-
Zawartość
202 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Skoniu
-
O rany, co ja bym dał, żeby się w czasie cofnąć i parę głupot naprawić... Ale do rzeczy - macie może tak, że potraficie się obudzić dokładnie o porze, o której chcieliście? Ciekawi mnie ta sprawa, bo ja właśnie jak sobie przed snem powiem "no dobra stary, jutro wstajesz o 4 rano" to i bez budzika obudzę się +/- 10 minut o tej właśnie godzinie.
-
Wezwijcie egzorcystę, chyba coś ze mną nie tak!!!
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
N: Spoko, taki trochę elficki, czy coś A: Urocza, drapieżna Luna - uwielbiam! Z drugiej strony wygląda też trochę jak sukkub wabiący swoją ofiarę S: Stwierdzam brak sygnatury w statystycznie istotnych wartościach U: Chyba dość rozsądny gość, lubiący sobie też pośmieszkować, z niezłym poczuciem humoru
-
Nie no, teraz tak źle nie jest, ale na wcześniejszych latach tydzień bez dwóch kolokwiów to tydzień stracony
-
Czerwony Srebrny Czarny Pizza Nawet nie wiem na co odpowiadam, czuję się jakbym się na koło nie nauczył ^^
-
Swego czasu byłem znany również jako Pegaz (i to zanim zacząłem oglądać MLP) ^^
-
HMS Warspite udał się na wody Andromedy po wystrzeleniu w kosmos Sputnika, na którego pokładzie znajdowało się dwóch nawalonych Andrzejów z firmy Latam&Spadam, którzy to zapewniali, że całkowicie ogarniają lot na Marsa, uwzględniając koordynaty czasoprzestrzenno-heglowskie z uwzględnieniem teorii kół syrakuzańskich Archimedesa oraz antyteorii roślin nieżyciodajnych Sokratesa, przecałkowane przez współczynnik dominowania Nietzschego, co w efekcie daje nam wykładnię podróżniczą Włóczykija z Muminków, tak więc sens życia zależy od stężenia hemoglobiny w osoczy krwi, choć niektórzy uczeni przeciwstawiają temu reologię trudów istnienia Schopenhauera, co z kolei sprowadza się do wykluczenia nadmiernego optymizmu mnichów irlandzkich z wierzeń chrześcijańskich, co w efekcie daje nam sumę niezerową, świadczącą o tym, że im więcej w życiu przebywasz ze studentami, tym większa szansa na uzyskanie 5 danu w zatruciu etanolowym oraz odpalone wizje zbliżone do tej wg testu t-Studenta z wiarygodnością 95%, zredukowaną o badania krwi na posiadanie enzymu CYP 2D6
-
Takie coś w wolnym czasie (którego teraz w końcu trochę mam) machnąłem Będzie może nieco przydługo, ale takie już moje zboczenie przy tworzeniu postaci do RPG-ów Dane personalne: Walczyć ma oczywiście po stronie Equestrii Imię: Wing Hammer Płeć: Ogier Wiek: 26 Rasa: Nietokuc Pochodzenie: Okolice Trottingham Zawód: Pilot myśliwca nocnego Bf-110G4, którego nazywa "Czarną Żmiją" Znaczek: Nurkujący uskrzydlony solidny młotek Przydomek: Razem ze swoim strzelcem są znani jako Kły Księżyca Wygląd: Ciemnogranatowa sierść, zielone oczy z wężową źrenicą, jak u wszystkich nietokuców, do tego błoniaste skrzydła i jasnoniebieska grzywa. Dość tęgiej budowy nawet jak na ogiera. Historia: Od źrebięcych lat wyróżniał się doskonałym wzrokiem oraz zmysłem orientacji, ale również niezbyt towarzyskim usposobieniem, przynajmniej w stosunku do innych kucyków, bardzo zżywał się za to z wszelkimi maszynami m.in. ze szkolnym autobusem. Często też przesiadywał na dworcu, obserwując przejeżdżające składy. Swój znaczek zdobył pomagając odnaleźć córkę sąsiadów, która zgubiła się w pobliskim lesie – dzięki doskonałemu wzrokowi udało mu się odnaleźć wystraszoną klaczkę. Oczywiście wdzięczność jej rodziców była... umiarkowana, bo w końcu był przecież tylko nietokucem, w dodatku wcale nie prosili go o pomoc no i jeszcze wystraszył ich córeczkę... Hammer jeszcze niejednokrotnie doświadczył w szkole podobnego podejścia