Skocz do zawartości

[Slice of life] [Komedia] [Shipping] Sprytnie, ale nie tym razem!


KreeoLe

Recommended Posts

Ogier zasłonił, schował twarz w swoich kopytach, łkając. Był tym wszystkim poruszony, targały nim różne emocje. Mówił wciąż zdławionym głosem, wyraźnie powstrzymując się od wybuchniecia płaczem. Tobie zaś zrobiło się słabo. Wspomnienia. Znałaś go, żyłaś z nim dłużej niż ci się zdawało.

Do czasu gdy pewnego dnia zniknął. Wrócił długi czas potem. Miałaś 7 lat - pamietałaś krzyki jego donośnego głosu, płacz swojej matki. Wrzaski z obu stron. Twoja mama upada na ziemię, ogier wychodzi... I więcej go nie widziałaś.

- S-słoneczko... - powiedział szeptem. - To ja, Dark Shark, pamiętasz? Przepraszam, że was zostawiłem... Przepraszam, córeczko, błagam, wybacz... Pozwól mi wrócić do was, żyć jak kiedyś, moja mała April...

Słowo. Kluczowe. Słowo. "Córeczko". CÓ-RE-CZKO. Córeczko... Zakręciło ci się w głowie. Był twoim ojcem... Wrócił. Twój ojciec. Wrócił po tylu latach.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 71
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Wszystko teraz do mnie wróciło. Uderzyło we mnie tak nagle, że wstrzymałam oddech. Tata. Zostawił mnie i mamę kiedy miałam 7 lat. Po prostu zwiał. Byłam mała i mało rozumiałam. Wtedy jeszcze nie odczuwałam gniewu. Niestety z czasem to uczucie zaczęło rosnąć. Kreowało się w moim sercu i stawiało mojego ojca w ciemnym świetle. Nienawidziłam go. Zostawił mnie i chorą mamę. To ja biegałam do apteki po lekarstwa. W młodym wieku spędzałam samotne noce w domu kiedy mama leżała w szpitalu. A on sobie po prostu poszedł. Ot tak.

Jak ś-śmiesz t-tu przychodzić? - powiedziałam drżącym ale zezłoszczonym głosem. Patrzyłam się w ścianę naprzeciwko mnie. Nie chciałam go tu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Błagam, nie, April... Nie osądzaj mnie od razu - jęknął błagalnie. - Musiałem, musiałem odejść. Zrozum mnie, błagam, córeczko! A-ale... Teraz chcę wrócić, zacząć od początku. Być z wami do końca...

Czułaś się okropnie. Nie chciałaś słuchać jego wyjaśnień. Zbyt dużo przeżyłaś. Sama. Z mamą. Z chorą matką, którą to SAMA musiałaś się zajmować. Wtedy gdy go nie było, gdy odszedł bez słowa. A teraz prosił o przebaczenie i powrót.

Jego oczy łzawiły, wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać. Jego serce rozpierał ból, ból po stracie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz chcę...TERAZ CHCĘ

MAM GDZIEŚ TO, ŻE TY CHCESZ! WYNOŚ SIĘ! - ryknęłam z furią, oparłam się prawym kopytem o łóżko i uniosłam się na tyle by za chwilę móc trzasnąć mojego ojca kopytem. No, niestety zrobiłam o dość niezdarnie i zamiast w nos, trafiłam w oko. I to był najgorszy pomysł w moim życiu. Poczułam tak paląc ból w boku, że aż zrobiło mi się niedobrze. Dostałam zimnych potów, trzęsłam się. Głucho padłam na łóżko i ciężko dyszałam. Ból nie ustawał, trawił mnie od środka. Powoli traciłam kontakt z rzeczywistością. Tak bardzo chciałam żeby Charlie się tutaj zjawił...

Edytowano przez Timber.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Gdy pomyślałaś o Charlim, ktoś wbiegł do sali. Z początku miałaś nadzieję, że to on, ale zobaczyłaś kogoś innego. A tą osobą był kretyn - Rapid.

 

     – Już zawołałem pielęgniarkę. – Powiedział z troską, trochę zaniepokojony.

 

   Zmierzył groźnie wzrokiem twojego ojca. Ten odsunął się kilka kroków w tył, łzy rzewnie spływały po jego policzkach. Jedno oko było mocno czerwone, ale ogier się tym chyba nie przejmował. Cierpiałaś katusze. Dygotałaś na łóżku i cicho jęczałaś, dysząc ciężko. Czułaś rozdzierający ból w swoim boku. Twoje ciało płonęło bólem, zakręciło ci się w głowie. Ojciec podszedł do ciebie i pogłaskał po kopycie.

