Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 10/30/21 we wszystkich miejscach

  1. *kop, kop, kop* To ja - pasiasty krecik fanfikcji. Przyszłam odkopać, bo Zodiak wspomniał o tym opowiadaniu, że ponoć fajny horror. Ficzka przeczytałam i się niestety rozczarowałam. Po pierwsze dlatego, że to nie jest horror, tylko przygodówka. Po drugie brakuje temu klimatu. Tekst jest do bólu poprawny i rzemieślniczy. Wynudziłam się, czasami wręcz podsypiałam, a fabuła mnie zwyczajnie rozczarowała. "Dziennik arcymaga" nie jest zły, ale nastawiłam się na coś zupełnie innego, czego nie dostałam. Mamy tu tak naprawdę trzy mini opowiadania i każde z nich wygląda jak pisane na jakiś konkurs literacki, na którym zajęło miejsce gdzieś w połowie stawki. Forma jest całkiem ciekawa i się sprawdza, choć wiecznie urwane zapiski i kleksy mnie zaczęły w pewnym momencie irytować. Czasami wolałabym też by styl Vatara był nieco bardziej literacki, bo nie czułam tu żadnego klimatu. Jakbym czytała szkice trzech opowiadań, a nie je same. Ogółem formą przypomina mi to "Diariusz", ale trochę gorzej zrealizowany. Bo niby wszystko pięknie, ale nic się nie rozwija. Brakuje podbudowy, brakuje czegoś, co sprawi, że kupię ten świat. Sam Vatar jest okej. Nie poczułam do niego sympatii, bo się nie wybija w sumie niczym. A sądzę, że by mógł, tylko paradoksalnie nie dostał wystarczająco wiele czasu antenowego. Jeśli chodzi o jego relację z Celestią, to śmiem podejrzewać, że Jaśnie Oświecona kłamie, a arcymag był jej kochankiem. Co prawda uczucie zapewne było dość jednostronne - on się zakochał, a dla księżniczki stanowił tylko pocieszenie po stracie Luny. Jeszcze pochwalę humor, bo choć żarcików nie było zbyt wiele, to były naprawdę przyjemne. Dobrze wyważone, zabawne, ale pasujące do tekstu. Co do poszczególnych opowiadań: 1. Do samego piekła - jakie to było nudne. Jako czytelnicy wiemy, że Celestia padła ofiarą ataku jakichś podmieńców czy coś. Pogoda, chaos, krainie grozi zagłada, Vatar idzie na misję. Kucykom nie idzie, więc czas ogrnąć lepszą armię niż Cygnusy Chłopi. Wiadomo, że chłopi nadają się tylko do płacenia podatków i trzymania w zamku. Odwiedza werbbudę Lochu i rekrutuje jednostki 3 poziomu. A Loch ma bardzo wysokie ceny. Potem muszę pomóc usiec Cerbera, w ramach zemsty za teleportujące się pieski z Dark Souls 3 - a tak serio, to uśmiałam się z imienia tego minotaura. Aż w końcu nasz bohater i jego armia najemników robią rzeź Ślązakom z Tartaru, którzy są ewidentnie niewinni i nie wiedzą o co chodzi. Na końcu okazuje się, że Elementy Harmonii wróciły na swoje miejsce, a królestwo odzyskuje wszystkie bonusy, Łzę Ashy i +10 do morale. Nieśmieszne? To tak jak moje wrażenia z lektury. Rzecz w tym, że to mogło być ciekawe, ale jak już ktoś wcześniej zauważył, wyszedł fanfik do Heroes of Might and Magic V. Na mój osąd niewątpliwie wpływ ma to, że nie lubię serialowego Tartaru, który zawsze wydawał się czymś zupełnie od czapy. Jednak sądzę, że dałoby się coś z tego wyłuskać. Ale tu czuję się jak na generycznej epickiej przygodzie polegającej na zgładzeniu 10 impów i przyniesienia księżniczce ich czaszek. Wszystko działo się szybko, zabrakło miejsca na opisy, ciekawe detale, przeżycia. Owszem, to że impy były niegroźne i niewinne to ciekawa rzecz. To co się odwaliło też. Ale... Brakuje jakiegoś łącznika. Jakiejś konkluzji. To nie jest uczucie "muszę odkryć tajemnicę", to jest "stało się, aha, ok". Myślałam, że może w kolejnych częściach czegoś się dowiem, czegoś co mnie zaskoczy, ale tak by mnie to obeszło. Czegoś co połączy je wszystkie... NIE. 2. Wampir miłości - "jest lepiej", to była moja pierwsza myśl podczas lektury. Pojawiła się jakaś odrobina klimatu, byłam w stanie poczuć uroczą wiochę. Oczywiście, znowu odpowiedzialny musiał być podmieniec. Ale jest plot twist, że jednak nie. Rozwiązanie zagadki trwa minutę. Nie ma za bardzo śledztwa, nie ma miejsca na rozwój napięcia i zwroty akcji, możemy się rozejść. 3. Szaleństwo Północy - trzecie i najlepsze z mini opowiadań. Oczywiście, dziennik musiał urywać się tam, gdzie działy się ciekawe rzeczy. Wciąż były problemy z budowaniem klimatu i rozwojem fabuły. Osobiście uważam, że za dużo czasu poświęcono historii tej wiochy, zważywszy na to jak mało istotna się okazała i jak mało mnie obchodziła. Czy raczej - autor nie sprawił by mnie obchodziła. Ale hej! Tu się w końcu coś dzieje. Zmienia się forma, bohater traci zmysły i te ostatnie słowa... Niezbyt przekonujące, szczerze mówiąc. Tak jakby Pradawny z Pustkowi inspirował się przekrętem na nigeryjskiego księcia. No za mądry nie był, pisząc to w takim miejscu i nie pozbywając się obciążających fragmentów. Ale w końcu poczułam coś. Jakiś dreszcz, jakieś emocje - bardziej pod wpływem dopisków tłumacza dziennika. I tego, że został znaleziony w skrzynce. I że ktokolwiek to zrobił, to raczej nie był już Vatarem. No i co się stało z podmieńcem? Zew czego poczuł? Bo może to wcale nie był Rój, tylko coś całkiem innego? Ale wiecie co mi to przypomniało? Inne opowiadanie Niklasa. O to: Ocena końcowa? 6/10 Cahan I Jadowita
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...