Skocz do zawartości

[zabawa] Wymyśl sen


Lukiner

Recommended Posts

Dołączona grafika

Kolejna nudna "impreza" dla snobów... Że też akurat dziś kiedy udało ci się dorwać przepustkę WIP-a od znajomego strażnika by móc w końcu swobodnie zwiedzić zamek po godzinach, bez kolejek i tłoczenia się w grupkach pełnych mały dzieci lub staruszków..... NIE! Postanowiłeś że tak łatwo nie zmarnujesz swojej szansy szczególnie że ta przepustka jest ważna tylko dziś i mimo wszystko zwiedzisz część zamku nawet jeżeli to ma być ta zamknięta mniej interesująca zapewne część w której niby trwają prace renowacyjne czy jakoś tak.

Jakimś cudem przy wejściu do remontowanego skrzydła zamku nie spotkałeś żadnego strażnika, ale nie przejąłeś się tym bo to nie twój problem. Po 15 minutach zwiedzania albo bardziej błądzenia po korytarzach i salach w których jedynym źródłem światła był, wpadający przez okna, blask księżyca, stwierdziłeś że musisz zaczerpnąć świeżego powietrza nim wrócisz do "zwiedzania". W jednej z sal udało ci się znaleźć drzwi balkonowe i bez namysłu wybiegłeś na zewnątrz.

"Jesteś świadom tego iż nie powinno Cie tu być? Tym bardziej że nie wyglądasz mi na strażnika"

Kompletnie zaskoczony, automatycznie odwróciłeś się w stronę z której dobiegły te słowa .... i nie mogłeś uwierzyć w to co widzisz. Niecałe 10 metrów przed tobą przy krawędzi balkonu stała Księżniczka Luna, która wpatrywała się w twoją postać ze zdumieniem. W głowie szukałeś jakieś wymówki nawet tej najgłupszej, ale widok jej magicznej falującej grzywy oraz niebieskich oczu kompletnie spowodował że czułeś się jak zahipnotyzowany.

"Rozumiem że Celestia oddelegowała strażników do sali balowej oraz przed wejście do zamku i dlatego jesteś tutaj, ale to się musi zmienić i ktoś musi zostać szybko przydzielony do pilnowania wejścia do tego skrzydła." Po chwili przy Księżniczce pojawiła się tajemnicza, zakapturzona postać. Twoją uwagę zwróciło szczególnie to że tak jak Luna, ten "ktoś" miał róg i skrzydła ale stał tylko na dwóch nogach i był większy od niej. Luna szepnęła coś i w mgnieniu oka tajemniczy osobnik rozpłynął się w czarnej mgle.

"Problem ze strażnikami zaraz będzie zażegnany, a co do twojej osoby." Róg Luny rozbłysł delikatną niebieska aurą. "Widzę że nie masz złych zamiarów więc zamiast od razu odsyłać Cię do domu to myślę że możesz mi doradzić przy czymś ważnym, szczególnie że rzadko mam gości o tej porze. Oczywiście jeżeli nie masz nic przeciwko.

Pomożesz mi przy tworzeniu snów ...... "


TL&DR

Tak jest moje misie, Luna potrzebuje waszej pomocy przy tworzeniu/wymyślaniu snów dla mieszkańców Equestrii. 1000 lat na wygnaniu robią swoje i już nie jest tak obeznana w tym co jest teraz popularne, sprawia radość, zachwyt i o czym mogą marzyć inne kucyki tak jak kiedyś. Waszym zadaniem jest wymyślenie snu jakim Luna może obdarować daną postać by umilić czas gdy odpoczywa. Oczywiście nie musicie wymyślać jakiś długich historyjek, wystarczy krótki opis (no chyba że ktoś lubi się rozpisywać).

Po kilku dniach/postach będę wybierał najlepszy sen oraz przyznawał dla autora punkt. Po zebraniu 5 punktów (ilość może ulec zmianie) dana osoba otrzyma specjalny tytuł +/- zmieniony kolor nicku na tydzień/dwa

1. Fillerr 1pkt

2. ThatIsSoSad 1pkt

3. Xan 1pkt

4. Plothorse 1pkt

Link do komentarza

Odziany w piękne szaty brat dowódcy Nocnej Straży ukłonił się nisko jemu i Lunie. Miał wolne, więc wykorzystał to, by odwiedzić Canterlot, jako gość, zamiast jako strażnik. Ot taka zabawa.

Sen dla Rainbow Dash? Hm... Ja bym jej dał dość chaotyczny sen. Co by go nie zapomniała... wiesz... Pomieszanie marzeń, związanych z jej ambicjami, odnośnie Wonderbolts, zamieniające się w absurdalną transformację w gacka, uciekającego przed gryfami, by skończyło się to na byciu motylkiem, radośnie latającym po łące.

Absurd, pokazujący różne formy lotu. Od wyścigu, ulubionej formy naszego pegaza, poprzez strach, lot, od którego zależy życie, kończąc na typowej rekreacji, przyjemności z posiadania skrzydeł.

Taki jakiś pomysł...

Link do komentarza

Najpierw jednak chciałabym, żeby Rainbow w śnie trochę się pomęczyła, żeby potem na końcu mieć jeszcze więcej satysfakcji ;]

Czyli... na przykład ktoś zacząłby ją wyśmiewać. Jesteś DO KITTTUUU, ŁAAA, Nie umiesz latać, goń się, leszczu! itede. A na koniec okazałoby się, że do Cloudsdale przylatują Wonderbolts, by Rainbow (oczywiście na oczach wszystkich) rozgoniła chmury (bo niby to tylko ona potrafi zrobić).