ze strony innych kuców, kiedy to próbował komuś pomóc, aż w końcu przywykł do tego, ze najlepsze na co może liczyć. To milcząca akceptacja. W sumie, nawet mu to pasowało, przynajmniej nie musiał się angażować w jakieś naciągane przyjaźnie... Koniec końców po zakończeniu swojej edukacji znalazł zatrudnienie jako kurier pocztowy, przewożący pilne przesyłki, a więc takie, które nie mogły sobie pozwolić na kilkugodzinną zwłokę spowodowaną zapadnięciem zmroku. Przez kilka lat przemierzał więc nocne niebo Equestrii, dostarczając listy i próbując jakoś się ustatkować mając jako taką pensję, ale choć praca nie była specjalnie uciążliwa, to wciąż czuł, że to nie jest jego prawdziwe powołanie . A wtedy wybuchła wojna... Pierwszy kontakt z armią miał na kursie szkoleniowym, przygotowującym rekrutów do służby w 88 Dywizji Powietrzno-Desantowej. Wszystko przebiegało we w miarę normalnym rytmie, przynajmniej do momentu, kiedy to na obóz spadły nocą bomby, najprawdopodobniej zrzucone przez jeden z samolotów słynnego pułku „Nocnych Wiedźm”. Wtedy nad głową Hammera zapaliła się przysłowiowa żarówka – no tak, przecież pegazy pomimo doskonałego wzroku niewiele widzą w nocy, a już na pewno nie do końca wiedzą jak wtedy nawigować, tak, żeby wrócić z powrotem do bazy. On jednak potrafił robić obie te rzeczy. Poprosił o przeniesienie do lotnictwa myśliwskiego Luftmare, gdzie na ochotnika zgłosił się do nocnej służby patrolowej, oczywiście po odbyciu standardowego kursu pilotażu. Jak można się było spodziewać jego pegazi przełożeni nie byli zachwyceni, że trafił im się nietokuc, a do tego jakiś szalony, który chce latać po nocy. Hammer tylko swojemu iście oślemu uporowi wytrzymał naukę pilotażu, kiedy to instruktorzy ze wszystkich sił próbowali wybić mu z głowy latanie samolotami, a na domiar złego, kiedy w końcu wprowadzono go do służby liniowej nie dostał jednego z cacuszek jak Bf-109, czy FW-190, a starego, dwumiejscowego Bf-110G4, zaś na strzelca pokładowego wyznaczono mu nieopierzonego (nomen omen), młodziutkiego kuca ziemskiego, o imieniu Green Plum. Nie miało to jednak znaczenia – osiągnął swój cel! Został pierwszym pilotem nocnego myśliwca w Luftmare i już wkrótce miał dowieść swojej wartości walcząc pod nocnym niebem w imię Luny! Charakter i relacje: Dość chłodny w obyciu, przyzwyczajony przez życie, żeby nie oczekiwać ciepłego przyjęcia przez inne kucyki, czym zresztą odpłaca się pięknym za nadobne. Los splótł jednak jego ścieżkę z Green Plumem, którego to może chyba uznać za swojego jedynego, prawdziwego przyjaciela. W końcu długie godziny spędzone w kokpicie wymuszają wręcz jakieś rozmowy, inaczej idzie oszaleć (a przynajmniej tak twierdzi Plum, Hammer pewnie by jeszcze wytrzymał, mając na uwadze jego samotną służbę kurierską), zwłaszcza teraz, zimą, kiedy to noce są takie długie, a więc i roboty więcej niż wcześniej... W swojej eskadrze mają opinię duchów, bo gdy inni piloci wstają i ruszają do maszyn, oni akurat swoją opuszczają i kładą się spać, aby choć trochę odpocząć po wyczerpującym, najczęściej całonocnym patrolu, ale zmęczenie i tak z każdym dniem narasta...
-
No właśnie kłopot w tym, że pisałem to jako krótką parodię (3 strony A4) fantasy RPG i jak przeczytałem to swoim znajomym z ekipy od RPG to dosłownie tarzali się ze śmiechu, więc chyba wyszło to całkiem nieźle. Mógłbym to w sumie to nawet tutaj wrzucić, ale żebyście cokolwiek zrozumieli, to trzeba by było jeszcze przeczytać dwustronicowy wstęp mojej znajomej, na którym to się oparłem pisząc swoją część. @PervKapitan - klawiatura natychmiast won z prądu, to może jeszcze uda się ją uratować!