 

     – Przepraszam, April. Przykro mi, że nie chcesz wysłuchać... Przepraszam – wyszeptał cicho. – Ale tylko tak mogłem was uratować. Wytrzymaj, kochanie. A wszystko będzie dobrze...

 

   Odsunął się, bezgłośnie płacząc, patrząc na twoje cierpienie. Przybiegły dwie pielęgniarki razem z doktorem, który się tobą zajmował. Obraz przed oczami rozmazał ci się, słyszałaś wszystko jak przez mgłę. Nie widziałaś, co robią lekarze, ale poczułaś mocne ukłucie w kopycie. Po chwili ból zaczął ustępować, powoli. Przybiegł Charlie wraz z twoją matką. Kątem oka zauważyłaś, że twój kochany brutalnie odpycha Rapid Soon'a i krzyczy coś do niego. Mama złapała cię za kopyto. Zrobiłaś spore zbiegowisko, ale mimo ciągłego bólu, było już lepiej.

   Nigdzie nie było widać twojego ojca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

M-mamo...tata..o-on wrócił - powiedziałam cichutko i zacisnęłam oczy. Wszystko mnie tak bolało. I psychicznie, i fizycznie. Zerknęłam w stronę ogierów. Z tego co widziałam dyskusja toczyła się dość...cóż, szybko. I agresywnie. Jak dobrze, że Charlie jest wysoki bo inaczej byłoby z nim kiepsko, a oglądanie jego bijącego się z Rapidem jest ostatnią rzeczą jaką chcę teraz oglądać. Nawet nie miałam siły żeby krzyknąć żeby się uspokoili. Zamiast tego spojrzałam błagalnie na lekarza. Biorąc pod uwagę jego posturę mógł by ich rozdzielić. Moje ciało przeszył kolejny ból. Na szczęście był o wiele słabszy od poprzedniego. Ciężko westchnęłam i spojrzałam smutno w oczy mojej mamy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ciii, spokojnie córeczko... - wyszeptała. - Nie myśl o tym teraz, jesteśmy przy tobie...

Mama odgarnęła ci włosy ze spoconego czoła. Jakby nie chciała drążyć tego tematu, martwić cię. Czy wiedziała o nim?

Zobaczyłaś jak Charlie popycha Rapida. Oby nic z tego nie wynikło, żeby się nie pobili... Krzyczeli coś do siebie przez kilka minut, wymieniali przekleństwami i obrazami. Potem Soon wyszedł wściekły z sali, a Charlie podszedł do ciebie. Ty powoli odzyskiwałaś świadomość, słyszałaś wyraźniej.

- April... muszę z tobą poważnie porozmawiać. - Powiedziała nagle matka, czekając aż poczujesz się lepiej.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

C-co się dzieje? - wyjąkałam patrząc przerażona na mamę. Co ona wie? Dlaczego powiedział, że tylko tak mógł miał uratować? Skąd on się w ogóle tu wziął? Teraz nie tylko czułam się źle fizycznie ale bolała mnie głowa. Czy moja własna rodzicielka coś przede mną ukrywa? Nie...ona mi zawsze o wszystkim mówi...prawda? Teraz chciałam w to uwierzyć bardziej niż kiedykolwiek. Moje spojrzenie przeskakiwało z Charliego na mamę. Nigdy nie byłam bardziej zdezorientowana. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

    – Kochanie... – zaczęła powoli. – Wiesz, że nigdy nie mówiłam dużo o tacie. Czas jednak, żebyś poznała prawdę. Tak trzeba.


Czułaś się zdezorientowana. O czym twoja matka mówiła? Czy naprawdę ukrywała ojca od początku?


    – Dużo z ojcem się kłóciliśmy, gdy miałaś 7 lat był to trudny okres w naszej rodzinie. Ale ja kocham twojego ojca, kochałam go przez ten cały czas.


W miarę czasu gdy wyjaśniało się wszystko, trudniej ci się oddychało. Czułaś przeszywający ból w głowie i w sercu. Czułaś się oszukana. Charlie spuścił wzrok, twoja mam kontynuowała.


