Skocz do zawartości

[Slice of life] [Komedia] [Shipping] Sprytnie, ale nie tym razem!


KreeoLe

Recommended Posts

     – Na pewno pójdzie ci świetnie, kochanie... – powiedziała spokojnym głosem klacz leżąca w łóżku, głaszcząc cię po kopytku. – I nie martw się o mnie. Powodzenia, April.

   A jednak martwiłaś się o nią - problemy z sercem dawały znaki, nie chciałaś zostawiać jej samej w domu. Jednak musiałaś, przynajmniej dzisiaj - już za kilka kwadransów miałaś pisać tak ważny sprawdzian, który zadecyduje o twojej przyszłości. 3 gimnazjum, czas ten minął bardzo szybko - z łatwością przebrnęłaś przez te klasy, używając swoich sztuczek i sprytu, który pomógł ci się wymigiwać od prac domowych, czy odpowiedzi ustnych. To jednak teraz okazało się błędem - twoja wiedza przez nieuczenie się i wymigiwanie od obowiązków naprawdę zmalała, a chciałaś napisać to jak najlepiej - jak każdy. Nie miałaś też pojęcia, jak dokładnie będzie wyglądał sprawdzian - to też przez to, że niezbyt uważałaś na lekcji i nie skupiłaś się, gdy nauczycielka wszystko tłumaczyła. Wygląda to jednak inaczej niż rok temu - od kiedy powróciła Księżniczka Luna, wszystko zaczęło się zmieniać. Na lepsze, ma się rozumieć. Test był wielki i trwał długo, ale był bez przerw i podzielony na dane przedmioty, części - kiedyś wyglądał zupełnie inaczej, na szczęście jednak, teraz zdawał się łatwiejszy. A przynajmniej zdawał. Cóż, jeśli otrzymasz dużo punktów, przyjmą cię do lepszego liceum. Albo technikum, zależy to od twojego wyboru. I tego, jak napiszesz egzamin.
   Po twojej głowie krążyło mnóstwo myśli. Najrozważniejszą decyzją byłoby chyba powtórzenie sobie wszystkiego, ale nie byłaś pewna, czy cokolwiek zapamiętasz. W pamięci miałaś nadal ogiera, do którego czułaś naprawdę wiele, być może zbyt wiele, by można nazwać to zwykłą przyjaźnią - Charlie, ogier, który był dla ciebie naprawdę kimś ważnym, pisze egzamin w tym samym czasie. Ewentualnie mogłaś iść wcześniej do szkoły, albo zrobić coś, co zawsze - posłuchać muzyki, pójść na dłuższy spacer, pobawić się ze swoją kotką Candy, spotkać się i porozmawiać z koleżankami... Do rozpoczęcia egzaminu miałaś jeszcze półtorej godziny, z czego nie więcej niż godzina czasu dla siebie.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 71
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Wdech i wydech, wdech i wydech.Dasz radę, April. Dasz. Radę - powtarzałam sobie te słowa w głowie by chociaż trochę opanować nerwy. Westchnęłam i ucałowałam mamę w czoło patrząc na nią z troską. Wstałam i cichutko wyszłam z jej pokoju. Przemknęłam szybko do swojego ''królestwa'' i usiadłam przy swojej toaletce. W zamyśleniu wpatrywałam się w swoje odbicie, rozmyślając co zrobić. Czy ja na pewno chcę powtarzać ten materiał? Po chwili myślenia zerwałam się z miejsca i porwałam torbę leżącą na moim łóżku. Wkładałam do niej kilka cegieł, które zamierzałam przejrzeć. Kiedy skończyłam się pakować i założyłam torbę przez szyję i przednie kopytko. Chwilę później moja twarz zaliczyła spotkanie pierwszego stopnia z wykładziną

