Skocz do zawartości

Hetman WK

Brony
  • Zawartość

    430
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hetman WK

  1. - Tak sądziłem - pokiwał głową. No cóż. Nie sądził że od razu pojmie całą historię. On sam tego jeszcze nie zrobił. Spostrzegł ją w świetle. Faktycznie musiała długo być w morzu. Trochę to przerażało, ale fakt. Wyglądała bardzo ładnie. - To jest...elektryczność. Znaczy się coś takiego, które sprawa że urządzenia działają. A to tak. To można nazwać traktem. - Lars. Nasze pokoje są na piętrze czy parterze? - zwrócił się do niego.
  2. - Skromność. - Od podstaw mówisz. Dobra. Więc od czasów Jagiellonów, wszystko obecnie wygląda inaczej. Przykładowo, chłopi nie muszą już odrabiać pańszczyzny. Zniknęła też władza despotyczna i absolutna. Przynajmniej w Europie. To znaczy rządzący nie mogą od tak skazać na śmierć, czy więzienie. Muszą mieć powód. Popełnienie przestępstwa. Inaczej są nazywani dyktatorami, tracąc w oczach innych państw. Po za tym, technika poszła do przodu. I to bardzo mocno. Ale wierz mi, tego jest niezwykle dużo. Schował ręce do kieszeni.
  3. - Brawo panowie. Za to was uwielbiam Spostrzegł jak dziewczyna przejmuje się tym widokiem. - Chodźmy - powiedział jej - Jeżeli masz jakieś pytania, to oczywiście na nie odpowiem.
  4. - W końcu zaczynasz mówić do rzeczy - uśmiechnął się. - Panowie. Znak, sygnał, jak chcecie. Hetman, niechaj poczet przebija jak pod Polonką. Wilk, strzelaj do woli, czy kłuj bagnaetami. Byleby te plugastwa padły, lub zrezygnowały. - skrzyżował ręce na piersi, czekając na efekt - Zaraz się zacznie, więc bądźcie gotowi do odwrotu.
  5. - O! Teraz doszła do tego wniosku. Kurcze... - Słuchaj. Po pierwsze, to musisz się uspokoić - położył rękę jej na ramieniu - Po drugie, nawet jeśli są przyjaźni, to mam dziwne przeczucie że dal innych ludzi nie są już tacy mili. W sumie, mam wrażenie że oni nie chcą cię wypuścić, dlatego są tacy. A twoi rodzice, chcieli dla ciebie jak najlepiej. Sama mówiłaś, że nie lubisz tej ziemi, więc wydostanie się będzie najlepsze. Do tego... - spojrzał jej w oczy - Ja również chcę ci pomóc.
  6. Obserwował go, jak stara się ją przekonać, jednocześnie zerkając na Utopce. Nawet trochę się zdziwił ja ukląkł. Trochę mu to do niego nie pasowało. Przytaknął, bo w sumie Lars wyglądał na coś zawieszonego, między trupem a...człowiekiem zwykłym - Aha. Już rozumiem. Świetna spostrzegawczość. Na wzrok dziewczyny, poczuł się trochę zakłopotany. Jak się nie uda, to atakować. - Chcesz wrócić do rodziny, tak? Jeżeli mamy ci pomóc...to musisz ich odesłać. Inaczej nie będziemy w stanie cię przenieść. Zaufaj mi - starał się to powiedzieć, jak najbaridzej przekonująco.
  7. Stanął obok. - Nie bój się. On jest po naszej stronie - zapewnił. Szczerze powiedziawszy, to trochę jej się zrobiło szkoda dziewczyny. Była młoda więc myśl o utracie rodziców nawet nie przychodziła jej do głowy. I ta nieufność. Cóż. Jedne co można zrobić, to pomóc jej się pogodzić. W sumie to więcej roboty będzie z wyjaśnianiem jej, jak działa obecny świat. Odwrócił szybko głowę, w stronę tafli wody, patrząc na Utopce. - Dobra. Jak karzesz. - Panowie. Przygotować się i jak tylko Lars pozwoli...szarżować jak na Moskali.
  8. - No cóż. Głównie ma mnie uczyć fachu, oraz sprawdzać moje umiejętności. Z resztą, zaraz go spotkasz - powiedział dostrzegawszy Larsa i wchodząc wyżej. - Wilk, cofaj się powoli, ale miej to coś na oku.
  9. - Dobra. Zrobimy w ten sposób. Pójdziemy do mojego mentora, żeby z nim przedyskutować. Ale odejdziemy - zapewnił, obierając pozycję, jakby już miał iść - Jak wylezie ze złym zamiarem, to nawet się nie zastanawiaj.
