Zaczyna się niewinnie, ot Celestia kładzie Lunę do snu, a jednak nawet temu wręcz zbyt prostemu i codziennemu momentowi towarzyszą silne emocje.
Poznajemy myśli i uczucia księżniczek zaraz po powróceniu Luny z księżyca i wcale nie są to te dobre uczucia. Nie ma uścisków, nie ma całusów, nie ma objadania się ciastami i walk na poduszki, nie ma nawet wspólnego segregowania dokumentów, jest tylko smutek który dręczy Celestie i zagubienie Luny w nowym świecie po tym jak wszystko się zmieniło.
Poza rozwojem postaci autor raczy nas odkryciem rąbka tajemnicy, tajemniczej natury alikornów. Jak to się stało, że Luna zamieniła się w Nightmare Moon? Dlaczego Celestia też może obawiać się podobnej przemiany? Nie dostaniecie bezpośredniej odpowiedzi, jednak na pewno jeżeli się wczytacie, to powinniście zrozumieć przekaz.
Najważniejsze jest jednak zakończenie... Niepokojące, dające ulgę, zastanawiające, przerażające i jeszcze długo mógłbym wymieniać. No bo co ma na myśli Luna? Chciałaby raz jeszcze zostać tą złą wersją siebie? A może chce okazywać więcej emocji i ich nie zamykać? Może chodzi o coś zupełnie innego? Tyle pytań i brak odpowiedzi.
A! No i fik ma ponad sto słów! Zróbcie sobie koniecznie filiżankę herbaty i weźcie chociaż dwa cukierki do lektury!
odcinek 3