Tak, wiem że to banalne, ale to w końcu sen xD Można założyć, że te chmury były jakieś inne od reszty :shrug:

No i w końcu jej się udaje. Idiotom, którzy nie wierzyli w Dash, opada szczęka, a Spitfire jest tak zaskoczona, że przyjmuje tęczowogrzywą do Wonderbolts. Aha, a na koniec zabierają ją do puszczy, by spotkała Daring Do xD

Link do komentarza

Sen dla Rainbow Dash, rzeczesz waść? No to tak: dokładne miejsce akcji nieznane. Nasza bohaterka bierze udział w wielkim, sportowym wydarzeniu. W czasie, gdy przychodzi kolej na nią, daje z siebie wszystko, by potem - po okupionej wielkim wysiłkiem rywalizacji - stanąć na szczycie podium! Po wszystkim oczywiście nie może zabraknąć dla niej darmowego cydru ;)

Link do komentarza
  • 2 weeks later...

Raibow Leci gdzieś ponad chmurami, leci i nie przejmuje się niczym, ani głodem, ani zmęczeniem, ani czasem... czas! -Rety, ale już późno, powinnam wracać Niebieska lotniczka zlatuje poniżej chmur aby zorientować się, gdzie jest. Problem w tym, że Dash nigdy tu nie była, a Słońce zaraz schowa się za horyzontem. -Lepiej poszukam tutaj jakiegoś noclegu, na pewno znajdę jakiś domek, gdzie ktoś mnie przenocuje. Rainbow zlatuje jeszcze niżej, leci nad jakimś lasem, nie jest to Everfree. po parunastu minutach poszukiwań, nie znajduje żadnego domu, ani zadnych innych kucyków. W końcu ląduje poza granicą lasu, na wielkiej równinie. -Znam to miejsce! kiedyś tutaj przyleciałam w ramach treningu wytrzymałościowego, jestem strasznie daleko od domu, ale po nocy nie odważę się lecieć do domu. Dzielna lotniczka kładzie się na łące, przykrywając się niewielką chmurką i zaczyna rozmyślać: jak ja mogłam tak daleko odlecieć od domu, ale ja głupia. Zdenerwowana Dash, wściekła na własną głupotę, obraca się na plecy i... -Jakie piekne gwiazdy! uroki nocnego nieba zachwycają naszą dzielną lotniczkę. po chwili nachodzi sen... sen w śnie. -Dashie, Dashie, słyszysz mnie? -Ja? -Tak obudź się, co ty tutaj robisz? Rainbow otwiera oczy i widzi Spitfire, oraz 2 innych członków Wonderbolts. -chodź, odprowadzimy Cię do domu. Rainbow, razem z grupą swoich idoli, wraca do Ponyville, w momencie pożegnania, budzi się naprawdę

Link do komentarza

prosty oczywisty sen (Mati, Warmen) czy coś bardziej skomplikowanego, intrygującego (Fillerr, Tarreth) albo może pomysł Applejuice.... hmm co tu wybrać.

Wygrywa pomysł Fillerr (sen w śnie =

^^)


tym razem musicie wymyślić sen dla Derpy Hooves. Czuję że tutaj mnie zaskoczycie ;p.

Luna dobrze wspomina ich spotkanie w trakcie jednej z wizyt w Ponyville i dlatego postanowiła że czas odwdzięczyć się za to iż była takim dobrym partnerem do rozmowy.

Dołączona grafika

Link do komentarza

Muffinki, muffinki, muffinki! Derpy śni o tym, że lewituje w próżni, a wokół niej orbitują muffinki. Pływa więc, zjadając kolejne i kolejne, oraz po prostu unosząc się w przestrzeni - zapewne

jest soundtrackiem jej podróży. Potem sen zmienia się w coś w stylu gry platformowej 2d, w której Derpy musi dostarczyć wszystkie listy na miejsce. Mamy tu do czynienia ze sporą liczbą różnych przeszkadzajek, ale Derpy udaje się dostarczyć wszystkie na miejsce. Jest z siebie niezwykle dumna. Trzecia i ostatnia część snu to Derpy spotykająca kogoś, za kim tęskni. Może to jej mama, może ktoś z rodzeństwa, może jakiś kuc, w którym była zakochana. Przytula się do tej osoby i razem idą do bramy-tęczy. Uczucie ciepła w jej sercu jest wtedy wielkie.
Link do komentarza

Derpy Znajduje się w wielkiej bańce. Bańka jest jedną z wielu, w każdej bańce, coś jest: dom, listy, Przyjaciele, Equestria, itd. Wszystkie bańki lecą z pewnym dziwnym nurtem. Derpy w swojej bańce nie czuje strachu, bólu, nic! w końcu okazuje się, że nurt, prowadzi do wielkiej muffinki, w której wszystko znika. w tym momencie wszystkie bańki pękają i tworzą Ponyville. spokojne miasteczko, zdaje się żyć jak gdyby nigdy nic, ale nad miastem ciągle jest wielka muffinka niedostępna/niewidoczna dla innych, Derpy tego nie wie. Jako że jest pegazem, leci do niej i znajduje się w Muffinkowym Cloudsdale, raju pełnym muffinek, gdzie nie trzeba roznowsić listów, a wszystkie kucyki które tam są, są bardzo miłe. kooooniec :)

Link do komentarza

Derpy przemierza ulice Ponyville. Nagle dostrzega stół, a na nim muffinkę. Próbuje ją podnieść, ale kopyto dosłownie przenika przez smakołyk. W tym samym momencie odtwarza się "dźwięk błędu" z Windowsa i wyświetla się komunikat "YOUR INVENTORY IS FULL". Derpy w jakiś sposób klika "OK" i wraca do swojego domu. Okazuje się, że wszystkie skrzynie są zapchane netherrackiem. Kiedy nasza bohaterka próbuje wywalić ze skrzyni pierwszą bryłę, zostaje przeniesiona w nieznane miejsce i jest lekko wystraszona, gdyż nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała. Owe miejsce to pierwszy poziom w grze "Doom". Derpy odkrywa, że jest wyposażona w pistolet na bąbelki. Przemierzając kolejne etapy, walczy ona z potworami zrobionymi z listów w stylu origami. Wysyła ich lewitujących przy suficie w bąbelkach. W końcu pegaz dociera do bossa - Muffinkodemona. Pokonuje go, a on sam rozpada się na 666 muffinek i Derpy ma wielką muffinkową ucztę!!!

