Skocz do zawartości

Lyokoheros

Brony
  • Zawartość

    382
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Lyokoheros

  1. Na początek pozwoliłem sobie dać takie rymy. Chcąc by wybiły to powitanie z rutyny. A chciałem się z wami nie tylko powitać, Ale też o parę spraw zapytać. I mam nadzieję, że powitanie to niecodzienne Nie będzie waszym zdaniem denne. Ale czas kończyć tą zabawę w Zecorę Bo me doświadczenie z rymami nie jest zbyt spore I raczej kiepski ze mnie poeta... Taki sobie wierszokleta. No, ale teraz już tak na poważnie, konto założyłem już ponad tydzień temu, to najwyższy czas się w końcu przywitać. Jestem Lyokoheros, nicku tego używam faktycznie wszędzie, wziął się on z mojego pierwszego fandomu w który się wkręciłem... i w którym do dziś się mocno udzielam(no choć ostatnio moja aktywność poniekąd przez kucyki - choć nie tylko - tam nieco spadła), czyli fandom Kod Lyoko. Nawet tworzę w nim swoje wielkie opowiadanie, planowane na 4 tomy, z których na razie napisany jest 1 i trochę(a i tak pewnie jeszcze będę dopracowywał ten), które publikuję na swojej stronie(mimo wieku wciąż będącej w pewnym stopniu w budowie). Generalnie uwielbiam tworzyć różne historie i mam masę niezrealizowanych jeszcze pomysłów(nawet parę kucykowych jak "przebłysk" w którym Nyx zostaje znaleziona przez Sunset)... choć niektóre są bardzo ogólne. Tak po za tym to studiuje informatykę(obecnie 2 rok), mam 20 lat jestem członkiem KSMu(Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży), głęboko wierzącym(no a przynajmniej starającym się być konsekwentnym i żyć wiarą) katolikiem, patriotą, monarchistą i idealistą. Interesuje się grami(nie tylko komputerowymi - bardzo lubię też planszówki i karcianki(szczeólnie z rozbudowaną mechaniką) oraz gry wyobraźni(na swojej stronie nawet prowadziłem parę sesji... ale niestety praktycznie wszystkie zdechły)), programowaniem, szeroko pojętą fantastyką, historią i paroma innymi rzeczami. Trochę dużo tego jest by wszystko wypisywać. A jak wciągnąłem się w MLP? Cóż jak napisałem kiedyś w jednym temacie kiedyś myślałem, że "kucyki to tylko jakiś tandetny, nadmiernie krzykliwy, infantylny kicz bez większej wartości czy jakiegokolwiek przesłania". Ta głupi byłem. Sam się dziwie swojej ignorancji. Szczególnie, że ta opinia była w sumie na niczym nie oparta. Ale tak jakoś wczesną wiosną ktoś polecił mi filmik z piosenką "Zmienić mogę się". I naprawdę urzekła mnie ta piosenka... wspaniała pieśń o nawróceniu... i dlatego zaintrygowała mnie Sunset Shimmer, która jest i pewnie już zawsze będzie moją absolutnie ulubioną bohaterką. Choć generalnie lubię większość postaci. W końcu Equestria jest bogatym światem obfitującym w świetnie wykreowane postacie. No ale powinienem wrócić do tych początków. Chciałem poznać historię tej płomiennowłosej dziewczyny, która miała za sobą bez wątpienia burzliwą przeszłość, której kluczowym elementem było właśnie jej nawrócenie. A ja zawsze miałem słabość do nawróconych antagonistów. W sumie nawet nie wiedziałem na początku, że ona jest jednorożcem... chyba. Już teraz nie pamiętam na pewno. Dowiedziałem się o chronologii serii, bo uznałem, że jak coś poznać to tak porządnie, w całości, by rozumieć świat w którym rozgrywa się jej historia. No to zacząłem sobie pobierać odcinki, z zamiarem by się za nie zabrać po sesji... ale tak jakoś wyszło, że w międzyczasie sobie sprawdzałem różne inne kucykowe piosenki, czasem też jakieś komiksy na Youtubie i nawet fragmenty odcinków, nawet(chyba już wtedy, a może to się zaczęło później) różne kucykowe teorie, głównie od BronyNotiona... poznałem też wtedy Discorda, którego również polubiłem(choć wtedy jeszcze nie wiedziałem o jego nawróceniu, za to o genialnym planie z Powrotu Do Harmonii tak), więc nie mogłęm się też doczekać kiedy dojdę do jego pojawiania się, no i jakoś wyszło, że zacząłem oglądać mniej więcej w kwietniu i w około miesiąc obejrzałem wszystkie 5 wyemitowanych wtedy serii i wszystkie 3 filmy. Nie podejrzewałem ani, że tak się w to wciągnę(oglądałem sobie praktycznie zawsze w drodze z i na uczelnię(a to czas na 2 odcinki w każdą stronę), czasem na okienkach, czasem też w domu w wolnym czasie), że ten świat okaże się taki bogaty i rozbudowany, taki epicki, a zarazem taki piękny i tak potrafiący rozbawić. No i potem zacząłem poznawać owoce zachwycającej kreatywności fandomu - takie filmiki jak ten o Snowdrop, "Moja Małą Dashie"(tak, wiem, że to na podstawie opowiadania, ale ja poznałem to jako film) czy "Upadek Kryształowego Królestwa"(no istnienie Nightmare Moon już wtedy się trochę nie zgadza... ale ta walka z Sombrą... czysta epickość!), a także serię "Narzeczona Discorda"(przepiękna opowieść i z genialnymi piosenkami... tak wiem, że znów na podstawie opowiadania... kontynuacja też mi się podobała, ale potem niestety autorka zaczęła tam wplatać lesbijskie pary, zaczynało się tak pięknie) i różne opowiadania. Przede wszystkim arcygenialne "Past Sins"(wraz ze świetnie rozwijającymi uniwersum opowiadaniami pobocznymi), czy też wspaniałe "Si Deus Nobiscum"(choć akurat nie pozbawione wad) wraz z "Ad maiorem Dei gloriam"(tylko czemu to jest porzucone), albo również interesująca "Antropologia"... No i różne ciekawe komiksy(w sensie takie dłuższe serie), jak "The worst", "Wake up with a monster"(o ile dobrze pamiętam tytuł) no i "Doktor Whooves" - nad którego tłumaczeniem zacząłem pracować... ale trochę potrwa zanim coś opublikuje. No i rzecz jasna piosenki fanowskie. Naprawdę to dla mnie niesamowite jaka masa tego jest. I to nie tylko po angielsku nawet I w sumie to czasem też bawię się w ich przekłady, parę swoich już gotowych(powiedzmy...) zamieściłem tu. Dobra, wystarczy już chyba tego i tych moim zachwytów. Jakbyście chcieli coś wiedzieć to pytajcie, postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania I teraz czas na moje małe pytania: -Czy jest gdzieś jakaś lista tagów do opowiadań/komiksów itp.? Przydałoby mi się to wiedzieć - chociażby jak już zaczę publikować "Doktora Whoovesa". -Czemu niektóre tematy trafiają do archiwum i nie można w nich już pisać? -Jest może jakiś poradnik gdzie co znaleźć na forum, gdzie z czym itd? Np jeśli szukam powiedzmy opowiadań o Sunset(napisanych po polsku/przetłumaczonych lub dobrych zagranicznych, które warto by przetłumaczyć) to gdzie założyć o tym temat/gdzie taki znaleźć. Mam nadzieję, że nikogo zanadto nie zanudziłem... bo generalnie pisanie tak długich postów jest dla mnie dość typowe.
