Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/31/22 we wszystkich miejscach
-
Wszyscy piszą komcie, piszę i ja... czy jakoś tak. W każdym razie w sumie od... no przynajmniej odkąd zobaczyłem, że Sun skomentował stwierdziłem, że w sumie chciałbym ten ficzek przeczytać. W końcu to jedno z nielicznych tłumaczeń Królewskich Archiwów Canterlotu, w którym nie brałem udziału i... tak jakoś wyszło, że wcześniej chyba w ogóle go nie czytałem. Albo zdążyłem kompletnie zapomnieć. A jak przedstawia się samo tłumaczenie? Cóż, moim zdaniem problem z "wstrząsem mózgu" nie jest aż taki duży, bo w końcu Twilight mogła jeszcze w tym wieku dokonać takiej pomyłki, ale... własnie w jakim właściwie ona jest wieku? Czasy gdy uczyła się u Celestii to jednak dość spora rozciągłość czasowa, a tu mamy z jednej strony fragmenty dugerujące raczej początek tego okresu (miejscami mocno dziecinne zachowanie, czy po części sposób wyrażania "rajusiu" kojarzy mi się jako wręcz stereotypowo "dziecięcym" sposobem wyrażania się) a z kolei inne miejsca zdają się sugerować jednak czas nieco późniejszy (czy dajny na to 10-11 letnia klaczka wypijałaby taką masę kawy? Choć z drugiej strony kto wie co Twilight mogłaby wymyślić... ackolwiek to ukazanie z jaką łatwością posługiwała się magią sugeruje, że trochę czasu musiało minać od tego jak jej zdolności się "odblokowały". I jakoś nie chce mi się wierzyć, by malutka Twilight miała tak negatywne zdanie o szlachcie jak w tym fragmentcie: "Szlachcice zawsze znajdują w tych książkach jakieś dziwne, stare luki [...] aby dostać, czego chcą!" - generalnie ten antyarystokratyczny akcent zdecydowanie należy zapisać opowiadaniu na minus - szczególnie, że wydaje się, iż takie coś wiedziałaby dopiero po dłuższym czasie bytności w zamku...) Choć nie zaraz... faktycznie dopiero jak teraz odszukałem ponownie ten fragment o czasie jej pobyty w zamku i mamy powiedziane o czterech latach... no daje nam to dość jednoznaczną odpowiedź... i w sumie chyba sensowną. Twily wciąż jeszcze mała (jakieś... 12 lat?), ale mogła już nabrać nieco doświadczenia w magii i zorientować się nieco w tym co się dzieje na zamku. Czyli jest plus za spójność. Ale wracając do tłumaczenia to właśnie niektóre fragmenty zdają się wypadać... dość niezręcznie. Najbardziej rzucił mi się w oczy "to był jej szesnasty kubek dzisiaj" ten szyk... brzmi źle(aż się dziwię, że Mid to przepuściła...). Zwłaszcza to końcowe dzisiaj, choć tak na szybko nie wiem jak bym to poprawił. I zastanawiam się jak Twilight liczyła dzisiaj, skoro nie spała od 2,5 dni... Generalnie jednak nie jest źle, a w każdym razie przez większość czasu strona techniczna nie przeskadzała w cieszeniu się opowiadaniem (tylko ten fragment z upadającą piłką był dziwny... brzmiało to trochę jakby Twilight chciała... wrzucić głaz na piłkę, a nie o to chodziło w zadaniu... będę chyba musiał zajrzeć do oryginału jak to wyglądało, bo teraz czytałem sam polski tekst). A jest się czym cieszyć. Fakt, nie ma tu nic odkrywczego, żadnej intrygującej fabuły, ciekawych konceptów światotwóczych, zwrotów akcji itd. Ale to nic nie szkodzi, bo nie o to przecież chodzi w lekkiej komedyjce, dla której serialowość jest tylko zaletą (generalnie wiarność kanonowi jest zaletą, niestety przez większośc mocno niedocenianą:() - w dodatku to idealne tło dla właśnie najlepszego humoru - niewinnego, lekko hermetycznego i niezbyt nachalnego (mam wrażenie wiele opowiadań komediowych próbuje być śmieszne cały czas, przez co nie dość że przyjmują zwykle cyniczny, parodystyczny stosunek do świata przedstawionego i/lub materiału źródłowego to jeszcze przez przeładowanie "humorem" całość wypada raczej żenująco a tylko momentami zabawnie) - było wiele momentów przy których mocno się uśmiechnąłem (Twilight stwierdzająca, że jak nie może znaleźć kryzysu narodowego to sobie go stworzy(aż się Lekcja Zerowa przypomina), Shining myślący, że jak Twili się nie uczyła to musi mieć gorączkę, Twilight dla której szkoły są święte i która nie "skrzywdzi" książki jak zła by na nia nie była oraz generalnie parę klasycznych kucowych żartów, które jeśli tylko są dobrze wykonane - a tu były - to mnie zawsze śmieszą). Zabawne było też jak Celestia "załatwiła" Twilight, twierdząc, że nie może zawiesić spotkań dworu, skoro już nie rządzi... na co oczywiście nasza Twili znalazła kontrę, ale i tak zza kulis Celestia dała radę pokrzyżować jej plany. Razem z końcową (i w sumie bardzo mądrą oraz myślę mocno dziś potrzebną) "lekcją przyjaźni" na koniec: „pomyśl, czy to, co robisz, jest słuszne, nawet jeśli jest miłe” tworzy to bardzo przyjemną i w sumie nawet wartościową całość. Gdzie wierność oddania charakteru i realiów tylko dodaje smaku. Choć trochę jednak zastanawia mnie to, że Celestia faktycznie pozwoliła na to by jeden dzień "przejąć władzę"... chyba, że tak naprawdę tą końcową myśl "Może jednak powinnam uczyć ją polityki. Byłaby z niej świetna księżniczka." Celestia miała w głowie od samego początku (być może z początku tylko podświadomie... wiecie taka alikornia intuicja, prawie jak w Lyokoverse) i dlatego na to pozwoliła. No i zastanawia mnie co takiego ciekawego się działo te 4 wieki temu...1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00