Skocz do zawartości

[MLP] Odnaleźć się w obcym świecie - Exiled Key (Braeburn)


Applejuice

Recommended Posts

Kusisz... Kusisz :> _______________________________________ Korzystając z zamieszania, sięgnąłem po jakiś kosz, lub coś podobnego i schowałem w nim to co potrzebowałem. Z racji iż nie zajęło mi to dużo czasu, odstawiłem pakunek i skierowałem się z niezdrową ciekawością w stronę rzeczy, które uznałem że warto było przejrzeć... ~ Coś mi się wydaję, że będę tego żałował... ale w tych skrzyniach, może być coś co się przyda... Trzeba sprawdzić to i owo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 145
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Hue hue hue. >:-D

____________________

Skrzynie w namiotach - ku twojej radości - nie były zamknięte na klucz. W środku znajdowały się podstawowe rzeczy, takie jak bandaże, jakaś maść, nóż, łuk i strzały, krótki miecz, a w jednej z nich był również skórzany mieszek ze złotem. Znalazłeś też ryby, siarkę i butelkę ginu.

Dookoła leżały również skóry i... wypchane głowy zwierząt oparte o ścianę namiotu.

Tym razem słyszałeś odgłosy kłótni i szamotaniny. W takim rozgardiaszu nie zauważyliby nawet widzialnej osoby...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~ Bandaże... To się przyda! ~ krzyknąłem sobie w duchu i pochwyciłem je. ~ Ale i mieszek ze złotem, może mi pomóc w przyszłości... Odwróciłem się i dostrzegłem szamotaninę... Pora się stąd zmywać. Pochwyciłem jeszcze w pysk mieszek ze złotem i skierowałem się do, wcześniej zostawionego kosza...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy powstrzymywał Cavalorna i Laresa przed rzuceniem się sobie do gardeł. Jedynie Shane w tym nie uczestniczył. Przyglądał się tylko tej bijatyce z zażenowaniem, popijając co jakiś czas z dzbana z wodą.

Nagle odwrócił się w twoim kierunku. Przeraziłeś się i nie wiedziałeś co robić - dosłownie cię sparaliżowało.

Shane zmarszczył brwi. Spojrzał na swój dzban, wzruszył ramionami i dalej z niego pił. Wykorzystałeś tę szansę i uciekłeś z obozu myśliwych, kierując się prosto do łani.

Wyglądała jak nowo narodzona. Siedziała na ziemi, wpatrując cię wzrokiem. Gdy cię dostrzegła, zarżała z radości.

A więc dla niej nie byłeś niewidzialny... Może zwierzęta mają lepiej wyczulone wszystkie zmysły niż kucyki...

Maź z tych kwiatów musiała na nią dobrze zadziałać. Pozostało jedynie pytanie - co teraz będziesz robił?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzuciłem bandaże i sakiewkę ze złotem o ziemie. Cudowne ozdrowienie łani było dla mnie nie małym szokiem. Obdarowałem ją uśmiechem. Uśmiechem wdzięczności, że przeżyła. - Jesteś wolna - zacząłem ze spokojnym głosem. - Ciesz się życiem i postaraj się więcej w tarapaty nie wpaść - dodałem z uśmiechem. Przysiadłem sobie. Wciąż byłem głodny i o suchym pysku. ~ Może wrócę jeszcze po ten kosz z prowiantem? Tak... chyba tak zrobię. Miałem wstać, ale tylko położyłem się na polanie. Potrzebowałem chwili odpoczynku. Za dużo emocji jak na tak krótką chwilę. Ostatecznie poleżę i dopiero pójdę po prowiant tej dziwnej piątki, jeśli wciąż tam będzie... Jak nie to pozostaje mi na głodniaka iść do ruin...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łania zaczęła szarpać się ze swoim opatrunkiem. Kiedy wreszcie go zerwała, jej noga była zupełnie w nienaruszonym stanie. Sama wyglądała na zaskoczoną tym faktem. Tamte kwiaty musiały być magiczne - to było jedyne sensowne wytłumaczenie.

Łania spróbowała wstać. Zachwiała się, a jej nogi drżały. Mimo wszystko udało jej się. Pobiegała truchtem wokół ciebie, a potem zatrzymała się i spojrzała ci w oczy, chyba dziękując...