  2. Gdyby fenomen Nyx i Past Sins polegał tylko na tym, że to stare opowiadanie, to czy ktoś, kto jeszcze nieco ponad pół roku temu uważał, że kucyki to tylko jakiś tandetny, nadmiernie krzykliwy, infantylny kicz bez większej wartości czy jakiegokolwiek przesłania, mógłby polubić Past Sins oraz samą Nyx i uznać opowiadanie o niej za jedną z najlepszych rzeczy jaką w życiu czytał? A ze mną tak właśnie było(ta teraz zdaje sobie sprawę jak ogromnie bezpodstawna, ignorancka i najzwyczajniej w świecie głupia była moja opinia o kucykach). Do porównania do Fallouta się nie odniosę, bo tego nie czytałem. Choć zgadzam się, że wzajemne wybebeszanie się kucyków po prostu nie pasuje. Gdy pisze się coś w stworzonym już świecie należy się trzymać jako tako jego ram i sposobu narracji. Oczywiście można się bawić kanonem, wprowadzać pewne zaskakujące rzeczy itd. ale trzeba to robić umiejętnie i z umiarem. No i w sumie to owszem cywilizacja kucyków raczej jest pokojowa, wysoko rozwinięta kulturowo i moralnie(doskonale pamiętam, że przy całej mojej sympatii dla "Si Deus Nobiscum" zaniżenie tam tego poziomu(no może nie jakoś dramatycznego, ale jednak) mocno biło po oczach, nawet jeśli było w dużym stopniu niezbędne dla fabuły), niemniej jednak jakby nie patrzeć kucyki wojsko mają i wojna w świecie kucyków nie jest czymś zupełnie niemożliwym(alternatywna rzeczywistość w której trwałą wojna z królem Sombrą). Innymi słowy uważam, że opowiadanie wojenne w świecie kucyków jest możliwe i może być dobre... ale tu trzeba zachować umiar. Możliwe, że Fallout go nie zachował. I na pewno nie mogę się zgodzić z tym, że Nyx to "Mary Sue". Moim zdaniem to świetnie wykreowana o i poprowadzona postać, naprawdę realistyczna(na tyle na ile nierealistyczne okoliczności jej powstania na to pozwalają). Gdyby była taką "Mary Sue" to nie byłoby tych wszystkich momentów, gdy np przez to co powiedziała Rarity myślała, że Twilight jej nienawidzi, czy ogólnie tego jak strachliwa była. Albo też nie miałaby takich rozterek i albo cały czas pozostałą w pełni sobą(nową sobą) i nie musiałaby toczyć wewnętrznej walki z dawną sobą, albo właśnie bez zawahania wróciłaby do swego starego ja i rządziła Equestrią żelaznym kopytem. Postać nie musi zaskakiwać by być dobra. Zresztą osobiście nie znoszę pojęcia "Mary Sue", z tego co obserwuje to takie pojęcie-wytrych dla wszelkiej maści malkontentów, czepialskich i tak zwanych "hejterów"(no za tym słowem też nie przepadam... ale czasem jednak jest użyteczne), tak jakby nie było się już do czego przyczepić, żeby przyczepić się do tego, że nie ma do czego. Z nie wyjściem poza ramy kanonu... no cóż jeśli mówimy o tym zalążku, który miał kanon w czasach 1 serii to w sumie tak. Choć to też nie do końca. Pen Stroke dodał do kanonu wiele dość wątpliwych założeń - jak choćby to, że świadomość Nightmare Moon wciąż istniała i że jakiekolwiek zaklęcie faktycznie mogłoby ją wskrzesić(takie rzeczy średnio pasują do świata kucyków) - tak więc w sumie wyszedł po za te ramy. Ale też nie zaprzeczył bezpośrednio niczemu, co było już wiadomo. Niemniej jednak było to w pełni uzasadnione, bo posłużyło do stworzenia naprawdę pięknej, głębokiej historii, której nie można by opowiedzieć bez tych założeń. No i zrobił to w sposób jak najbardziej konsekwentny i logiczny(na początku muszę przyznać myślałem, że istnienie tego kultu "Dzieci Nightmare"(który w sumie to tak trochę skojarzył mi się z masonerią, przez poziom zakonspirowania i tą ich strukturę) jest kompletnie absurdalne, ale... okazało się, że nawet to ma logiczne wyjaśnienie). I co bardzo ważne dla całego uniwersum - umiał wszystko perfekcyjnie wpasować w przyszłe wydarzenia, dając piękny pokaz tego jak należy tworzyć alternatywne uniwersa - pojedyncza zmiana i dalej wszystko rozwija się według tych samych okoliczności, ale z uwzględnieniem tej zmiany i jej skutków(bo mam wrażenie, że bardzo często można spotkać się z fatalnym sposobem polegającym po prostu na odwracaniu wszystkiego na opak bez ani krzty wyjaśnienia dlaczego sprawy przybrały inny obrót). Co się zaś tyczy tej naiwności... nie mogę się zgodzić z nazwaniem "Past Sins" naiwnym. To opowiadanie nie jest naiwne, tylko piękne w swoim nieskalanym idealizmie. W dodatku co jest kolejnym powodem, z którego tak mi się podoba - w swej treści i przesłaniu naprawdę głęboko i dojrzale chrześcijańskie. (Z odcinkami w sumie jest generalnie w mniejszym lub mniejszym stopniu podobnie). A co do tego opowiadania... hm... czyli źle zrozumiałem, że to jedno z tych, w których pojawia się Snowdrop... no i faktycznie to ostatnie dość dziwne. W sumie to już nie wiem, czy będzie mi się chciało akurat to opowiadanie czytać... bo nie przepadam za Nocą Koszmarów, moim zdaniem ta tradycja jest do świata kucyków wciśnięta trochę na siłę, tak byle miały coś na kształt Halloween... za którym to świętem raczej nie przepadam.
  3. Cóż to znaczy, że zmiany były większe niż tylko uspójnienie z dalszymi odcinkami... bo do tego wystarczyłyby właśnie kosmetyczne zmiany, jak pozmienianie pojedynczych kwestii w niektórych dialogach itp. W sumie 100 stron Past Sins więcej... hm... jeśli nikt inny tego nie zrobi to chyba się tym w wakacje zajmę...
  4. Wiem, że napisano po 1 sezonie. A już na pewno przed finałem 2. Ale fabularnie Cadance istniała i była znana Twilight jeszcze przed pierwszym odcinkiem. W końcu była jej opiekunką z dzieciństwa. I w dalszych opowiadaniach pojawia się Cadance. Generalnie to w sumie szkoda, że Past Sins 2.0 nie zostało przetłumaczone... co prawda zmiany, które trzeba było wprowadzić były raczej kosmetyczne, szczególnie, że to i tak potem rozwija się w alternatywne uniwersum... no ale jednak czytanie o tym, że jedyne alikorny o których Twilight wie to Celestia i Luna trochę razi. No a potencjał to został w Przebłyskach w wielu miejscach zmarnowany... praktycznie we wszystkich przez ich zbyt szybkie ucięcie. Co się zaś tyczy świata z drugiego przebłysku. Wiem, że autor zadał w nim takie pytanie jakie było, ale tak naprawdę to to zdecydowanie nie był po prostu świat z Equestria Girls, a świat Equestria Girls połączony z Superkucykami. Czyli właśnie na to drugie pytanie odpowiadał. I coś takiego nie mogłoby nastąpić w świecie Equestria Girls jako takim(czyli nie zmieszanym z czymś innym/nie przerobionym na inny niż ten z filmów) bo(spoilery z samego przebłysku i Legendy Everfree): Oczywiście nie uważam, że to źle że w tym przebłysku jest takie właśnie połączenie, bo efekt był naprawdę genialny. Ale nie zgodzę się z tym, że to to samo co Nyx, która narodziła się po prostu w świecie z Equestria Girls. Co też bym w sumie chętnie zobaczył. Wszystko po angielsku... czas najwyższy to zmienić... W sumie to chętnie bym się zabrał za tłumaczenie innych opowiadań z uniwersum Past Sins. Szczególnie takich, w których pojawia się Sunset(tak wiem, powtarzam się, ale co poradzę uwielbiam tę postać i dzięki niej w ogóle zacząłem oglądać MLP)... tylko najpierw musiałbym wiedzieć, za jakie się wziąć. No i pewnie nie zrobiłbym tego teraz, bo aktualnie zajmuję się tłumaczeniem komiksu "Doktor Whooves"(projekt jest jeszcze w na tyle wstępnej fazie, że nic nie opublikowałem, ale potem na pewno wrzucę gdzieś na forum linki), a w planach mam jeszcze wykonanie tłumaczenia "Narzeczonej Discorda"... I dla pewności nie ma w ogóle nic po polsku? (poza opowiadaniem Acca o tej poprzedniej Nyx od której córka Twilight wzięłą swoje imię... w sumie muszę dodać to na listę "do przeczytania") I co miałeś na myśli, Sun, mówiąc, że "Noc Koszmarów i Nyx" jest trochę naiwne? Chodzi o sam fakt, że spotykają się postaci, które spotkać się nijak nie mogą czy o coś innego?
