Odcinek w porównaniu do poprzednich shortów wypadł świetnie. Bardzo miło było znowu zobaczyć Sunset jako kucyka, a także debiut Starlight w ludzkiej formie :3 Nareszcie dało się w nim poczuć nutkę "tego czegoś", co utrzymuje mnie przy MLP, a nie tylko ten nieco tandetny styl, który EqG sobie ostatnio wyrabia.
Nie zrozumcie mnie źle, jestem w stanie zrozumieć, że klimat poprzednich dwóch shortów (i tego w pewnej części też) może się niektórym podobać, ale mi to zaczyna przypominać bardzo typowy, amerykański serial o licealistach z Disney Channel czy Celestia wie czego, tyle że z jakąś tam domieszką magii. Zdaję sobie sprawę, że Equestria Girls tym mniej więcej miało być od samego początku, jednak nie odczuwałem tego aż tak przy pełnometrażówkach...
Na pewno będę oglądać przyszłe części (to w końcu jedyna okazja, żeby zobaczyć jedną z moich ulubionych postaci :D), ale jakoś tak meh. Oczywiście podkreślam, to tylko moja opinia.