Link do komentarza

@Filerr

mimo tego że Derpy przez chwile jest wystraszona jak pojawia się w dziwnym miejscu to reszta snu jest nawet zabawna. Pistolet na bąbelki, potwory z origami, pokonywanie ich poprzez przylepianie ich do sufitu w bąbelkach, boss który po pokonaniu wybucha i powstaje z niego deszcz muffinek (pal go sześc ze 666 muffinek ;p)? Krwi nie było nikt nie zginął (no poza bossem, ale to był zły muffin monster).

Zakończenie snu jest dobre dla Derpy:)

ofc pomysły na sny dla Derpy możecie dalej podawać

Link do komentarza
  • 1 month later...

Sen dla Derpy... Nagle zorientowała się, że siedzi w dziwnym pokoju. Baaardzo wysokim, a na wszystkich ścianach były identyczne zegary. Wszystkie miały dziwne znaki zamiast liczb... i tak strasznie stukały. Derpy wiedziała, że coś musi zrobić. COŚ. I to szybko, bo czas mija...! Zauważyła, że siedzi przed nią jakaś postać. Była ubrana w straszne łachmany, jej usta były obrazem nędzy i rozpaczy, nie miała wielu zębów, a te które miała były żółte i czarne. - Wiesz czym jestem ?- odezwał się ... - Nie, ale... muszę coś zrobić... i to szybko! - Kiedyś byłem jak Ty. Piękny, młody zdrowy... aż pojawiły się one. Muffinki. Na początku jedna... dziennie. Kupowałem. Potem nauczyłem się piec. To było takie niewinne, chciałem zaszaleć ... stały się całym moim życiem. W pewnym momencie nawet gdy nie byłem głodny, ba, byłem najedzony, czułem, że MUSZĘ je jeść. Przeszedłem przez 3 odwyki i nic. Nie potrafię wejść na 2 piętro bez zatrzymywania. A mam dopiero 20 lat. Staczałem się ... teraz jest dla mnie za późno... ale Ty... - powiedział łapiąc ją za kopyto - ... Ty jeszcze masz szansę... - Ale ... jak...?! - Wiesz, co odliczają te zegary? Czas, do upieczenia się muffinek... możesz zostać ze mną ... i wygrać. Możesz też pobiec tam, do piekarnika, gdy zegary wybiją równą godzinę, i skończyć jak ja ... po czym słabo uśmiechnął się, pokazując resztki uzębienia. - Jeśli nie zjesz ich w ciągu 10 minut od wyciągnięcia, pomieszczenie eksploduje. - Spójrz na mój brzuch... rozdęty... nie zostało mi wiele czasu - po czym osunął się na podłogę ... ...została godzina... Derpy jest głodna... ale ten kucyk... czy on ...? 30 minut... strasznie głodna... ale nie mogę ... 15 minut... gdzieś musi być jakieś wyjście! 5 minut... o tak, Derpy to czuje ... 1 minuta ... TIK-TAK-TIK-TAK ... 10 sekund ... nie wiem co robić ... ALARM! Derpy czuje, że nie może tego zrobić, ale coś ją pcha, podlatuje do piekarnika, otwiera chociaż nie chce, walczy ze sobą, odlatuje od piekarnika. ALE MUSI, bo przecież uruchomiła sekwencję ... znalazła jakąś zapyziała lodówkę, wzięła z niej butelkę, napiła się ... chłodny trunek pomagał ... ma już tylko 5 minut ... minuta... co robić ... 30 sekund .. MUSI BYĆ JAKIEŚ WYJŚCIE... Nagle z podłogi zwleka się typ z rozdętym brzuchem ... Ty mała! O czym ja to... aaaAAA! Mówiłem o alkoholu w tym pudle w rogu ... ! Od muffinek nic ci nie będzie! Po prostu nie otwieraj tego pudła w kształcie lodówki! Po czym ponownie zwalił się na podłogę. Derpy zaniemówiła. BOOM!

Link do komentarza

kk czas wrócić do tej zabawy na poważnie. Od teraz będę zmieniał postaci co 2 max 3 dni chyba że będzie brak pomysłów dla danej postaci to nawet szybciej


ok specjalnie przed czytaniem pomysłów dla Derpy odpaliłem sobie w tle to:

http-~~-//www.youtube.com/watch?v=F3dOv0AmnGY

iiiii zdecydowałem że wygrywa sen wymyślony przez:

ThatIsSoSad


a co wymyślicie dla Twilight?