  5. Poddział? Hm.. nie jestem do końca pewien jak to ma być zorganizowane(obecnie z tego co widzę podziału na działy dla poszczególnych kucy w sumie nie ma, albo coś źle łapie ideę tego podziału), ale... no poddział to wydaje się trochę mało, w końcu jest prawie w takim stopniu główną bohaterką jak Główna Szóstka... no może tylko w filmach, ale i tak...
  6. Jestem tu raczej nowy, więc nie wiem czy to dobre miejsce, ale... Czemu temat Kod Lyoko jest w archiwum i nie można w nim pisać? I skoro mają powstać działy dla poszczególnych kucyków(o ile dobrze zrozumiałem)... to czy Sunset też dostanie swój? Bo należałby jej się.
  7. Niedawno przeczytałem "Przebłyski"(czyli "Glimpses", ale ja wole używać polskiego tytułu) i... jestem pod wrażeniem. Ale jako, że to mój pierwszy post w tym temacie, to pozwolę sobie streścić moją opinię o całości. Do "Past Sins" byłem początkowo dość sceptycznie nastawiony(ten opis głównej idei ciut śmierdział mi reinkarnacją), prawdopodobnie nie sięgnąłbym po nie, gdyby pewien przyjaciel mi tego nie polecił... i całe szczęście, że to zrobiłem, bo opowiadanie okazało się wprost genialne. Moim zdaniem to po prostu arcydzieło, najlepsza rzecz jaką czytałem. W ogóle, nie tylko z literatury fanowskiej. No może trochę przesadzam. Ale tylko trochę. Po prostu piękna opowieść o tym jak istota z pozoru do cna zła otrzymuje od losu niesamowitą szansę by zacząć na nowo, ktoś rozpala w niej światełko dobra, które mimo wszystkich przeciwności ostatecznie nigdy nie gaśnie i w końcu rozbłyska pełnym blaskiem by rozwiać mroki nocy... i dosłownie i metaforycznie. No i Twilight w roli matki... też świetny motyw. I cały ten czas nie straciła wiary w swoją Nyx... No i genialna scena gdy Oraz ten wspaniały cytat Fluttershy: "- Nadal uważa cię za swoją Nyx. Sądzi, że w głębi serca nie jesteś złym kucykiem... a ja zaczynam się z nią zgadzać. Nie jesteś złym kucykiem, Nyx. Podejmowałaś po prostu złe decyzje. - Złe decyzje... no, udało ci się, to niedopowiedzenie tysiąclecia - burknęła Nightmare Moon. Nareszcie udało jej się ustać bez podpierania się. - Opowiedz mi na to, Fluttershy: ile złych wyborów może podjąć kucyk, zanim stanie się złym? - Ilość nie ma znaczenia. Jeśli kucyk jest chętny przepraszać i robić to, co potrzeba, by naprawić swoje błędy, wtedy nigdy nie jest złym kucykiem. Jesteś dobrym kucykiem, Nyx"(swoją drogą te słowa to piękna parafraza mojego patrona z bierzmowania: świętego Jana Bosko("Bycie dobrym nie polega na nie popełnianiu błędów, bycie dobrym polega na posiadaniu woli poprawy"), choć nie wiem czy zamierzona czy nie) Choć były drobne zgrzyty jak choćby to że Fluttershy dopiero zaczęła się zgadzać z Twilight w tej kwestii. Moim zdaniem Fluttershy zgadzałaby się z Twilight w tej kwestii od samego początku. No i te(jak słyszałem obecnie już przynajmniej częściowo poprawione) dziwne tłumaczenia niektórych nazw jak "pegazorożce" czy "Akry Słodkich Jabłek"(jakby to była po prostu "Farma Słodkich Jabłek" to bym się nie czepiał, ale te "Akry" brzmią po prostu sztucznie). Ale tak generalnie to wszystko to tylko drobnostki. I absolutnie nie zgadzam się, że w momencie gdy Nyx "dorasta" to opowiadanie staje się przeciętne... wtedy się ono naprawdę rozkręca... to było niesamowicie wciągające obserwować te jej rozterki między tym czego tak naprawdę chce, a czego chce od niej kult oraz jej dawne wspomnienia i emocje... No i tak, fragment jak Celestia zabiera Nyx... to było naprawdę smutne... mój młodszy brat kompletnie się rozpłakał i musiałem go pocieszać(a ciężko to było robić biorąc pod uwagę, że nie doczytałem to końca i nie chciałem zanadto spoilerować). Co do historii pobocznych to generalnie powiem tyle, że bardzo fajnie pociągnęły tą historię dale i autor naprawdę sprytnie wpasował wszystko w oryginalne wydarzenia z serialu(choć zostają pewne nieścisłości, jak np to, że Twilight mówi w Past Sins o tym, że jedyne alikorny o których wie to Luna i Celestia, podczas gdy musiała już wtedy znać Cadance) i ciekawie to pociągnął. A Zamek Twilight wyszedł nawet lepiej niż w serialu. I Discord lubił gry wyobraźni. I to jak zrobił papierową Fluttershy było urocze. No i przechodząc do samych Przebłysków, to świetny był pomysł z tym wątkiem z mapą. Na początku nawet mi się zdawało, że autor przyjął podobną do mojej interpretację tego co tak naprawdę stało się w "Znaczkach raz jeszcze", ale potem było widać, że chyba jednak nie, że poszedł w to, że jednak Starlight naprawdę cofnęła się w czasie(ja uważam, że to wszystko była jedna wielka symulacja samej mapy, która miała na celu uzmysłowić Starlight jej błędy). No i motyw ze złodziejem dość niespodziewany... ale w sumie to jego tożsamość była nawet całkiem zrozumiała. Co do zaś samych alternatywnych rzeczywistości(każdą z nich nazywam kolejnym "przebłyskiem") to generalnie w największym skrócie powiem tak: po pięciokroć niedokończone. W większości przypadków(właściwie wszystkie przebłyski poza 5) bardzo brakowało też szerszego wyjaśnienia jak do tego wszystkiego doszło. Moim ulubionym przebłyskiem był 2("Mutacje")... po części dlatego, że pojawia się tam moja najulubieńsza postać - Sunset Shimmer. Choć tak właściwie to on nie odpowiada na pytanie "Co by było gdyby Nyx narodziła się w świecie Equestria Girls?", a raczej na pytanie "Co by było gdyby Nyx narodziła się w świecie Equestria Girls połączonym ze światem superkucyków?". I choć chętnie zobaczyłbym również odpowiedź na to pierwsze pytanie, to jednak stworzona przez drugie mieszanka była wprost niesamowita. To naprawdę nieodżałowana strata, że to tak szybko się skończyło... Generalnie wszystkie przebłyski były świetnie napisane, ale pierwszy("Furia") był okropny. W kwestii tych wydarzeń jak w wypadku żadnych innych chciałoby się zacytować Rarity i wykrzyknąć "Ze wszystkich możliwych nieszczęść to jest najgorsze!" No i nigdy bym nie pomyślał, że opowiadanie o nawrocie błogosławieństwa może wyjść tak... komicznie. Ale ten przebłysk("Błogosławieństwo") nie raz potrafił rozbawić. Wziąć muzykę Nyx za zakodowaną wiadomość dla wyznawców Nightmare Moon... padłem jak czytałem to co sobie dzieci Nightmare ubzdurały:D Choć ciekawe jak Nyx została gwiazdą Rocka. Czwarty przebłysk("Jednolity Krwawnik i Złoty Szafir"... ten tytuł wydaje się nie mieć za wiele wspólnego z tematem i w ogóle ciut dziwny jest) nawet interesujący... Nyx w dalekiej przyszłości, kucyki w futurystycznej wersji... ta międzyrasowa współpraca(nawet chimera!) też ciekawa. To kurcze miało potencjał, szkoda, że tak jak wszystkie tak szybko się skończyło. No i piąty("Królewski wdzięk")... też ciekawy, w sumie jedyny który ma pełne wyjaśnienie jak do niego doszło. Choć trochę szkoda, że jednak tu ktoś inny znalazł Nyx... ale ciekawe jakby się to potem dalej potoczyło Generalnie to przebłyski 2 i 5 zainspirowały mnie do wymyślenia własnego "przebłysku". Takiego, w którym to Sunset znajduje Nyx(no by było to możliwe, to trzeba by założyć że w czasie przeprowadzenia rytuału zostało jeszcze ponad 30 księżyców do 1 filmu). Generalnie widzę to mniej więcej tak: W momencie wykrycia Sunset rytuału zaczyna śledzić Celestię(uważając, że to może być szansa na zdobycie mocy, której tak pragnie). Gdy już teren jest pusty postanawia zbadać to miejsce, by dowiedzieć się więcej o tej niezwykłej magii... widzi w niej szansę na uzyskanie upragnionej potęgi... ale tym co znajduje jest mała klaczka, czyli właśnie Nyx... i choć Sunset wydawała się wtedy zimna i bez serca(choć mniej niż na początku filmu), to jednak w głębi(dobra baaaardzo w głębi) to wciąż była dobra osoba... i widok tego bezbronnego maleństwa ją z jednej strony poruszył, a z drugiej zafascynował... po części z troski, po części z chęci lepszego odkrycia natury zaklęcia, które ją stworzyło(i wykorzystania go, by samej zdobyć potęgę Nightmare Moon)... zabrała więc ją w sekrecie i zajmowała się... i z czasem ten drugi powód coraz bardziej stawał się wymówką przed samą sobą, bo więź z małą pomogła ogrzać jej serce, które tak starannie próbowała zamrozić. (no dobra, pod koniec trochę już zacząłem iść w poetykę, ale wiadomo o co chodzi;)). W sumie szkoda, że prawdopodobnie tego pomysłu nie zrealizuje(a przynajmniej w bliższej przyszłości)... choć jak ktoś chciałby coś takiego zrobić to w sumie nie mam nic przeciwko, nawet bym się cieszył. I tak w sumie bo widziałem, że tu mowa była o jakichś innych opowiadaniach do Past Sins, nie przez samego autora pisanych, w tym o paru ze spotkaniem Nyx i Snowdrop... dobre są czy nie bardzo?(jeśli tak to które są najlepsze? Najlepiej z dokończonych). Choć spotkanie się postaci, których życia dzieli ponad 2000 lat to dość dziwny pomysł. I są jeszcze jakieś inne dobre opowiadania z uniwersum Past Sins? Chodzi mi o takie przetłumaczone na polski/napisane po polsku oczywiście. Szczególnie interesują mnie takie, w których pojawia się Sunset.