Zaczęła od ciebie odchodzić...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~ Czyżbym miał za nią iść? Nie sądzę... Wstałem powoli. Czułem dziwne uczucie w sercu. Taką radość, że komuś pomogłem, że komuś uratowałem życie. Takie uczucie było bardzo przyjemne, dodawało sił i grzało moje ciało. Tak podbudowany uśmiechnąłem się mimowolnie. ~ Pora znów skorzystać z gościnności myśliwych, a potem do ruin. Odwróciłem się by jeszcze raz spojrzeć na łanie. Bałem się o nią... Gdy tylko odprowadzę ją wzrokiem, aż zniknie mi z oczu, wyruszę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łania rzuciła ci jeszcze jedno spojrzenie, a potem potruchtała z powrotem w leśną gęstwinę.

Odetchnąłeś z ulgą. Uratowałeś czyjeś życie. Do tej pory właśnie to było twoim jedynym celem... Teraz jednak znów byłeś w kropce. Zostałeś zupełnie sam w obcym miejscu. Gdy łania tu była mogłeś przynajmniej do kogoś normalnie się odezwać. Ona ma jednak swoje życie - i to dzięki tobie może dalej się nim cieszyć.

A więc, co teraz zrobisz? Znów pójdziesz do myśliwych?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To co robimy teraz, odbije się echem w wieczności - mruknąłem pod nosem. Cokolwiek miało to znaczyć, po prostu tak sobie to powiedziałem... Chciałem nadać swoim czynom znaczenie, zwłaszcza teraz, gdy wszystko jest takie... dziwne. Zrobiłem kilka kroków do przodu, patrzyłem przed siebie. Jednak jeszcze raz pokusiłem się by spojrzeć, w stronę gdzie odeszła łania. Łza spłynęła mi po policzku. - Dobra robota... - pogratulowałem sobie. Brzuch zagrzmiał... Czas jeszcze raz odwiedzić myśliwych. Zjem coś od nich i idę do ruin. Tam na pewno będzie coś co mnie naprowadzi na dalszy trop w tym moim dziwnym życiu... Obrałem znów kierunek obozowiska myśliwych. Krok za krokiem posuwałem się do nich..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym razem myśliwych nie było na miejscu. Został jedynie Shane, który siedział oparty o drzewo. Reszta musiała gdzieś pójść, a on pewnie pilnował ich obozu. Wyglądał na wkurzonego.

Wszystko było w takim samym stanie jak wtedy, gdy byłeś tu wcześniej. Lares zostawił swoją gitarę, skóry różnych zwierząt leżały na ziemi przy nadal palącym się ognisku, a inne drobiazgi leżały wszędzie dookoła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzałem się po obozie. Jeden strażnik... Chyba musieli się zorientować, że ktoś ukradł im mieszek ze złotem. Wezmę sobie od nich jakiś plecak, albo torbę, zapakuję do niej prowiant, bandaże, pieniądze i ruszę do ruin... - A jeśli, teraz będzie mnie widział? - spytałem sam siebie z drżącym głosem, po czym przełknąłem głośno ślinę. - Trzeba to sprawdzić... a potem wiać z tym co potrzebne... Bez cienia wątpliwości ta cała sytuacja w jakiej się znalazłem mieszała mi w głowie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy przechodziłeś koło Shane'a, ten uniósł głowę i rozejrzał się po okolicy. Przypadek...? Po chwili jednak znów spuścił głowę i wściekły zaczął grzebać patykiem dziurę w ziemi.

Kosz z twoim prowiantem nadal stał w namiocie. Tym razem znalazłeś jednak niewielką skórzaną torbę, która do tej pory leżała gdzieś w kącie. Będzie bardziej poręczna niż kosz.

________________

OK, nie wiem za bardzo co chcesz zrobić, to napisz co bierzesz xP

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio sam nie wiem co chcę zrobić i o co mi chodzi D: _____________________________________________________ Postać tego ogiera mnie przerażała. Każdy jego ruch, był dla mnie jak cios nożem. Rozcinał mnie. Bałem się tego co się stanie, gdybym jednak teraz był widoczny. Odegnałem od siebie wszystkie myśli. Przecież do tej pory nic się nie stało. Zabrałem torbę i wszystko z koszyka przepakowałem do niej. Wrzuciłem też mieszek ze złotem i bandaże. ~ Teraz mogę spokojnie ruszać do ruin. Wyciągnąłem jedną kanapkę. To właśnie ona miała mi umilać podróż do labiryntu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zorientowałeś się, że nadal jesteś widoczny dla Shane'a... Widok lewitującej torby i kanapki musiał go mocno przerazić. Jego oczy powiększyły się do niewyobrażalnych rozmiarów. Zaczął się cofać, potykając się o własne nogi.