Dołączona grafika

Link do komentarza

Na Sen Twi mam pomyśł Taki: Było już po północy, A Twilight znowu uczyła się za dużo. - Dobra jeszcze tylko jedna strona - Powiedziała ziewając przy tum przeciągle i nie mineła chwila, a przymknęła oczy i odpłynęła w sen. Gdy otworzyła oczy zauważyła, że nie znajduje się już nie w swojej przytulnej bibliotece, a w dziwnej ciemnej jaskini. - Gdzie ja wylądowałam. Co to za jaskinia ? Wtem na ścianach pojawiły się dziwne symbole.Twi próbowała sobie skojarzyć je z tymi które znała, ale żaden nie przypomniał takiego. Były to znaki o różnorakich kształtach: Koliste, trójkątne, kwadratowe.Niektóre były wyryte w ścianie, inne zaś namalowane jakąś dziwną farbą, która nadawała im złowieszczy i tajemniczy zarazem blask. - Nie podoba mi się tu. To miejsce przepełnione magią, ale wcale nie nie chcę wiedzieć jaka to magia - powiedziała patrząc na najdziwniejszy rysunek z jaskini. Symbol ten przedstawiał węża, a Twi nie lubiła tych stworzeń, ale niezwykłe było to że gad zjadał własny ogon - hm ciekawe co to oznacza - pomyślała w duchu Nagle Twi usłyszała za sobą kroki - Ktoś tu jest. Pokaż się !!! - powiedział jednorożec i skierował swój róg w pustkę za sobą w ciemnościach zamajaczyła się dziwna sylwetka, nie przypominała z profilu kucyka ani żadnego innego znanego w Equestrii stworzenia. Postać przystanęła i delikatnie powiedziała: - Spokojnie panno Sparkle, nie musisz się niczego obawiać - Raczej ciężko mi to uwierzyć. Pokaż swoją twarz - powiedziała czarodziejka nadal celując w napastnika - Cóż sądzę, mógłbym cię tylko bardziej wystraszyć ukazując swe oblicze - odpowiedział głos - Wybacz mi ale wole widzieć twoją twarz. - odpowiedziała ostro powierniczka Elementu Magii - Hm.. a co byś powiedziała gdybym przybrał bardziej ci znaną formę ? - odpowiedziała cenista sylwetka - nie sądzę żeby... - zaczęła Twilight, gdy nagle pustce w pojawiło się migotliwe białe światło, które potem znikło. Z ciemności wyłoniła się wyraźna sylwetka zebry. Owa zebra jednak nie przypominała Twi Zecory, którą dobrze znała. Klaczkę dziwiło umaszczenie napastnika, które zdawało się zlewać z kolorami jaskini. Było bowiem Szare, z odcieniami zieleni oraz czegoś co przypominało złoto, ale największą niespodzianką okazał się róg sterczący dumnie z głowy istoty. Wtedy zebra odpowiedziała tym samym głosem co wcześniej sylwetka - Cóż widzę na twojej twarzy zdziwienie. Nie jestem zaskoczony w końcu wyglądam dosyć niezwykle. - Faktycznie, jestem zaskoczona, bo nigdy nie widziałam takiej Zebry. - przyznała Twi - Pewnie masz mnóstwo pytań w stosunku do mojego wyglądu, ale to mało istotne. Ważniejsze są pytania które zadajesz sobie dotyczące wiedzy o której nie masz pojęcia. A ja ci na nie wszystkie odpowiem powiedziała Zebra mądrym tonem - Tak mam pytania związane z tym miejscem, ale nie chciałabym być nie uprzejma - Ależ panno Sparkle, nie ma nic złego i nie uprzejmego w pytaniu się o coś czego się nie zna. Pytaj więc - Dobrze. co to za jaskinia i Symbole na ścianach - Dobre pytanie to moja pracownia i dom zarazem, zaś znaki na ścianach to symbole alchemiczne - Alchemi.. Co ? - a no tak wybacz mi, zapomniałem że tu w Equestrii magia jest inna - Aha wiedziałam więc to jest magia - Można tak powiedzieć, ale to nie do końca prawda. Jest to raczej typ magii, który podlega ściśle określonym prawom. - A konkretniej jaki to typ ? - Hm niech pomyślę. Tu nazywano by ją magią transformacji - Znam ten rodzaj magii, ale nie posiada on żadnych praw - Wiem tu wszystko zależy od siły woli jednorożca, ale alchemia jest inna - Powiedział po długiej rozmowie gospodarz Właśnie wtedy Twi zauważyła,że znaleźli się w okrągłym pomieszczeniu pełnym butelek, ksiąg i innych magicznych akcesoriów. - No jesteśmy oto moja główna pracownia, możesz tu znaleźć sama odpowiedzi, albo pytać dalej, tylko pośpiesz się bo czas nagli - powiedział z uśmiechem - Czas Nagli ? Nie rozumiem - powiedziała czarodziejka - A no tak to jest sen - powiedział uśmiechając się szeroko alchemik - To mi się śni ? - zapytała - Tak, ale teraz zostało ci już tylko tyle czasu aby zadać jedno pytanie - uśmiechnął się -. hm, co oznacza waz zjadający własny ogon ? - pomyślała Alchemik czy raczej jego zamglona postać odpowiedziała: To jest Urobos, krąg życia i Wtedy wszytko znikło a Twilight była znowu w bibliotece. Spojrzała na tytuł księgi " Zaawansowana Magia Transformacji Zebr zwana Alchemią" Wiem trochę długie, ale wydaje mi się że ciekawe