Piórwa - warknęłam cicho i spróbowałam się podnieść. Nic z tego. Na wpół leżąc zdjęłam torbę z szyi i popatrzyłam na nią ze złością. Chwyciłam ją za pasek, który powinien znajdować się na mojej szyi i zaczęłam ją ciągnąć w kierunku schodów. Nie było to łatwe ale w końcu dotarłam do celu. Zanim zaczęłam schodzić odwróciłam się przodem do torby gdyż nie chciałam żeby cokolwiek z niej wypadło. Powoli zaczęłam schodzić tyłem. Nie spuszczałam oczu z torby. No i oczywiście się poślizgnęłam. Z łomotem sturlałam się ze schodów, modląc się żeby nie spadły na mnie te wszystkie książki. Na szczęście wylądowały daleko od mojej osoby, niszcząc przy tym wazon stojący na niewielkim stoliku, który został przewrócony. Ze strachem zerknęłam na schody, czekając na kroki matki ale chyba spała...cudownie. Szybko zerwałam się z ziemi i porwałam torbę. Wybiegłam z domu, trzymając tą głupią torbę na tyle wysoko ile tylko umiałam. Nie chciałam żeby książki się zniszczyły.

Od dzisiaj zacznę nosić plecak - pomyślałam z goryczą i skierowałam swoje kroki w stronę parku. 

Edytowano przez Timber.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Dziś od rana towarzyszył ci pech, ale miałaś nadzieję, że tylko jednorazowo. Podnosząc się, zgarnęłaś wszystkie książki do torby i wybiegłaś z domu prosząc w myślach, żeby mama się nie obudziła. Gdy tylko drzwi się za tobą zamknęły, odetchnęłaś z ulgą. Szybkim krokiem ruszyłaś w stronę pobliskiego parku, gdzie miałaś zamiar powtórzyć i odświeżyć swoją wiedzę. Po chwili musiałaś zwolnić, torba zbyt ci ciążyła - aby oderwać się na chwilę od otoczenia, zaczęłaś rozmyślać o sprawdzianie. Dziwnym trafem do twojej głowy wparowała myśl o Charlim. Przed oczyma ujrzałaś wysokiego, szczupłego kuca ziemskiego o kremowej sierści - jego zielone, piękne oczy miały w sobie błysk, czarna grzywa lśniła w promieniach wiosennego słońca...

   Coś nagle uderzyło w ciebie, a może to ty w coś uderzyłaś. Wstrząsnęło twoim ciałem, upadłaś do tyłu. Na szczęście torba z książkami upadła obok nie przygniatając cię, a zawartość wysypała na ziemię. Przez chwilę czułaś przeszywający ból w klatce piersiowej, nie mogłaś złapać oddechu i podnieść się. Poczułaś, jak ktoś delikatnie pomaga ci wstać z ziemi.

 

     – Ugh, przepraszam panią ba... – ogierzy głos zamilkł. – April, to ty! Naprawdę przepraszam, zamyśliłem się...

 

   Otworzyłaś zmrużone wcześniej oczy i ujrzałaś przed sobą pięknego ogiera, twojego przyjaciela. Przez chwilę nie mogłaś się otrząsnąć i patrzyłaś, jak Charlie zbiera szybko twoje książki, a następnie mamrocze coś pod nosem i przeprasza cię. Szczypały cię "łokcie", o ile można tak nazwać u kucyka tą część kopyta, na które upadłaś - miałaś je lekko zdarte. Charlie przeprosił cię jeszcze raz i zamilkł, patrząc w twoje oczy i uśmiechając się.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