-
Kurczę, odgrzebałem z mroków swojego katalogu z postaciami z erpegów historię dołączenia do drużyny jednej z moich ulubionych postaci i tknęło mnie na szalony pomysł, ażeby ten wątek rozwinąć do jakiegoś fanfika czy coś.... Mam nadzieję, że do rana mi przejdzie
-
Normalnie jakbym czytał nazwy farb modelarskich
-
@PervKapitan Parafrazując: Jedyną rzeczą, o którą musisz się stresować jest sam stres
-
Również trzymam kciuki, ale nie mogę niestety powiedzieć, że egzamin nie jest taki straszny, bo ja zdawałem na innych zasadach, więc nie wiem jak teraz jest...
-
No to ja na początek się pochwalę - zdałem to koło z farmakoekonomiki i to na 90%
-
No w końcu, myślałem i dopieszczałem tego OC dość długo, ale jest i jestem z niego w miarę zadowolony, niezależnie, czy znajdzie dla siebie miejsce czy też nie Będzie może nieco przydługo, ale takie już moje zboczenie przy tworzeniu postaci do RPG-ów Dane personalne: Imię: Wing Hammer Płeć: Ogier Wiek: 26 Rasa: Nietokuc Pochodzenie: Okolice Trottingham Zawód: Pilot myśliwca nocnego Bf-110G4, którego nazywa „Grzmotem" Znaczek: Nurkujący uskrzydlony solidny młotek Przydomek: Razem ze swoim strzelcem są znani jako Kły Księżyca Wygląd: Ciemnogranatowa sierść, zielone oczy z wężową źrenicą, jak u wszystkich nietokuców, do tego błoniaste skrzydła i jasnoniebieska grzywa. Dość tęgiej budowy nawet jak na ogiera. Historia: Od źrebięcych lat wyróżniał się doskonałym wzrokiem oraz zmysłem orientacji, ale również niezbyt towarzyskim usposobieniem, przynajmniej w stosunku do innych kucyków, bardzo zżywał się za to z wszelkimi maszynami m.in. ze szkolnym autobusem. Często też przesiadywał na dworcu, obserwując przejeżdżające składy. Swój znaczek zdobył pomagając odnaleźć córkę sąsiadów, która zgubiła się w pobliskim lesie – dzięki doskonałemu wzrokowi udało mu się odnaleźć wystraszoną klaczkę. Oczywiście wdzięczność jej rodziców była... umiarkowana, bo w końcu był przecież tylko nietokucem, w dodatku wcale nie prosili go o pomoc no i jeszcze wystraszył ich córeczkę... Hammer jeszcze niejednokrotnie doświadczył w szkole podobnego podejścia ze strony innych kuców, kiedy to próbował komuś pomóc, aż w końcu przywykł do tego, ze najlepsze na co może liczyć. To milcząca akceptacja. W sumie, nawet mu to pasowało, przynajmniej nie musiał się angażować w jakieś naciągane przyjaźnie... Koniec końców po zakończeniu swojej edukacji znalazł zatrudnienie jako kurier pocztowy, przewożący pilne przesyłki, a więc takie, które nie mogły sobie pozwolić na kilkugodzinną zwłokę spowodowaną zapadnięciem zmroku. Przez kilka lat przemierzał więc nocne niebo Equestrii, dostarczając listy i próbując jakoś się ustatkować mając jako taką pensję, ale choć praca nie była specjalnie uciążliwa, to wciąż czuł, że to nie jest jego prawdziwe powołanie . A wtedy wybuchła wojna... Pierwszy kontakt z armią miał na kursie szkoleniowym, przygotowującym rekrutów do służby w 88 Dywizji Powietrzno-Desantowej. Wszystko przebiegało we w miarę normalnym rytmie, przynajmniej do momentu, kiedy to na obóz spadły nocą bomby, najprawdopodobniej zrzucone przez jeden z samolotów słynnego pułku „Nocnych Wiedźm”. Wtedy nad głową Hammera zapaliła się przysłowiowa żarówka – no tak, przecież pegazy pomimo doskonałego wzroku niewiele widzą w nocy, a już na pewno nie do końca wiedzą jak wtedy nawigować, tak, żeby wrócić z powrotem do bazy. On jednak potrafił robić obie te rzeczy. Poprosił o przeniesienie do lotnictwa myśliwskiego Luftmare, gdzie na ochotnika zgłosił się do nocnej służby patrolowej, oczywiście po odbyciu standardowego kursu pilotażu. Jak można się było spodziewać jego pegazi