Skocz do zawartości

Skoniu

Brony
  • Zawartość

    202
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Skoniu

  1. Skoniu

    Nocne Makri

    No to lipa Tak teraz zobaczyłem, że Pinkie z jednego z obrazków z głównej (ten z saniami) wygląda jakby się goliła
  2. Skoniu

    Nocne Makri

    Łap pocieszyciela:
  3. Skoniu

    Nocne Makri

    Pudło - planszówka
  4. Skoniu

    Nocne Makri

    Po 5 godzinach, niezliczonych przekleństwach, masie główkowania, dwóch zdradach, jednym Blitzkriegu i desperackiej obronie w końcu się udało! Wygrałem swoją pierwsza partię w Eclipse!!!
  5. Mam wrażenie, że za to dostanę bilecik w jedną stronę, ale co mi tam:
  6. Z historią jako drogą zawodową rozstałem się co prawda dość dawno temu, ale nadal się nią zajmuję w wolnym czasie, zwłaszcza trzema aspektami: lotnictwem, marynarką wojenną i snajperstwem. W razie czego możesz w tych dziedzinach do mnie uderzać.
  7. Skoniu

    Dyskusja o Snach

    Co do szkoły średniej - w moim mieście wielkiego wyboru nie było, można było iść do jednego z dwóch jako takich liceów, albo zmarnować sobie parę lat życia w technikum lub zawodówce o poziomie godnym pożałowania (w najlepszym z nich mój znajomy z wiejskiego gimnazjum, który cały czas leciał na dwójach i trójach był prymusem i jak sam mówił nie robił kompletnie nic, po prostu przychodził odbębnić swoje, więc...). Myślałem co prawda przez pewien czas o technikum morskim w sąsiednim mieście ale ostatecznie postanowiłem kroczyć przez życie inną drogą, no i w tym roku czeka mnie mój pierwszy eksperyment naukowy na szczurach. W sumie mogło być gorzej ^^ A co do snów - dzisiaj umysł mój poleciał klasyką, bo śniło mi się, że podczas bycia chyba czymś w rodzaju snajpera i podkradania się do wroga wpadłem do jakiejś dziury i zacząłem spadać
  8. Skoniu

    Nocne Makri

    To pewnie wtedy i "Malleus Maleficarum" to kanonu lektur wprowadzą
  9. Skoniu

    Nocne Makri

    A ja tam uważam, że nie jest źle, większość wybranych pozycji jest w porządku (osobiście wywaliłbym raptem Dziady i Siłaczkę)
  10. Skoniu

    Dyskusja o Snach

    O rany, co ja bym dał, żeby się w czasie cofnąć i parę głupot naprawić... Ale do rzeczy - macie może tak, że potraficie się obudzić dokładnie o porze, o której chcieliście? Ciekawi mnie ta sprawa, bo ja właśnie jak sobie przed snem powiem "no dobra stary, jutro wstajesz o 4 rano" to i bez budzika obudzę się +/- 10 minut o tej właśnie godzinie.
  11. Wezwijcie egzorcystę, chyba coś ze mną nie tak!!!
  12. N: Spoko, taki trochę elficki, czy coś A: Urocza, drapieżna Luna - uwielbiam! Z drugiej strony wygląda też trochę jak sukkub wabiący swoją ofiarę S: Stwierdzam brak sygnatury w statystycznie istotnych wartościach U: Chyba dość rozsądny gość, lubiący sobie też pośmieszkować, z niezłym poczuciem humoru
  13. Skoniu

    Nocne Makri

    Nie no, teraz tak źle nie jest, ale na wcześniejszych latach tydzień bez dwóch kolokwiów to tydzień stracony
  14. Skoniu

    Nocne Makri

    Czerwony Srebrny Czarny Pizza Nawet nie wiem na co odpowiadam, czuję się jakbym się na koło nie nauczył ^^
  15. Skoniu

    Co mówi sygna?

    97...98...99...100! Szukam!
  16. Skoniu

    Wasze przezwiska

    Swego czasu byłem znany również jako Pegaz (i to zanim zacząłem oglądać MLP) ^^
  17. Skoniu

    Pokaż jak tworzysz chaos!