N-nie szkodzi - powiedziałam zalewając się różowym rumieńcem. Na chwile spuściłam wzrok z oczu mojego pięknego ogiera i zaczęłam oglądać swoje nogi. Cudownie. Sierść w niektórych miejscach zdarła się i widać było różowo-czerwoną skórę. Z ran sączyła się malutka ilość krwi więc nie przejęłam się tym zbytnio chociaż nie ukrywam żeby trochę zabolało. Kiedy poczułam, że stoję stabilnie na nogach ponownie spojrzałam na ogiera. Koło jego kopyt stała moja torba więc ostrożnie chwyciłam pasek i przyciągnęłam ją do siebie. Szybko spojrzałam do środka z nadzieją, że nic się nie zniszczyło. Po oględzinach z ulgą stwierdziłam, że książki są całe i dobrze się mają. Odłożyłam torbę na bok i jeszcze raz spojrzałam na ogiera i przyjacielsko go uścisnęłam. Ostatnimi czasy kiedy to robiłam, miałam wrażenie, że za chwilę z moich ust wylecą słowa, które chciałam powiedzieć już bardzo dawno ale za każdym razem wypadało tylko ''Jak leci?'' czy ''Co u ciebie?''. Jestem żałosna. Kiedy uświadomiłam sobie, że tulę się do ogiera o chwilę za długo, zakłopotana odsunęłam się od niego i zapytałam z taką ilością opanowania na ile mogło pozwolić mi moje serce:

Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś powtarzać materiału? 

Spojrzałam na ogiera z wesołą miną. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Ogier odwzajemnił twój uścisk, uśmiechając się. Na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec.

 

     – Właśnie szedłem do... – zakłopotany, podrapał się po karku. – ciebie. Chciałem sprawdzić, czy już wyszłaś do szkoły... Ale jak widać spotkaliśmy się po drodze. Może razem powtórzymy materiał?

 

    Jego olśniewający uśmiech zdawał się móc powalić na kolana stada klaczy, sam jednak wydawał się nieco zawstydzony. Po chwili jednak rumieniec zniknął z jego policzków, a ogier rozluźnił się, nie chcąc, by cokolwiek było po nim widać. Wziął kopytkami torbę i postawił ją sobie na grzbiecie, jakby ciężar nie sprawiał mu problemu - albo naprawdę był tak silny, albo nie dało się po nim niczego poznać. Byłaś mu wdzięczna, dźwiganie tej torby to naprawdę wyczyn, ale jednocześnie nie chciałaś, żeby cię wyręczał. Nie powiedziałaś jednak nic.

 

     – Zaraz... nic ci nie jest?  – Spytał nagle troskliwym głosem, podchodząc do ciebie i oglądając rany.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilę stałam upojona widokiem zawstydzonego Charliego. Uśmiechałam się jak głupia i dopiero po chwili doszło do mnie, że podszedł i oglądał moje jakże ''poważne'' rany. Podniosłam kopytko i poczochrałam go trochę po włosach po czym powiedziałam:
Nic mi nie jest, Char

Uśmiechnęłam się do niego ciepło i po chwili zorientowałam się, że jemu też mogło się coś stać! 

A z tobą wszystko w porządku? - gwałtownie schyliłam się i rozpoczęłam ''obchód'' wokół ogiera. Uważnie oglądałam jego nogi, brzuch, szyję, grzbiet i w końcu dokładnie przyjrzałam się jego twarzy, szukając jakiejkolwiek małej szramy. Tak właściwie nie musiałam sprawdzać czy nie uszkodził sobie pyszczka ale to był świetny pretekst żeby móc poobserwować go bliżej niż zazwyczaj. Sprawiało mi to wielką radość chociaż nie dałam tego po sobie poznać. Po kilku minutach dokładnego obejrzenia mordki Charliego , z niechęcią, odsunęłam się od jego pyszczka. Znów zapatrzyłam się w jego cudowne oczy, nieświadoma tego, że przeciągam strunę. 

Edytowano przez Timber.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     – Naprawdę nic mi nie jest. – Odparł ciepło.

 

   Ogier dał się "oebjrzeć" klaczy, nic nie mówiąc. Na chwilę zmrużył lekko oczy, a gdy skończyłaś, wbił wzrok w ziemię.

 

     – Cóż... – zaczął niepewnie. – Więc może usiądziemy gdzieś tu na ławce?

 

   Zapatrzona w ogiera nie zwróciłaś uwagi na otoczenie. Ścieżka była brukowana, a już kawałek dalej zieleniła się świeżo skoszona trawa. W parku gdzieniegdzie rosły rozłożyste drzewa, promienie ciepłego słońca ogrzewały twarze uśmiechniętych kucyków, które cieszyły się dniem. W powietrzu wyraźnie było czuć wiosnę, cudowną porę roku, którą tak lubiłaś. Ogier wciągnął głęboko powietrze w płuca, patrząc na ławkę kawałek dalej, akurat dla dwóch kucyków - miałaś okazję być... bliżej Charliego. I może teraz uda ci się wyznać to, co do niego czujesz...?