    – Byłaś mała, nie chciałam o tym mówić, martwić cię – zamilkła na chwilę. – Ale już wtedy byłam poważnie chora.Tamtego dnia kłóciliśmy się o brak pieniędzy i wydatki. Córciu, owszem, po tamtym zdarzeniu ty nie widziałaś już taty, ale ja spotkałam się z nim. Wtedy podjął decyzję – w oczach mamy lśniły łzy, patrzyła na ciebie smutno. – Ojciec wyjechał. Do wojsca, do gwardii narodowej Equestrii. To nas uratowało, to była deska ratunku. Przysyłał pieniądze. April, rozumiesz? Tylko dzięki niemu żyję, stać mnie na leki. Stać nas na jedzenie, normalne życie! Nie chciałam, żeby wyjeżdżał, błagałam, ale nie było wyjścia. Narażał się, przysyłał prawie cały swój zarobek, walczył na wojnach pomagając naszym sprzymierzeńcom. Lecz w pierwszym liście napisał, bym ci nic nie mówiła. Sądził, że nie warto, że on… on… może nigdy nie wrócić, albo zginąć. April, tata nas kochał! I nadal kocha…


Ostatnie słowa usłyszałaś jak przez mgłę, twoje bicie serca czułaś jakby w całym ciele. Słyszałaś jak krew pulsuje w twoich żyłach.

 

    – I chce wrócić. Mamy tyle pieniędzy, że tata może wrócić. Chce wrócić, chce odbudować naszą rodzinę...

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co?

 

Leżałam cicho na łóżku. Znów patrzyłam się tępo w ścianę. W mojej głowie panował istny chaos lecz moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Jak ona...dlaczego? Dlaczego mi nie powiedziała tego wcześniej? Czy aż tak trudno mi zaufać? Wtedy uświadomiłam sobie co właśnie zrobiłam. Przyłożyłam swojemu ojcu, który ciężko tyrał na leki matki. Będę miała poczucie winy do końca życia. Teraz nie byłam wściekła na tatę tylko na mamę. Położyłam uszy po sobie a moja twarz przyodziała agresywny wyraz. Spojrzałam jednym okiem na klacz siedzącą koło mnie. Nigdy się tak na nią nie patrzyłam. Nigdy z nienawiścią i żalem. 

 

Wyjdź - warknęłam tonem tak lodowatym, że aż sama się wzdrygnęłam. Po wymówieniu tych słów znów wlepiłam wzrok w ścianę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoja mama zamknęła oczy, wzięła porządny wdech w płuca i powoli wypuściła powietrze z płuc. Gdy otworzyła oczy, dostrzegłaś, że są one zeszklone, a łzy o mały włos nie wypływają spod powiek. Klacz powoli wstała i bez słowa wyszła. Chyba chciała dać ci ochłonąć z tymi informacjami, ale widać było, że ma przez to wszystko wyrzuty sumienia i pęka jej serce, gdy widzi cię w takim stanie. To musiało ją zaboleć.

Ty tymczasem przeżywałaś tego dnia szok po szoku i jak na ten dzień miałaś dość niespodzianek. Charlie w milczeniu siedział obok, ponownie lekko głaszcząc twoje kopytko. Nie wiedział co powiedzieć, ale po chwili zebrał się w sobie i wyszeptał powoli:

 

April, wiem, że musi być ci ciężko — mówił powolutku, dokładnie dobierając każde słowo. — Jednak nie możesz mieć pretensji i wyrzutów do swojej mamy. Dziś rano powiedziała mi to wcześniej i rozumiem ją. Boi się o ciebie, martwi się. Wiesz, że jest poważnie chora i nie można... pogarszać jej stanu psychicznego. Kocha cię. Kryła prawdę, żebyś miała dobre życie. Tak z początku myślała, ale gdy zrozumiała, że powinnaś wiedzieć, było już za późno i nie mogła. Nie możesz w takim momencie wściekać się na klacz, z którą spędziłaś całe życie i która wychowywała cię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odpowiedziałam. 

Wiedziałam dobrze, że Charlie ma rację. Co prawda irytowało mnie to, że dowiedział się o tym wcześniej niż ja ale nie miałam go za co winić. Miałam dość. Nagle na moich barkach spoczywało wiele problemów. Spadły na mnie tak nagle, niespodziewanie. Wszystko przez mój wypadek. Przez moją nogę i mój bok. Wszystko przez moje cierpienie. Cicho leżałam na łóżku, pozwalając by Charlie głaskał mnie po kopytku. Płytko westchnęłam i zamknęłam oczy. Tak bardzo chciałam żeby to wszystko się nie zdarzyła. Dlaczego musiała być to akurat biblioteka? Dlaczego nie na przykład stołówka? Dlaczego w ten dzień? Dlaczego...ja? Z trudem ruszyłam swoim prawym kopytkiem tym samym nie pozwalając na dalsze pieszczoty ogiera. Delikatnie zakryłam swoje prawe oko w momencie gdy spod moich powiek wypłynęła łza. Nie chciałam żeby widział jak płaczę choć widział to już nie raz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skinął zrezygnowany głową, jakby sam odpowiadając sobie w głowie na swoje skryte myśli, a może na twoje łzy.

