Skocz do zawartości

W poszukiwaniu przygody życia - Lighting Star (FreeFraQ)


Draco Brae

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 2.6k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

  • Draco Brae

    1312

  • FreeFraQ

    1311

".... z serem? czy z czyms tam." < czterokropek? kreatywność tych, ekhem, dwóch zdań poraża. FFQ, wysil się ciut bardziej ^^.

_________________________________________________

Chleb kroiłaś z łatwością. Trudno by było inaczej w domu dwóch klaczy zajmujących się kuchnią. Zrobiłaś łącznie sześć kanapek. Każdą z plastrem sera. Mimo upływu czasu byłaś sama w kuchni i powoli żułaś jedną z kanapek. Dzień zapowiadał się jak każdy inny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko nie narzekaj skąd się wzięło tamto czy siamto. ______ Przeżuwałam tą kanapkę i rozglądnęłam się po kuchni, poszperałam po szafkach chwilkę, nic ciekawego tam zbytnio nie znalazłam głównie artykuły spożywcze takie jak mąką, chleb, jajka, mleko... wait a minute... mleko? Nie mogłam się powstrzymać i otworzyłam mleko i wzięłam parę łyków. Po czym odłożyłam szybko na miejsce. - No, skończmy te baraszkowanie po szafkach bo jeszcze złapie opierdziel od matki Morning albo od Morning... - powiedziałam sama do siebiem i z tą myślą... podeszłam do zlewu, odkręciłam kran, wzięłam mydło i starannie umyłam dłonie... co wczoraj były kopytami... mydło jak to mydło wyleciało gdzieś do tyłu. Wzruszyłam ramionami i chwyciłam papierowy ręcznik by wytrzeć dłonie. Wyrzuciłam do śmieci zużyte papierowe ręczniki i odwróciłam się by spoglądnąć na resztę kuchni. Az tu nagle Benc... leże na podłodze... poślizgnęłam się na mydle które wcześniej mi wyleciało... podczas poślizgu przywaliłam dosyć mocno łbem i podłogę... plus... zbytnio nie mogę wstać... ugh... - Cudnie... ał... - powiedziałam nieco głośniej....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twój tytuł przemawia przez ten post.

________________________________

Hałas jakiego narobiłaś upadając, przygonił matkę Morning. Pinkie Pie od razu była przy Tobie i już pomagała Ci wstać. Była w szlafroku o tej samej barwie co jej futro.

- Co się stało - spytała szybko. - Nic Ci nie jest? Gdzie Morning?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pośliznełam sie na kostce od mydła... - powiedziałam normalnie. - Ał... moja głowa... - powiedziałam cicho. - Poza boląca jak diabli głową i lewą ręką to nic mi nie jest... - dodałam. - Morning?... Pewnie śpi... potrzebowałam skorzystać z toalety i z kuchni... wiec poszłam bez niej... Mam nadzieje że nie jest pani zła że skorzystałam z waszej kuchni...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nieee, skądże znowu - odparła wesoło Pinkie i zaczęła Cię prowadzić do salonu. - Chodź położysz się i rozgościsz. W końcu jesteś prawie członkiem naszej rodziny. Poza tym Morning nie musi Cię eskortować do łazienki i kuchni prawda? - spytała z rozbawieniem i posadziła Cię na fotelu.