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taak...to znaczy - tak. Chodźmy - powiedziałam lekko podenerwowana. To była okazja! Ruszyłam żwawo w stronę ławki a w głowie sklejałam zdania, które już za chwilę miały niezręcznie wypłynąć z mojego pyszczka. Nagle zwolniłam. A co jak będzie zły? Co jak tego nie zaakceptuje? Co będzie jak mnie...zostawi? Teraz zaczęłam się bać. Skrzywiłam się sama do siebie i zaczęłam opracowywać jakiś plan. Co mam zrobić? Przecież wyobrażałam sobie ten moment tak długo...ale nigdy nie pomyślałabym, że Charlie mógłby na to źle zareagować. Położyłam uszy po sobie i przygryzłam wagę. Wtedy do mojej głowy wpadła najbardziej przerażająca myśl jaką w obecnej chwili mogłam sobie wyobrazić- Co jak Charlie MA już KOGOŚ? Po szybkim wyobrażeniu sobie tej paskudnej możliwości zauważyłam, że dotarłam już do ławki. Wdrapałam się na nią i usiadłam po czym wbiłam wzrok w ziemię. Byłam przerażona. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   kremowy ogier z pogodną miną usiadł na ławce obok ciebie. Z pleców zdjął twoją torbę i odłożył ją obok na ziemi, uważając, by książki nie wypadły ze środka. Gdy zobaczył twoją minę, przybrał zmartwiony i troskliwy wyraz twarzy.

 

     – Hej, April – powiedział. – Wyglądasz na zmartwioną. Jeśli coś się stało, możesz mi o tym powiedzieć, wiesz przecież.

 

   Powiedział to takim głosem, że przez moment nie miałaś wątpliwości do wyznania mu wszystkiego. Zaraz jednak powróciła niepewność - co, jeśli nie odwzajemnia twych uczuć? Jak zareaguje? A może już kogoś ma? Załamałabyś się, gdyby cię znienawidził, odwrócił się przez to, co powiesz. A jednak wiedziałaś, że może być to jedna z ostatnich szans. Niestety, możliwe, że pójdziecie do innych liceów - o ile jakieś się przyjmie. Tylko czy wtedy utrzymacie dobry kontakt, chociażby i przyjaciół? Miałaś taką nadzieję. Wiedziałaś, że to odpowiednia pora, aby wszystko wyznać. Teraz, albo nigdy. Przed wielkim egzaminem, czy warto ryzykować? Obyś miała tylko odwagę mu to powiedzieć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzięłam głęboki wdech i oparłam się plecami o tył ławki. Patrzyłam zamyślona w zielone drzewa. I co ja mam mu powiedzieć? ''Hej Charlie, kocham się w tobie od pierwszej gimnazjum, czy chcesz ze mną być?''. A może...ale czyja byłam zdolna to zrobić? Narazić go na nerwy przed egzaminem? Narazić siebie? Z drugiej strony do odważnych świat należy. Tyle, że ja nie jestem uber-odważna. I kolejny pomysł wpadł mi do głowy. Teraz, to było naprawdę do zrobienia. Może i odważna nie jestem ale jestem mistrzem spontaniczności. Do egzaminu zostały mi jakieś 30-40 minut. Zdążę zwiać i może nie będę musiała się tłumaczyć. Spojrzałam szybko w stronę wyjścia z parku. Jakieś 5 minut sprintu i będę ''w domu''. No to...jedziemy. Obróciłam się do Charliego i...pocałowałam go. Tak właściwie to nigdy w życiu się nie całowałam. To było...takie cudowne uczucie. Chwilę potem odsunęłam się od ogiera i wyrzuciłam z siebie wszystko w jakże zastraszającym tempie: 

