Skocz do zawartości

Czarne zagrożenie


kapi

Recommended Posts

-Pomoże nam a na pewno nie będzie przeszkadzać... Sprawa honoru. Ładna jest ale łapy precz, po zadaniu się lepiej poznacie.-odpowiedział dając kompanowi do zrozumienia żeby nie zakochiwał się w niej tak od razu. To była jedna z obaw skrytobójcy, bał się że podmieńce mogą zwęszyć miłość i nękać ich do grobowej deski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli tak mówisz, no cóż znajdę inne w między czasie. W ogóle zastanawiałeś się jak toby mieć dziewczynę changelinga? Pomyśl tylko, ciężko zdobyć bo ta cholera czuje czy masz miłość, czy nie, ale za to później przemieni ci się w każdą, którą zechcesz. Dobra opcja...

Blood zamyślił się i urwał na tych słowach zdanie. Rozmowa toczyła się dalej swoim tempem...

 

Pociąg gnał szybko ku północy. Po paru godzinach usłyszeli od przechodzącego konduktora, że za dziesięć minut dotrą do Kryształowego Imperium, gdzie pociąg kończy bieg i jeśli ktoś chce jechać dalej musi się przesiąść. W końcu ekspres zatrzymał się punktualnie na kryształowym dworcu. Wszystko tutaj biło blaskiem, aż ciężko było patrzeć. Zdecydowanie nie była to kraina skrytobójców, gdyż tutaj nawet w nocy wszystko świeciło, odbijając blask księżyca i gwiazd. Napięte relacje jednak czuło się w powietrzu. Ten kraj był północnym bastionem dobrych kucyków, a z powodu wrogości wobec Changeli wprowadzono kontrole i zabezpieczenia, aby przed szpiegami i wywiadem kraj zabezpieczyć. Tak więc, gdy tylko Blood i Arceus wysiedli od razu podbiegło dwóch imperialnych strażników, z bronią w pogotowiu. Ci szczególnie sprawdzali wszystkich, którzy mieli przy sobie oręż, a potężna kusza Blooda rzucała się w oczy w świecącym krajobrazie, gdyż maskowano ją do działań nocnych. Najprawdopodobniej ten starszy stopniem odezwał się grzecznie, choć w głosie nie czuć było przyjaźni.

- Witam szanownych podróżnych. Poproszę o podanie powodu swej wizyty, zamiarów, długości pobytu i waszych godności. 

Blood śmiało odpowiedział:

- My tylko przejazdem, niedługo wyjeżdżamy. 

- W jakich zamiarach?

- No ten tego... o kolego weź powiedz panu co my tu robimy, może wtedy uwierzy, że my nie zaszkodzimy tej wspaniałej mieścinie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w pociągu na pytanie kolegi-Raczej nie, nie zastanawiałem się. Tia dobra opcja... masz co chcesz parę dni, potem złamane serce brak miłości i perspektyw na nowe znajomości... Wchodzisz w to?-Zapytał i bezwzględnie zniszczył plany koledze.


Po dotarciu na dworzec w Kryształowym imperium i wysłuchaniu tej rozmowy Arceus odpowiedział spokojnie-Jak kolega mówił jesteśmy przejazdem, celu w tym kraju nie mamy.

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Strażnik spojrzał lekko bardziej podejrzliwie, ale finalnie rzekł:

- No cóż miłego pobytu i uważajcie na siebie.

 

Blood uśmiechnął się i powiedział:

- No cóż za sprytne to to nie było, ale dobre. Gdzie jest ta twoja niezastąpiona koleżanka, daleko do niej mamy iść, czy sama jakimś cudem ruszy swój czarodziejski zad i się do nas pofatyguje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie musiało byś sprytne wystarczyło aby było skuteczne-odpowiedział na komentarz kolegi-Jeśli byłbym tutaj i ciebie potrzebował zjawił byś się bez najmniejszej wiedzy o tym że jesteś tu potrzebny? Słowem nie, nie pofatyguje się do nas bo nie wie że jej potrzebujemy, za to my musimy przejść dość spory kawałek .-Odpowiedział BloodEyes'owi na pytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Jeśli tak to prowadź, a gdzie konkretnie jest ten kawałek? Nie powiesz chyba, że po twoją kumpelę idziemy do samej Changei, prawda?

