak ja cię dawno nie widziałem! - wykrzyknął Aion, nie puszczając.

[Arceus]

-eee...  dwa, może trzy dni.

[Nightmare]

 - Mi się to wydawało wiecznością! - krzyknął prosto w twoje ucho.