  8. Imiona zwierząt mają generalnie zupełnie inną strukturę niż imiona kucyków. Które w większości są bezpośrednio zlepkiem angielskich słówek. Stąd lepiej ich nie tłumaczyć(Choć Iskra Zmierzchu akurat nie brzmi źle)... tylko nazywanie nie tłumaczenia "normalnym imieniem" jest co najmniej dziwne. Imiona zwierząt w większości się całkiem nadają do tłumaczenia. A kwestia miejsc... cóż tu nie mogę się zgodzić, bo między nazwami takimi jak "Crystal Empire", a "Manehattan" czy "Fillydelfia" jest jedna podstawowa różnica. Pierwsza nazwa jest "prosta", w sensie składa się z dwóch całkiem zwyczajnych słów. Dlatego nie ma powodu by jej nie tłumaczyć, wręcz przeciwnie zostawienie takiej nazwy w formie nieprzetłumaczonej brzmiałoby po prostu dziwnie. Natomiast te pozostałe mają wyraźną grę słów miedzy realnymi miastami, a słowami w taki czy inny sposób związanymi z kucykami. Stąd tłumaczenie tych kucykowych cząstek byłoby złym pomysłem. I nie ma tu niekonsekwencji, po prostu są to bardzo różne nazwy. Owszem może i w naszym dubbingu momentami są niekonsekwencje, ale ta kwestia nią nie jest. Nie mówiłem też o bezkrytycznym trzymaniu się z naszego dubbingu, ale jeśli nie ma naprawdę porządnego powodu by robić inaczej to lepiej się go trzymać. Szczególnie, że jest dobry i często z tłumaczeń własnych wychodzą twory co najwyżej średniawe w porównaniu do tych zaproponowanych przez dubbing(jak "Akry Słodkich Jabłek" zamiast "Farmy Sweet Apple", albo "zmiennokształni"/"changelingi" zamiast "podmieńców"). Innymi słowy jeśli nie mamy do czynienia z przypadkiem, gdzie tłumacze ewidentnie spaprali sprawę lepiej trzymać się wersji serialowej. (No a te rosyjskie wersje imion to nawet nieco śmieszne, do komedii mogłyby się świetnie nadać...). Z "fanfikiem" i "fanfikcją" cóż kwestia indywidualna. Choć właściwie to ta druga forma mniej mi osobiście przeszkadza. A z pluszakami to po pierwsze nie mówiłem tylko o Polsce, ale ogólnie, po drugie mówiłem o kilku tysiącach, po trzecie mówiłem po prostu że w takich sytuacjach ściganie by mnie nie dziwiło. A co do tych błędów to wyślę przez prywatną wiadomość, tak jakoś do soboty.
  9. Owszem, żarty i gry słów są niekiedy nieprzetłumaczalne(co jednak wiadomo, działa w dwie strony), każde tłumaczeni jest też przynajmniej po części interpretacją, więc oczywiście istnieje też pewna inna przyjemność podczas czytania w oryginale(z drugiej strony zawsze zostają jeszcze przypisy do objaśnienia występowania gry słów czy żartów słownych), ale jednak dla mnie i tak nie jest ona warta tej, którą odczuwam podczas czytania w polskiej wersji. Ale to kwestia gustu. Zresztą nikomu nie zabraniam czytać w oryginale. Ale sam pozostanę przy polskich wersjach. (choć cytując łącznie z fragmentem o konstruktywnej krytyce to w pierwszej chwili zabrzmiało to prawie jakbyś nie zgadza się, że jest potrzebna - choć oczywiście domyślam sie, że absolutnie nie o to Ci chodziło) Z Canterlotem racja(), a z tymi zwierzakami... mi to brzmiało w sumie na błąd w dubbingu. Bo faktycznie w tym odcinku to było, ale w żadnym innym chyba nie... O tym, że Sowalicja to w oryginale był Owloviscious i że nasz dubbing zmienił płeć to wiem, ale to jednak nieco inna sytuacja niż ze Spitfire, bo jednak płeć sowy Twilight specjalnego znaczenia nie ma(raczej brak widocznego dymorfizmu płciowego - przynajmniej w samym serialu), nie ma do tego jakichś odniesień, a Spitfire jest kucykiem i kucyki mają jednak wyraźny dymorfizm płciowy. W kwestii Kryształowego Królestwa... Uważam, że polska nazwa jest lepsza biorąc pod uwagę jego rozmiar(zgodnie z tym co pokazał serial to praktycznie państwo miasto). W kwestii amerykanizmów... akurat wyrazu smartfon rzadko używam(raczej mówię po prostu telefon, który to wyraz swoją drogą pochodzi z greckiego), dżojstik też praktycznie w ogóle(no trochę dlatego, że nie potrzebuję), natomiast komputer, ksero i kalkulator, a nawet w pewnym stopniu fandom, to są jednak określenia na nowe rzeczy, które potrzebowały jakichś nowych słów na swoje określenie no i akurat przybyły z angielskiego, ale miały formę, którą można było łatwo do naszego języka dostosować i przez to tej obcości nie widać. W fandomie może ciut, ale nadal słowo to brzmi całkiem polsko. I takie amerykanizmy jeszcze toleruję, sam czasem słowa fandom używam(choć dość wymiennie ze społecznością fanów jednak - więc w sumie potrzebność tego słowa jest dyskusyjna). Natomiast fanfik jest tworem kompletnie niepotrzebnym moim zdaniem, bo łatwo i prosto można powiedzieć to samo(opowiadanie fanowskie, komiks fanowski itp.) bez niego. Tak niby potrzeba kilka sylab więcej, no ale nie przesadzajmy, te kilka sylab nikogo nie zabije. Aczkolwiek to i tak trochę nie na temat i trochę zbędna dyskusja. Natomiast o braku reakcji to mówiłem w sytuacjach gdy te pluszaki sprzedaje się po parę tysięcy(o czym Accu wspomniał). I bardziej myślałem o pluszakach postaci oryginalnych, choć nie wiem czy akurat te po takich cenach chodziły. W wypadku gdy ktoś tyle sobie liczy za pluszaka(i naprawdę wątpię, by taka cena nie zawierała naprawdę wysokiej marży) to pozwanie kogoś takiego byłoby w zasadzie zrozumiałe. Choć generalnie nigdzie nie pisałem, że uważam iż Hasbro powinno pozywać. Nawet pisałem, że kwestie tego jak to prawnie wygląda z prawami autorskimi i działalnością fanowską uważam za pewien absurd. Co do kosztów działalności fanowskiej, to jak dotąd główne jej przejawy z jakimi się stykałem to były opowiadania i prace graficzne albo filmiki. Które poza prądem i ewentualnie oprogramowaniem nie mają kosztów. W wypadku książek czy pluszaków rozumiem, że koszty są. A i jeszcze jedno pytanie - jak znalazłem parę błędów(literówki czy źle użyty rodzaj gramatyczny) w "Przebłyskach", to gdzie je zgłosić? Tu w głównym temacie czy przez prywatną wiadomość?(I do kiedy, bo jeśli to nie problem to zająłbym się tym w sobotę).
