Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 12/01/22 we wszystkich miejscach

  1. Nareszcie nadeszła pora, że zabrałem się za lekturę Kresów. Nie będę ukrywał, długo się przed tym wzbraniałem. Niesłusznie, jak widzę, bo Kresy to naprawdę dobry fik. Swój komentarz ograniczę do pierwszych czterech opowiadań, które dotychczas przeczytałem. Na pozostałe przyjdzie pora później. Pierwsze co mnie urzekło w tym fiku i urzeka dalej, to wspaniale wykreowany świat, który żyje i ma swoje własne problemy, a które oczywiście bezpośrednio lub pośrednio dotykają bohaterów. Weźmy chociażby biedę i niestabilność Neighfordu. Dlatego Albert musi trzymać wszystkich twardo, by mieszkańcy mogli powoli poprawiać swój byt i budować lepsze państwo. Wpływa to też na to, jak traktuje własną rodzinę i jak wiele od niej wymaga. Z tego samego powodu Equestria jawi się bohaterom jako wspaniała kraina mlekiem i miodem płynąca. Ale z biegiem czasu i wydarzeń nasi bohaterowie odkrywają jak złożony i nie aż tak spokojny jest to świat. Już na początku widać też, że kucyki mają uprzedzenia do innych ras, czy swoje własne poglądy na daną sytuację. Albert ma na przykład dość niskie mniemanie o pegazach (których tam nie ma zbyt wielu), podszyte może stereotypami, a może własnymi doświadczeniami. I to wpływa na to, jak traktuje Fenrira. Zaś w rozdziale poświęconym szkole Glejpnira czuć niechęć do niego, ze strony innych uczniów. To wszystko sprawia, że ten świat wydaje się być realistyczny i ma głębię, co tylko przydaje bohaterom. A skoro o bohaterach mowa, to w zasadzie pierwsze cztery rozdziały, to przedstawienie bohaterów, oraz ich umieszczenie na początku ich drogi. Pierwsze skrzypce gra tu raczej Fenrir. Na początku widzimy jak mu ciężko od samego początku, jak musi pracować od młodych lat i jak jego wujek go nie lubi. Nic dziwnego, że chłop zwiewa i postanawia szukać szczęścia w ,,mlekiem i miodem płynącej" Equestrii. I oczywiście trafia w tylko teoretycznie lepsze miejsce, czyli do najemników. Przyznaję, ma chłop kiepski start, ale to fajnie buduje tą postać, a poza tym, naprawdę wpływa na jeog decyzje i w sumie będzie się za nim ciągnąć. Jego kuzynostwo, czyli Gelgia i Gleipnir są w trochę lepszej sytuacji. Startują z wyższego miejsca i mają łatwiej. Choć też nie łatwo. Młody Glejpnir uzyskuje nawet szansę edukacji w dziedzinie magii, za granicą. Swoją drogą, całkiem fajny, klimatyczny rozdział o tym, jak ktoś z innego kraju może się czuć przyjeżdżając za granicę na studia. No i Silkflake. Początkowo zdaje się ona niezbyt pasować do historii o mieszkańcach Neighfordu, ale po jej relacjach z rodziną, marzeniach i zakończeniu jej historii można się domyślić jaka odegra rolę. Przyjemna postać marzycielki (zaradnej), którą od razu da się lubić. I jeszcze na koniec, poboczna postać, której też chcę poświecić kilka słów. Mianowicie Albert. To dobrze wykreowany wódz miejsca, którym przyszło mu zarządzać. Jest twardy i trochę despotyczny, ale jestem skłonny zrozumieć jego motywację, bazujacą na jego wiedzy i pragnieniach. Nawet jego stosunek do dzieci wynika z troski (źle wyrażonej) i własnej wiedzy o świecie. Można owszem się przyczepić, ze z pragmatycznego punktu widzenia źle rozegrał relacje z Fenrirem (niekoniecznie źle z własnym bratem), ale fakt, że uprzedzenia i poglądy Alberta biorą górę nad zimnymi kalkulacjami tym lepiej kształtują tą postać. Przyznam nawet, że ten despota ujął mnie na tyle, że chciałbym zobaczyć jego własny fik. Może taki, w którym widzimy jak zdobył władzę w Neighfordzie i jak założył rodzinę. Co do opisów, to są one moim zdaniem akuratne. Wystarczająco rozbudowane by zbudować klimat, oraz pozwolić by czytelnik sobie wyobraził co się dzieje wokół. Doskonale też współgrają z rytmem opowieści, zajmując jak dla mnie tyle miejsca ile powinny. Dało się poczuć zarówno klimat raczej surowego i niebogatego Neighfordu, jak i szkoły magii w Equestrii, czy rodzinnego domu Silkflake. Świetnie też oddawały emocje i atmosferę otoczenia. Podczas rozmowy Glejpnira z tym jego kolegą ze szkoły dało się wyczuć niechęć do przyjezdnego jednorożca, wynikającą z jego pochodzenia i rodziców. Kolejny plus jak dla mnie. I na koniec dwa słowa o formie, bo to też wypadałoby skomentować. Tu również jest bardzo dobrze. Tekst czyta się przyjemnie, bez żadnych zgrzytów, błędów, czy literówek. Powiedziałbym wręcz, że się przez niego płynie. Gorąco polecam i czytam dalej. Bo to naprawdę dobry fik, który ma to, co trzeba. Świetny świat, i wspaniałych bohaterów.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...