przełożeni nie byli zachwyceni, że trafił im się nietokuc, a do tego jakiś szalony, który chce latać po nocy. Hammer tylko swojemu iście oślemu uporowi wytrzymał naukę pilotażu, kiedy to instruktorzy ze wszystkich sił próbowali wybić mu z głowy latanie samolotami, a na domiar złego, kiedy w końcu wprowadzono go do służby liniowej nie dostał jednego z cacuszek jak Bf-109, czy FW-190, a starego, dwumiejscowego Bf-110G4, zaś na strzelca pokładowego wyznaczono mu nieopierzonego (nomen omen), młodziutkiego kuca ziemskiego, o imieniu Green Plum. Nie miało to jednak znaczenia – osiągnął swój cel! Został pierwszym pilotem nocnego myśliwca w Luftmare i już wkrótce miał dowieść swojej wartości walcząc pod nocnym niebem w imię Luny! Charakter i relacje: Dość chłodny w obyciu, przyzwyczajony przez życie, żeby nie oczekiwać ciepłego przyjęcia przez inne kucyki, czym zresztą odpłaca się pięknym za nadobne. Los splótł jednak jego ścieżkę z Green Plumem, którego to może chyba uznać za swojego jedynego, prawdziwego przyjaciela. W końcu długie godziny spędzone w kokpicie wymuszają wręcz jakieś rozmowy, inaczej idzie oszaleć (a przynajmniej tak twierdzi Plum, Hammer pewnie by jeszcze wytrzymał, mając na uwadze jego samotną służbę kurierską), zwłaszcza teraz, zimą, kiedy to noce są takie długie, a więc i roboty więcej niż wcześniej... W swojej eskadrze mają opinię duchów, bo gdy inni piloci wstają i ruszają do maszyn, oni akurat swoją opuszczają i kładą się spać, aby choć trochę odpocząć po wyczerpującym, najczęściej całonocnym patrolu, ale zmęczenie i tak z każdym dniem narasta...
-
Nowa noc, nowy sen do podzielenia się: Śniło mi się kiedyś, ze byłem głodny, ale tak naprawdę głodny. Rano budzę, idę do kuchni, a rodzice pytają się mnie, czy mi smakowało. Ja oczy w słup - Co niby smakowało? Okazało się, że wstałem o trzeciej nad ranem i zrobiłem sobie jajecznicę z 3 jaj, a do tego chleb z pasztetem. Hałas obudził rodziców, jak przyszli to już ponoć jadłem, a jak skończyłem to ruszyłem chyżo z powrotem do łóżka, nieco się o nich obijając. Rano absolutnie nic nie pamiętałem, choć rzeczywiście czułem się dziwnie najedzony Widać podświadomość postanowiła wprowadzić myśli w czyn
-
Dam 6/10 za tematykę, bo za sam utwór by było 5/10 - ot, taka idealna przeciętna piosenka, ale ja jednak preferuję bardziej energetyczne utwory, które naładują mnie energią po całym dniu na uczelni To ode mnie też coś w tematach "wyskokowych"
-
To ja odkopię trochę ten temat i zamieszczę zdjęcie jednej z bardziej spektakularnych skuch firmy Gaijin w grze War Thunder. Otóż po pewnym patchu wszelkie próby wejścia do gry do gry i wystartowania z lotniska kończyły się mniej więcej w ten sposób:
- 36 odpowiedzi
-
- ogłoszenia parafialne
- zabawne
- (i 1 więcej)
-
- Jak się leczy sapera? - Dobutaminą
-
Dobra, ja już się dzisiaj zmywam, rano mam koło z farmakoekonomiki, to trzeba się wyspać, 5 godzin będzie w sam raz. Praise the Moon!
-
Z pająkiem - jak komar zacznie świszczeć, czy co on tam robi to się zasnąć nie da...
-
Niektóre książki tylko do tego się nadają... Czytałem sobie ostatnio trylogię Starcrafta - to, że ktoś w ogóle śmiał to wydać zakrawa na kpinę A co do samego pajączka: Być może zabiłeś zwierzątko Nocnej Pani!
-
Wybił gong i dotychczasowy mistrz powiększa tylko swoją przewagę nad młodym i gniewnym pretendentem. Chyba rzeczywiście nie przejął się podkupieniem tuż przed walką jednego z członków jego sztabu szkoleniowego, choć wielu komentatorów przewidywało, że przeciwnikowi umożliwi to lepsze przygotowanie. Na razie jednak nic takiego nie widać i mistrz pewnie kroczy po obronę pasa federacji MLP...