Powiedział Blood ruszając za Arceusem. Kryształowe imperium zdawało się być piękne, ale coś sprawiało, że czuło się tu napiętą atmosferę. Wszędzie było... za dużo straży.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Spokojnie... do samej nie.-odpowiedział wrednie-na poważnie jakieś 3 km na wschód... za miastem.-powiedział po czym poszedł w tamtą stronę. Nie podobało mu się tu, państwo wyglądało jakby wisiała nad nim groźba zagłady, wszędzie straże jakby mieszkańcy się czegoś obawiali, nie mniej to nie jego problem a i wiedział że księżniczka Celestia tak szybko nie podzieli się sprawozdaniem z sytuacji międzynarodowej, po prostu aby nie wzbudzać zbędnej paniki.

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

W końcu doszli do wyznaczonego miejsca. Arceus poczuł ulgę gdy tylko doszli poza granicę miasta. Już nic nie błyszczało, a zza bariery stworzonej przez Kryształowe Serce wiał chłód. Niedługo wyszli na lodowe pustkowia, gdzie Blood aż trząsł się z zimna.

- Wiesz co mogłeś powiedzieć, ze ta twoja koleżanka jest pingwinem.

Jednak nie wspomniał nic o tym, że mu to przeszkadza. Wyjął za to ciepły kożuch z czarnej skóry, pokrytej grubą sierścią.

 

W końcu doszli do ciemnej kryształowej groty, która mieściła się w małym pagórku. Gravelyn już tam na nich czekała. Nie chciała zdradzać swej aktualnej kryjówki, ale już urządziła w jaskini przytulny kącik. Czekała na ponurym czarnym kocu, na którym jej biała sierść i czerwona grzywa odbijały się mocno. Zbroję miała zdjętą i sączyła coś w czerwonym kubku. Była skulona i wyglądała jak biały kwiat pośród mroku i wspaniale odbijających światło kryształów. Grzywa swobodnie opadała zakrywając klatkę piersiową w kaskadzie włosów. Zdawała się być bezbronna i piękna niby duch, lecz Arceus wiedział, że jest zabójczo uzdolnionym magiem. Gdy oba ogiery weszły Gravelyn spostrzegła ich i nie wstając powitała:

- Witam cię Arceusie, cóż się stało, że wzywasz Białą Różę do wypełnienia zobowiązań i kim jest twój towarzysz?

Jej głos spokojny i kojący rozbrzmiał w jaskini. Arceus przypomniał sobie, że czarodziejka tytułowała się imieniem Białej Róży. Ogier chciał coś powiedzieć, ale najpierw szepnął do niego Blood

- Kurcze jeśli to twoja koleżanka to miło będzie spoglądać na taką piękność, gdy będziemy walczyć.

Następnie odezwał się do Gravelyn.

- Ja droga pani jestem Blood Eye były żołnierz armii wspaniałego królestwa Equestrii, a aktualnie strelec wyborowy oraz wierny kompan twego przyjaciela Arceusa.

Arceus prawie podskoczył ze zdumienia, że ten sam Blood, który przed chwilą śmiał się z nim i stoił dziwne żarty, ten sam ,który o armii miał zawsze złe zdanie i nie ukrywał go i ten, który szedł z nim najprawdopodobniej tylko dla kasy i ubawu, a nie z lojalności powiedział wszystkie te słowa do Gravelyn. Jednak przyszedł czas i na jego odpowiedź, bowiem wzrok klaczy spoczywał na nim, żądny odpowiedzi, co go sprowadza do niej.      