Świat przed oczami trochę wirował od uderzenia, jednakże zostałaś usadowiona obok kanapy i na przeciwko okna oraz telewizora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" Tsa... i teraz myśl o rozpierdoleniu tego wszystkiego co budowałam nie pozwala mi logicznie myśleć plus spać mi się chce ale nie mogę... " - pomyślałam. - Posiedzę chwile... i pójdę do Morning proszę pani... - powiedziałam cicho. - Na Celestie mój łeb.... - dodałam "Dostałam srogą nauczkę... i nie wiem jak będzie... żyje nadzieją że jednak będziemy razem po tym co odpierdoliłam... A ponoć nadzieja umiera ostatnia..." - mruknełam w myślach opierając sie o coś na czym byłam usadowiona...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie Pie, już dawno zajęła się swoimi sprawami, zostawiając Cię na tym fotelu samą. Teraz dopiero czas zdawał się płynąć szybciej, zupełnie jakbyś przenosiła się do krainy snów. Jednakże, cały czas byłaś przytomna. Siedziałaś razem ze swoimi problemami i dopiero krzątanie się w kuchni, podobne do tego z wczoraj, gdy Morning piekła babeczki, wybudziło Cię. Głowa już nie bolała, a zawroty minęły. Odwróciłaś się i spojrzałaś w stronę z której dochodził dźwięk. To była właśnie córka Pinkie krzątająca się w kuchni.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Morning robiła zdaje się naleśniki i sałatkę owocową do nich. Z uwagą kroiła każdą truskawkę, jabłko, banana czy pomarańczę. Twoja dziewczyna, słysząc stukot Twoich kopyt, zaprzestała swojej czynności. Przewróciła naleśnik na drugą stronę, na patelni i odwróciła się do Ciebie.

- Hej - zaczęła. - Dobrze spałaś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jasne - odparła od razu odwracając się.

Morning zabrała się za przeczesywanie jednej z szafek, z różnymi artykułami. Coś z niej wyciągnęła i kurczowo trzymała w ręce. Wzięła czajnik i nalała do niego wody. Potem przygotowała kubek i czekała patrząc w okno.

- We wtorek wyjeżdżam... - zaczęła rozmowę, ale więcej słów z siebie nie wydała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Morning nie broniła się przed przytuleniem się, jednakże nie odwzajemniła tego uczucia. Dalej patrzyła w okno, czekając, aż woda zacznie wrzeć.

- Wiem, że Ci przykro... Ale nie potrafię uwierzyć w Twoje słowa. Znowu to zrobiłaś i pomimo Twoich zapewnień, nie mogę mieć pewności...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Morning zacisnęła swoje dłonie i wciąż patrzyła w okno. Czajnik powoli zaczynał świszczeć od gotującej się wody.

- Chciałabym, ale nie potrafię - powtórzyła z trudem. - Myślę, że czas nam w tym pomoże. Nie... Mi pomoże.

Gwizdek w czajniku zaczynał szaleć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Morning... prosze... powiedz mi co mam zrobic żebyś mi uwierzyła. Niema takiej rzeczy której nie zrobie żeby ciebie odzyskać. - powiedziałam nieco głośniej. - Wiem co odwaliłam i zrozumiałam ten "życiowy" błąd. To było zachowanie godne klaczy z domu schadzek. A ja niechce należec do takich co "kurwią" sie z byle kim. - dodałam ciszej... " Tego nie da sie chyba odratować... brawo lightie kilku letni związek poszedł sie jebać przez twoj lekko myślny rozum"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czajnik nie przestawał, tylko coraz głośniej świszczał. Morning chwilę nic nie mówiąc, oswobodziła się z Twojego uścisku i wsypała do kubka to co ściskała wcześniej w jednej z dłoni. Potem wyłączyła gaz pod czajnikiem i nalała wody do naczynia.

- Naprawdę nie potrafię w to uwierzyć, nie potrafię również od Ciebie wymagać. Ty musisz się wyszaleć i to muszę zrozumieć... Ale, nie umiem na to przystać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na celestie... ale czy nie rozumiesz że ty dla mnie jesteś najważniejsza? NIE PRZEMYŚLAŁAM tego co robię, nie pomyślałam o cholernych skutkach... - powiedziałam głośniej. - Czemu nie chcesz mi dać ostatniej szansy? Bo nie możesz w to uwierzyć i myślisz że kłamie? że po tym pójdę się dalej "kurwić" jak to exi zasugerowała? Że jestem po prostu dziwką? Przez te wszystkie lata byliśmy razem i się wszystko układało. Teraz 2 razy popełniłam błąd przez głupotę. I wszystko się wali. - powiedziałam jakby "szczerze" co myślę o tym. - W kim ja mogę znaleźć oparcie w tych dniach? Aktualnie... w nikim chyba. - dodałam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Morning odwróciła się w Twoją stronę i patrzyła na Ciebie załzawionymi oczami. Krótką chwilę później zacisnęła powieki.