- TEN LAS SERIO JEST NAWIEDZONY! - wrzasnął. - CHŁOOPAAAKIII!

Po chwili wokół ciebie dosłownie spadła z nieba reszta myśliwych... Dopiero teraz spostrzegłeś, że wszyscy oprócz Shane'a są pegazami.

- To dziwne - zauważył Lares. - Duchy chyba nie jedzą kanapek.

Zaczęli się do ciebie zbliżać.

- Może to jakiś nowy gatunek? - spytał ochoczo Barock. Zaczął wyciągać nóż... - Pierwszy raz mam styczność z czymś niewidzialnym...

- W ogóle go nie słychać. Żadnych odgłosów - kontynuował Lares.

- Pieprzona magia - mruknął Cavalorn.

- Możemy za to dostać kupę forsy - powiedział Heath, śmiejąc się przeraźliwie...

- H-hej, do cholery, do jest DUCH! - krzyknął Shane.

Cavalorn parsknął śmiechem.

- To idź się schowaj do namiotu, dzieciaku.

Shane wcale nie miał zamiaru w tym uczestniczyć. Zgodnie ze słowami Cavalorna ukrył się w namiocie.

Czerwony ogier prychnął.

- A więc - mruknął. - Co my tu mamy...

Każdy z nich miał jakąś broń. Noże, łuki i strzały, a nawet miecze... Byłeś w pułapce. Otaczali cię z każdej strony...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem głupi i nie ostrożny... Teraz jedynie wydawało mi się, że to koniec. Odrzucić torbę i zaszarżować na jednego z nich? To może być samobójstwo... Musiałem szybko działać. Czas mnie naglił, strach jednak nie pozwalał na żadne skomplikowane ruchy. Zdołałem jedynie zrzucić z siebie torbę i odrzucić kanapkę. - A więc to koniec..? Chyba, że... „Klucz. Leci wprost do zamku. Co znajduje się w najdalszych krańcach nieba? To, co poprowadzi zagubione dziecko z powrotem do ramion matki. Wygnany. Fale które barwią ziemie na złoto? Błogosławiony podmuch życia, pola pszenicy. Ścieżka zejścia aniołów? Ścieżka wielkich wiatrów, wielki strumień. Co znajduje się w najdalszych krańcach pamięci? Miejsce, w którym się rodzimy i do którego powrócimy, błękitna planeta.” - wymamrotałem słowa poezji z nadzieją, że zdołają ją usłyszeć, albo to co się teraz stanie, uratuję mnie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lares po twoich słowach znieruchomiał na chwilę. To trwało jednak mniej niż trzy sekundy... Odłączył się od grupy i gdzieś poszedł. Nie zwróciłeś na to uwagi.

- Cholera, uciekło? - warknął rozgniewany Cavalorn, przyglądając się torbie i kanapkom, które leżały na ziemi. - Dalej! Ten duch może tu jeszcze być!

Już mieli na ciebie skoczyć, kiedy nagle, pomiędzy tobą a nimi, znalazł się Lares.

- Co jest?! - krzyknął Heath.

- To nie jest żaden duch - odparł granatowy ogier. - Patrzcie.

Dopiero teraz spostrzegłeś, że trzymał worek. Błyskawicznie go otworzył i wysypał na ciebie całą zawartość. To była mąka. Myśliwi widzieli całą twoją postać...

Każdy wydał okrzyk zdziwienia. Lares złapał cię za kark i przycisnął do ziemi, uniemożliwiając ucieczkę.

- Co... jak... - mruczał Barock.

- Lares, ty popaprańcu! Skąd wiedziałeś... - wykrzyknął Cavalorn.

- Zamknij mordę - syknął Lares.

Pochylił się nad tobą i wysyczał ci do ucha tonem mrożącym krew w żyłach...

