Skocz do zawartości

Equestria: Płonąca zemsta


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

- Hehheh... będzie spokojnie jak na wojnie. Tu pierdolnie, tam pierdolnie i znowu będzie spokojnie. - zaśmiałem się. - Oj weź, nie bądź taką pesymistką. Trochę przygód nikomu nie zaszkodzi. I nie obrażaj mi zwierzaka.

Pomyśl - wolisz towarzystwo moje i Grzejnika, czy co dzienne widoki zapijaczonych mord tubylców i przyjazdnych? A jak już osiągnę swój cel, to odejdziesz gdzie będziesz chciała. W każdym razie... potrzebuję cię. Bardzo. 

 

Nienawidziłem tego że muszę się prosić. Wolałbym ją zmusić siłą i płomieniem. Ale Sombra kazał zachować ostrożność. Wrr... niecierpię ostrożności. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 292
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Klacz zaśmiała się nieprzyjemnie.

- A to ci dopiero. Pomyśleć, że jeszcze niedawno wszyscy stronili ode mnie, a teraz dostaję propozycję współpracy... No, skoro mnie potrzebujesz, chociaż nie masz pojęcia kim jestem... Musi ci bardzo zależeć. Dobrze więc, dobrze. Przemyślę sprawę. Najpierw jednak powiesz mi, na czym będzie polegać moja pomoc. - Klacz w dalszym ciągu nie wysunęła się z względnej kryjówki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A co, jesteś nekromantką czy jaką wiedźmą że wszyscy od ciebie stronią? - spytałem. - Dla mnie to bez różnicy, liczy się dla mnie jedynie twój udział w tym przedsięwzięciu. A skoro aż tak cię to interesuje, to moim celem jest zemsta. Zemsta na Shining Armorze. I tylko na nim. Bardzo... płonąca zemsta.

 

Instynktownie moja grzywa lekko zapłonęła gdy wymówiłem imię tego którego tak straszliwie nienawidziłem. Uspokoiłem się jednak szybko, i czekałem na jej odpowiedź

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ach, ten. Przydupas różowej księżniczki miłości... Niech będzie. Pomogę ci dokonać zemsty. Ale po tym wszystkim, ty pomożesz mnie. I ja mam pewien cel. A teraz wrócimy do gospody, a kiedy wyruszymy, nie spalisz nikogo. I nie zabijesz. No, i budynek zostanie nienaruszony. Co ty na to? - zapytała i zdecydowała się wyjść z cienia. Klacz nie była wysoka, wciąż jednak pozostawała szczupła. Jej futro było granatowe, a grzywa czarna, długa i kręcona, oczy zaś żółte. Co ciekawe, nie miała rogu - jak więc udało jej się tworzyć iluzje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie spalić nikogo? Wysoka cena... ale niech będzie. - odparłem. - Hm... ładniutka jesteś tak swoją drogą. 

Byłem jednak zadowolony że idzie ze mną. 

- No Grzejnik... - chwyciłem Salamandrę i umieściłem ją z powrotem na plecach. - Będziemy mieli towarzyszkę od jutra w podróży. A co do Ciebie. - zwróciłem się do klaczy. - Masz jakieś imię? Czy Moth to prawdziwe imię? Dobra, wracajmy bo mi Ivy stygnie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Po drodze sobie kogoś spalisz, wtedy i dla mnie będzie to korzystne. Nie chcę żebyś spalał tego miejsca, bo przez cały mój pobyt tutaj, wlaścicielka była dla mnie dobra. I mnie chroniła. A ta dziwka, Ivy... Cóż. Głupie stworzonko, ale na śmierć nie zasługuje. Co zaś do imienia, Moth. Niezmiennie od kilku lat - odrzekła.

- No, chodźmy już.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ta, chodźmy. - odparłem, sadowiąc sobie Grzejnika na plecach. - Wracajmy.

Poczekałem moment aż klacz wyjdzie z kryjówki i razem zaczeliśmy iść w stronę karczmy. Skupiłem się, i magicznie przesłałem wiadomość do fragmentu rogu ''Udało się. Pozyskałem tą klacz, pójdzie z nami. Jutro wyruszamy w dalszą drogę na północny zachód.''