  10. - Jasny gwint. Nie dobrze. Bardzo niedobrze. Mam wrażenie że ta słona wod robi swoje. Ponoć marynarze przez nią wariowali. - Nie mam pojęcie jak to możliwe. Ale ty żyłaś w piętnastym wieku. A mamy dwudziesty pierwszy - odrzekł jej - Po za tym, jaki miałbym cel żeby cię oszukać? Jagiełło od wieków przewraca się w grobie. Jego ród pewnie wyginął, a Rzeczpospolita straciła rangę mocarstwa. Ogólnie monarchia na świecie trzyma się kiepsko. Słuchaj, ja swoje wiem z książek. Nie wiem jak cię przekonać, a czym, lub kim jesteś też pewny nie jestem. Wzajemną kłótnią i nieufnością, to na pewno nic nie wskóramy. - Wilk, przywołaj coś na daleki dystans i wyceluj w te dwa światła w wodzie.
  11. - Skoro tak mówisz... - zatrzymał się przy brzegu - Nienawidzę nadmorskiego klimatu. - Może. Ale wolę zrobić to po dobroci niż po złości. Dostrzegając dziwny obiekt, trochę się zląkł. Widział różne rzeczy, ale są pewne granice. - I dlatego nienawidzę otwartych przestrzeni wodnych - szepnął - Nie chcę nic mówić, ale może byś już wyszła, dla bezpieczeństwa - zwrócił się do Anny.
  12. - Rozumiem że trudno ci to przyswoić. Ale...hej! - podniósł się. Przygotował się, do ewentualnego udzielenia pomocy, gdyby upadła - Picie wody z morza to nie jest najlepszy pomysł - próbował ją zatrzymać.
  13. - Spokojnie. Poczekaj. Podszedł powoli do niej, po czym kucnął. - Słuchaj. Nie wiem kto zabrał cię z dom, od rodziny. Współczuję ci. Naprawdę - przyłożył rękę do piersi - Ale tamci już pewnie nie żyją. Może to byli Krzyżacy. Ale ci ze mną, są jak najbardziej godni zaufani. Ręczę za to. Są w pełni naszej krwi. Po za tym, gdybym chciał ci coś zrobić, to raczej nie czekałbym. A nie chcę tego zrobić. Chcę pomóc. Jak tylko umiem. Niestety, obawiam się że twoi najbliżsi już nie żyją. Chciałbym też wiedzieć, co ci się stało. Więc? - ton, jakim do niej przemawiał, starał się zachować otwarty, przyjazny, żeby jej nie wystraszyć.
  14. - Stanisław August abdykował w 1795. - Ej, spokojnie, oni są ze mną. Nic ci nie zrobią - spojrzał na nich - Powiedzmy. - Jednak siła nieczysta. Tak sądziłem. Hmmm co by zrobić. Dobra. Hetman, poproszę cię o kirys. Wilk, trzymaj broń w pogotowiu. - Słuchaj - ponownie zaczął - Nie wiem kim ty do końca jesteś, ale jeżeli ty mnie nie skrzywdzisz, to obiecuje że ja, ani moi towarzysze, nie wyrządzimy ci krzywdy. To może jeszcze raz?
  15. - Słuchaj. Nie wiem jak to możliwe, ale między twoją podróżą, a tym kiedy tu się znalazłaś, minęło jakieś dwieście lat. Nasza ojczyzna osłabła, królowie utracili pozycję...w całej Europie. Teraz władze mają wybierani prezydenci, premierzy, politycy. A jak mi nie wierzysz... - Panowie, prezentacja i wyjaśnienia.
  16. - Ja też, ale im krócej tym lepiej. Znaczy...nie ważne. - Aha. Władysław. Od..o panie - odwrócił na chwilę wzrok - To na początek usiądź. - Widzisz...Jagiellonowie, nie panują już u nas. Nie mamy też sojuszu z Litwą. Po za tym...ostatniego monarchę, do tego elekcyjnego, mieliśmy...jakieś...około dwieście lat temu. Obecnie mamy prezydenturę - zatrzymał się. Wiedział że to będzie dla niej trudne do przetrawienia, ale cóż. Nie on wybiera.
  17. - To ładny. Masz talent... - zrobił pauzę, kiedy powiedziała słowo ,,król" Ojć. Milczał, kiedy dalej mówiła. Musiała tu być bardzo długo. Za...długo. - Znaczy...mam pewnych...moi pracodawcy, mogliby cię przenieść. Ja tu przyszedłem z mentorem. Aczkolwiek...takie dwa pytania - trochę nie wiedział, jak ugryźć tą kwestię - Jak długo tu jesteś oraz...o jakim królu wspominała twoja matka? - Byłoby najlepiej jakby powiedziała Stanisław August. Choć...on by chłopów przyjął? Nie. Kurde. Kiepsko.
