Skocz do zawartości

Hetman WK

Brony
  • Zawartość

    430
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hetman WK

  1. - O nie! Jedyne czego mi teraz potrzeba to wywołanie paniki. Stowarzyszenie pewnie by pozbyło się mojego imienia z historii - zabrzmiał trochę groźnie, ale się uspokoił - Zwyczajnie nic nie rób z tym faktem. To może brzmieć głupio, i pewnie ciężko, ale dla ogólnego dobra, lepiej zachowaj to w tajemnicy. Nie mogę cię o niczym zapewnić. Choć...teoretycznie, mógłbym cię przedstawić przełożonej. Ona mogłaby coś wskórać. Z drugiej strony...to też może być niezbyt bezpieczne. Nie wiem jak zareaguje - spojrzał na horyzont. - Wilk? Obraziłeś się na dobre? I tak by się wydało, daj że spokój.
  2. Patrząc na rysunki, kiwał porozumiewawczo głową. Sam artystom nie był. Plastycznym oczywiście - Powiem ci...naprawdę ładne. Podoba mi się. Jeżeli chcesz dalej iść w tym kierunku, to życzę ci powodzenia - oddał jej szkicownik ze szczerym uśmiechem - Wiadomo, trening czyni mistrza. - Można tak to nazwać. Znaczy...ja jestem stosunkowo świeży. Byłem...na dwóch akcjach? Tak. Przy czym jedna poważna. Bardzo - złapał się za szyję - To jest w sumie druga moja akcja. Poważniejsza.
  3. - No cóż. Sam do końca nie jestem pewny. Zatrzymaliśmy się przy zamku, a przełożona chciała go sprawdzić. Ja nie miałem zamiaru siedzieć i wybrałem się tutaj. Ale tak. Sprawy związane z nieumarłymi są tym mamy się obecnie zająć. Trupy nieumarli - westchnął - Nie gniewam się. Rozeznanie jest bardzo istotne. Sam często zadaje pytania na kwestie, które teoretycznie powinienem znać. Mógłbym zobaczyć te rysunki? - wyciągnął rękę.
  4. Podszedł do niej. - W sumie to wiem o co chodzi. Też tak miałem. Spojrzał na nią. - To znaczy...do końca nie wiem czy są umarli, czy może pochodzą z innego świata, bo mają zdolność wybierania dowolnej postaci. I odpowiednich cech. Także ciężko mi powiedzieć, ale też raczej nie będę zaprzeczał twojej teorii. Może masz zdolność słyszenia duchów ogólnie. Bo ja tylko z tymi które mnie wybrały. Musiałabyś zapytać przełożonych - uświadomił sobie coś. - Tak w sumie...to co robisz z tu na zamku. To trochę daleko od mieścinki - zapytał z niekrytym zainterweniowaniem.
  5. - Raz...sam do końca nie wiem czego szukamy. Wiem tylko o jakichś anomaliach. I tyle. Jeżeli nie wiesz, to cię nie winię. Sam mam szczątkowe informacje. A dlaczego słyszysz...to może dlatego, że sama masz jakieś wyjątkowe zdolności. Takich osób jest dużo więcej. Wierz mi. A tamten inny. To mój drugi kompan. Tylko jest bardziej...skryty, trochę cyniczny, ale znaleźć takiego taktyka jak on, to sztuka. Jeżeli się zgodzi, to może ci się objawi. Podkreślam może.
  6. Obserwował spokojnie, kiedy próbowała znaleźć rozwikłanie zagadki. Równocześnie, był dość ciekawy jej reakcji, kiedy zostanie przekazana jej wiadomość. Ale kiedy powiedziała ,,nerkomanta" stracił pewność. - Emmm...wiesz. To jest trochę bardziej skomplikowane, niźli mogłoby się wydawać. Nie jestem szaleńcem, wyznającym starożytne demony, czy czymś. Nie. To nie ja odkryłem, to te siły odkryły mnie i wybrały jako swojego powiernika. Więc służą mi radą, pomocą i tak dalej. Także nie martw się. Nie chcę przyzwać armii ożywieńców. Jestem tu, albowiem...odkryto pewne anomalię. Ja...i paru innych, mamy to odkryć. Wiesz. Jesteś chwilką, to z oczywistych względów nie mogłaś wiedzieć - Oj mam długi jęzor - Jeżeli widziałaś coś podejrzanego, nie licząc mnie, to informację mogą się przydać. Z drugiej strony, zdaję sobie sprawę, że chcesz to sobie przetrawić. Więc jak chcesz.
  7. Widział jego ujawniani się dużo razy, przez co jakoś to mu nie imponowało. - No tak. Brytyjczycy średnio znają historię. A naszą to w ogóle. - Widzisz...to co słyszałaś, nie było...rozmową przez radio, tylko... - szukał dobrego słowa - Czymś...w rodzaju telepatii. Znaczy się w dzięki pewnej więzi mogę się porozumiewać, z tym tu jaśnie panem, którego widzisz. Nawet ci pokażę. - Hetman. Przekaż coś, tylko w miarę długiego. Oraz jakby do niej.