Kochamcię,powodzenianaegzaminie,pacześć! - zeskoczyłam z ławki i porwałam torbę mało się przy tym nie wywracając. Zaczęłam biec jak szalona w stronę szkoły. Zasuwałam jak nigdy wcześniej.  Uśmiechnęłam się do siebie. Po policzku spłynęła mi łza. Nie potrafiłam powiedzieć czy było to ze szczęścia czy ze strachu. Wniosek był jeden - będę sprzedawała frytki w barze szybkiej obsługi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Wszystko wydarzyło się tak szybko, że ogier nie zdążył zareagować - zostawiłaś na jego ustach pocałunek, szybko wyrzucając z siebie, że go kochasz. Do Charliego dopiero po chwili zaczęło to wszystko docierać - mogłaś być pewna, że jeśli nie zrozumiał tego, co powiedziałaś, zrozumie przez pocałunek. Nie widziałaś jego reakcji, szybko uciekając. Torba ciążyła ci, o mało się nie wywróciłaś pod jej ciężarem. Pędziłaś jak nigdy, z sercem szalejącym w piersi, prosto do szkoły. W twojej głowie mieszały się sprzeczne emocje, a jednak uważałaś, że dobrze zrobiłaś w końcu mu o tym mówiąc.

   W rekordowym tempie dotarłaś do szkoły. Już na wejściu powitały cię koleżanki, bo przyjaciółkami ich nazwać nie było można.

 

     – O, April – powiedziała wysoka, różowa klacz - jednorożec imieniem Tea Look. – Coś ty taka zdyszana? Znów komuś jakiś kawał wywinęłaś i uciekasz? – zaśmiała się, i odparła pogodnie. – Opowiadaj!

 

   Rozejrzałaś się po dwóch klaczach obok. Uwielbiały twoje "sztuczki", choć były z rodzaju tych modniś - jednak teraz nie miałaś ochoty się popisywać. Ale odpowiedzieć coś należało, tym bardziej, że wszystkie wlepiły w ciebie ciekawski wzrok.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko dysząc oparłam się o drzwi podniosłam lekko kopytko

Dajcie...m-mi...chwile- wyjąkałam i klapnęłam na podłodze. Zrobiłam to trochę celowo chociaż naprawdę byłam zmęczona. Szybko zaczęłam obmyślać mój plan. Mówić czy nie mówić, oto jest pytanie? Czy skoczyłby za mną w ogień? Nie, zdecydowanie nie. To trzeba coś umyślić...Hm...jestem spocona i zdyszana. Numer z goniącym psem będzie idealny!

Wstałam z ziemi i skierowałam wzrok na klacze:

Cóż...pies mnie gonił. Znowu. Tylko tym razem był większy. O wiele większy - tu przełknęłam ślinę - Zaczął mnie ścigać w parku. Przez tą torbę o mało co się nie zabiłam! Nawet nie zdążyłam powtórzyć materiału...z drugiej strony i tak nawet nie wiem kim chciałabym zostać. Ech...życie jest ciężkie- skwitowałam i spuściłam głowę, udając dyszenie. Byłam kłamcą doskonałym. Tak to jest kiedy przez całe swoje życie nigdy nie jesteś przygotowana do lekcji albo zapomnisz pracy domowej. Trzeba sobie radzić, czyż nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Tea machnęła kopytkiem, najwyraźniej od razu ci wierząc.

 

     – Rozumiem... A ja się uczyć nie musiałam – prychnęła pogardliwie. – Tatulo ma kontakty i wszystko mi załatwi.

