Skocz do zawartości

Lyokoheros

Brony
  • Zawartość

    382
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Lyokoheros

  1. Jak to jaki jest sens takich rozważań? Analizowanie świata i rozbieranie go na czynniki pierwsze to z połowa radości ze znania jakiejś serii. Jeśli idzie o technologię jako taką, to myślę, że w Equestrii jest ona na poziomie raczej podobnym do średniowiecza, jednak z pewnymi osiągnieciami technologicznymi z okresów późniejszych. Jak napęd parowy czy kolej. Nie znają tam według mnie elektryczności, a te co nowsze wynalazki opierają się na magii. No a już praktycznie na 100% jestem pewien, że w kwestii technologii militarnej/zbrojeniowej Equestria jest na poziomie porównywalnym do ziemskiego średniowiecza, bez prochu czy broni palnej... bo w sumie i po co im jak mają magię a wojen raczej nie prowadzą. Generalnie sądzę, że nie można tak globalnie porównywać technologii ziemskiej i Equestriańskiej - bo po prostu różne aspekty technologiczne są w różnym stopniu rozwinięte. Equestria jest tak na moje oko w zdecydowanej większości stylizowana na średniowieczny kraj, jednak z pewnymi bardziej zaawansowanymi technologicznie dodatkami. Po części czysto technologicznymi, po części magicznymi.
  2. Akurat powrót do w roli głównej jest bardzo mało prawdopodobny... chyba, że twórcy znaleźliby im jakąś kompletnie inną od wcześniejsze roli - czy to pozytywną czy negatywną, ale jedno jest pewne - bez tych naszyjników nie są wstanie drugi raz wystąpić w tej roli co poprzednio. No chyba, żeby jednak jakoś odzyskały moce... ale prawdopodobieństwo tego jest bliskie zeru, pewnie nawet jakby wróciły do Equestrii(co samo w sobie nie jest zbyt prawdopodobne, bo zdawały się nie wiedzieć o istnieniu portalu - w przeciwnym razie już dawno by ich tam nie było). Kilkaset to było takie dolne oszacowanie. Z uwzględnieniem tego, ze na jeden rok w świecie ludzi przypadają 3 lata w Equestrii(w tej kwestii odsyłam do mojego posta o linia czasowej). Oczywiście górna granica kilkaset to jakieś 999, więc nawet przy kilkuset latach wygnanie Syren mogło nastąpić około 3000 lat temu. Choć akurat ja sobie nie przypominam, by wyrocznia wspominała, że Starswirl był jej mentorem. Ani żadnych serialowych wzmianek, że żył w czasach o których opowiada legenda z Wigilii Serdeczności. Nie wiem też czy możemy być pewni, że zostały wygnane będąc stare. Możliwe, że w momencie wygnania były - wedle syrenich standardów - własnie nastolatkami. Albo w Equestrii też syreny odznaczała wieczna młodość. Choć jak najbardziej zgadzam się, że były już doświadczone życiowo i straciły nieśmiertelność wraz z magią. Czas, który im pozostał owszem był dla nich krótki. Zapewne chciałyby wykorzystać ten czas jak najlepiej... ale istnieją też moim zdaniem dwie inne możliwości - choć serial i kolejne filmy raczej temu przeczą. Te możliwości to powrót do Equestrii(zapewne w nadziei odzyskania mocy) lub zemszczenie się na Rainbooms... ale o ile nie knują gdzieś przyczajone w cieniu w jednym z tych celów to nic takiego się nie stało. Pytanie jednak też na ile mogłyby sobie pozwolić na "nie tracenie czasu na takie rzeczy jak szkoła czy praca". Oczywiście opcja utrzymywania się z kradzieży jest dla nich teoretycznie najszybsza i najprostsza, ale też dość ryzykowna. A śpiewem już się z żadnych tarapatów nie wybawią. Więc nie mam pewności, czy faktycznie mogłyby sobie na to pozwolić. No i czy teraz - gdy już nie potrzebują siebie nawzajem, by ich moc była w pełni skuteczne - wytrzymają ze sobą nawzajem.