  8. - Ok - westchnął ciężko. Fakt, to nie było dobrze przemyślane, rozplanowane, wszystko mogło pójść źle...ale czy miał inny wybór, lub lepsze wyście z sytuacji. Przetarł kark prawą ręką. - Hetman. Twoja kolej. Tylko ostrożnie. Bo wolałbym nikogo nie cucić. Z udzielania pierwszej pomocy to ja orłem nie jestem.
  9. - Nie. Nie jestem martwy. Dla bezpieczeństwa, usiądź. Tylko nie na murku. - Wiem, to nie będzie rozważne, ale jesteśmy w kropce. Ale zrobimy to ostrożnie i po kolei. Hetman, jak ona już siądzie, to pojaw się w świecie materialnym, ale nie za mną, albo obok, tylko...za tamtą ścianą i podejdź.
  10. - Nie denerwuj się. Mogę ci to wyjaśnić, ale pod warunkiem że nie będziesz...wykonywać zbyt pochopnych ruchów. Wierz mi, ta obietnica jest bardzo istotna.
  11. - Aha. No to w sumie dobrze. Ostatnie pytanie...zdarzyło ci się już słyszeć głosy? - Panowie, musimy podjąć decyzję, czy się pokazujecie, czy nie.
  12. - Chyba mamy do czynienia z telepatą, jeśli chcesz wiedzieć. - Słuchaj - zaczął trochę niezręcznie - Psychiatrą nie jestem, ale...zrobimy tak. Powiedz mi...miałaś może jakieś problemy wśród rówieśników? To znaczy...nie chcieli cię akceptować, lub gorzej? Bo rzadko widuję osoby, podobne do albinosów. Nie to że sądzę że jesteś psychiczna. Co to to nie. Tylko muszę się upewnić. Nie mam też na myśli, że jesteś nienormalna. Zwyczajnie mi odpwiedz.
  13. - Na razie bądź cicho. - Wierz...nie mam krótkofalówki, czy czegoś...ale pewnie nie dasz za wygraną. Mógłbym ci powiedzieć...ale trochę się boję.
  14. - Ty się nie martw. Aż tak ufny nie będę. Najwyżej wbije ostrzę w jej gardziel. - Hę? Przez radio? - uświadomił sobie. - Oj jest źle.
  15. - Nie. Zatrzymałem się tu a zamek zwiedzam z własnej woli. Kiedy Julia podała mu rękę, wpadł na koncepcję. - Panowie, patrzcie bo może być ciekawie. Trza złe wrażenie zmazać. Uśmiechnął się, delikatnie ujął jej dłoń, po czym ucałował. A co.
  16. - Hehe. Tak - A no tak. Zapomniałem że moi rodacy przesiadują w większych miastach. Większość Brytyjczyków, to albo Celtowie, albo Sasi. Tak czy tak, miło cię poznać, Julio. Uwzględniając, że trochę źle zaczę.... znaczy zacząłem - przyznał.
  17. - Uf. Poszło. - Jestem Adam. Zawadzki. Pochodzę z Europy Wschodniej, znaczy Słowianin, a konkretniej Polak z dziada pradziada - wyrecytował - W tej części kraju jest nas dość sporo. Powinnaś kojarzyć. - Dzięki za informację. Ale wolę pozostać czujnym.
  18. - Po co? No właśni ja też powodu nie mam - skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Słysząc jej teorię o ,,ludziach z telewizji" zaśmiał się. Oj będzie ciekawie. Pokiwał głową. - Dobra, moja droga. Słuchaj. Nic ci nie zrobię. Nóż służy mi tylko do samoobrony. Więc póki mnie ktoś nie zaatakuje, ja też nikomu krzywdy nie zrobię - Jej. Ci Brytole są naprawdę dziwaczni - schował ostrze do kieszeni - Nie mam w zamiarach cię skrzywdzić. Po prostu zauważyłem cię na tym murku, a jestem dość podejrzliwym typem osoby. Widzę że cię przestraszyłem, więc przepraszam - rozluźnił dłonie, otwierając je, dając tym samy znak, żeby dziewczyna się uspokoiła. Bez dwuznaczności.
  19. - No co ty nie powiesz - odrzekł z sarkazmem. Zerknął na nóż. Uśmiechnął się. - Raz, nie jest szajbusem, który zabija bez motywu. Po za tym, gdybym był, to raczej od razu bym cię zadźgał. Trzymam go z własnego doświadczenia. Do tego, ja nie będę musiał go używać, jeśli mnie nie zaatakujesz. To jak? Na spokojnie, czy będziemy musieli napsuć sobie krwi.
  20. Tym razem nie dał się zwieść - Duszek leśny. Świetnie. Wygląda na to, że syreny mają swoje odpowiednik na lądzie. - Mógłby zapytać cię o to samo - odrzekł, mrużąc oczy - Ja jestem tu w celach rekreacyjnych, jeżeli musisz wiedzieć.
  21. Hetman WK