  10. Czytanie w języku angielskim nijak nie da takiej przyjemności jak w polskim. W zasadzie po części właśnie dlatego że "polska język trudna język" - nasz język jest bez porównania bogatszy i piękniejszy niż angielski. No i akurat rozmowa o formie tłumaczenia to nie jest "stawianie kosmicznych wymagań". Szczególnie, że ja to nie stawiam żądań, nie mówię, że Sun ma tak zrobić i koniec, tylko sugeruję pewne zmiany i uzasadniam swoją opinię. Na tym polega konstruktywna krytyka, a ta jest cenna dla każdego twórcy(a przynajmniej powinna być), co wiem z własnego doświadczenia. Co się zaś tyczy tej zmiany w dubbingu... ja oglądałem dotąd wszystkie odcinki w polskim dubbingu i jakoś nie przypominam sobie ani formy "W Canterlot"(która brzmi nienaturalnie i sztucznie... nie rozumiem, jak można "bić" każdego kto odmienia, w drugą stronę to bym bardziej zrozumiał), podobnie cały czas pamiętam tylko występowanie form "Sowalicja" i "Opal". Owszem SJP nie podaje żeńskiej formy słowa pegaz, nie o tym zresztą mówiłem, ale jest to akurat słowo, od którego dość łatwo utworzyć naturalnie brzmiącą formę żeńską(pegazica/pegaziczka - to którą wybrać to już od kontekstu zależy, bo druga jest bardziej zdrobniała, trochę jak z kucem i kucykiem). No i owszem język jest żywy, ale jedna rzecz w polskim się nie zmienia - odmiana wyrazów występuje praktycznie zawsze. Nawet w wyrażeniach zapożyczonych. A tłumaczenie serialowe jest raczej własnie tym obowiązującym ewentualne różnice w komiksach należałoby raczej traktować jako błąd, bo to jednak serial jest głównym źródłem kanonu. Co do tytułów. Zachowanie konsekwencji nie ma moim zdaniem sensu, gdy polega ono na pozostawieniu czegoś wersji gorzej tudzież mniej zgodnej z serialem. Nie zgodzę się też z tak wąskim pojmowaniem słowa drobiazgi, moim zdaniem kontekst znaczeniowy tego słowa wcale nie ogranicza się do rzeczy "typu kupiny w kiosku słonik", jest znacznie szerszy. Jak najbardziej mieści się w nim jaka drobna rzecz z przeszłości o znaczeniu emocjonalnym. W zasadzie jak patrzyłem na definicję w języku angielskim miałem wrażenie, że raczej w tamtej wersji językowej znaczenie jest węższe. A pamiątki... no też dość dziwnie wąsko pojmujesz moim zdaniem, głównym problemem z tym słowem jest to, że nie oddają tej niepozorności przedmiotów o którą chodziło w tym akurat opowiadaniu. I cieszę się, że jednak wróci oryginalny LumberJack. Jak mówiłem, w wypadku obaw o zrozumienie można dodać przypisy do całych wypowiedzi lub tych najbardziej zmienionych słów. No i nigdy nie mówiłem, że "Si Deus nobiscum" jest książką. Nazwałem go opowiadaniem, bo każdy fanfik jest opowiadaniem(a ja nie lubię amerykanizmów w naszym języku. Bardzo nie lubię, więc ich generalnie nie używam). Zasadniczo w tym kontekście fanfik znaczy ni mniej ni więcej niż "opowiadanie fanowskie"(no choć w innych kontekstach może się też o ile wiem odnosić np do komiksów czy animacji), choć zasadniczo przy odpowiednio dużej długości można nawet pokusić się o nazwanie go powieścią, zwłaszcza gdy jest wydany w formie książkowej. Takie kryterium długości(czyli powiedziałbym około 250/300+ stron) w sumie spełnia i Past Sins i "Su Deus Nobiscum"(około 400 stron świetnego pisarstwa - przynajmniej moim zdaniem). I zasadniczo brak tych przypisów był jedną z głównych wad tego opowiadania. W kwestii grafiki to to co mówisz mniej więcej wiem, chodziło mi o to, że nie mam za bardzo takiej praktycznej wiedzy, w sensie jak to się konkretnie przekłada, nie umiem ocenić jaki obrazek będzie kłopotliwy przy konwersji itp. No i z produktami oficjalnymi to jak mówiłem, wiem, że moje przeświadczenie może być fałszywe... ale pewnie sam się do końca nie przekonam, póki nie dostanę w swoje ręce takiego profesjonalnego produktu fanowskiego. A 67 złotych, to w sumie złotówka więcej mi to specjalnie różnicy nie robi. Ale w sumie jakby ktoś akurat miał zamawiać do paczkomatu w Luboniu koło szkoły nr 3 to w sumie możemy się zgadać i podzielić kosztami wysyłki;)(ewentualnych zainteresowanych proszę o kontakt) No i oczywiście zdaję sobie sprawę, że twórczość fandomowa to twórczość generalnie charytatywna. I faktycznie, jak pisałeś o tym zarabianiu takich sum na pluszakach Accu to aż dziwi ten brak reakcji. I choć napisałem o "nielegalności" działalności fanowskiej to osobiście fakt, że jest ona nielegalna uważam za absurd(sam prowadzę dość szeroką działalność fanowską, ale w innym fandomie akurat... no ostatnimi czasy to moja aktywność trochę osłabła, po części przez wkręcenie się w fandom kucykowy), po prostu nigdy nie zetknąłem się wcześniej z sytuacją gdy w działalności fandomowej wchodziły w grę jakieś koszta... dlatego jest to dla mnie nowa i dość zaskakująca sytuacja. Nie uważam tego za coś nie w porządku, ale po prostu jest to dla mnie zaskakujące. Zasadniczo bardzo cieszy mnie to, że koszt tych wydań to po prostu koszt samego druku(choć sądziłem, że on jest niższy), tak moim zdaniem powinna właśnie wyglądać działalność fanowska - w myśl złotej zasady "od fanów dla fanów" - co prawda domyślam się, że te koszty są odrobinę zaokrąglone, ale prawdę powiedziawszy nie mógłbym Suna(czy ktokolwiek by akurat nie zajmował się tym wydaniem) za to winić. W końcu tyle ile wychodzi zaokrąglenia to spokojnie za robociznę się należy tak w zasadzie. Po prawdzie to osobiście nie widziałbym nic złego w wypadku zarobkowego wydania jakiegoś fanowskiego powiadania przez samego autora... oczywiście z raczej rozsądnie małym zyskiem od sztuki, bo w końcu to jest działalność fanowska i w pewnym sensie nie do końca jego dzieło. Ale jednocześnie w dużym stopniu jego. A handel grafikami to w sumie widziałem... raz jeden gość sobie za narysowanie kuca na zamówienia po jakieś 20 dolarów liczył, a może to nawet było i 40 czy 50... już nie pamiętam... stanowcze przegięcie. Kilka dolarów to bym jeszcze zrozumiał, ale kilkadziesiąt(nawet jeśli było to "tylko" 20)? Gruba przesada. Dlatego moim zdaniem nie wyszedłeś na tego co marudzi Sun... w zasadzie w kontekście tej dyskusji o cenie co wywołałem to jak teraz na to patrzę to raczej ja wyszedłem na takiego co marudzi. No i trochę też przeze mnie zeszliśmy z tematu w sumie.
  11. Accu nie twierdzę, że czegoś takiego nigdy nie było, twierdzę jedynie, że się z tym wcześniej nie zetknąłem. Dlatego mnie to zdziwiło. W sumie nawet nie wiedziałem, że coś takiego można robić nie sądziłem, że to legalne...(znaczy hipotetycznie niemal cała działalność fanowska jest nielegalna - narusza prawa autorskie - ale tu jest to o tyle inny wypadek, że w grę wchodzą jednak jakieś pieniądze ze sprzedaży, a na ogół działalność fanowska jest w pełni darmowa... ale widać i tak się nikt nie czepia, skoro takie rzeczy się dzieją). A i właśnie, apropo przelewu... to jeśli zamawiam Past Sins i opowiadania poboczne, do paczkomatu, to płacę 66 złotych, tak?