- Więc... Moth. Czemu taka klacz jak ty, żyje w takiej spelunowatej mieścinie? - spytałem. - Wyczułem że masz całkiem duże zdolności magiczne. Jakieś... złe sprawy z przeszłości albo coś? - spytałem z lekkim zaciekawieniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dlaczego, pytasz? Właśnie dlatego, że to dziura zabita dechami i mało kto tutaj jeździ. Poza tym - okolica otoczona lasami, wszędzie pozostałości po starych kulturach, kurhany, cmentarze... Kuce tutaj są bardzo przesądne i wiedzą, że muszą nauczyć się żyć ze sobą w zgodzie i nie szkodzić sobie nawzajem. To zaś prowadzi do tego, że lepiej być dobrym dla wiedźmy, bo  po pierwsze, może się przydać, po drugie - niezdrowo jest uciekać w środku nocy w towarzystwie upiorów, wilków i niedźwiedzi. Poza tym - ci z małych wiosek boją się zbudować stos i mnie na niego zaprosić. Ot, cała tajemnica. A ty? Co ty tutaj robisz? Czy to droga do spełnienia zemsty?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak, głównie tak. - odparłem. - Od kiedy opuściłem Canterlot ciągle wędruję, gdzie mnie oczy poniosą. Teraz chcę zemsty i sprawiedliwości za to co Shining Armor odebrał mi. 

Żyłem różnie, raz na wozie, raz pod wozem. Głównie pod wozem. Z przeszkodami nauczyłem sobie radzić na wiele sposobów, ale moim ulubionym jest spalanie ich na proch.

Mogłem dawniej mieć całkiem niezłe życie. Ale nie. Armor odebrał mi wszytsko co najlepsze. Więc ja chcę odebrać mu życie. To chyba sprawiedliwy układ. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak najbardziej. Jutro opowiesz mi, co ci zabrał. Spotykamy się o świcie, przed budynkiem. I lepiej będzie, jeśli ci powiem - Twoja dzisiejsza towarzyszka nie oczekuje pieniędzy w zamian za jej usługi. Chce czegoś zupełnie innego. Jeśli chcesz jutro wyruszyć, lepiej uważaj... Ja tymczasem muszę załatwić kilka spraw. Żegnaj - odrzekła klacz i skręciła w ledwo widoczną ścieżkę, znikając we mgle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zatrzymywałem jej. Bo i po co? 

Sam byłem już trochę zmęczony, ale wizja zabawy z Ivy napawała moje lędźwia dodatkową energią. Wszedłem do gospody i po chichu wróciłem na górę.

- No Grzejnik, mam nadzieję że nie będzie ci przeszkadzało jak się pańcio trochę zabawi co? - zarechowałem, głaszcząc salamandrę po głowie. - Jakby Ivy coś złego próbowała to możesz ją ugryść w dupsko, pozwalam ci. A i przypalić ją możesz jak by próbowała złych sztuczek. 

Po czym skierowałem się do swojego pokoju z klaczą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Miałbym zostawiać taki smakowity kąsek aby wystygł? - spytałem. - Nie moja słodka, to nie w moim stylu. Mam nadzieję że nie czekałaś za długo. 

Odstawiłem Grzejnika na posłanie, i ściągnąłem z siebie ubranie. 

