Skocz do zawartości

Hetman WK

Brony
  • Zawartość

    430
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hetman WK

  1. - Pięknie. - No cóż. Ale to ty bardziej stanowisz zagrożenie dla mnie i dla całego stowarzyszenia. Zadawałaś dużo pytań, a do tego często nie widuję osób u których włosy są białe. Za dużo zbiegów okoliczności.. Nie mam też pewności czy mi mówisz prawdę. A jak mówią lekarze, lepiej zapobiegać niż leczyć. Przed to możesz mi powiedzieć, dla kogo pracujesz. Wtedy jakoś rozwiążę tę zagwozdkę - dostrzegł jej rękę. Za w czasu, przygotował łańcuch, aby szybko złapać jej ramię, gdyby nagle gwałtownie wykonała jakiś ruch.
  2. - Patrz uważnie. Hetman, drogi zagrodzone? - Może tylko tak mówisz żeby mnie zmylić. Po za tym...to trochę interesujące, że przybyłem tu rozwiązać kwestię tych anomalii i ni z stąd ni zowąd, pojawiasz się ty. Do tego posiadasz zdolność czytania w myślach, czy słyszenia duchów. Zdaję się odrobinę podejrzane - zrobił kolejny krok w jej stronę - Nie sądzisz?
  3. - Już widzi. Może być ciekawie. - Bo widzisz...teoretycznie nie powinnaś o tym wiedzieć. I cóż. Stowarzyszanie jak ruch oporu. Jak ktoś się wygada, to zostaje usunięty. Zwłaszcza jeśli wygadał się wrogowi - mówił głosem opanowanym, nawet bardzo - No chyba...że uda się zatuszować ślady tego że ktoś się rozpruł - powoli wyciągnął rękojeść.
  4. - Ta...chciałbym - zaśmiał się, chowając ręce w kieszeniach kurtki wymacując łańcuch i nóż - No cóż. Jesteśmy w sumie na miejscu, więc nie mam co przedłużać - Wilk, patrz uważnie. - Pamiętasz jak wczoraj wspomniałem, że nie powinnaś nikomu mówić, oraz o tym, że te wszystkie anomalie powinny pozostać w tajemnicy?
  5. - Poszło zaskakująco łatwo. Oj nie dobrze. Spokojnie wybrał się wraz z nią do tych ruin. - Cierpliwości. Jak tylko znajdziemy się w tych ruinach, to ci pokażę coś bardzo ważnego i interesującego. Niestety, to musi być właśnie tam. - To patrz uważnie. Hetman, słuchaj. Jak tylko będziemy za murami...no może trochę później, kiedy zacznę, zabezpieczysz przejście. Możesz zawezwać wsparcie.
  6. - Bałem się że musiałaś na mnie dłużej czekać. Mam tendencję do spóźniania się. Po za tym, nie gniewam się. Za kawom nie przepadam, a i głodu nie odczuwam - zerknął na resztę. Westchnął i ściszył głos - Cóż. Sprawa jest stosunkowo prosta ale... Nie obraź się, bo chciałbym to omówić bardziej w cztery oczy. Jeśli wiesz o co chodzi, sądziłem że wasze polany będą odpowiednim miejscem. - Zobaczysz. Na razie bądź gotów.
  7. - Angielskie kawiarnie. Lubią się pokazać, choć z tego co pamiętam te we Włoszech i Francji są lepsze. Dostrzegł Julię. Podniósł odrobinę rękę. Podszedł powoli, po czym przysiadł przy wolnym miejscu. - Długo już na mnie czekasz? - zapytał.