 

   Brzmiała teraz jak przysłowiowa idiotka, która ma kasy po czubki uszu i rodziców, którzy ją rozpieszczają. Taka też była - twoje towarzystwo jednak sprawiło, że stała się bardziej rozpuszczona i za nic nie miała ochoty się uczyć. W pewnym sensie zaczęła, razem z resztą, cię podziwiać i zazdrościć "talentu". Właśnie, talentu... Nie miałaś talentu, swojego jedynego - twój bok nadal pozostawał pusty. Do egzaminu został z kwadrans - w tym czasie mogłaś powtórzyć, albo pogawędzić z klaczami. Rozglądając się po szkole, mogłaś zobaczyć wiele kucyków w twoim wieku, które również czekały wcześniej na egzamin i powtarzały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, laleczki ale muszę iść powtarzać WSZYSTKO póki mogę - powiedziałam już bardziej opanowanym głosem i odeszłam, zabierając ze sobą swoją torbę. Nie ukrywam, że smutno mi trochę z powodu Tea. To dobra klacz. No, to BYŁA dobra klacz. Uczyła się wzorowo zanim poznała mnie. Wtedy chyba się zbuntowała i wszystko się zawaliło. Jestem okropna. Wbiegłam do wnętrza szkoły i od razu popędziłam do swojej szafki by móc w spokoju powtarzać. Nogi mnie paliły jakby ktoś mi je przypalał. W końcu dotarłam na miejsce i usiadłam pod moją szafką numer 768 i zaczęłam powtarzać. Niezbyt mi to szło bo myślałam o Charlim. Ciekawe kiedy mnie dorwie i poderżnie gardło...

Edytowano przez Timber.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Powtarzałaś, a przynajmniej starałaś się powtórzyć, bo zapamiętanie czegokolwiek z przeczytanego tekstu niezbyt dobrze ci szło. Nie cieszyło cię to - twoje myśli były ciągle zagłuszone Charlim i chyba już doszczętnie straciłaś nadzieję na udane napisanie egzaminu.
   Siedziałaś pod swoją szafką ledwie kilka minut, starając się coś powtórzyć, nim znów ktoś do ciebie podszedł. Przez chwilę miałaś wręcz nadzieję, że to Charlie, jednak myliłaś się. Limonkowy, wysoki ogier z roztrzepaną, dość długą pomarańczową grzywą, która opadała mu na czoło. Kątem oka dostrzegłaś jego znaczek przedstawiający dwie palące się podkowy. Jego czarne oczy patrzyły na ciebie to nieśmiało, to wesoło zarazem. Był to najlepszy sportowiec w waszej szkole i jednocześnie jeden z najlepszych w całej Equestrii. Nazywał się Soon Rapid, bo kto w końcu nie znał jego imienia - pięknie wyrzeźbione ciało, jak i “sława” młodego sportowca czyniła go obiektem zakochania wielu klaczy.

 

     – Emm... – odchrząknął nieśmiało Soon Rapid, zwracając się do ciebie. – Czeee-eeeść, April... No, taaa. Znaczy... sporo o tobie słyszałem i wydajesz się spoko... bardzo ładn... tego, no, fajną klaczą...

 

Tego się raczej nie spodziewałaś - ktoś taki jak on, zwraca się do... ciebie? Zamrugałaś kilka razy oczami, a ogier o ciele anioła kontynuował:

 

     – Więc też... tak po prostu tylko. Chcę ci życzyć powodzenia na egzaminie, słodziutka. – Puścił do ciebie oczko, jakby nagle przestał się wstydzić, a z jego policzków zniknęły lekkie rumieńce.

 

Powoli i niepewnie odwrócił się, nie będąc do końca pewnym, czy uciekać, czy poczekać na twoją odpowiedź. Tylko o czym to miało znaczyć, jego zachowanie?

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

''Słodziutka''? Nie bądź taki szybki bo cię z tyłu zabraknie - mruknęłam cicho trochę zdenerwowana. Właśnie takich typów nienawidziłam. Puste głowy, które jadą na sterydach i myślą, że każda pójdzie za nim w ogień. Żałosne. Rapid'a znałam od 1 gimnazjum. Klacze z mojej klasy biegały za nim jak dzikie kiedy on odzywał się tylko do mnie. No i niezbyt lubił Charliego. O ile dobrze pamiętam w 2 klasie znalazł dziewczynę i chodził z nią...tydzień? Przez ten czas celowo kiedy przechodził koło mnie, obdarzał ją namiętnymi pocałunkami a ja nawet nie zwracałam na to uwagi. Wyjątkowo irytujący. Nie zda egzaminu ale zrobi karierę sportową, to jest pewne. Po chwili milczenia odpowiedziałam na tyle spokojnie na ile mogłam sobie pozwolić:

Dziękuję i nawzajem. 