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skrytobójca był zszokowany, jedyne co wiedział to to że jego przyjaciel ma w głębokim poważaniu jego prośby i że musi dopilnować aby to aż tak nie dało im się we znaki. Gdy się otrząsnął odpowiedział przyjaciółce. 

-Witaj Gravelyn, miło cię widzieć. Cóż mam robótkę i postanowiłem zabrać cię ze sobą, przydasz mi się. Mój kolega już się przedstawił. Zgaduje idziesz z nami.-ostatnie zdanie powiedział wyzywającym tonem, aby sprowokować Białą Różę do działania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gravelyn uśmiechnęła się tajemniczo.

- Ach to cały ty Arceusie. Mówisz oględnie i chowasz prawdę przed sercem ciekawych. Ja ci powiedziałam od razu z kim mieliśmy się zmierzyć poprzedniego razu. Ty nie chcesz tego wyjawiać, jakby przeciwnik, z którym mamy się mierzyć przerastał nas wszystkich. Na twą prośbę przybyłam tutaj, aby się z tobą spotkać, jednak czy idę to się okażę, choć nie przeczę, że ciebie też miło widzieć.

Mówiąc to wszystko patrzyła swym wzrokiem w jego oczy jakby chciała przeniknąć widzialną skorupę kuca i dotrzeć do jego duszy i zamiarów.  

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Skłamał bym gdybym nie przyznał ci racji.-odpowiedział ze spuszczoną głową.-jeśli naprawdę ci zależy na poznaniu celu powiedz, jednak czy to coś zmieni? Ciebie się nie da przestraszyć.-powiedział luźno z uśmiechem na ustach. On także spojrzał jej w oczy na znak pomocy i szacunku dla rozmówcy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cheche, znasz mnie przecież Biała Róża nie schowa się przed nikim. Jednak nie wyruszę dopóki nie wyznasz mi z kim się mierzymy... muszę wiedzieć co ze sobą zabrać - tu uśmiechnęła się  z lekkim złowieszczym zabarwieniem.

- Poza tym po co nam twój kompan, czyżbyś wątpił w nasze siły?

To mówiąc jej głos zmienił się na delikatny i ponętny, choć jadowity w wymowie, a usta ozdobił mroczny uśmiech. 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Idziemy do Changei. Trzeba wyrównać rachunki i skasować ich dowódców. Szczerze? najchętniej poszedł bym tam z armią, ale nie mam takiej możliwości, wybrałem was-tu zwrócił się też do strzelca.-bo jesteście najlepsi i świetnie się uzupełniacie. Potrzebuje jak nigdy waszej pomocy bo nie chodzi tu tylko o mnie ale o cały kraj... Czegokolwiek byś nie brała weź ze sobą białe pudełko. Tak, to bezdenne.-powiedział do czarodziejki łagodnym, jednocześnie poważnym i żartobliwym tonem.

Edytowano przez Arceus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hm ty to umiesz narobić sobie kłopotów, jednak co przyrzekłam to przyrzekłam. Pomogłeś niegdyś mi więc i ja jestem tobie coś winna. Dobrze zatem możemy wyruszać choćby i teraz.

Grawelyn mówić to miała pewny i nieustępliwy wyraz twarzy. Jej róg rozbłysł, a zbroja uniosła się w powietrze, po czym wleciała na nią. Potężne płyty z czerwonego metalu ozdabiały swą bezwzględną panią. Przywdziała biały płaszcz z wychawtowaną czerwoną różą koloru krwistego. Podniosła swoją torbę z ziemi. Do jaskini wpadł lodowaty wiatr z zewnątrz.

- Zatem Biała Róża wyrusza jak obiecała przed laty.

Wtedy Blood stuknął Arceusa

- Hej ona ma ego większe niż ja... jest ostro świrnięta i wypowiada się w trzeciej osobie... już mi się podoba.