    W imię złota![Zapisy][Gra]

    Spojrzeli po sobie. - Więc patrz uważnie - rzekł Paweł. Stanęli na przeciwko siebie. Wyciągnęli szable i przyjęli pozycje bojowe. - Tylko nie daj się trafić - powiedział starszy - Zasłona pierwsza! Ferdynand obrócił dłoń i skierował szablę w dół, zasłaniając lewą nogę, odbijając ostrze. - Zasłona druga! Ponowił zabieg, tylko tym razem, chroniąc prawą nogę. - Trzecia! Szybkim ruchem wyprostowanej szabli, zasłonił atak z prawej, kierujący się na jego bok. - Czwarta! Skierował ramię w lewo, aby ostrze zasłoniło celujący w pierś sztych. - Piąta! Obrócił dłoń w górę, a pionowo ułożona szabla, odbiła cięcie na czoło. - Szósta! Opuścił szablę na skos, odbijając cięcie, które oszpeciłoby mu twarz. - Siódma! - Abecadło kawalerzysty - zdążył orzec. Wygiął nadgarstek w dół, broniąc dzięki temu plecy. Obrócili swoje szable i skłonili się sobie. - Najważniejsza jest zawsze obrona, albowiem...- zaczął starszy. - ...jeśli trafi cię ciężkie żelastwo, dalsza walka będzie niemożliwa - dokończył. - Aspekt fechtunku gotowy. Podejdź - zachęcił ją. - Dobra, daj temu pijaczynie spokój - machnął ręką. - Coś mi się matli...że jakaś dziewucha krzyczała...i jego morda. - To może chędożyłeś i za dużo przy tym wychlałeś rumu? - zaśmiał się.
  22. - W porządku! - odpowiedział. - Szkoda że nikt tego nie pielęgnuje. Wszedł trochę w głąb. Spostrzegł sylwetkę. - O nie nie nie nie nie! Nie! NIE! Kolejny raz nie dam się nabrać. Wilk. Z łaski swojej, daj mi rewolwer. Wiesz, tak dla pewności. - po czym sięgnął po nóż, powoli podchodząc do dziewczyny.
  23. - To świetnie - kiwnął głową. Szczerze, bardzo lubił spacerować. Za młodości przemierzał lasy wraz ze swoim psem i wspomnienia pozostały. Zwłaszcza gdy jest spokojnie. Widok jeziora go nie zachwycał. Dużo bardziej, interesowały go ruiny. Wiedział, że wyspy mają mnóstwo dobrze zachowanych ruin, bo chłopi kamieni nie kradli. - To jak? Rozdzielamy się, czy razem idziemy wgłąb tej warowni?
  24. - Niczym Stonechenge. - To atrybut wszystkiego z dawnych lat - odrzekł jej - Dziękuje - odpowiedział chowając kartkę do kieszeni kurtki. - Więc tak...mamy do wyboru cmentarzysko, albo zamczysko. Ta...ja też jestem za twierdzą. - Chris, idziesz się przejść zobaczyć zabytek architektury obronnej? - zapytał dość swobodnie.
  25. - Nauka to dość pojęcie względne. Pewnie chodzi ci o ścisłe. Słysząc głos pani doktor, zastanowił się co wziąć. No cóż. Postanowił założyć na siebie kurtkę, nóż, telefon, kompas no i ten napój.
×
×
  • Utwórz nowe...