  3. No poniekąd tak, miały przeciwko sobie całą szkołę... niemniej jednak generalnie z początku filmu wynika, że były zapisane do tej szkoły... a bez ich mocy wkręcenie się w jakiekolwiek inne miejsce, załatwienie sobie przeniesienia czy w ogóle czegokolwiek mogłoby dla nich być problematyczne. No i owszem w pewnym sensie były dorosłe - ba nawet były staruchami, bo miały z kilkaset lat - ale nie wiem czy "uwięzione z ciałach nastolatek" to dobre słowo... to po prostu były ich obecne ciała. Choć od tego momentu pewnie już zaczęły się starzeć.
  4. Wiem, że możemy jedynie gdybać i snuć domysły, bo najprawdopodobniej nie będzie żadnych kanonicznych informacji na ten temat. No ale raczej nie mogły się tak po prostu rozpłynąć w powietrzu. Zasadniczo odżywianie się negatywnymi emocjami przy pomocy tych wisiorków mogło im zastąpić także konwencjonalne jedzenie, ale na nim pewnie też by przetrwały, choć nie byłyby z tego stanu rzeczy zadowolone(no może poza Sonatą, ale to pod warunkiem, że będzie miała dostęp do tacosów;)). Tak więc sądzę, że z głodu by nie umarły. Ale pewnie straciłyby wieczną młodość. Bo o ile Starswirl nie wysłałby ich w dość odległą przyszłość(a ciężko stwierdzić, czy można wysłać do innego, ale powiązanego z Twoim wymiaru z przesunięciem czasowym), to i tak żyły tam co najmniej kilkaset lat(dylatacja jest ledwie 3-krotna, a na pewno Syreny wyrzucono z Equestrii dawniej niż 1000 lat temu). Dlatego nie sądze, by były specjalnie zagubione w tym świecie, nie po takim czasie. Tymbardziej nie podejrzewałbym u nich problemów z logicznym rozumowaniem. Wizja przyszłej kariery w polityce, mediach, biznesie czy finansach ciekawa... choć nie wiem czy na pewno wszystkie by taką drogę obrały. No Adagio i Aria to może i tak, ale już Sonaty sobie w tej roli nie wyobrażam. No i tak właściwie to ja raczej myślałem głównie o ich niedalekiej przyszłości, o tym co się z nimi działo w trakcie kolejnych dwóch filmów. Za to widziałem raz taki ciekawy komiks, gdzie autor przyjął, że cała trójka była... analfabetkami. Jakby się zastanowić, skoro wcześniej śpiewem mogły każdego zmusić do czegokolwiek to na co im było się uczyć pisać czy czytać... gdzie Adagio i Sonata postanowiły ułożyć sobie życie na nowo i normalnie żyć.. ale Aria miała już inne plany(komiks nazywał się "Najgorsza", a właściwie "The Worst", choć jeszcze nie jest skończony).
  5. Szukam czegoś z Sunset. Najlepiej już po nawróceniu, albo jeszcze sprzed ucieczki do Equestrii. Może być fantasy, może być fantastyka naukowa. W sumie to nawet większość tagów(choć post-apo to raczej nie). Byle żadnego gore ani clopów(czy wszystkiego co blisko nich stało). Najlepiej w sumie jak by to było już zakończone dzieło... Wątki typu Sunset powracająca do Equestrii, Sunset będąca/stająca się alikornem, Sunset jako Siódmy Element Harmonii, czy "ziemska" Sunset bardzo mile widziane. A w ogóle najlepsza to by była kontynuacja drugiego Przebłysku(o podtytule "Mutacje" - tego w którym Nyx rodzi się w świecie Equestria Girls połączonym w świecie kucyków). A i kontynuacjami innych Przebłysków(lub zupełnie nowymi Przebłyskami... tym bardziej gdyby była w nich Sunset) czy po prostu dobrym opowiadaniem z uniwersum Past Sins bym nie pogardził. Coś w stylu "Si Deus nobiscum" też byłoby ciekawe.
  6. Lyokoheros