- Co tu robisz? Okradłeś jednorożce z wioski? Gadaj. - Mocniej cię przycisnął.

Reszta patrzyła na tę sytuację w osłupieniu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc tak to już wygląda? Dalsza część poezji jest tylko odpowiedzią... Mogłem działać... mogłem cholera działać, zrobić coś innego niż zdać się na tą cholerną poezje... Skoro już wcześniej mówiłem i mnie nie słyszeli, to czy teraz to będzie miało sens? To wszystko jest takie... chore... Co dziwne, nie czułem bólu. Może to przez moje zrezygnowanie do tego świata... - Drogi Laresie... ja tylko szukam swojej przeszłości... Wiem brzmi to głupio... ale mam swego rodzaju amnezję - odparłem z głupkowatym uśmiechem. Nie liczyłem nawet, że to usłyszą. Nie ruszało mnie tym bardziej to, że ten uśmiech może ich jeszcze bardziej rozdrażnić. - Co najlepsze, nic nie wiem o tej wiosce...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lares zmarszczył brwi. Patrzył prosto na twoją twarz. Jeśli cię nie usłyszał, to widział, jak poruszasz wargami - tym bardziej jak się uśmiechasz.

- A więc nie możesz mówić...? - mruknął. - To pewnie dlatego w ogóle cię nie słychać, kreaturo.

- To co teraz zrobimy? - spytał Barock. - To coś raczej... no wiecie, nie jest normalne, że jakiś niewidzialny koleś lata sobie po lesie.

- TEN LAS JEST NAWIEDZONY! Mówiłem! - wykrzyknął Shane, lecz zaraz znów się schował do namiotu.

Lares nie zwracał na nich wszystkich uwagi.

- Po pierwsze...

Uderzył cię z całej siły w brzuch. Upadłeś na ziemię. Wszystko zakryła ciemność i okropny ból... Mimo wszystko jak przez mgłę słyszałeś jego następne słowa:

- Po drugie... zabierzemy... ta historia... paranoja... jakiś tam klucz... szukają...

I nagle wszystko zniknęło. Zupełnie tak, jakby ktoś wyłączył twoje wszystkie zmysły. Ostatnie co pamiętałeś było to, że ktoś brutalnie ciągnął cię po ziemi...

Obudziłeś się błyskawicznie. Przynajmniej tak ci się wydawało. Nie miałeś pojęcia, ile czasu byłeś nieprzytomny. Miałeś wrażenie, że do każdej części ciała ktoś przyczepił ci dwukilogramowy ciężarek.

Leżałeś na sianie w jakimś ogromnym, ciemnym pomieszczeniu. Jedynym źródłem światła były dwa małe okienka. Byłeś zamknięty w ciasnej klatce. Po chwili zorientowałeś się, że dookoła ciebie znajdowały się różnorodne zwierzęta. Każde z nich jednak było wyjątkowe... Feniksy, mantykory, a nawet elfy... Te większe jednak nie wyglądały na groźne. Były smutne i wystraszone.

Chyba się zorientowały, że się obudziłeś. Do twojej klatki natychmiast podbiegła... łania. Wyglądała identycznie jak ta, której pomogłeś.

Zarżała z radości. Później doszła również reszta. Obserwowały cię z zainteresowaniem...

Nie wiedziałeś co o tym wszystkim myśleć. Dokąd trafiają te zwierzęta? I co się z tobą stanie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emm... nie ogarniam... Tylko Key jest w klatce czy jak... ______________________________________________________ Rozejrzałem się po wszystkich, którzy mnie otaczali. Moją uwagę w szczególności przykuła łania... - Jesteś cała? - spytałem retorycznie, ale z uśmiechem. - Szkoda tylko, że w niewoli... jak wszyscy tutaj... Ma ktoś wiedzę, jaki czeka nas los? Spytałem, choć nie liczyłem na odpowiedź... Zastanawiało mnie również czy mnie widzą, czy też gapią się z zaciekawieniem co wyprawia łania. Nie chciało mi się wstawać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak. Musieli cię jakoś zamknąć, żeby było wiadomo, że tam jesteś xP W końcu jesteś niewidzialny.