  12. Owszem nie przeczę, jestem krótko w tym fandomie. Tak jakoś od kwietnia tego roku. I specjalnie raczej stron nie omijałem, choć z drugiej strony na większość forów nie wchodziłem. Niemniej jednak ani w tym fandomie, ani w żadnym innym nie natknąłem się na takie coś. No i Antropologie też tak wydali... fajnie, Antropologię też lubię. No i inni może i nie będą uważać Past SIns za arcydzieło, ale w mojej opinii zdecydowanie nim jest. Choć może to kwesia mojego dość specyficznego gustu i kryteriów tego co jest wybitne a co nie. I polskie tłumaczenie wiem, że ma pewne wpadki, ale co innego kwestia błędnie przetłumaczonej wypowiedzi(jak wspomniane przez Ciebie "Jesteś alikornem, nie wiedziałam, że one istnieją"), ale inną kwestią są błędne wypowiedz, a inną nazwy. Tutaj właściwie nie było w polskim dubbingu specjalnych wpadek nazwa "diamentowe psy" może i sama w sobie nie brzmi aż tak źle, ale jednak zawiera w sobie sugestie jakoby były one "zrobione" z diamentów(nie dosłownie, raczej w takim sensie w jakim kryształowe kucyki są kryształowe), podczas gdy one po prostu się w nich lubują, stąd psy na diamenty wydaje mi się lepszą nazwą. Choć akurat diamentowe psy ze wszystkich nieoficjalnych tłumaczeń najmniej mi przeszkadzają. "Akry Słodkich Jabłek" o tyle mi przeszkadzają, że w języku polskim raczej nie używa się słowa "akry" w takim kontekście, używa się go raczej tylko jako jednostki miary powierzchni(a i tak nie tak powszechnie znanej jak metry kwadratowe czy hektary), nigdy jako określenie użytków rolnych. Dlatego tak dosłowne tłumaczenie tego wydaje mi się sztuczne. I o ile jestem generalnie przeciwny stosowaniu nazw obcojęzycznych i zwolennikiem przekładania raczej wszystkiego(poza może imionami kucyków), to jednak "Farma Sweet Apple" brzmi moim zdaniem po prostu lepiej i naturalniej, może i lepszą formą byłaby "Farma Słodkich Jabłek", ale serial już na tyle przyzwyczaił do formy Sweet Apple, że tu ten angielski mnie nie razi. No i forma "Apple" zostawia wyraźniejsze nawiązanie do rodziny Apple. Zdaje sobie też sprawę, istnieją różne opinie, ale generalnie uważam, że tworząc przekład należy zadbać o jak najlepsze dostosowanie treści do języka na który się przekłada. I tak jak w polskim większość słów podlega odmianie, tak wszystkie te o fonetyce w miarę spójnej z polską, powinno się odmieniać tak jak każdy inny polski wyraz(czyli przykłądowo Twilight czy Nyx oczywiście powinny pozostać nieodmienne, ale już np Celestia czy Spike da się w pełni normalnie odmieniać po polsku), formy należy też stosować odpowiednie do rodzaju gramatycznego np "alikorn powiedział", a nie "alikorn powiedziała", ale już "klacz alikorna powiedziała" byłoby jak najbardziej na miejscu. Podobnie sprawa ma się z będącymi rodzaju męskiego "pegazem" i "jednorożcem"(raz widziałem tłumaczenie, w którym było "pegaz powiedziała" i wyglądało to naprawdę okropnie), oczywiście od tego pierwszego łato i względnie naturalnie można utworzyć formę żeńską, podczas gdy od drugiego już mniej. No i nazwy miejsc - gdy ich fonetyka jest na tyle zbliżona do polskiej, by umożliwić odmianę czyli np "W Canterlocie", "W Manehattanie"(stosowana zresztą w samym serialu) brzmi naturalniej niż "W Canterlot", "w Manehattan", ale już np "Las Pegasus" pozostaje nieodmienne. Mógłbym się co prawda nad tym dłużej rozpisywać, ale nie wydaje mi się, by był to ku temu odpowiedni temat. No i fakt, że dubbing się zmienił. Najboleśniej to było można odczuć w "Przemianie Podmieńca", gdzie Shining prawie nazwał swoją żonę "kredensem". Z tą ceną to może i racja. Po prostu jeszcze nigdy nie kupowałem stricte fanowskich produktów i o ile po produkcie oficjalnym spodziewam się pełnego profesjonalizmu(no i biorę pewną poprawkę na to, że płaci się nieco "za markę"), to w wypadku produktów fanowskich po prostu nie wiem do końca czego się spodziewać. Nie bierz tego do siebie, po prostu w wypadku produktu oficjalnego mam większe wrażenie takiej gwarancji jakości. Bardzo możliwe, że błędne. No i w kwestii samych tytułów zgadzam się z tytułem głównej serii, z "Trinkets" też jeszcze jestem wstanie się zgodzić, choć akurat wydaje mi się, że właśnie istotą tego opowiadania było to, że chodzi o takie małe drobne rzeczy, czyli właśnie "Drobiazgi"(zresztą jak teraz zaglądam do słownika to raczej tylko takie tłumaczenie tego słowa znajduję, nie widzę tam "pamiątek", czy "wspominek"... choć mam wrażenie, że to pierwsze tłumaczenie kiedyś widziałem. Aczkolwiek wydają mi się chyba ciut gorszym tłumaczenie, nie oddają tego, że chodziło właśnie o takie drobne, niepozorne rzeczy, choć faktycznie występowanie tej dwuznaczności byłoby jakimś argumentem na zachowanie oryginalnego tytułu). "Świąteczne Dzwony" byłyby faktycznie nawet lepszym tytułem(choć ja sobie akurat na kompie zapisałem to jako "Zimowe Dzwony" i zawsze używałem tej nazwy), czemu więc w takim razie nie zastosować go zamiast "Winter Bells". Pozostałe natomiast są już kompletnie oczywiste "The Road Home" ciężko sensownie przetłumaczyć w inny sposób niż jako "Droga do domu", w "Glimpses" w oczywisty sposób znaczeniem o które chodzi są właśnie "Przebłyski"(zresztą nawet w polskim czasem mówi się o przebłyskach przyszłości czy przeszłości), a w wypadku "NIghtmare or Nyx" to już kompletnie nie da się wybronić zostawiania oryginalnego tytułu. Nie tłumaczenie tytułu głównej serii nie powinno decydować o nietłumaczeniu opowiadań pobocznych. Zwłaszcza gdy są tam takie oczywiste do tłumaczenia tytuły jak "Nightmare or Nyx". I mocno zdziwiłeś mnie tym, że jako pierwszy bronię starej wersji. To byli tacy co optowali za jej zmianą? Bo to mnie mocno dziwi. Argument z genezą mnie o tyle mało przekonuje że: -przyzwyczaiłem się i polubiłem obecną wersję, stała się ona dla mnie nieodłączną częścią tej postaci, bez tego LumberJack nie będzie już tym samym Lumberjackiem(oryginału nigdy nie czytałem i prawdę mówiąc nie czuję najmniejszej potrzeby), po prostu nie wyobrażam go sobie bez tego akcentu. I nie ja jeden. -to co mówisz o sposobie wprowadzenia akcentu oryginalnego wskazuje na to, że własnie taki mocny akcent był potrzebny. Polski i angielski tą są bardzo różne języki. -o ile wiem nie istnieją języki tak podobne, posiadające tak zbliżoną do niego fonetykę jak w wypadku np polskiego i rosyjskiego(czy względnie innych słowiańskich), tutaj mimo zastosowania teorytycznie innego języka zasadniczo wszystkie słowa są nadal rozpoznawalne, w angielskim podobny efekt byłby pewnie niemożliwy. Dlatego mimo tak silnego akcentu wydaje mi się, że spokojnie Nyx mogła nie zwrócić na to takiej uwagi. Bo nie była to jedyna specyficzna rzecz w tym kucyku, dlatego dla Nyx posiadanie dziwnego akcentu mogło wydać się naturalne, mogła też być bardziej zaabsorbowana jego innymi specyficznymi zachowaniami(jak nadawaniem kucykom innych imion). -brak reakcji na jego akcent nie wydawał się ani trochę nierealistyczny, wszystko wypadło bardzo naturalnie moim zdaniem Podsumowując moim zdaniem akcent wcale nie musi być delikatny, wręcz przeciwnie powinien być taki wyraźny, to znacznie dodaje postaci kolorytu. Dlatego moim zdaniem akcent powinien wrócić i to taki jaki był złagodzenie formy może osłabić genialny efekt jaki wywarł. Osobiście na pewno nigdy bym nie zamienił starej wersji, którą mam zarchiwizowaną na kompie na taką ze słabszym czy innym akcentem. A co do tych książek... akurat nie mówiłem o niczym starym. Właściwie to miałem na myśli jeden konkretny przykład: "Si Deus Nobiscum", opowiadanie również osadzone w świecie kucyków(napisane jak podejrzewam w czasach premiery 3 serii, biorąc pod uwagę pewne szczegóły fabuły). Tak więc działo względnie nowe, liczące sobie góra parę lat. W kwestii okładki to nie wiedziałem, że ta grafika byłaby taka problematyczna. Prawdę powiedziawszy na grafice mało się znam. Co prawda wiem co to CMYK i RGB, ale generalnie moje zdolności zajmowania się grafiką kończą się na niekoniecznie mega zaawansowanej obsłudze painta, niemniej jednak tym bardziej domyślam się jak dużo to może być pracy. Dlatego też nie naciskam, bo obecna okładka jest i tak całkiem niezła. I fajnie, że łatwo podmienić tarczę, znaczek Nyx na grzbiecie byłby świetnym akcentem. I jeszcze ostatnia rzecz, tak dla pewności, obecnie linki w temacie głównym prowadzą do tej wersji poprawionej z góralskim akcentem tak?