Może powinienem... już pójść? Prześpij się, to dobrze ci zrobi. Myśl jasno i spokojnie — powiedział delikatnie. — Będę w pobliżu. Chyba, że wolisz, abym został. Dla ciebie wszystko, April.

Podniósł się i ucałował cię w czoło, uśmiechając się ciepło i pocieszająco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Położyłam uszy po sobie i zaczęłam cicho łkać. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nie wiedziałam czy chcę żeby był przy mnie. Nie wiedziałam czy osoba, którą kocham ma tu być i mnie wspierać. Normalny kucyk na pewno uciekł by się do tego. Normalny, zwykły kucyk, któremu świat nie wali się na głowę. W takich sytuacjach nie da się myśleć jasno ani tym bardziej spokojnie. Nawet nie widziałam czy jestem zła czy rozżalona. Raczej oba na raz i coś jeszcze...czyżby strach? Dawno się nie bałam. Bardzo dawno. Teraz to uczucie pożerało mnie od środka, mąciło myśli i wyciskało łzy z oczu. Chciałam stąd uciec. Jak najdalej od wszystkich. Nawet od Charliego. Chciałam wstać i popędzić do parku. Położyć się pod drzewem wiśni i zapomnieć o tym wszystkim. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy zaczęłaś łkać, Charlie przysunął się bliżej i przytulił cię. Oczywiście w miarę możliwości, aby cię nie zranić fizycznie. Psychicznie skrzywdzona to ty już byłaś i to porządnie.

Nagle poczułaś kojącą bliskość jego ciepłego ciała, które cię czule obejmowało. Potem twój ukochany ogier zaczął... nucić kołysankę. Znałaś ją — mama zawsze śpiewała ci ją na dobranoc. Była ona o kucyku, który miał serce czyste jak kryształ, który zmienił świat. Kochała — bo to była klacz — wszystkich i ratowała, dawała dom i miłość. Na końcu zginęła z kopyt zazdrosnego arystokraty, ale wybaczyła mu. Zmieniła go i pokazała, że można cieszyć się z niczego i pomagać wszystkim — to bardzo smutna i piękna pieśń. Ponoć prawdziwa, a dusza miłościwej klaczy naznaczona jest... Najjaśniejszą gwiazdą nieba, która patrzy na nas z góry.

Tak przynajmniej mówią. Mimo jego lekko chrypiącego głosu, znał tekst i brzmiał pięknie. Uspokoiłaś się, przynajmniej trochę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtuliłam pyszczek w szyję ogiera i szepnęłam cichutko:

 

Zostań przy mnie.

 

Powoli przestawałam płakać. Z drugiej strony...zawsze po burzy pojawia się tęcza, czyż nie? Problem tkwił w tym, że tych burz będzie jeszcze wiele. Po tym wszystkim pewnie się strasznie zmienię. Chociaż jak teraz na to patrzę to nie wyobrażam sobie siebie wiecznie poważnej i niewzruszonej. Będę musiała przeprosić tatę. Mam nadzieję, że nie zrobiłam mu krzywdy. Mama...na nią jestem aktualnie zła. Bardzo zła. Strasznie zła. Nie pojmuję jak mogła ukrywać przede mną coś tak ważnego? Przecież gdyby mi to powiedziała to nic złego by się nie stało...a może miała ku temu jakieś poważniejsze powody? Może jutro ją spytam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier po chwili zamilkł i uśmiechnął się czule. Ucałował cię w czoło i ponownie usiadł obok łóżka, spełniając twoją prośbę i zostając. Dopiero po dłuższej chwili zabrał głos, wyrywając cię z twoich przemyśleń.

 

Może chcesz wiedzieć co się działo z naszą szkołą przez czas twojego pobytu w szpitalu? — zagadnął nagle. — Chyba, że wolisz nie drążyć tego tematu. Nic na siłę, April.