    HMS Warspite udał się na wody Andromedy po wystrzeleniu w kosmos Sputnika, na którego pokładzie znajdowało się dwóch nawalonych Andrzejów z firmy Latam&Spadam, którzy to zapewniali, że całkowicie ogarniają lot na Marsa, uwzględniając koordynaty czasoprzestrzenno-heglowskie z uwzględnieniem teorii kół syrakuzańskich Archimedesa oraz antyteorii roślin nieżyciodajnych Sokratesa, przecałkowane przez współczynnik dominowania Nietzschego, co w efekcie daje nam wykładnię podróżniczą Włóczykija z Muminków, tak więc sens życia zależy od stężenia hemoglobiny w osoczy krwi, choć niektórzy uczeni przeciwstawiają temu reologię trudów istnienia Schopenhauera, co z kolei sprowadza się do wykluczenia nadmiernego optymizmu mnichów irlandzkich z wierzeń chrześcijańskich, co w efekcie daje nam sumę niezerową, świadczącą o tym, że im więcej w życiu przebywasz ze studentami, tym większa szansa na uzyskanie 5 danu w zatruciu etanolowym oraz odpalone wizje zbliżone do tej wg testu t-Studenta z wiarygodnością 95%, zredukowaną o badania krwi na posiadanie enzymu CYP 2D6
  18. Takie coś w wolnym czasie (którego teraz w końcu trochę mam) machnąłem Będzie może nieco przydługo, ale takie już moje zboczenie przy tworzeniu postaci do RPG-ów Dane personalne: Walczyć ma oczywiście po stronie Equestrii Imię: Wing Hammer Płeć: Ogier Wiek: 26 Rasa: Nietokuc Pochodzenie: Okolice Trottingham Zawód: Pilot myśliwca nocnego Bf-110G4, którego nazywa "Czarną Żmiją" Znaczek: Nurkujący uskrzydlony solidny młotek Przydomek: Razem ze swoim strzelcem są znani jako Kły Księżyca Wygląd: Ciemnogranatowa sierść, zielone oczy z wężową źrenicą, jak u wszystkich nietokuców, do tego błoniaste skrzydła i jasnoniebieska grzywa. Dość tęgiej budowy nawet jak na ogiera. Historia: Od źrebięcych lat wyróżniał się doskonałym wzrokiem oraz zmysłem orientacji, ale również niezbyt towarzyskim usposobieniem, przynajmniej w stosunku do innych kucyków, bardzo zżywał się za to z wszelkimi maszynami m.in. ze szkolnym autobusem. Często też przesiadywał na dworcu, obserwując przejeżdżające składy. Swój znaczek zdobył pomagając odnaleźć córkę sąsiadów, która zgubiła się w pobliskim lesie – dzięki doskonałemu wzrokowi udało mu się odnaleźć wystraszoną klaczkę. Oczywiście wdzięczność jej rodziców była... umiarkowana, bo w końcu był przecież tylko nietokucem, w dodatku wcale nie prosili go o pomoc no i jeszcze wystraszył ich córeczkę... Hammer jeszcze niejednokrotnie doświadczył w szkole podobnego podejścia ze strony innych kuców, kiedy to próbował komuś pomóc, aż w końcu przywykł do tego, ze najlepsze na co może liczyć. To milcząca akceptacja. W sumie, nawet mu to pasowało, przynajmniej nie musiał się angażować w jakieś naciągane przyjaźnie... Koniec końców po zakończeniu swojej edukacji znalazł zatrudnienie jako kurier pocztowy, przewożący pilne przesyłki, a więc takie, które nie mogły sobie pozwolić na kilkugodzinną zwłokę spowodowaną zapadnięciem zmroku. Przez kilka lat przemierzał więc nocne niebo Equestrii, dostarczając listy i próbując jakoś się ustatkować mając jako taką pensję, ale choć praca nie była specjalnie uciążliwa, to wciąż czuł, że to nie jest jego prawdziwe powołanie . A wtedy wybuchła wojna... Pierwszy kontakt z armią miał na kursie szkoleniowym, przygotowującym rekrutów do służby w 88 Dywizji Powietrzno-Desantowej. Wszystko przebiegało we w miarę normalnym rytmie, przynajmniej do momentu, kiedy to na obóz spadły nocą bomby, najprawdopodobniej zrzucone przez jeden z samolotów słynnego pułku „Nocnych Wiedźm”. Wtedy nad głową Hammera zapaliła się przysłowiowa żarówka – no tak, przecież pegazy pomimo doskonałego wzroku niewiele widzą w nocy, a już na pewno nie do końca wiedzą jak wtedy nawigować, tak, żeby wrócić z powrotem do bazy. On jednak potrafił robić obie te rzeczy. Poprosił o przeniesienie do lotnictwa myśliwskiego Luftmare, gdzie na ochotnika zgłosił się do nocnej służby patrolowej, oczywiście po odbyciu standardowego kursu pilotażu. Jak można się było spodziewać jego pegazi przełożeni nie byli zachwyceni, że trafił im się nietokuc, a do tego jakiś szalony, który chce latać po nocy. Hammer tylko swojemu iście oślemu uporowi wytrzymał naukę pilotażu, kiedy to instruktorzy ze wszystkich sił próbowali wybić mu z głowy latanie samolotami, a na domiar złego, kiedy w końcu wprowadzono go do służby liniowej nie dostał jednego z cacuszek jak Bf-109, czy FW-190, a starego, dwumiejscowego Bf-110G4, zaś na strzelca pokładowego wyznaczono mu nieopierzonego (nomen omen), młodziutkiego kuca ziemskiego, o imieniu Green Plum. Nie miało to jednak znaczenia – osiągnął swój cel! Został pierwszym pilotem nocnego myśliwca w Luftmare i już wkrótce miał dowieść swojej wartości walcząc pod nocnym niebem w imię Luny! Charakter i relacje: Dość chłodny w obyciu, przyzwyczajony przez życie, żeby nie oczekiwać ciepłego przyjęcia przez inne kucyki, czym zresztą odpłaca się pięknym za nadobne. Los splótł jednak jego ścieżkę z Green Plumem, którego to może chyba uznać za swojego jedynego, prawdziwego przyjaciela. W końcu długie godziny spędzone w kokpicie wymuszają wręcz jakieś rozmowy, inaczej idzie oszaleć (a przynajmniej tak twierdzi Plum, Hammer pewnie by jeszcze wytrzymał, mając na uwadze jego samotną służbę kurierską), zwłaszcza teraz, zimą, kiedy to noce są takie długie, a więc i roboty więcej niż wcześniej... W swojej eskadrze mają opinię duchów, bo gdy inni piloci wstają i ruszają do maszyn, oni akurat swoją opuszczają i kładą się spać, aby choć trochę odpocząć po wyczerpującym, najczęściej całonocnym patrolu, ale zmęczenie i tak z każdym dniem narasta...
  19. Skoniu