  8. - Ale... Po usłyszeniu ciszy w słuchawce...trochę się zdenerwował. Delikatnie rzecz ujmując. - Kuuurr... - wycedził przez zaciśnięte zęby. Odetchnął głęboko. - Dobra. Spokój. To jeszcze planu mi nie rozwaliło. Jakieś szanse jeszcze są. Da się zrobić. Przetarł usta. Wrócił do pokoju. Zabrał z plecaka łańcuch, głęboko upychając w kieszeni kurtki. Szczęście że zasuwane. Tak samo zrobił z nożem. Nie licząc telefonu i portfela, wszystko zostawił w plecaku. Po tym, napisał Chrisowi wiadomość na temat tego gdzie wyszedł a następnie wyjść z motelu i skierować się do określonego miejsca. - Działacz w konspiracji i starać się rozwiązać sprawę. Nie mam przeciwko sobie Wermachtu czy SS, więc powinno pójść łatwiej.
  9. - No cóż. Wybacz. Słuchaj...Jak wspomniałaś, dzisiaj jest sobota. W sumie nie mam żadnych planów i chciałem się zapytać, czy optowałabyś za tym, żeby się spotkać, w tym samym miejscu? Chyba że masz coś w planach, wtedy rozumiem - starał się zabrzmieć trochę neutralnie.
  10. Przyjął głos na trochę zmęczony. - Zaczynamy. - Julia? Cześć. Wybacz. Obudziłem cię? - miał nadzieje że niczego nie spartoli.
  11. - Ech. Słońce. Dlaczego mi zawsze musisz przerywać piękny sen? Dobra, czas wstać - jak postanowił, tak też zrobił. Przeciągnął się i przetarł kark. Zauważył, że Chris wciąż śpi. - Właściwie nawet lepiej - stwierdził cicho. Wymacał z kieszeni nóż - He. Czas na chwilę prawdy. - Panowie. Mam plan jak załatwić sytuację z tą Julią. Jednak albo on się uda...albo skończę z dziurą w ciele. Cena za głupotę wygórowana. Postanowił wyjść z pokoju, możliwie cicho a potem zadzwonić do Juli i umówić się z nią na spotkanie w zamku.
  12. Trochę był zaniepokojony brakiem wesołości pani doktor. Ale no to trudny dzień, więc w sumie oczywiste. Także sam, nie zważając na inne czynniki, wciąż z nożem w kieszeni, położył się na łóżku, szybko zapadając w sen i oddając się w objęcia Orfeusza. Jednocześnie, był dość zainteresowany swoim planem, który chciał wykonać jutro.
  13. - Tak. Można tak to nazwać. Hmmm...zaczyna już się powoli ściemniać. Wracamy do motelu? - zapytał. W sumie do coraz bardziej odczuwał zmęczenie. A co do dziewczyny, miał pomysł. Jednak chciał go zrealizować dnia następnego. W dobrym momencie.
  14. - No wiesz...starożytnie kulty zwykle używali księżyca. Wierz, kojarzy się ze śmiercią, mrokiem i tak dalej. Tylko insynuuję - ziewnął. - Co potrafię...no cóż. Dostałem w sumie wiadomość od Stowarzyszenia, krótko po tym jak istoty nie materialne do mnie dołączyły. Pewnie przez to. Ale tak z umiejętności ogólnych, często gęsto musiałem wyjść z trudnej sytuacji, i potrafiłem wymyślić rozwiązanie. Czasem trochę dziwne. - Na przykład niedługo będzie okazja.
  15. - Czyli teoretycznie, mogły...ty. A może druidzi albo nekromanci wykrystalizowywali te kręgi, żeby na przykład sprawdzić pozycję planet, albo w odpowiednim czasie skupić światło odbijane przez księżyc, po to by skorzystać z mistycznych mocy? - zaproponował, po czym zerknął w niebo - Tak tylko mówię. Ja się na astronomii za bardzo nie znam
  16. - Dużo było co chcieli ujarzmić śmierć, być nieśmiertelnymi. Zawsze kończyło się tragicznie dla nich - rzekł spokojnie. Docierając do kręgu, zastanowił się na chwilę. Starał się dojrzeć panią doktor. - Jeszcze czasu trochę mamy - zerknął na najbliższy kamień, po czym do niego podszedł, szukając inskrypcji czy znaków - Chris. Ty się lepiej znasz na tych sprawach. Widzisz coś podejrzanego na tych...monumenatch?