  13. Owszem nie przeczę, jestem krótko w tym fandomie. Tak jakoś od kwietnia tego roku. I specjalnie raczej stron nie omijałem, choć z drugiej strony na większość forów nie wchodziłem. Niemniej jednak ani w tym fandomie, ani w żadnym innym nie natknąłem się na takie coś. No i Antropologie też tak wydali... fajnie, Antropologię też lubię. No i inni może i nie będą uważać Past SIns za arcydzieło, ale w mojej opinii zdecydowanie nim jest. Choć może to kwesia mojego dość specyficznego gustu i kryteriów tego co jest wybitne a co nie. I polskie tłumaczenie wiem, że ma pewne wpadki, ale co innego kwestia błędnie przetłumaczonej wypowiedzi(jak wspomniane przez Ciebie "Jesteś alikornem, nie wiedziałam, że one istnieją"), ale inną kwestią są błędne wypowiedz, a inną nazwy. Tutaj właściwie nie było w polskim dubbingu specjalnych wpadek nazwa "diamentowe psy" może i sama w sobie nie brzmi aż tak źle, ale jednak zawiera w sobie sugestie jakoby były one "zrobione" z diamentów(nie dosłownie, raczej w takim sensie w jakim kryształowe kucyki są kryształowe), podczas gdy one po prostu się w nich lubują, stąd psy na diamenty wydaje mi się lepszą nazwą. Choć akurat diamentowe psy ze wszystkich nieoficjalnych tłumaczeń najmniej mi przeszkadzają. "Akry Słodkich Jabłek" o tyle mi przeszkadzają, że w języku polskim raczej nie używa się słowa "akry" w takim kontekście, używa się go raczej tylko jako jednostki miary powierzchni(a i tak nie tak powszechnie znanej jak metry kwadratowe czy hektary), nigdy jako określenie użytków rolnych. Dlatego tak dosłowne tłumaczenie tego wydaje mi się sztuczne. I o ile jestem generalnie przeciwny stosowaniu nazw obcojęzycznych i zwolennikiem przekładania raczej wszystkiego(poza może imionami kucyków), to jednak "Farma Sweet Apple" brzmi moim zdaniem po prostu lepiej i naturalniej, może i lepszą formą byłaby "Farma Słodkich Jabłek", ale serial już na tyle przyzwyczaił do formy Sweet Apple, że tu ten angielski mnie nie razi. No i forma "Apple" zostawia wyraźniejsze nawiązanie do rodziny Apple. Zdaje sobie też sprawę, istnieją różne opinie, ale generalnie uważam, że tworząc przekład należy zadbać o jak najlepsze dostosowanie treści do języka na który się przekłada. I tak jak w polskim większość słów podlega odmianie, tak wszystkie te o fonetyce w miarę spójnej z polską, powinno się odmieniać tak jak każdy inny polski wyraz(czyli przykłądowo Twilight czy Nyx oczywiście powinny pozostać nieodmienne, ale już np Celestia czy Spike da się w pełni normalnie odmieniać po polsku), formy należy też stosować odpowiednie do rodzaju gramatycznego np "alikorn powiedział", a nie "alikorn powiedziała", ale już "klacz alikorna powiedziała" byłoby jak najbardziej na miejscu. Podobnie sprawa ma się z będącymi rodzaju męskiego "pegazem" i "jednorożcem"(raz widziałem tłumaczenie, w którym było "pegaz powiedziała" i wyglądało to naprawdę okropnie), oczywiście od tego pierwszego łato i względnie naturalnie można utworzyć formę żeńską, podczas gdy od drugiego już mniej. No i nazwy miejsc - gdy ich fonetyka jest na tyle zbliżona do polskiej, by umożliwić odmianę czyli np "W Canterlocie", "W Manehattanie"(stosowana zresztą w samym serialu) brzmi naturalniej niż "W Canterlot", "w Manehattan", ale już np "Las Pegasus" pozostaje nieodmienne. Mógłbym się co prawda nad tym dłużej rozpisywać, ale nie wydaje mi się, by był to ku temu odpowiedni temat. No i fakt, że dubbing się zmienił. Najboleśniej to było można odczuć w "Przemianie Podmieńca", gdzie Shining prawie nazwał swoją żonę "kredensem". Z tą ceną to może i racja. Po prostu jeszcze nigdy nie kupowałem stricte fanowskich produktów i o ile po produkcie oficjalnym spodziewam się pełnego profesjonalizmu(no i biorę pewną poprawkę na to, że płaci się nieco "za markę"), to w wypadku produktów fanowskich po prostu nie wiem do końca czego się spodziewać. Nie bierz tego do siebie, po prostu w wypadku produktu oficjalnego mam większe wrażenie takiej gwarancji jakości. Bardzo możliwe, że błędne. No i w kwestii samych tytułów zgadzam się z tytułem głównej serii, z "Trinkets" też jeszcze jestem wstanie się zgodzić, choć akurat wydaje mi się, że właśnie istotą tego opowiadania było to, że chodzi o takie małe drobne rzeczy, czyli właśnie "Drobiazgi"(zresztą jak teraz zaglądam do słownika to raczej tylko takie tłumaczenie tego słowa znajduję, nie widzę tam "pamiątek", czy "wspominek"... choć mam wrażenie, że to pierwsze tłumaczenie kiedyś widziałem. Aczkolwiek wydają mi się chyba ciut gorszym tłumaczenie, nie oddają tego, że chodziło właśnie o takie drobne, niepozorne rzeczy, choć faktycznie występowanie tej dwuznaczności byłoby jakimś argumentem na zachowanie oryginalnego tytułu). "Świąteczne Dzwony" byłyby faktycznie nawet lepszym tytułem(choć ja sobie akurat na kompie zapisałem to jako "Zimowe Dzwony" i zawsze używałem tej nazwy), czemu więc w takim razie nie zastosować go zamiast "Winter Bells". Pozostałe natomiast są już kompletnie oczywiste "The Road Home" ciężko sensownie przetłumaczyć w inny sposób niż jako "Droga do domu", w "Glimpses" w oczywisty sposób znaczeniem o które chodzi są właśnie "Przebłyski"(zresztą nawet w polskim czasem mówi się o przebłyskach przyszłości czy przeszłości), a w wypadku "NIghtmare or Nyx" to już kompletnie nie da się wybronić zostawiania oryginalnego tytułu. Nie tłumaczenie tytułu głównej serii nie powinno decydować o nietłumaczeniu opowiadań pobocznych. Zwłaszcza gdy są tam takie oczywiste do tłumaczenia tytuły jak "Nightmare or Nyx". I mocno zdziwiłeś mnie tym, że jako pierwszy bronię starej wersji. To byli tacy co optowali za jej zmianą? Bo to mnie mocno dziwi. Argument z genezą mnie o tyle mało przekonuje że: -przyzwyczaiłem się i polubiłem obecną wersję, stała się ona dla mnie nieodłączną częścią tej postaci, bez tego LumberJack nie będzie już tym samym Lumberjackiem(oryginału nigdy nie czytałem i prawdę mówiąc nie czuję najmniejszej potrzeby) -to co mówisz o sposobie wprowadzenia akcentu oryginalnego wskazuje na to, że własnie taki mocny akcent był potrzebny. Polski i angielski tą są bardzo różne języki. -o ile wiem nie istnieją języki tak podobne, posiadające tak zbliżoną do niego fonetykę jak w wypadku np polskiego i rosyjskiego(czy względnie innych słowiańskich), tutaj mimo zastosowania teorytycznie innego języka zasadniczo wszystkie słowa są nadal rozpoznawalne, w angielskim podobny efekt byłby pewnie niemożliwy. Dlatego