Zostałem niezmiernie zaskoczony jak dobry jest to fanfik. Jest to dzieło bardzo bogate, posiadające świetne dialogi, niesamowite wręcz opisy otoczenia (zwłaszcza tego "ponurego szarego miasta"), intrygujące postacie ze szczególnie ciekawym głównym bohaterem - a jednocześnie - fabułą wartką, która wydaje się nie tracić nawet jednego zdania na rzeczy nieistotne. Aż brak mi słów - bo w nieco ponad 5 tysięcy słowach Malvagio opowiedział piękną, przejmującą i świetnie napisaną historię. Bardzo mi się też podobało, że same opisy tańca jak i generalnie klimat opowiadania był mocno "mistyczny i magiczny", mimo że bezpośrednie użycie tych sił bezpośrednio odczuć można dopiero w ostatnich stronach opowiadania - ale całe dzieło jest przeniknięte tym klimatem. Faktem jest, że jak Xelacient napisał - opowiadanie to w bardzo nikły sposób czuć, że jest "opowiadaniem o pastelowych taboretach". Ciężko byłoby mi określić czy opowiadanie to jest przepojone "klimatem MLP", jakkowiek by to określić. Wydaję mi się jednak generalnie, że nie ma to szczególnego znaczenia - "Magnum Opus" po prostu jest świetnym opowiadaniem i basta.
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, opisy tańca były wyjątkowo bogate i mistyczne, były wręcz przepiękne, ale nieco mierziły mnie dwa aspekty - pierwszy taki, że podobnie bogato nie opisano muzyki towarzyszącej tańcowi, która jest ważnym elementem dla tego rodzaju sztuki. Drugi element jest dosyć specyficzny, ale pomijając ostatni, ten najważniejszy taniec (tytułowe Magnum Opus) były one mało kontekstowe - chociaż autor dał piękne opisy wykonywanych przez bohatera ruchów, to gorzej było z opisaniem "co właściwie było tańczone". Dużo dzieł opery chociażby traci olbrzymią część swojego bogactwa jeśli nie ma podanego kontekstu. Chociażby taka opera "Pierścień Nibelunga" Wagnera traci sporo ze swego bogactwa muzycznego jeśli nie wychwyci się samej opowiadanej opowieści ani się nie połączy faktu, że używane Leitmotify są tak pięknie transformowane w trakcie opery zgodnie z tym co się dzieje w samej historii. Tak samo też, nie jako mała dziura fabularna jawi mi się fakt, że chociaż Karamazow przedstawia bohaterowi swoje tytułowe Magnum Opus, to nie tłumaczy mu jego kontekstu (który jest nam ujawniany dopiero w plot twiście) ani nie próbuje nawet opisać co to jest (gdyby opisał, że taniec ten przedstawia historię X, ale w rzeczywistości przedstawia Y dla mnie problem byłby rozwiązany).
Pomimo tego, opowiadanie to jest jak najbardziej warte przeczytania i bardzo gorąco je polecam. Czuję się też na tyle przekonany by dać temu opowiadaniu głos na Epic - choć tak trudno uzyskać tę rangę na tym forum i tak bardzo wydaję się to syzyfową pracą, tak wydaję mi się, że ten fanfik jak najbardziej zasługuje na wyróżnienie.