  18. - Anna. Bardzo ładnie - Coś mi tu... - Ja jestem Adam. No...ci wyspiarze są tacy...specyficzni. Przyłożył prawą rękę do ust. - Dobra...zrobimy tak. Zabiorę cię stąd. Przeniosę w bezpieczne miejsce, gdzie powinni cię przetransportować do ojczyzny. Ale naprawdę nic nie pamiętasz? Jak długo tu jesteś, co się ostatniego stało jeszcze na naszej ziemi...może widziałaś coś dziwnego...a w sumie to skąd ten naszyjnik? - przypomniał sobie.
  19. - Nigdy nie wiadomo. Jak pod Waterrlo, nagle pojawili się Prusacy. - Ano mówię skoro... - urwał, kiedy dziewczyna rzuciła się na niego - Emm...Dobra. - Dobra, Wilk. Spokojnie. Na razie kontroluje sytuację. Kiedy się odsunęła, nadal miał wyciągnięte ręce, na wysokości jej ramion. Tak dziwnie automatycznie. - W porządku. Po pierwsze powstrzymaj nerwy. To ni mi, ni tobie nic nie da. Po pierwsze, jesteśmy na Wyspach Brytyjskich. Chyba Anglia ale ręki sobie nie dam uciąć. Teraz wyjaśni mi kim jesteś...oraz skąd się tu wzięłaś - mówił powoli, patrząc jej w oczy.
  20. Widząc, że w sumie już po wszystkim, opuścił rewolwer. Rozejrzał się po pomieszczeniu, a na koniec westchnął i przetarł oczy. - Panie miłosierny. Czyżby tak miały wyglądać moje dni wytchnienia? Cudownie. Chwycił swój karabin. Podszedł do martwej dziewczyny i pokiwał głową. Niewiele mógł w tej sytuacji zrobić. Jeno przeżegnał się i po cichu powiedział słowa modlitwy. Zaczął przeładowywać swojego Springfielda. - Ktoś jest ranny? - zwrócił się do reszty.
  21. - Skoro nie zna naszej mowy, to jakim cudem mówi po słowiańsku? Chyba że jej chodziło o angielski - zastanowił się. A więc nie musiał się martwić że go zahipnotyzuje. - No. Niczego sobie, nie skłamię. Ale widziało się to i owo - pokiwał głową. - Eee...Nie znam się na biżuterii, ale faktycznie, taki naszyjnik może się podobać. I nie wiem o co ci chodzi z niezrozumieniem. Lewą rękę, w której ciągle trzymał bagnet, ukrył za plecami. - Panowie? Jak tam? Gotowi do bitki?
  22. Ech. Brak mi woni zielonych łąk - pociągnął nosem. Usłyszawszy głos, zatrzymał się. Zerknął na miejsce z którego ów dźwięk dochodził. Uniósł brwi i pokiwał głową porozumiewawczo. O proszę. Syrena. Nie nie. Za dużo czytałem Odysei żeby się nabrać. Ale ryzyk fizyk. Mocniej złapał swoją broń i podszedł do dziewczyny. Będą już całkiem blisko, odezwał się: - Hej! Prze pani.
  23. Spokojnie. Wyobraź sobie że to po prostu bardzo mroźny dzień, u siebie na wsi. Postaraj się. - Słynne Brytyjskie Klify - powiedział do siebie. - No to w porządku. Owocnych poszukiwań - skinął na niego i ruszył wskazaną drogą.
  24. - Oczywiście - zgodził się i westchnął, po czym podążył za Larsem - Wiesz, spodziewałem się pierwszego rybo-człowieka. - Ja tak samo. W sumie to trochę minęło od jakiegoś starcia. Hetman, przygotuj poczet. A ty, Wilk, zbierz odział. W sumie na jedno wychodzi. Na wszelki wypadek, bo wolę uderzyć we wroga już pod bronią.
  25. Hetman WK

    W imię złota![Zapisy][Gra]

    Do Osmy podszedł Paweł. - Co? Korci ci żeby się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? - parsknął - Słuchaj - ściszył głos - Nie bierz tego do siebie. Magnus jest podejrzliwy. Nie zna cię dobrze, albo tego Jacka. Po za tym, część załogantów to najemnicy, a z nimi bywa różnie. Dla sporej grupy tu obecnych, to jest sprawa osobista, dlatego muszą najpierw zobaczyć, że można ci ufać.
×
×
  • Utwórz nowe...