To rzekłszy uśmiechnął się z przekąsem do ogiera, a Gravelyn jakby słysząc słowa, które nie miały dotrzeć do jej uszu również upiększyła swą zimną i piękną twarz lekkim, łagodnym uśmiechem. Gdy wyszli już na lody czarodziejka spytała się:

- Zamierzamy przekroczyć granicę w najbliższym punkcie, czy masz jakieś tajne ścieżki? w ogóle do którego miasta zmierzamy i których dowódców mamy pogrzebać?     

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Mówiłem że od niej precz?-zapytał z rezygnacją niesubordynowanego kompana i wyszedł.

Po chwili odezwała się czarnksiężniczka-Cóż zbyt rzadko chcą się podmieńców pozbywać abym miał czas trochę pozwiedzać ich państweko... Zapytałaś czy znam jakąś tajną ścieżkę, ja nawet nie wiedziałem że takowe są, sądzę że ty wiesz coś więcej, podzielisz się tym? Co do drugiego pytania to ci się przyznam że nie spodziewałem się po tobie czegoś takiego. Zagrożona jest Equestria, no to powinnaś wiedzieć że chcą na nią znowu napaść, tak więc chodzi o armię i wiesz o jakich dowódców chodzi. Dokąd idziemy? Zapewne czeka nas wizyta w stolicy, w końcu gdzieś muszą ustalić co robić.-Odpowiedział spokojnie, łagodnym tonem, nieco zmarznięty ogier. Lodowe pustkowia w oczach skrytobójcy miały pewną, wspaniałą zaletę: były puste. Arceus wyjął mapę aby sprawdzić w która stronę do Changei, gdy to zostało ustalone całą trójką ruszyli w stronę państwa przez Chrysalis rządzonego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Moim zdaniem nie zbiorą się w stolicy. Pojadą tam tylko wysłannicy i ogłoszą zamiary, a sami dowódcy pokryją się w górskich fortach, gdzie zbiorą i przygotują wojska. rzekł spokojnym głosem Blood, który trochę w wojsku przesłużył.

​- Co do tajnych ścieżek to znam takową. Prowadzi przez przełęcz w północnych górach, która jest omijana przez wszystko co się rusza albo z niewiedzy albo z przestrachu. Skróci drogę znacznie, lecz na środku drogi stanie nam wieża Morothena. To mój znajomy po fachu, który jednak nie lubi gości. Będziemy musieli albo przekraść się niezauważeni, albo podzieli los naszych celów. Możemy także iść zwykłą drogą, ale raz, że jest ona strzeżona przez straż w Changei, która może nastręczyć nam nieprzyjemności, to jeszcze jest dość ruchliwa, a patrząc po tobie Arceusie nie lubisz zbyt licznej kompani. Innych przejść stosunkowo blisko nie znam.

Posuwali się w śniegach, powoli zbliżając się do kryształowych gór. Gravelyn i Blood patrzyli wyczekująco na kompana, który jako organizator wyprawy miał moc podjęcia decyzji. 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Organizator" zerknął na kompana i wysłuchał go. Przeanalizował wszystko i po namyśle odpowiedział-Też racja i głównego problemu unikniemy, nie mniej wiemy gdzie są ich forty?-zapytał. Po chwili odpowiedziała Gravelyn ona także uzyskała odpowiedź

-Twój znajomy mówisz? Cóż nie mam nic do niego i wolę unikać zbędnych ofiar we wszystkich stronach, jeśli ci przeszkadza, nie pomaga, albo ma coś na czym ci zależy możemy nawet złożyć mu nadprogramową wizytę, jeśli nie też idziemy tajną drogą, ale unikamy jego wzroku. Im szybciej wykonamy zadanie tym lepiej.-odpowiedział i puścił Gravelyn przodem jako przewodniczkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Blood zdziwił się tym pytaniem, co odbiło się na jego twarzy, jednak z niezmąconym spokojem rzekł:

- No cóż myślałem, że takie rzeczy to Ty powinieneś wiedzieć, bo to w końcu twoja wyprawa, ale cóż tak się składa, że posiadam conieco wiedzy na temat położenia tych twierdz. Nie martw się zaprowadzę nas po kolei do każdej, nietrudno znaleźć wielkie mury i masę wojska.