- Jakbym była najważniejsza, nie doszłoby do tego - wydusiła z siebie, z trudem.

Wydawało się przez chwilę, że powie coś jeszcze. Jednak nic więcej nie powiedziała. Słowa ugrzęzły jej w gardle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"ostatniom"? Dafuq? By uniknąć niektórych błędów czytaj posta przed naciśnięciem "Odpowiedz".

_________________

Tuląc Morning, czułaś jak jej łza spływa na Ciebie. Zimna kropla uderzyła w Twoje ciepłe ciało. Morning tym razem nie odwzajemniła uścisku, tylko drżała lekko.

- Na razie... Na razie chcę być sama - wydusiła to z siebie tak jak chciałaś.

Zaraz po tych słowach, kolejne łzy spływały po jej policzkach na Ciebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałam wole Morning... Żeby nie było aż tak chamsko... postałam z nią dłuższą chwile... - Mam nadzieje że ci lepiej chociaż odrobinę.... " Dobra... czas się ulotnić" - pomyślałam uwalniając Morning z uścisku. - Poza tym... Jak sobie życzysz Star. - powiedziałam cicho. - Jeśli taka twoja wola... już się ulatniam, Nara. - dodałam,stojąc chwile przed nią... Ale miałam zamiar opuścić mieszkanie Morning. " Ale w sumie... Nie szkodzi spytać... o to czy moge cofnąc sie w czasie... i czy oni mogą zrobić tak żebym mogła... Bo kur*wa... juz wiem jak sie skończą takie "wybryki" może sie uda? trzeba mieć nadzieje... poza tym co mam do stracenia? Nic..."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogłeś wyjść w pidżamie, więc popędziłaś z powrotem do pokoju Morning, zostawiając ją wcześniej w kuchni. Przebrałaś się w swoje wczorajsze ciuchy i wypadłaś z jej domu. Czując swój jedyny ratunek w Moon lub Dark, pędziłaś wpierw do tej pierwszej, do domku Fluttershy. Nie czułaś zmęczenia, nie mogłaś go czuć, ponieważ tak bardzo chciałaś zmienić rzeczywistość. Mijałaś domy i innych z Ponyville, nie zważałaś na nich, tak samo na to jak z trudem łapiesz powietrze. Po dłuższej chwili dopadłaś do drzwi chatki na skraju lasu Everfree. Nikt Ci nie odpowiedział, gdy zapukałaś. Już miałaś ze zrezygnowaniem pójść prosić Dark, jednak olśniło Cię. Trzeba było jeszcze zajrzeć do małego zwierzyńca żółtej pegazicy. Oddech, który się już uspokoił, pozwolił Ci na zawołanie Moon, gdy się zbliżałaś do miejsca docelowego. Po chwili była już przy Tobie anielica. Ona również miała niczego sobie ciało, może nawet bardziej krągłe gdzieniegdzie niż u Dark. Była ubrana w zabrudzoną żółtą koszulkę i niebieskie, długie spodnie jeansowe. Nie przyglądając się jej dłużej, wyłożyłaś kawę na ławę. Moon pokręciła łbem w zastanowieniu.

- Podróż w czasie? Jest możliwa, ale nie do końca tak jak byś chciała - odparła nieco niepewnie. - Fakt, że wpadłaś na taki pomysł oznacza, iż chcesz wszystko ratować. Powód dobry, ale będziesz musiała raczej radzić sobie w teraźniejszości. Przykro mi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Prosze... Moon... - powiedziałam nieco głośniej... Dostałam swoją srogą nauczkę... każdy mnie nienawidzi teraz... albo ma niesmak... albo twierdzi ze jestem po prostu dziwką... na dodatek straciłam Morning... proszę cie... jedno cofniecie się w czas... do wczorajszego poranka... gdzie wychodziłam po mleko... Ostrzegłam bym siebie... mogłabym zapobiec temu fatalnemu obrotowi spraw... - powiedziałam łzawiąc... " jeśli moon mówi że nie da się... to... to... " - reszta słów ugrzęzła mi w gardle... i nie mogłam już nic powiedzieć więcej... (( to nie bład... niewiem jak to określic inaczej))

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...