Link do komentarza

Twilight spokojnie przechadzała się ulicami Ponyville. Mimo późnego popołudnia, miasteczko było kompletnie wyludnione (wykucykowane? :D). Wtem, z ogromną prędkością wpadła na nią jej tęczowa przyjaciółka. Oba kucyki poturlały się kawałek wzdłuż drogi. Gdy się zatrzymały Twilight rzekła: -Rainbow, nie możesz choć troszkę uważać? -Um.. Ja... przepraszam Twillight... - tęczowy kucyk odwrócił nieco głowę chowając się za swoją grzywą. -Wszystko w porządku? - spytała Twilight -Um... tak, wszystko w porządku, ja... tylko... Nagle, na dwójce przyjaciół z jeszcze większa prędkością wpadła Fluttershy. Cała trójka poturlała się znowu wzbijając wielką chmurę kurzu. -Fluttershy, Ty też?! - krzyknęła Twilight nieco zirytowana nieostrożnością obu pegazów. -Przepraszam Twilight, ale właśnie goniłam Rainbow Dash bo miałam ją nauczyć jak się robi potrójną pętlę miedzy przeszkodami. -Czekaj, czekaj... Ty masz uczyć Rainbow robienia sztuczek? -Twilight nie wierzyła własnym uszom. -Oczywiście Twi... jak nie ja to kto? Ona jest kompletną ciamajdą, nic nie umie, przyda się jej trochę treningu. - Fluttershy odpowiedziała z ogromną ekscytacją. -Ja nie... nie chcę... - Wtrąciła się Rainbow Dash z zwieszoną głową. -Bez gadania, idziemy ćwiczyć Dash. Fluttershy szybkim ruchem złapała Rainbow za kopytko i poprowadziła ją w dół ulicy, rzucając na odchodne "Na razie Twilight" Jednorożec przez dłuższą chwilę patrzył na odchodzącą dwójkę po czym potrząsnął głową. -Nie Twilight, to tylko ci się zdawało, od uderzenia ci się pomieszało w głowie, ale już jest w porządku. - Twilight powiedziała sama do siebie jakby usprawiedliwiając zachowanie innych kucyków po czym postanowiła kontynuować swój spacer. Z daleka wyłonił się zarys butiku Rarity. Twi z braku innych pomysłów na dalszy spacer postanowiła wpaść do swojej przyjaciółki. Delikatnie zapukała kopytkiem, a po chwili usłyszała zduszony krzyk Rarity "Pomocy!" Fioletowy kucyk bez zastanowienia wpadł do środka. To co zobaczył było jeszcze dziwniejsze niż Fluttershy chcąca uczyć Rainbow. Na środku sklepu leżała Rarity, a na niej Applejack. Rarity miała na sobie dziwny czerwono-biały gorset, a Applejack z całej siły ciągła zębami znajdujące się z tyłu gorsetu sznureczki. Twilight stała jak wryta. -Twilight! Cukiereczku pomóż mi, Ty widzisz co ona mi robi? - Rarity była prawie bliska płaczu. -Eee... Applejack... co TY robisz? - Twilight zadał pytanie. -Jak to co, nie widzisz? Próbuję dać naszej przyjaciółce odrobinę stylu. - Applejack odpowiedziała przez zaciśnięte zęby. -Pomóż mi kochanie, to jest straszne! - krzyknęła Rarity. Fioletowy jednorożec dalej stał jak wryty, gdyż nie wiedział co robić. Z jednej strony nic złego się nie działo, z drugiej Rarity była ewidentnie załamana. To dziwne, ona by była ostatnim kucykiem który obawiałby się przymierzania nowych ubrań. Nagle Twilight usłyszała cichy chichot za swoimi plecami. odwróciła się i zobaczyła Trixie opartą o ścianę. -Czy to nie jest śmieszne? - spytała Trixie ciągle podśmiewając się pod nosem. -Co zrobiłaś moim przyjaciółkom?! - krzyknęła Twilight kierując świecący róg w stronę Wielkiej i Potężnej Trixie. -Och, nic takiego, zaklęcie zamiany ról, łatwizna. Twilight wysłała w stronę niebieskiej klaczy kule światła. W momencie gdy kula dotknęła ciała, Trixie znikła. Twilight w tym czasie odwróciła się w stronę Applejack i Rarity. -Och jaki cudowny gorset, uwielbiam go - powiedziała Rarity Applejack wyglądała na lekko zmieszaną faktem iż siedzi na Rarity, więc czym prędzej z niej zeskoczyła. -Co tu się działo? - spytał pomarańczowy kucyk. -To było... Gdy Twilight zaczęła wypowiadać te słowa, budzi się u siebie w łóżku.

Link do komentarza

Twilight obudziła się w kolistym pomieszczeniu przed dziwną kolumną... W pobliżu było 9 innych kucyków, każdy przed swoją kolumną i dziwna postać... Twi ujrzała 5 przyjaciółek, Lunę z Celestią, Lyrę i Derpy. - Dzień dobry, nazywam się Tadeusz Sznuk i witam w programie 1 z 10. Dziedzina: Magia. Pytanie 1. Kto jest określany ojcem zaklęć animorficznych? Twilight już chciała się zgłosić ale uprzedziła ją Applejack - Oczywiście, że Starswirl Brodaty Szczęka opadła niebieskiemu jednorożcowi, ale szybko nastąpiło następne pytanie. I następne. I znów. Okazało się, że jej wiedza o magii przy Applejack i Pinkie jest niemal zerowa. Twilight czuła, że spada... Nagle obudziła się w swoim łóżku... - Uhh... haha, śmieszne... Applejack i magia... jakiś siwy dwunóg... bezsens... - Dlaczego panno Sparkle? - Rzekł Tadeusz Sznuk teleportując się do łóżka Twilight, powodując jej omdlenie ...

Link do komentarza
  • 5 weeks later...

dadadadadadada ta zabawa wlecze się jak żółw, ale miejmy nadzieję że od teraz przyśpieszy, bo w końcu są wakacje i wszyscy mają więcej czasu, szkoła/studia nie mieszają w głowię dzięki czemu ta jest pełna pomysłów.

wracając do zabawy

Wygrywa pomysł Xana

Nie wyobrażasz sobie jak bardzo rozbawił mnie fragment z Shy i RD ^^. Spodziewałem się bardziej Discorda lub nawet jakiś żart Pinkie, a tu proszę jednak zaskoczyłeś mnie i winna była Trixie.

Swoją droga Arjen pomysł fajny, ale szkoda że nie wykorzystałeś "Familiady" zamiast "1 z 10". Idealna szansa na Karola Strasburgera przebranego za Derpy (lolz) i jakiś ...ekhm... żart = sen wtedy byłby hitem na swój dziwny pokręcony sposób


Tym razem czas na sen dla Celestii ... a może jakiś mały koszmar w końcu to starsza siostra Luny hehe ^^ (Tarr mnie zastrzeli ;p)