    Nocne Makri

    No właśnie kłopot w tym, że pisałem to jako krótką parodię (3 strony A4) fantasy RPG i jak przeczytałem to swoim znajomym z ekipy od RPG to dosłownie tarzali się ze śmiechu, więc chyba wyszło to całkiem nieźle. Mógłbym to w sumie to nawet tutaj wrzucić, ale żebyście cokolwiek zrozumieli, to trzeba by było jeszcze przeczytać dwustronicowy wstęp mojej znajomej, na którym to się oparłem pisząc swoją część. @PervKapitan - klawiatura natychmiast won z prądu, to może jeszcze uda się ją uratować!
  20. Skoniu

    Nocne Makri

    Kurczę, odgrzebałem z mroków swojego katalogu z postaciami z erpegów historię dołączenia do drużyny jednej z moich ulubionych postaci i tknęło mnie na szalony pomysł, ażeby ten wątek rozwinąć do jakiegoś fanfika czy coś.... Mam nadzieję, że do rana mi przejdzie
  21. Skoniu

    Nocne Makri

    Normalnie jakbym czytał nazwy farb modelarskich
  22. Skoniu

    Nocne Makri

    @PervKapitan Parafrazując: Jedyną rzeczą, o którą musisz się stresować jest sam stres
  23. Skoniu

    Nocne Makri

    Również trzymam kciuki, ale nie mogę niestety powiedzieć, że egzamin nie jest taki straszny, bo ja zdawałem na innych zasadach, więc nie wiem jak teraz jest...
  24. Skoniu