Sorki, że gra jest taka chaotyczna. Wkrótce powinno się wszystko wyjaśnić ;]

_______________________

Do twojej klatki wleciały dwa elfy. Były tak małe, że nie sprawiło im to żadnego problemu. Emanowały złotymi i srebrnymi iskrami. Wyglądały dziwnie. Miały na sobie kolorowe sukienki, wyróżniały się dużymi uszami.

- Wszyscy zginiemy! - wykrzyknęła piskliwym głosem jedna z nich. Zaskoczyło cię to. Nie wiedziałeś, że elfy potrafią mówić...

- Nikt nas nie uratuje! - dodała druga.

- I będzie po nas!

Mantykora zaryczała gniewnie. Brzmiało to jak ostrzeżenie... Do twojej klatki przyleciał jeszcze jeden elf. Ten był zdecydowanie większy od reszty.

- Nie panikujcie, moje drogie - powiedziała łagodnie. - Jeszcze jest nadzieja.

Spojrzała na ciebie.

- Wyczuwam od ciebie dziwną aurę... - mruknęła. Podleciała do twojej twarzy i spojrzała ci w oczy. - Skąd się tutaj wziąłeś? Zazwyczaj oni nie łapią przedstawicieli swojej własnej rasy... To bardzo dziwne...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ogólnie nie ogarniam, dlatego spytałem. ____________________________________________ Chciałem podrapać się po łbie, ale ciężarki przymocowane do moich kończyć utrudniły mi to. Czułem się dziwnie zmęczony... Nie wiedziałem też co dokładnie powiedzieć. Skąd mogłem mieć pewność, że uwierzą... - Nie wiem... - odparłem na szybko. - Nie pamiętam nic... Nie pamiętałem nawet własnego imienia dopóki nie zobaczyłem swojego nagrobka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Miałeś wrażenie, że do każdej części ciała ktoś przyczepił ci dwukilogramowy ciężarek" MIAŁEŚ WRAŻENIE, więc nie masz ich na serio przyczepionych xP

Przepraszam cię jeszcze raz, że ta sesja jest taka "Nieogarniająca" :rainbowcry: Wkrótce to się zmieni.

__________________________

Elf zmarszczył brwi.

- Nagrobka? - powtórzyła. Przyjrzała się tobie jeszcze raz i stwierdziła: - Nie jesteś duchem... Tym bardziej mogę powiedzieć, że żyjesz. Proszę, powiedz mi, na jakim cmentarzu znalazłeś owy nagrobek i jak on wyglądał?

Potrząsnęła głową.

- Och, przepraszam... Pośpieszyłam się. Jestem Królową Elfów. Wiem wszystko o magii tego miejsca. Mogę ci pomóc. Dlatego poproszę jeszcze raz: czy mógłbyś powiedzieć, na jakim cmentarzu znalazłeś ten nagrobek i jak on wyglądał? W okolicy jest dosyć sporo cmentarzy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja nie ogarniam! Nie masz za co przepraszać. Ja tam się świetnie bawię w świecie gdzie wszystko jest pełne magii :). ____________________________________________________________ Spuściłem głowę w dół, nie było ciężarków... Ale i tak byłem zmęczony tym wszystkim. Zrodziło się we mnie drobne życzenie śmierci... Wtedy miałbym spokój... - Nie wiem... Pamiętam, że widziałem tam tylko swój nagrobek, zwykłe marmurowe płyty... W miejscu gdzie było zdjęcie i imię była jeszcze formułka... poezji... Potem musiałem uciekać. Bałem się powiedzieć po raz drugi treść pierwszej poezji. Ostatnio wymęczyła mnie, nie wspominając, że podniosła mnie w powietrze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Lokalizacja? - ciągnęła Królowa. - Cmentarz koło lasu, cmentarz w wiosce czy cmentarzysko na północnym pagórku? To dosyć ważne. Każdy z nich ma w sobie coś innego i ważnego, coś co może ci pomóc...

Odleciała od ciebie kawałek dalej i spojrzała ci w oczy.

- Intrygujesz mnie - powiedziała. - Pierwszy raz czuję w okół jakiejś istoty taką aurę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło mi z jakiegoś powodu brakować tchu. Czułem się dziwnie pod tym gradobiciem pytań... - Las... zdecydowanie przy lesie - odparłem - Mogę pozwolić sobie na pytanie? Um... właściwie już to zrobiłem - dodałem i położyłem się ze zrezygnowaniem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...