Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/22/20 w Posty

  1. Prosto na forum wlatuje kolejny, piąty już rozdział. Trochę mi to zajęło, ale miałem ważne ku temu powody. Rozdział V
    1 point
  2. Na sam początek, ciesze się z konstruktywnego i nieco krytycznego komentarza. Takie naprawdę pomagają w pisaniu. Z tego, co oglądałem westernów, a trochę ich już człowiek widział, zbierając materiały, to strzelanie jest obowiązkową częścią każdego z nich. Więc pewnie w jeszcze niejednym fiku z tej serii będzie miało miejsce. Co nie znaczy, ze nie będę próbował pewnych urozmaiceń (mimo, że to nie do końca wyszło). Ale nie chcę wszystkich pomysłów wykorzystywać od razu, bo co potem? W kwestii tego, że ten rozdział ma całą masę fillerów, to całkowicie się z tym zgadzam. Zgadzam się też, że mógłby być znacznie krótszy, a historie postaci mogłyby być ciekawsze. Ale w tym momencie mam zamiar bronić swego dzieła. Otóż po pierwsze, staram się stylizować swoje fiki z tej serii na saloonową opowieść. Snujący ją narrator (w założeniach) wie więcej od słuchaczy, ale też nie jest wszechwiedzący (i odrobinę ubarwia). Stara się on przekazać to, co udało mu się zebrać podczas rozmów i pytań do właściwych ludzi. Co zaś się tyczy Twilight i Rainbow: nasz tęczowowłosa bandytka już od pierwszego fika nie miała mieć ciekawej przeszłości, ani być ciekawą postacią (widać za nią aż tak nie przepadam). Miała zwyczajnie być kimś, kto nie odebrał właściwego wychowania, ciągle się przechwala, próbuje pojedynkować, ścigać i zwyczajnie dobrze bawić. Nie patrząc na innych. I faktycznie miała ruszyć na bandycki szlak dla rozrywki. Inaczej sprawa wygląda przy Twilight. Ona od początku miała być złożonym umysłem, który działa według własnych reguł. Niekoniecznie zgodnych z zasadami moralnymi. Możliwe, że nie udało się tego dokładnie ukazać (ani jej kontaktów z Darkfederem), ale Twilight faktycznie skłonna była zrobić wszystko dla uzyskania założonego efektu. Jak wspomniana przez nią tortura więźnia, czy zastrzelenie wszystkich (poza jednym) złodziei w banku, choć mogła ich obezwładnić i wziąć żywcem. Tak samo nie zawahała się strzelić w plecy tej dwójce podpitych ludzi na nitrocyklach. Z resztą, jeśli będzie okazja to nasz snujący opowieści bohater jeszcze wróci do tematu pani szeryf. O ile zbierze też odpowiednio dużo materiału. Rozumiem jednak, że to opowiadanie może się nie podobać. Następnym razem postaram się, by strzelanie było bardziej soczyste, a fabuła bardziej wciągająca. Co do szacunkowej ilości materiału (którego mamy już chyba ze 300 stron), to przy naprawdę dobrych wiatrach zanosi się na jeszcze ze 2 razy tyle. O ile autorowi starczy pomysłów i chęci na ciągniecie czegoś, co miało być początkowo oneshotem (i to może widać). Pożyjemy, zobaczymy. I miejmy też nadzieję, że następny fanfik bardziej sprosta oczekiwaniom czytelników.
    1 point
  3. Nie będę pisał długiego komentarza, ale kiedyś zrobię głębszą analizę, gdy ta seria już się zakończy albo osiągnie punkt, w którym będzie więcej materiału. Skomentuje wtedy każde oddziele opowiadanie. Spadająca Gwiazda... gdy to słyszę, to wybrzmiewa mi w uszach ta piosenka disco polo. To opowiadanie z pewnością nie mogę zaliczyć do najlepszych z tej serii, bo widzicie drodzy forumowicze, napisanie arcydzieła lub czegoś bardzo dobrego, może oznaczać coś wspaniałego, ale również przeklętego. Wtedy wszystkie następne posunięcia pisarza przyrównuję się do tego, co już wcześniej stworzył. Oczekiwania rosną, a przez to wymagania, a rosnące wymagania sprawiają, że surowiej się ocenia dany tekst. Trudniej jest wtedy wybaczyć wszelkie błędy. Nie jest to już ktoś z czystą kartą, gdzie można powiedzieć "no porobił parę błędów, ale hej, przecież to dopiero początki". Jak wiadomo, umiejętności przychodzą wraz z doświadczeniem. W przypadku Spadającej Gwiazd, mam wrażenie, że mistrz Sun nie miał za bardzo pomysłu, jak poprowadzić historię Twilight oraz Rainbow Dash. W sumie nie dzieje się w tym opowiadaniu nic szczególnego. Mamy też trochę fillerów i scen, które tylko potwierdzają to, co już wcześniej wiedzieliśmy o bohaterkach. Moim zdaniem opowiadanie mogłoby być krótsze i bardziej zwięzłe. Mogło się skupić na tej całej intrydze jednej z postaci, która znalazłaby swoja konkluzję pod koniec, a tak to ma się wrażenie, że coś ważnego dzieje się tylko na początku i pod koniec. Sama strzelanina tuż przed zakończeniem to już to, co widzieliśmy wielokrotnie. Przydałoby się jakieś urozmaicenie. Wiele serii, które trwają już jakiś czas, stara się wprowadzać coraz to nowsze elementy, aby zaskakiwać czytelnika/widza. Wiadomo, że zdarzają się słabsze i mocniejsze rozdziały, tak już jest, ale niestety to wciąż jest częścią jakieś większej całości i trzeba to wziąć pod uwagę. Być może niektórzy uznają, że nie lubię tego rozdziału. To nie do końca prawda... Czuję się po prostu nienasycony. Brakuje mi czegoś nowego, czegoś, co zmusi bohaterki do ciekawych i nieoczywistych rozwiązań problemów albo czegoś, co postawi je w nowej sytuacji. Poprzednie rozdziały miały w sobie to coś... Wypadało to lepiej i gorzej, może zrobię ranking tych opowiadać w następnym komentarzu, ale ten, jak na razie i oby tak zostało, wędruje na sam koniec. Poza tym nie uważam, żeby mistrza Suna było stać tylko na tyle. Mam nadzieję, że spróbuje pokombinować przy następnych opowiadań i pokaże coś ciekawego. To tyle ode mnie. Pozdrawiam!
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...