    Nocne Makri

    No to ja na początek się pochwalę - zdałem to koło z farmakoekonomiki i to na 90%
  25. No w końcu, myślałem i dopieszczałem tego OC dość długo, ale jest i jestem z niego w miarę zadowolony, niezależnie, czy znajdzie dla siebie miejsce czy też nie Będzie może nieco przydługo, ale takie już moje zboczenie przy tworzeniu postaci do RPG-ów Dane personalne: Imię: Wing Hammer Płeć: Ogier Wiek: 26 Rasa: Nietokuc Pochodzenie: Okolice Trottingham Zawód: Pilot myśliwca nocnego Bf-110G4, którego nazywa „Grzmotem" Znaczek: Nurkujący uskrzydlony solidny młotek Przydomek: Razem ze swoim strzelcem są znani jako Kły Księżyca Wygląd: Ciemnogranatowa sierść, zielone oczy z wężową źrenicą, jak u wszystkich nietokuców, do tego błoniaste skrzydła i jasnoniebieska grzywa. Dość tęgiej budowy nawet jak na ogiera. Historia: Od źrebięcych lat wyróżniał się doskonałym wzrokiem oraz zmysłem orientacji, ale również niezbyt towarzyskim usposobieniem, przynajmniej w stosunku do innych kucyków, bardzo zżywał się za to z wszelkimi maszynami m.in. ze szkolnym autobusem. Często też przesiadywał na dworcu, obserwując przejeżdżające składy. Swój znaczek zdobył pomagając odnaleźć córkę sąsiadów, która zgubiła się w pobliskim lesie – dzięki doskonałemu wzrokowi udało mu się odnaleźć wystraszoną klaczkę. Oczywiście wdzięczność jej rodziców była... umiarkowana, bo w końcu był przecież tylko nietokucem, w dodatku wcale nie prosili go o pomoc no i jeszcze wystraszył ich córeczkę... Hammer jeszcze niejednokrotnie doświadczył w szkole podobnego podejścia ze strony innych kuców, kiedy to próbował komuś pomóc, aż w końcu przywykł do tego, ze najlepsze na co może liczyć. To milcząca akceptacja. W sumie, nawet mu to pasowało, przynajmniej nie musiał się angażować w jakieś naciągane przyjaźnie... Koniec końców po zakończeniu swojej edukacji znalazł zatrudnienie jako kurier pocztowy, przewożący pilne przesyłki, a więc takie, które nie mogły sobie pozwolić na kilkugodzinną zwłokę spowodowaną zapadnięciem zmroku. Przez kilka lat przemierzał więc nocne niebo Equestrii, dostarczając listy i próbując jakoś się ustatkować mając jako taką pensję, ale choć praca nie była specjalnie uciążliwa, to wciąż czuł, że to nie jest jego prawdziwe powołanie . A wtedy wybuchła wojna... Pierwszy kontakt z armią miał na kursie szkoleniowym, przygotowującym rekrutów do służby w 88 Dywizji Powietrzno-Desantowej. Wszystko przebiegało we w miarę normalnym rytmie, przynajmniej do momentu, kiedy to na obóz spadły nocą bomby, najprawdopodobniej zrzucone przez jeden z samolotów słynnego pułku „Nocnych Wiedźm”. Wtedy nad głową Hammera zapaliła się przysłowiowa żarówka – no tak, przecież pegazy pomimo doskonałego wzroku niewiele widzą w nocy, a już na pewno nie do końca wiedzą jak wtedy nawigować, tak, żeby wrócić z powrotem do bazy. On jednak potrafił robić obie te rzeczy. Poprosił o przeniesienie do lotnictwa myśliwskiego Luftmare, gdzie na ochotnika zgłosił się do nocnej służby patrolowej, oczywiście po odbyciu standardowego kursu pilotażu. Jak można się było spodziewać jego pegazi przełożeni nie byli zachwyceni, że trafił im się nietokuc, a do tego jakiś szalony, który chce latać po nocy. Hammer tylko swojemu iście oślemu uporowi wytrzymał naukę pilotażu, kiedy to instruktorzy ze wszystkich sił próbowali wybić mu z głowy latanie samolotami, a na domiar złego, kiedy w końcu wprowadzono go do służby liniowej nie dostał jednego z cacuszek jak Bf-109, czy FW-190, a starego, dwumiejscowego Bf-110G4, zaś na strzelca pokładowego wyznaczono mu nieopierzonego (nomen omen), młodziutkiego kuca ziemskiego, o imieniu Green Plum. Nie miało to jednak znaczenia – osiągnął swój cel! Został pierwszym pilotem nocnego myśliwca w Luftmare i już wkrótce miał dowieść swojej wartości walcząc pod nocnym niebem w imię Luny! Charakter i relacje: Dość chłodny w obyciu, przyzwyczajony przez życie, żeby nie oczekiwać ciepłego przyjęcia przez inne kucyki, czym zresztą odpłaca się pięknym za nadobne. Los splótł jednak jego ścieżkę z Green Plumem, którego to może chyba uznać za swojego jedynego, prawdziwego przyjaciela. W końcu długie godziny spędzone w kokpicie wymuszają wręcz jakieś rozmowy, inaczej idzie oszaleć (a przynajmniej tak twierdzi Plum, Hammer pewnie by jeszcze wytrzymał, mając na uwadze jego samotną służbę kurierską), zwłaszcza teraz, zimą, kiedy to noce są takie długie, a więc i roboty więcej niż wcześniej... W swojej eskadrze mają opinię duchów, bo gdy inni piloci wstają i ruszają do maszyn, oni akurat swoją opuszczają i kładą się spać, aby choć trochę odpocząć po wyczerpującym, najczęściej całonocnym patrolu, ale zmęczenie i tak z każdym dniem narasta...
×
×
  • Utwórz nowe...