Mówiąc to uśmiechnął się. Chwilę później Gravelyn lekko skręciła, korygując tor wędrówki i rzekła:

- No cóż on mi nie przeszkadza, ale niewiedzieć czemu nie przepada za mną. Powiedzmy, że kiedyś nie dotrzymał swej obietnicy i kiedy wyszłam cało z pewnej zasadzki, jest na mnie zły...

 

Podróż trwała kilka dni. Czarodziejka zajęła się wyżywieniem, polując na stworzenia zamieszkujące te mroźne krainy. Blood także skorzystał ze swej niezawodnej kuszy. W końcu przeszli przez lodowy płaskowyż i w dali zauważyli prawie pionową ścianę skał.

- No to tutaj.

​- Czyś ty oszalała, gdzie jest ta ścieżka?

- Ach stoimy przed nią.

Arceus próbował ją dojrzeć, jednak nic nie był w stanie wypatrzeć. Tuż przed ścianą z lodu Gravelyn się zatrzymała. Zamknęła swoje oczy, a kopyto wystawiła w przód. Na lodzie zaczęły się tworzyć runy z niebieskiej energii. Po chwili krąg z nich utworzony jakby pękł, a wzgórze pękło bezszelestnie. Ich oczom ukazał się wyłom prowadzący w górę. Od spodu szła nim brukowana droga, co było dość dziwne. Drużyna maszerowała i pod wieczór, gdy słońce zachodziło wszyscy zauważyli wyjście z korytarza. Jednak czarodziejka powstrzymała wszystkich przed wejściem.

- Nie pokazujcie się na polanie. Tam jest jego wieża, a wszystko dookoła jest mu znane. Szpiedzy kręcą się wszędzie. Lepiej nie dawać mu przedwcześnie znać, że przybyliśmy. Dobra Arceus, przekradamy się, czy próbujemy pokonać Morothena? Nie powinno być to trudne, ale tak czy siak to jest czarodziej i muszę przyznać dość utalentowany, choć nie tak szlachetny jak ja.

 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Parę dni wcześniej*

Słysząc odpowiedź kompana na twarzy skrytobójcy pojawił się uśmiech, podszedł bliżej do strzelca, położył ku kopytko na ramieniu i rzekł patrząc mu w oczy-Widzę że dobrze wybrałem.-po chwili kiedy tez Gravelyn się wypowiedziała otrzymała stosowną odpowiedź.-Hmmm... Zobaczymy jak to będzie.

*dziś*

Droga była daleka, ale dość cicha, spokojna, a nawet można użyć tego słowa przyjemna. Inną sprawą jest to czy strzelec nie bawił się w złodziejaszka kiedy spali, ale to nie było aż tak istotne ważniejsze jest to co dzieje się teraz.

-Gravelyn powiedz mi coś więcej o tej wieży, jak daleko od nas jest, jak wysoka, czy ma okna i więcej niż jedno wejście? Bloodeyes. Powiedz na jaką odległość umiesz skutecznie strzelać? No dobra mówisz że to trudne nie będzie-powiedział do czarnoksiężniczki-trzymam Cię za słowo. Idziemy po niego, ale najpierw odpowiedzi.-oznajmił i zaczekał na odpowiedzi na zadane pytania. Pilnował jednocześnie czy żaden szpieg się nie zbliża.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarodziejka uśmiechnęła się ironicznie po czym rzuciła:

- Wieża jest dość specyficzna, bowiem Morothen wzniósł ją wewnątrz skorupy lodu, która owionęła tą przełęcz, gdy się tu osiedlił. Wejścia do niej są wszędzie i nikt nie wie gdzie dokładnie. Problem może stanowić, że ów kuc ma doskonałe wejrzenie na całą tą ścieżkę, poprzez swych sługów. Jeśli nas zobaczy nie wyjdzie sam na spotkanie, a najpierw wyśle to co tam sobie wyczarował. Wtedy będziemy mogli go dopaść. O strzelaniu do wieży raczej nie ma mowy, gdyż nie przebijesz się swą lichą kuszą przez lód.