Dołączona grafika

Link do komentarza

Ok, to może coś popróbuje. Celestia spakowała swoją torbę podróżna i zobaczyła czy Luna wzięła wszystko co trzeba. Jechała z siostrą na coroczny Zjazd Władców Krain Magicznych, który odbywał się w Bobrownikach Dolnych. Jechała z nimi także jej wierna uczennica Twilight. Wsiadły do pociągu z Canterlotu, minęli sponifikowane Bielsko (gdzie ładna klacz imieniem Skysplit nawet po sponifikowaniu oglądała MLY:FiM machając im jak oszołom) i po wielu godzinach dotarli do celu. Po wielu przywitaniach nadszedł test czy wszyscy władcy są godni zasiadać w kręgu, Test Godności, inny dla każdego. Luna poradziła sobie bez problemu, musiała klasnąć rogiem w czoło Twilight. Nadszedł czas na naszą Celestię... na środku kręgu pojawiło się pyszne ciasto... - Musisz zjeść je z godnością! Ale Celestia już od paru sekund nie panowała nad sobą. Szarpała jak Reksio szynkę, rozchlustując kawałki ciasta po twarzach obecnych, zatapiając zęby w puszystej masie i wydając przy tym głośne okrzyki zadowolenia. Nagle usłyszała, ze wszyscy się z niej śmieją, nawet Twilight! Przypomniała sobie czasy swojej młodości, gdy była brzydkim pryszczatym źrebięciem z nadwagą i krzywym rogiem (aparat korekcyjny zrobił swoje). Poczuła się upokorzona dodatkowo, gdy zobaczyła, ze nawet jej młodsza siostra się z niej śmieje! Ale to ciasto... znów zaczęła je jeść, zapominając o diecie, sugestiach lekarzy, i tyła i tyła i tyła i tyła i tyła. I dostała cukrzycy, a Luna przypadkowo wysłała insulinę na księżyc :rainderp: A wszyscy wokół się z niej śmieli bo była gruba :rainderp: I i nikt jej nie kochał :rainderp: I Uczennica się od niej odwróciła :twilight:

Link do komentarza

(Yay! mam punkta :D) -Luna na pewno spakowałaś wszystko? -Tak, na pewno. Szkoda mi Cię tu zostawiać samą siostro, będziesz musiała się sama wszystkim zająć. -O mnie się nie martw, dam sobie radę. Mówiłaś że jak jeszcze byłaś Nightmare Moon to widziałaś na księżycu inne kucyki w takich dziwnych kostiumach. Przyjaźń z nimi na pewno bardzo by nam pomogła. - Celestia nie kryła podekscytowania na samą myśl o innych kucykach. -Tak, wiem, ale obawiam się że ich wtedy skrzywdziłam, a teraz nie będą chcieli nawet mnie widzieć. Głos Luny był niemal tak cichy jak głosik Fluttershy, ewidentnie obawiała się spotkania ze starymi znajomymi. -Więc ładnie ich przeprosisz, nie martw się, będzie dobrze. -Mam taką nadzieję. Luna wsiadła do swojego Księżycowego zaprzęgu. Mimo iż nie będzie sama na księżycu, wiedziała że będzie się czuła samotna. Wspomnień nie da się tak łatwo wymazać. -Do zobaczenia siostro! - Celestia wyciągnęła kopytko by pomachać na pożegnanie Lunie. W odpowiedzi otrzymała ino smutną minę siostry i delikatne ruchy kopytkiem. "Ona się naprawdę przejmuje... niepotrzebnie ją namawiałam na ten wyjazd..." - myśli w głowie Celestii krążyły z prędkością światła, nawet potrząśniecie głową nie pomagało ich odpędzić. Stwierdziła że dobrze będzie się przespać do czasy gdy będzie musiała opuścić słońce i wznieść księżyc. Poprosiła swojego adiutanta by obudził ją za parę godzin, bo po czym rozłożyła się na łóżku. Celestia ino na chwilę zamknęła oczy by za moment otworzyć je, gdyż poczuła na sobie dotknięcie czyjegoś rogu. Zanim zdążyła się odwrócić by zobaczyć kto ją odwiedził, poczuła jak moc z niej ucieka. W krótkiej chwili była tak wyczerpana że nie miałaby sił podnieść filiżanki z herbatą. Mimo to spojrzała za siebie... Za sobą zobaczyła... samą siebie. Z jednym wyjątkiem, w zasadzie z dwoma. Jej alter ego było ubrane w złota zbroję, a jej cutie mark przedstawiał słońce i koronę. -Och, dzień dobry Celestio. -Kim Ty jesteś? Co zrobiłaś z moja mocą, muszę wznieść księżyc... - wystękała księżniczka. -Ależ po co, dzień jest taki piękny. Za dnia wszystko widać, rośliny mogą rosnąć, jest przyjemnie ciepło. Nie ma potrzeby by sprowadzać noc. Jesteś osłabiona, a ja jestem przecież Tobą... Twoją częścią i zarządzam Wieczny Dzień! Celestia z trudem podniosła się i stanęła na własnych kopytach. Ubytek mocy był bardziej odczuwalny na stojąco niż na leżąco. -Nie możesz, kucyki muszą spać... -Daj spokój... mają w oknach zasłony, poza tym po co spać, trzeba się cieszyć dniem. Od dzisiaj, każdy dzień będzie dniem bez księżyca. Celestia gorączkowo w myślach próbowała dowiedzieć się, albo skojarzyć kim jest ten Alicorn. Niby to jest ona, ale przecież ona by nie sprowadzała na Equestrię Wiecznego Dnia. Zaraz, zaraz... ta nazwa coś przypomina... Nightmare Moon chciała sprowadzić Wieczną Noc. Zatem ona jest... -Nightmare Sun we własnej osobie Celestio. - Alicorn z dumą wypowiedział swoje imię, a jego oczy zapłonęły żywym, oślepiającym płomieniem. Wystraszona Celestia budzi się i dochodzi do wniosku, że lepiej pozwoli Lunie by dzisiaj panowała trochę dłużej z nocą. :luna2:

Link do komentarza
  • 1 month later...