- Więc... na czym to stanęło? - spytałem. - Ah, jeszcze nie ustaliliśmy jednego. Kwestia ceny, Ivy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cena, cena... Nie wymagam od ciebie pieniędzy, w żadnym wypadku. To chyba korzystne, prawda? Chcę ciebie. Tylko i wyłącznie ciebie, a dokładniej - części ciebie. Widzisz, monety nie są potrzebne. Monety nie uratują życia w skrajnych sytuacjach, a mnie dręczy głód. Po wszystkim wezmę jedna trzecią twojej krwi. Uwierz mi, przystojniaczku - to naprawdę niewiele. Jak więc? Zgadzasz się na moje warunki? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wampirzyca co? - westchnąłem. - No tak, a mówiono że to dość dziwna i egzotyczna okolica. To kuszące, nigdy jeszcze nie chędożyłem wampirzycy. Hm... w sumie czemu nie. Trochę krwi to niska cena. ALE - zaznaczyłem - żadnego gryzienia w czasie zabawy, a krewkę sobie sam spuszczę. Nie będziesz czuła się pokrzywdzona, zapewniam cię. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A teraz - rzekła klacz, kiedy już było po wszystkim - czas na karmienie. Mam nadzieję, że twój zwierz nie zaatakuje mnie, kiedy zobaczy moment odbierania zapłaty. - Spojrzała na śpiącego Grzejnika z pewnym niepokojem.

Edytowano przez Nocturnal Van Dort
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Skarbie... byłaś boska. - westchnąłem czując w kroku istny raj. Nie powiem byłem zadowolony z jej usług, a i ona wyglądała na mocna odgodzoną. - Dlatego wcześniej mówiłem, że jeśli będziesz próbować mnie gryźć on zaatakuje. - wyjaśniłem. Na szczęście był tu dzbanek, ze suchymi kwiatami. Wziąłem go i wziąłem sztylet ze swoich juków. Następnie wybrałem miejsce na nodze, i naciąłem je. Do naczynia zaczęła spływać moja krew. Wolno ale stale. - Jeszcze parę minut...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Upuściłem może z półlitra krwi do dzbanuszka. 

- Powiedziałem, gryźć się nie pozwolę. Sam wampirem nie mam ochoty się stać. Daj mi kilka minut a będziesz mieć swoją zapłatę. - przy okazji zauważyłem że Grzejnik się obudził. - Cześć stary. - przywitałem się ze zwierzakiem. - Spokojnie, ta miła pani poprostu będzie mi robić... badanie krwi. Heheheh...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie da się zmienić w wampira przez ugryzienie. Wyobraź sobie, ile wynosiłaby populacja zwykłych kucy, skoro wampiry są tutaj od dawna... I nie tylko tutaj. No, ale mniejsza. Załatwmy, co mamy załatwić i wróćmy do swoich spraw... - klacz znów spojrzała na Grzejnika, a Grzejnik spojrzał na nią i zasyczał. Widocznie nie lubił badań krwi.

Wampirzyca zabrała dzbanek z krwią, po czym zeszła z łóżka i odwróciła się w stronę drzwi.

- Miło się robi z tobą interesy - rzuciła na odchodnym i opuściła pokój.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opatrzyłem ranę używając do tego swojej magii i prowizorycznego bandaża. 

- No Grzejnik, zbieramy się. Czas ruszać w dalszą drogę, i będziemy mieli dziś nowego towarzysza. Moth. Dlatego stary, miejmy ją lepiej na oku. - poklepałem salamandrę po głowie. - Tak na wszelki wypadek. 

Zacząłem się ubierać w zbroję i płaszcz, spakowałem niewielki dobytek i z Grzejnikiem opuściliśmy ten budynek. Zgodnie z umową nie podpaliłem go, ale też nie zamierzałem płacić za pobyt. Następnie w umówionym miejscu czekałem na Moth. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dałem jej zapłatę, ale na własnych warunkach. Powiem tak że żadne z nas nie czuło się pokrzywdzone. - z lekkim rozmarzeniem wspomniałem noc z wampirzycą. - Było... interesująco. W końcu nie każdy będzie mógł się chwalić że spędził noc ze śliczną wampirzycą i przeżył. Ha! Dobre. - zaśmiałem się. - Choć widzę skarbie że ty nie spałaś za dobrze. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Idziemy na północny zachód. - powiedziałem. - Póki co będziemy się trzymać tamtego kierunku aż... mój partner się ze mną nie skontaktuje. 

Wyciagnąłem z juków kompas, i określiłem kierunek. 

- To tedy. - wskazałem drogę po swojej lewej stronie. - Chodźmy Moth. Grzejnik, spoko. Już idziemy. 

I tak ruszyliśmy w drogę, z powiekszoną ekipą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...