- Jaką lichą kuszą!?

- A co może się przebije przez lód o grubości ponad 2 metrów?

- I co z tego, że nie?!

- To, że nam się nie przyda.

-Ale to nie jest licha kusza!

- Dla mnie to obojętne...

-Grrrr...

- Zatem czy próbujemy się przekradać, czy od razu złożymy wizytę, aby "podziękować" temu idiocie za wspaniałą poprzednią podróż? 

 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz uśmiechnął się, może to nie dopuści do powstania miłości między tą parką, nie mniej o wewnętrznych kłótniach nie mogło być mowy po chwili kiedy strzelec i czarodziejka ochłonęli pegaz lodowym tonem rzekł-Nie "próbujemy" tylko skutecznie przekradamy się do niego. Sprawę sprzętu przemilczę, zgodzę się z tobą ze strzelać na odległość nie ma sensu, nie mniej jego broń i umiejętności przydadzą się i tak.-odpowiedział do Gravelyn-Przez 2 metry lodu się nie przebije, ale do serca kuca dotrze czyż nie?-powiedział do strzelca, aby dojść do jakiegoś kompromisu.-I jeszcze jedno teraz jesteśmy jedną ekipą i nie zależnie od naszych osobistych poglądów musimy sobie nawzajem pomagać. Jeśli dalej będziecie marnować czas na bezsensowne kłótnie zginiemy wszyscy, rozumiemy się? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku jego towarzysze spojrzeli dość dziwnie na Arceusa, ale opanowali się i wysłuchali do końca jego wypowiedzi. Nic nie powiedzieli, ale w ich oczach widać było nieme, lekko niechętne, ale zrozumienie i zgodę. Nagle usłyszeli jakieś ciężkie kroki za zlodowaciałym pagórkiem. Blood od razu wykierował tam swoją kuszę, a pozostali odwrócili wzrok. Ponad powierzchnię wzniesienia wyłoniła się duża twarz. Była płaska, podobna do śnieżnej kuli, która w środku ma lód. Świeciły na niej małe, skośne oczy o jednolitym niebieskim kolorze. Stwór zwrócił na nich swój wzrok, idąc dalej niezmiennie. Wyłoniły się jego ogromne barki oraz dwa ramiona zakończone długim i ostrym, przypominającym sopel szpikulcem i maczugą z lodowymi kolcami. Klatka piersiowa zwężała się znacząco i na wysokości połowy stwora błyszczała niebiesko-czarna kula energii. Potwór nie miał nóg. U dołu ciągnął się pas jakby śnieżnej burzy, który zwężał się jak koniec chmury. Dziwny lodowy konstrukt wleciał na szczyt pagórka. Miał jakieś 3m wysokości i 2m szerokości. Niechybnie zauważył trójkę wędrowców. Co ciekawe przybył z tej samej strony, którą oni przyszli. Jednak nie było to teraz ważne. Stwór zaczął lecieć na nich przyśpieszając gwałtownie. Do przodu wysunął swe ostrze, a równocześnie zamachnął się maczugą. Gravelyn natychmiast wzniosła kopyta w górę, a z jej ust dobył się potężny głos, który brzmiał niczym pożar lasu. Zaraz potem z twarzy wystrzelił jej słup czerwonych płomieni, który starł się z ostrzem, topiąc je. Blood wystrzelił, trafiając prosto między oczy bestii. Ten jakby zdawał się nie reagować. Maczuga spadła z góry, zmuszając wszystkich do odskoku. Wszyscy uniknęli szybkimi przewrotami. Spostrzegli, że żywiołak wzniósł swą rozpuszczoną rękę i natychmiast odrosła w całej okazałości. Z miejsca gdzie uderzyła maczuga wystrzeliły lodowe kolce z ziemi kierując się ku zabójcom. Gravelyn szybko wywołała falę, która poszła po ziemi i skruszyła śmiercionośne sople.