Cios za ciosem. Obecność Księżniczki Nocy, jej niezwykła propozycja oraz to kogo miała dotyczyć. Kompleksowość tej sytuacja niemalże zbiła mnie z nóg. Odmowa bowiem nie wchodziła w grę. Zgodziłem się – werbalnie, wedle etykiety (choć bałem się zaufać własnemu głosowi) Postąpiłem parę niepewnych kroków ku balustradzie. Kopyta jak z waty, a rumor od posadzki, jakby kto młotem marmur rzezał… a później cisza, jeszcze gorsza, bo jak robactwo wciskająca się w uszy… Nie! Nie mogłem sobie pozwolić na nietrzeźwość umysłu. Nie w chwili takiej jak ta! Odetchnąłem głęboko, mimowolnie napawając się świeżością nocnego powiewu. Mój dech drżał. Objąłem spojrzeniem rozpościerająca się przed mną scenerię, okiem mej jaźni sięgając jednak dalej niż zezwalały na to mętne zmysły. Jak to już nieraz czyniłem – puściłem myśl w tan.

Wśród lazurowo – szkarłatnej topieli nieboskłonu, uperlonej miriadą gwiazd, łoże na gwieździe wędrownej leci.

Gwiazdą ową skała – niewielka, twarda, sucha – lecz na miano gwiazdy od stu innych godniejsza – żar bowiem od niej bucha.

Chwalebna jest to łuna, miłością rodziny sycona. Dwie siostry znalazły ostoję przy łoża tego wezgłowia.

Klacz młodsza – różowowłosa, pod skrzydłem starszej skulona, ją o fant jeden prosi – bajkę, nic więcej zgoła.

Chyżo jej odpowiada, do tej prośby skłoniona, duszy partnerka dumna… pogodna oraz wesoła.

Mała piszczy z uciechy, w bok siostry wtulona, wierząc, że Córka Nocy… w świat cudów wprowadzić ją zdoła.

I baśń się zaczyna.

Z odległych krain rodzinnych w ciemne, mroczne knieje

z gryfią towarzyszką pod siodłem, Księżniczka sunie po niebie.

Siodłem owym poduszka, co by kuca suknia rycerska

nie zraniła przyjaciółki pierza ni też serca.

Lecą, szał natury czują, lecz się nie zatrzymują- spieszyć się potrzebują.

Wieści bowiem nadeszły, wieści zgoła straszliwe!

Książę uprowadzony, w dzień biały porwany

Z komnaty z kanapy z kanapą…

Więc leci dzielna niewiasta nieszczęśnika odbić

do zamku opuszczonego, gdzie ubzdurał sobie rządzić

potwór tajemniczy…

Zniżają pułap lotu, widzą te ruiny,

lecz cóż to ma być? Czary? Dziwy?

Drzewa wyszły z ziemi i tańczą pod ręce

z ogniem w kręgu, w środku woda w poniewierce

palona, duszona, do kotła wrzucona,

światło dająca i na skrzypcach grać gotowa.

Nie minęły jeszcze arii śpiewające grzyby,

gdy w balonach przemknęły latające ryby.

Nie szafowały sobie towarzyszki chwili tejże udręki,

do celu dotarłszy w czas rączy, wycinek życia niewielki.

Wnet przekroczyły próg gmachu zwalistego

Znalazłszy się w przedsionku korytarza mrocznego

Czuć siarką było, chłód też się panoszył

Niejedno plugastwo karb miejsca tego nosił

Lecz sto komnat przemierzyły, żadna bestii nie znalazła

Zabawa w chowanego, w istocie, za skórę im zalazła

A zatem do Księcia! Gdzie? Najwyższa wieża…

Dobrze przynajmniej, że ze schodów korzystać nie potrzeba.

Wlatują przez okno, każda z nich niecierpliwa

Jedynie by ujrzeć jaka to rzecz straszliwa

Przytrafiła się Księciu, we śnie pogrążonemu.

Choć jego twarz kuca w koronie blasku nie zatraciła dawnego

Każda poza nią część ciała była zwierza innego.

Księżniczka podeszła bliżej, z drgnieniem w sercu nowym,

jakoby szóstym zmysłem z nagła obudzonym.

Lecz czy aby na pewno tak to ma się skończyć?

Odczynić ma się urok, miłość ich połączyć?

Nie! Tak być nie może!

Księżniczka atakuje go sprejem na mole!

Dostało mu się po paszczy, wnet otworzył oczy

I zawył, gdy specyfik i ten narząd zbroczył.

Zarżał, zaryczał, wpadł w nielichą konsternację.

Zaczął błagać o litość, podał Księcia lokalizację.

Ów potwór, na pocałunki łasy,

uszedł z życiem, do dziś wstyd mu za te czasy…

A Księżniczka? Rada, że jej podejrzenia były słuszne,

uśmiechnęła się do swej przyjaciółki dobrodusznie.

Obie wiedziały, że to wcale nie wróży,

rychłemu końcowi ich wspólnej podróży.

Lecz tejże cudacznej baśni to już część kolejna,

na którą nie czas, gdy Celestii kleją się oczęta.

Maleńka ziewa, siostra kołdrą ją otula,

widzi jak jej opiekunkę ogarnia nocna łuna,

jak po pocałunku na dobranoc w kosmos odlatuje.

ona się tym jednak wcale nie przejmuje.

Wie bowiem jak każdy, nawet stojący nisko,

Że istota kochająca daleko i tak będzie blisko.

Czy to marzenia senne tak do góry ją wznoszą?

Czy to jak jej siostrę rodzice teraz proszą?

Wie tyle, że odlatuje, w kółko obraca się z wolna,

sama nie będąc pewna, czy jest w tej kwestii bezwolna.

Urosła? A może to wszystkie rzeczy zmalały?

Grunt, że na kopytko gwiazdy jej pospadały.

Prawie każda błyszcząca, na domiar urodziwa,

poza jedną szarą, co się wydaje rodzima.

Przygląda się jej bliżej, nie ma wątpliwości – ta sama,

na której to pod okiem Luny zasypiała.

Lecz zamiast łóżka stała tam teraz wzniesiona,

para kuców z marmuru pięknego rzeźbiona.

Smutnym był ten nieżyjący widok planety brzemiennej

i kto wie jak by się potoczył los pary kamiennej,

gdyby Księżniczki oczy się nie zaperliły.