 

Ogier najwyraźniej chciał odciągnąć cię od przykrego wątku z ojcem i matką, wracając jednak do pożaru. Zaraz jednak się wycofał, bo uznał, że dla ciebie może nie być to idealny wątek do rozmowy. Mimo wszystko istotnie twoja złość na matkę zaczęła znikać — nie żebyś jej wybaczyła, po prostu twoja boląca głowa zajęła się czym innym. Charlie starał się, by było jak najlepiej dla ciebie, jednocześnie zachowując... anielski spokój i próbując przelać tą delikatność na ciebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastrzygłam uszami i odpowiedziałam:

 

Tak, chętnie posłucham

 

Oczy nadal miałam trochę załzawione ale definitywnie się uspokoiłam. O Celestio,dobrze, że Charlie tutaj jest. Bez niego pewnie bym zwariowała. Tak właściwie to słuchanie o szkole było o niebo lepsze od roztrzepywania moich spraw rodzinnych, prawda? Podniosłam głowę na tyle ile mogłam i z zaciekawieniem popatrzyłam się na ogiera, czekając na jego relację zdarzeń. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odchrząknął i zaczął opowiadać:

A więc cóż... Nie ma jasnych powodów wybuchu pożaru. Ogień pojawił się w sali gimnastycznej, nie dało się go opanować magią. Szybko się rozprzestrzeniał. Z tego, co wiem, około 4 osób zostało poparzonych, w tym dwie poważniej. No i też ty.

Zaraz wezwano Pomoc Pożarową. Dotarła kilka minut przed tym jak... Rapid cię uratował. Pożarowi reanimiowali cię, po czym zostałaś zawieziona do szpitala. Ewakuacja była szybka, ale kilka osób spanikowało.

Jesteś chyba jedyną tak ciężko... Nie, zaraz — przerwał, zamyślony. — Jeszcze jedna klacz z klasy IIIe gimnazjum. Ona również tu leży, kilka sal dalej. I... Jej kopyto również nie jest w dobrym stanie. Tak jak u ciebie. Dodatkowo ma mocny uraz głowy, zaniki pamięci. Prawdopodobnie będziecie razem... Ćwiczyć. To dziwne, ale jesteście prawie takie same. Jej kopyto też nie działa. Niedługo się z nią spotkasz. Jeżeli chcesz.

Uśmiechnął się. Cóż... Może to szansa na nową przyjaźń? Wasz przypadek jest bardzo podobny, a choć to bardzo dziwne, to jednak możliwe.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ćwiczyć z kimś? Takie same? 

 

Na razie muszę poczekać jak będę w stanie wstać 

 

Mruknęłam zamyślona. Byłam ciekawa jak wygląda ta klacz i czy ją znam. Klasa III E...czy widziałam kogoś z tej klasy w tym feralnym dniu? Pamiętam praktycznie wszystkie imiona tegorocznych trzecioklasistów. Pomyślmy...a tak, widziałam jedną klacz. Wysoka jednoróżka z szarą sierścią i z śliczną różową grzywą. Chanel. Tylko czy to ona? Nie byłam pewna czy na pewno chodzi do III E a Charlie pewnie jej nie kojarzy...chociaż dlaczego by się nie zapytać? Spojrzałam się na ogiera i zapytałam cicho:

 

Czy to Channel? Ta klacz z szarą sierścią i różową grzywą..chyba chodzi to III E...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier zamyślił się na chwilę.

 

Tak, to chyba ona. — Powiedział tylko i zamilkł.

 

Przerwała mu pielęgniarka, która przyszła z jedzeniem. Szybko ten czas minął, choć trudno stwierdzić czy tak do końca dobrze. Tym razem klacz nie wygoniła go, a tylko kazała przesunąć się. Postawiła na specjalnej, wysuwanej tacy, blacie miskę z jakąś zieloną papką — tym razem nie wyglądała jednak tak źle. Zaproponowała, żebyś sama spróbowała zjeść i spróbować sprawności swoich kopyt. Dla kucyków ziemskich trzymanie łyżki czy widelca nigdy nie było fajną sprawą, a w dodatku kazała ci to robić w takim stanie.

Pielęgniarka wyglądała jednak jakby była ci skora od razu pomóc w razie potrzeby, więc martwić się o zjedzenie tej obrzydliwej papki nie ma co.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uniosłam oczy ku górze i głęboko westchnęłam. Ile razy będę jeszcze dzisiaj w siebie wrzucać to zielone coś? Tyle, że tym razem muszę to zrobić sama. Minęły około 3-4 godziny od kiedy się obudziłam, czuję się dobrze, trochę jestem zmęczona...może jednak uda mi się dzisiaj usiąść? Powoli zaczęłam się przekręcać na plecy. W moim stanie nie było to łatwe ale do zrobienia. Kiedy już to zrobiłam zaczęłam powoli odsuwać się do tyłu by przyjąć pozycję półleżącą. I...udało mi się. Oparłam się plecami o wysoką belkę z przodu łóżka i jakoś dałam radę. Trochę mnie bolało ale to mogłam wytrzymać. Z racji, że umiałam się posługiwać widelcem i nożem , nie miałam problemów w zjedzeniem. Chociaż robiłam to trochę niezdarnie to jakoś szło. Tyle wygrać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...