  17. - Tylko dwóch? No ciekawie. Myślałem że to całe sekty, dziesiątki. Ale tak to w sumie też nie nastraja optymistycznie. A pytam, bo wydajesz się bardzo ogarnięty, rozeznany i w ogóle. Przy tobie, to czuję się kompletnym nowicjuszem, adeptem.
  18. - A to nie jest tak, że nekromanci przywołują tylko ciała a nie dusze? Bo chyba duch takiego delikwenta stawiałby opór. Ta Magia Celtów, Azteków...dlaczego akurat bogowie zachodu? Taki Mars, czy Swarożyc nie chcieli by im składano ofiary z ludzi w jakichś rytuałach. Droga do zagłady...prędzej sami się wyrżną. Po za tym...są siły które to zniszczą - spojrzał w niebo, uśmiechając się - Od dawna interesujesz się kwestiami fizyczno-chemicznymi?
  19. - Wybacz, ale teraz za nią nie pobiegnę. - Aha. Wybacz, nie wiedziałem. Byłem po prostu dzikawy. Nekromanci powiadasz? Wiesz, ja potrafię korzystać z pomocy duchów, ale nie zamierzam przejąć władzę. Wiesz, szufladkowanie wszystkich, jest dość głupie. Bo może pośród setek złych, jest paru dobrych i na odwrót. Po za tym...jak znowu zostanie wystawiona na próbę...to wyciągnę odpowiednie wnioski.
  20. - Nie no spokojnie. Rozmawiałem. Sympatyczna osoba - odrzekł swobodnie - A powiedz mi...długo należysz do Stowarzyszenia? I czemu jesteś taki nieśmiały? Chyba że nie chcesz odpowiadać. - Czyżby czarnoksięstwo Celtów się rozpoczęło? No cóż.
  21. - Eeee...tak. Do kamiennego kręgu. Ściemnia się powinniśmy się pośpieszyć - powiedział pośpiesznie, nie wiedząc co się dzieje i idąc powoli w tamtą stronę - Znalazłeś coś? - To mało powiedziane. Jak on nie jest maszyną, to boję się czym naprawdę może być.
  22. - Chciałem - przerwał kiedy Chris zaczął...robić coś - W porządku, skoro mówisz że musimy zbadać kamienny krąg, to chodźmy - zaproponował. Nie do końca to zrozumiał, ale to Chris był bliższy robota, niż on, więc to on był bardziej rozeznany.
  23. - Zobaczysz. - Do zobaczenia - odrzekł - Dobra - Fakt. Większość ruchów robił pod wpływem emocji i chwili. Ale jeśli coś pójdzie nie po jego myśli, zawsze jest układany plan B. Zawrócił w kierunku wierzy. Po pewnym czasie, zaczął szukać drugiego. - Chris? Gdzie jesteś?
  24. - Masz rację. Te cholerne hormony mi buzują. Przeklinaj biologię, oraz młodzieńcze lata. Po za tym, tu nic nie ma. I jeszcze jedno. Pamiętasz Kurasia? - Dobra. Notuj - podał jej numer - A ty mi zdradzisz swój?
  25. - Spokojnie, jak dostanę po mordzie, to obiecuje ci, że zawsze ty wykonasz pierwszy ruch. Po za tym...niczego nowego ode mnie się nie dowiedziała. Nie licząc tego że kompletnie nie wiem co tu się dzieje. Nie powiedziałem ile nas jest, gdzie siedziba, kto jest moim przełożonym, ani planu ataku. Do tego, ty się pierwszy odezwałeś. Wymyśl lepszy pomysł. - W porządku. Jakby co. Mogę dać ci mój numer telefonu. Jeżeli chcesz - zaproponował.
×
×
  • Utwórz nowe...