mimo tak silnego akcentu wydaje mi się, że spokojnie Nyx mogła nie zwrócić na to takiej uwagi. Bo nie była to jedyna specyficzna rzecz w tym kucyku, dlatego dla Nyx posiadanie dziwnego akcentu mogło wydać się naturalne, mogła też być bardziej zaabsorbowana jego innymi specyficznymi zachowaniami(jak nadawaniem kucykom innych imion). -brak reakcji na jego akcent nie wydawał się ani trochę nierealistyczny, wszystko wypadło bardzo naturalnie moim zdaniem Podsumowując moim zdaniem akcent wcale nie musi być delikatny, wręcz przeciwnie powinien być taki wyraźny, to znacznie dodaje postaci kolorytu. Dlatego moim zdaniem akcent powinien wrócić i to taki jaki był złagodzenie formy może osłabić genialny efekt jaki wywarł. Osobiście na pewno nigdy bym nie zamienił starej wersji, którą mam zarchiwizowaną na kompie na taką ze słabszym czy innym akcentem. A co do tych książek... akurat nie mówiłem o niczym starym. Właściwie to miałem na myśli jeden konkretny przykład: "Si Deus Nobiscum", opowiadanie również osadzone w świecie kucyków(napisane jak podejrzewam w czasach premiery 3 serii, biorąc pod uwagę pewne szczegóły fabuły). Tak więc działo względnie nowe, liczące sobie góra parę lat. W kwestii okładki to nie wiedziałem, że ta grafika byłaby taka problematyczna. Prawdę powiedziawszy na grafice mało się znam. Co prawda wiem co to CMYK i RGB, ale generalnie moje zdolności zajmowania się grafiką kończą się na niekoniecznie mega zaawansowanej obsłudze painta, niemniej jednak tym bardziej domyślam się jak dużo to może być pracy. Dlatego też nie naciskam, bo obecna okładka jest i tak całkiem niezła. I fajnie, że łatwo podmienić tarczę, znaczek Nyx na grzbiecie byłby świetnym akcentem. I jeszcze ostatnia rzecz, tak dla pewności, obecnie linki w temacie głównym prowadzą do tej wersji poprawionej z góralskim akcentem tak?
  14. Hm... książkowe wydanie fanowskiego utworu... ten fandom ciągle mnie zaskakuje(i cieszę, się że tym razem tak jak zwykle jest to pozytywne zaskoczenie), nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałem. I to w dodatku zasadniczo najlepszego utworu jaki kiedykolwiek czytałem. W ogóle, nie tylko wśród literatury fanowskiej. Serio, aż tak podobało mi się Past Sins, po prostu arcydzieło. Taka piękna, taka głęboka opowieść... a pomyśleć, że na początku byłem sceptyczny jak ktoś mi to polecił. Historie dodatkowe również genialnie się czytało(choć akurat Przebłyski(czyli "Glimpses") jeszcze nie przeczytałem... o ich przetłumaczeniu w sumie też dowiedziałem się w sumie nie dawno, a nie widząc linku do tłumaczenia na pierwszej stronie głównego tematu nawet rozważałem samodzielne przetłumaczenie tego). Ale choć powiedziałem, że to arcydzieło to jednak była jedna rzecz, która mi dość mocno przeszkadzała podczas tłumaczenia. Chodzi mi konkretnie o te pewne niezgodności z oficjalnym polskim tłumaczeniem, np "pegazorożce" zamiast "alikornów"(zasadniczo pegazorożce byłyby moim zdaniem świetnym tłumaczeniem, gdyby alikorny były po prostu skrzydlatymi jednorożcami, ale są przecież czymś znacznie więcej, tak więc powinny mieć własną orginalną nazwę, a więc "alirkon" jest lepsze), "Akry Słodkich Jabłek" zamiast "Farmy Sweet Apple", czy najgorsze ze wszystkiego "Changelingi" zamiast "Podmieńców"(no choć to na szczęście tylko w jednej historii pobocznej). Co prawda widziałem, że w opowiadaniach pobocznych zostało to częściowo poprawione, ale jednak nadal niektóre rzeczy się zdarzały. Stąd moje pytanie - czy ta wersja wydana drukiem będzie właśnie dostosowana do polskiego tłumaczenia(czyli, czy wszystkie nazwy pojawiające się w oryginalnym MLP zostaną przetłumaczone zgodnie z oficjalnym tłumaczeniem?)? Bo zasadniczo to jest jedyna kwestia, która sprawia, że waham się nad tym czy to kupić, czy nie. Gdyby była to wersja dostosowana do polskiego tłumaczenia to bym się nie zastanawiał i z pewnością kupił obydwa(nawet jeśli 25/30zł wydaje mi się ceną jednak dość drogą jak na produkt fanowski... ale jak taniej się nie da... cóż rozumiem. Choć w sumie do dla takiego opowiadania i tak warto... żeby jeszcze tylko było bez tych dziwnych tłumaczeń niektórych nazw...), a tak to mam wątpliwości czy kupować, czy nie... choć jakbym kupował to jedno mogę powiedzieć na bank - wtedy obydwie książki. No i średnio podoba mi się to nie tłumaczenie tytułów. O ile w wypadku głównej serii potrafię zrozumieć, szczególnie, że niekoniecznie tak łatwo dobrać w tym wypadku formę tłumaczenia(w końcu można to przetłumaczyć jako "Przeszłe/Dawne/Minione Grzechy", czy "Grzechy Przeszłości" a każda forma ma nieco inny wydźwięk), no ale w wypadku opowiadań pobocznych tytuły są dość oczywiste do przetłumaczenia("Pierwsze godziny", "Nightmare czy Nyx", "Drobiazgi", "Zimowe Dzwony", "Droga do domu" i "Przebłyski"). Czy może jednak się mylę i zostaną one w książkowym wydaniu opublikowane pod polskimi tytułami? Nie ukrywam, że bardzo by mnie to cieszyło... I czy faktycznie chcesz odebrać LumberJackowi jego genialny rosyjski(a przynajmniej mi on wydawał się rosyjski) akcent? To była jedna z tych rzeczy, która naprawdę bardzo mi się w tej postaci podobała! To było coś co czyniło tą postać naprawdę wyjątkową(no nie była to może jedyna taka rzecz, ale ta najmocniej się odznaczała). Moim zdaniem wciąż wszystkie słowa były na tyle podobne do polskich, że zrozumienie go nie powinno stanowić problemu. Nie było to problemem dla mnie, ani dla mojego młodszego(10 letniego) brata. A jeśli naprawdę miałoby to stanowić kłopot to chyba lepiej byłoby tą jego mowę wyjaśnić w postaci przypisów, a nie zmieniać. Ostatecznie widziałem kiedyś nawet opowiadania w których niektóre postacie wypowiadały się czasem kompletnie po innych językach niż polski(i nawet nie były one słowiańskie), a nie było to nijak tłumaczone... tak więc tym bardziej ta jedynie stylizowana na rosyjską mowa LumberJacka nie powinna być zmieniona moim zdaniem. Wiem, może i za późno to piszę, ale... dopiero niedawno dowiedziałem się o samym projekcie. A co do okładki - o ile wolno mi się wypowiedzieć - to uważam, że faktycznie ta z czytającą Nyx w wersji "simple" najlepsza. Choć trochę szkoda braku znaczka na grzbiecie obecnego w projekcie od Manfo. No i trochę szkoda, że grafika z głównego tematu nie została wykorzystana na okładkę. Aha i wcale tak źle w tej reklamie nie wyszedłeś. Ja kiedyś występowałem w pewnym fanowskim radiu i wypadłem znacznie gorzej.
×
×
  • Utwórz nowe...