Edytowano przez Timber.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Ogier skinął głową, odwrócił się i odszedł szybkim krokiem w stronę swoich kolegów, by za chwilę zapewne opowiedzieć i pochwalić się przed nimi. W pewnej chwili na korytarz wyszła niska, pulchna klacz w wieku twojej matki.

 

     – Egzamin rozpoczyna się za 30 minut. Trzecie klasy gimnazjalne proszone są o przygotowanie się – mówiła nosowo, tak głośno, że nie było wątpliwości, że każdy słyszał. – Spóźnieni uczniowie nie będą wpuszczani do sali...

 

   Klacz jeszcze przez chwilę coś mówiła, ale nie słuchałaś. Gdzieś w tłumie uczniów na końcu korytarza dostrzegłaś znajomego kucyka... Zdawało ci się, że to Charlie, nie miałaś jednak pewności. Miałaś chęć przez chwilę pobiec tam, ale chwilę potem zmieniłaś zdanie i chyba wolałaś się schować i uciec. W końcu nie byłaś pewna, co jest lepsze. I tak nie mogłaś myśleć trzeźwo o wszystkim, co umiesz, więc egzamin nie mógł pójść genialnie - ale może warto... Z lewej strony nadchodziły znów Tea i jej spółka, z prawej stał Soon Rapid i może gdzieś w tym tłumie był twój Charlie.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głęboko westchnęłam. Schowałam książki do torby i oparłam się o szafkę. Źle się czułam. Targały mną uczucia, które nigdy nie występowały w parach. Starałam się oddychać miarowo. Szkoła była miejscem, w którym najbardziej nie chciałam się znaleźć w takim sytuacji. Maskowanie uczuć też opanowałam do perfekcji.  Spojrzałam na kucyki, które tłoczyły się przy wejściu do sali, w której za chwile miałam zasiąść i ja. Charlie też. On jest gdzieś tam. Czuję to. Przydałby mi się teraz tutaj. Przytuliłby nie i powiedział kilka słów otuchy. Teraz pewnie jest na mnie wściekły. Położyłam uszy po sobie i wbiłam wzrok w podłogę. No cóż...nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ciekawe kim zostanę. Może kwiaciarką? Hm...to byłby nawet niezły pomysł bo kwiaty nawet mnie ciekawią. Tylko będę musiała się stąd wynieść. Ponownie spojrzałam na gromadę pastelowych klaczy i ogierów. Wstałam. Wzięłam torbę. Otarłam kopytkiem oczy i stawiając dumne kroki, kierowałam się do sali. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Gdy tylko przekroczyłaś próg sali, ktoś krzyknął, a ty znów pomyślałaś, że nie ma dla ciebie ani chwili spokoju. Beznadziejny dzień. Czułaś się masakrycznie. Wyszłaś z sali, zatykając sobie kopytka uszami - skutecznie, naprawdę nic nie słyszałaś. O mało co nie płakałaś z bezradności, zaczęła boleć cię głowa. Pewnie znów jakaś bójka, dlatego się tak drą. Zostało 30 minut - w zamian skierowałaś się do gigantycznej biblioteki - tam możesz znaleźć wyciszenie. Wchodząc do środka nie zauważyłaś bibliotekarki. Będziesz musiała obsłużyć się sama - albo po prostu się wypłaczesz. Ważne, że w ciszy. Błogiej, niczym niezakłócanej, ciszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy weszłam do biblioteki, zaszyłam się między książkami o florze Equestrii. Tam położyłam się pod jedną z szafek i wzięłam pierwszą lepszą książkę jaką wpadła mi w kopytka. Trzęsłam się, chciałam się oderwać od tego co za chwilę miało mnie czekać. Kopytkiem przerzucałam strony, wchłaniając śliczne, pastelowe rysunki. Powoli się uspakajałam. Moje ciało i umysł ogarnęła chwilowa ulga. Zamknęłam książkę i odłożyłam ją na miejsce ale nie wstałam ze swoje miejsca. Rozkoszowałam się ciszą i spokojem panującymi wokół mnie. Niestety to było tylko chwilowe. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   W bibliotece było cicho jak makiem zasiał. Nagle jednak poczułaś w powietrzu dym. Podniosłaś się, niuchając nosem podejrzanie. Twoje źrenice momentalnie zwężyły się. "O cholercia", pomyślałaś. To nie był zwyczajny dym, ktoś nie jarał potajemnie papierosa. Coś się paliło. Gdy wyjrzałaś za róg regału przeżyłaś szok. Pół biblioteki stanęło w płomieniach, zbliżając się w twoją stronę. Teraz dopiero zrozumiałaś, że krzyczący wcześniej kucyk wołał "Pożar!". Również i teraz słyszałaś syrenę alarmową. Niestety okna w bibliotece mieściły się prawie przy suficie i były wąskie. Jak najszybciej musiałaś się stąd wydostać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och...serio? - wymamrotałam ironicznie i spanikowana rozejrzałam się po bibliotece. Okna - nie ma mowy. Drzwi...DRZWI! Tylko, że właśnie teraz się fajczyły. Super. Zaraz...szafki! One nie jeszcze nie spaliły się doszczętnie a są wysokie. Tylko...czy one się nie zawalą? Chyba nie jestem aż taka ciężka...dobra, koniec myślenia, to moja jedyna szansa! Wspięłam się na szafkę, przy której stałam. Trochę się chybotała ale jakoś dałam sobie radę. W końcu stałam na szczycie i patrzyłam przed siebie. Szafki, które znajdowały się najbliżej drzwi zaczęły się już palić. Muszę się śpieszyć, no chyba, że chcę się zabić. Zebrałam się w sobie i skoczyłam na sąsiednią szafkę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Szafka lekko się zachwiała, część książek spadła z półek. Zaczynało ubywać tak cennego tlenu, a twoje płuca wdychały coraz więcej groźnego dymu. Udało ci się jednak utrzymać na szafce. Nie byłaś pewna co zrobić dalej - panikowałaś coraz bardziej. Tak samo, jak i bardziej wszystko zaczynało stawać w ogniu. Paliło się, cenne książki płonęły. Ogień zbliżał się w twoją stronę. Mogłaś przyrzec, że czułaś jak jest ci coraz goręcej, a to w niczym jednak nie pomagało. Teraz trzeba było skoczyć tylko dalej i wydostać się stąd...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potrząsnęłam głową. Muszę iść dalej. To nie może się tak skończyć. Muszę jeszcze tyle zrobić. Nie powiedziałam jeszcze tylu rzeczy Charlie'mu. Nie porozmawiałam jeszcze z mamą. Nie wygarnęłam całej mojej szkole co o niej myślę. Nie chcę umierać. Wzięłam kolejny zamach do skoku ale zamiast na szafkę trafiłam W szafkę. Z łomotem upadłam na podłogę i poczułam ogromny ból w lewym boku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Przez przeszywający ból nie mogłaś się podnieść. Ogień był jakieś dwa metry od ciebie, zbliżał się coraz szybciej. Straciłaś już chyba całą nadzieję w to, że przeżyjesz i kiedykolwiek zobaczysz Charliego. Swoją matkę. Koleżanki, które dosłownie cię podziwiały i zaczęły naśladować. Nie mogłaś wstać, czułaś mocne pulsowanie w lewym boku, który najwyraźniej bardzo sobie zbiłaś. Nie mogłaś nawet krzyczeć o pomoc - zaczynało brakować ci powietrza. Obraz przed oczyma był rozmyty. Wszystkie przejścia były odcięte ścianami ognia, przez które nie miałaś szans się przebić. Ale nie chciałaś się poddawać. Nie teraz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...