- Co to jest do jasnej Cadence?!

- Cokolwiek to jest zaraz już tego nie będzie- rzucił Blood odkładając kuszę i dobywając dwóch zwinnych toporków.

 

W miejscu, gdzie uderzyła maczuga znajdował się półmetrowy dół w lodzie.          

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arceus przyjrzał się uważnie stworowi, zaciekawiła go kula w połowie jego wysokości, krzyknął więc do Gravelyn-To czarne na środku to co to jest?-i sam dobył noża, po czym ruszył z atakiem na stwora razem z Bloodem, jednak tak aby przeciwnik nie był w stanie jednym atakiem (no przynajmniej prostopadłym do ziemi) zatrzymać ich obu. "Jeśli to to, zostało stworzone przez Morothena to czeka nas niezła walka." przeleciało błyskawicznie przez głowę pegaza. Skrytobójca miał drobny dylemat atakować to co go zainteresowało, czy inny punkt, przed odpowiedzią Gravelyn postanowił jednak zablokować mu rękę wbijając nóż w łokieć przeciwnika (o ile posiada, jeśli nie to w miejsce łączenia się ciała i ręki), może dzięki temu główna broń nie będzie aż takim problemem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arceus rzucił się pędem w stronę potwora. Ten jakby bardziej skupił się na pierwszym napastniku, czyli Bloodzie. Potwór zamachnął się i skierował swój szpikulec prosto na klatę kompana Arceusa. Ten szybko wyskoczył w powietrze, kierując się na łączenie lodu z ciałem konstrukta. Zagłębił swój sztylet w śnieg, potwór zdawał się na to nie reagować, na szczęście Blood wyczekał do samego końca, robiąc szybki unik w bok. Wstał i wbił swe topory w sopel. Kilka szybkich i silnych ciosów rozbiło broń przeciwnika. Potwór wydał z siebie niski pomruk. Gravelyn tymczasem krzyczała do Arceusa podczas rzucania kolejnego czaru:

- To w środku to rdzeń energetyczny, uderzajcie tam albo w głowę, nigdzie indziej nie ma sensu!

​Na potwierdzenie jej słów potwór uniósł swój rozbity sopel w górę i znów śnieżna burza owinęła go, po chwili naprawiając. Lód pogrubił się i ponownie naostrzył. Gravelyn otworzyła ponownie usta ziejąc czerwonym ogniem prosto w monstrum. Jednak konstrukt zasłonił się swymi rękoma, po czym całego jego owinęły płomienie. Dobył się potężniejszy ryk, zimny i niski jak lawina. Arceus zdołał odskoczyć w bok, tak aby płomienie go nie dosięgnęły. Po chwili Gravelyn przestała ziać ogniem. Ich oczom ukazała się kupa roztopionego i mokrego śniegu.

- Dobra robota druż...

 Nagle góra omiotła się śnieżycą i znów w okół rdzenia zaczął się formować konstrukt.

- Trzeba rozwalić jego środek, zniszczyć magię! 

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arceus postanowił uderzyć zanim porządnie się odtworzy, miał przy tym nadzieję że skorupa lody przy rdzeniu nie zdążyła rozrosnąć się do rozmiarów zdolnych go powstrzymać, jeśli nie los potwora był przesądzony, jeśli tak skrytobójca miał problem, jednak spróbował nie było czasu na wahanie, a skoro już zaczął musiał to jak najszybciej skończyć, czas działał na ich niekorzyść więc im szybciej tym lepiej dla nich wszystkich. Nie chciał także męczyć Gravelyn, wiedział że potrzebuje jej do wznioślejszych czynów niż zniszczenie stwora. Blood też powinien usłyszeć słowa czarnoksiężniczki i dostosować się do nich. Drużyna wiedziała już jak to pokonać teraz wystarczyło zastosować tą wiedzę w praktyce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...