łzy po policzkach się nie potoczyły,

w pył złoty nagle się nie przemieniły

i w zimne lica z mocą uderzyły.

Teraz chwila tak krótka, że…

I nastąpiła eksplozja uczucia!

Fala powodzi tak wielka, że filar świata rusza!

Posągi podskoczyły, ziemia się zatrzęsła,

Celestia czuje jak bije w rytm jej serca,

skała, co się przed chwilą martwą tytułowała…

Teraz rozkwita, w szał życia się wczuła,

tak jak para maluczkich, co się do harców poczuwa,

leci, dokazuje, w splot Celestii włosów się wtula.

Ta widząc to się uśmiecha, skrzydłem je otula.

Zamyka oczy, lecz i tak dostrzega iskrzyny,

te maleńkie, niesforne życia drobiny.

Patrzy uczuciem, rzecz nowa ją zaskakuje,

wokół niej roju świateł moc się potęguje.

Jak to możliwe, czy to zawsze tu było?

Czy tylko przed jej wzrokiem tak długo się kryło?

Chce wyciągnąć kończynę, dotknąć tej najbliższej,

Tej, co tak słodkim światłem grzeje…

-A masz! – Dobiega znajomy głos Luny, która to właśnie zbudziła swą siostrę celnym rzutem poduszką – Nie myśl, że zapomniałam o Twoim święcie!

Celestia wzniosła magią pocisk. Tak bardzo ją to cieszyło…

I tu się obudziła. Sama. Bez nikogo, kto śmiałby przerwać jej czas wypoczynku. I leżała tak przez chwilę, niepewna czy chce przyłożyć do ust kopyto, bojąc się sprawdzić czy uśmiech, który poczuła na swej twarzy… też był tylko częścią tejże sennej mary…

Zadrżałem, zdegustowany własnym dziełem. Serio – co to ma być!? Już nie wspominając o tym, że miałem się ograniczyć w swej fantazji do momentu obudzenia się Księżniczki. W jednym śnie dotknąłem się tylu czułych punktów, tylu prywatnych spraw… nie no, to po prostu świństwo… a ile czasu minęło? Pięć minut? Kwadrans? Nie dało się tego stwierdzić. Jakkolwiek… Księżniczka czekała, licząc na moją pomoc…. Trudno. Odchrząknąłem, wziąłem głęboki oddech i ubrawszy myśl jako tako w zgrabne słowa, zacząłem opowiadać: o tym jak Celestia jako młodsza siostra, leci na gwieździe w przestworzach, słuchając bajki Luny – bajki, w którą się sama przenosi. Opowiadam o tym, jak pokonuje Pana Chaosu, jak zaczyna zasypiać… i wciela się wraz z siostrą w galaktykę, swym uczuciem powołując do życia nowy świat. Wreszcie dochodzę do momentu, w którym odnajdująca się w ciemnościach Celestia… dopiero w nich znajduje światło. Koniec jednak zmieniłem – dotyka czyjegoś kopyta – bliskiego i nieznajomego jej zarazem. Chce otworzyć oczy, pragnąc się dowiedzieć co to za osoba – i budzi się, otwierając ślepia naprawdę…

Link do komentarza
  • 5 weeks later...

Ta zabawa jest świetna, więc wrzucę inny sen dla Jej Słonecznej Wysokości Celestii... Celestia pamiętała jak z furią krzyczała na swoją siostrę. Jak mogła zrobić coś tak głupiego? Owszem, była chora ale dobrze wiedziała, że nie opuszczenie Księżyca nawet na jedną dobą przywoła ukryte w kucykach demony. Pamiętała jak w czasie wrzasku starała się ignorować uczucie podnoszącej się temperatury. Krzycząc dawała upust swojej codziennej frustracji magazynowanej setkami lat, kiedy to musiała być miłą i odpowiedzialną władczynią. W słowach pełnych złości wygarnęła jej wszystko co myślała. I nagle poczuła, że podoba jej się to... i to ją zgubiło. Stała się Lightmare Sun. Pamiętała jak Luna wezwała Mane6, jak Twilight z oczami pełnymi łez skierowała moc Elementów na nią, jej mentorkę...! Teraz tkwiła na tym oślepiającym słońcu. Podłoże nie paliło jej, ale było nieprzyjemnie lepkie, na dodatek było oślepiająco jasno. Patrzyła ze swojego więzienia na odległą planetę, gdzie była Equestria. Ogarniała ją panika za każdym razem gdy myślała, że przyjdzie jej tu spędzić, kto wie, może nawet 1000 lat. Na Księżycu przynajmniej panował spokój, można było się skupić, wypocząć. Tutaj natomiast ciągle słychać było szum, małe wybuchy, hałas żyjącego Słońca. Im dłużej tu tkwiła tym bardziej nienawidziła swojego CM, nienawidziła siebie, zaczynała nawet nienawidzić Twilight. Wyobrażała sobie, że gdy powróci, zapanuje wieczny dzień, Ci którzy są odpowiedzialni za jej wygnanie spotka zasłużona kara, że... Celestia obudziła się spocona. Wstała, wyszła z pokoju i cichu pokłusowała do pokoju swojej młodszej siostry, mając nadzieję poczekać na nią aż przyjdzie pora wznieść słońce. Sen. To był tylko sen...

Link do komentarza
  • 1 month later...

Zwycięzcą snu dla Celestii zostaje... Plothorse! Naprawdę podobało mi się, zwłaszcza moment ze spray'em na mole :P Parę naprawdę dobrych metafor, trochę niechętnie się brałem za taką małą ścianę tekstu, ale warto było.

Czas na kolejną bardzo ciekawą postać, pole do popisu dla waszej wyobraźni, czyli - Berry Punch!

Dołączona grafika

1. Fillerr 1pkt

2. ThatIsSoSad 1pkt

3. Xan 1pkt

4. Plothorse 1pkt

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...