    Druga Sunset Shimmer

    Zasadniczo pytaniem nie jest to, czy ludzka odpowiedniczka Sunset istnieje, ale gdzie jest tudzież co się z nią stało. Oraz jaka jest. Jak wiemy swoi odpowiednicy są podobni, ale niekoniecznie tacy sami. Generalnie biorąc pod uwagę, że nawet po tych kilku latach życia jako tyraniczna władczyni swojej szkoły Sunset wciąż miała opory przed skrzywdzeniem Spike'a to nie zabiłaby drugiej siebie. Sądzę, że raczej się nigdy nie spotkały. Oczywiście możemy tylko zgadywać, czy była w tym ingenerencja Equestriańskiej Sunset czy też tak po prostu wyszło. W końcu "ziemska" Twilight nie mieszkała wcale tak daleko - ba nawet Pinkie wiedziała o jej istnieniu i o jej psie(wspominała to gdy witała equestriańską Twilight) - a jednak spotkaliśmy ją dopiero w Igrzyskach Przyjaźni. Z Sunset może być podobnie - może mieszkać gdzieś daleko, ale po prostu nigdy nie było okazji by się spotkały. Może chodzi do innej szkoły, może uczy się w domu, może jest zajęta innymi sprawami... pole do popisu jest szerokie. Choć mnie - jako wielkiego fana Sunset, tej nawróconej oczywiście(no tej przed nawróceniem to nie umiałem nie lubić, bo wiedziałem, że się nawróci... ale była tak wredna, że jednocześnie nie byłem wstanie ją lubić... ta wiem, dziwne trochę) - bardziej interesuje to jaka jest ta druga Sunset. Osobiście skłaniałbym się ku czemuś pomiędzy Sunset equestriańską a "ziemską" Twilight. To znaczy pewność siebie, i to pewne zadufanie w sobie oraz brak przejmowania się innymi jak u pierwszej i jednocześnie ta ciekawość i naukowe zacięcie jak u drugiej(no nie mówię, że ta equestriańska Sunset go nie miała, ale nie było ono tak wyraźnie zarysowane jak u Twilight). A co do kwestii masy... a co jeśli Equestria i świat ludzi to po prostu osobne planety lub światy bliźniacze mają "wspólną" masę/energię(w sensie transfer energii między jednym a drugim nie łamie zasady zachowania energii, bo to wciąż jest ten sam wspólny układ odniesienia)
  7. Od pewnego czasu... w sumie to chyba odkąd obejrzałem Igrzyska Przyjaźni i nie dostrzegłem tam śladu Dazzlings... zastanawia mnie jedna rzecz. Co się stało z naszymi nie już tak muzykalnymi syrenkami? No bo wiadomo, że nie mogły już prowadzić takiego życia jak dawniej, straciły swoją moc i... no właśnie i co z tym zrobiły? Próbowały normalnie żyć czy może raczej dalej kroczyć dawną ścieżką, choć już bez mocy. I czy trzymały się razem, czy jednak ich grupka się rozpadła? Czy mogły się nawrócić, jak niegdyś Sunset? Jeśli tak to które z nich? A może wszystkie?
  8. Lyokoheros

    Drugie Syreny ?

    Syreny żyły w Equestrii grubo ponad 1000 lat temu. Co prawda odpowiednik danej osoby ze świata kucyków w ludzkim świecie nie musi być urodzony w tym samym momencie(w sensie np w ludzkim świecie Luna i Celestia urodziły się długo po tym jak ich kucykowe odpowiedniczki przyszły na świat w Equestrii. W końcu musiałyby mieć - najskromniej licząc około 350 lat(między światami występuje około 3 krotna dylatacja czasu)). Natomiast lustro nie mogło być dziełem Starwirla, prawdopodobnie nie było znane gdy wygnał syreny. Czemu? To proste. Nie stworzyłby czegoś, co pozwoliłoby im wrócić, ani nie wysłałby ich do miejsca, z którego wiedział, że mogą wrócić. Lustro łączące światy musiało być stworzone/odkryte już na długo po wygnaniu Syren. Jako, że nierozsądne byłoby tworzyć portal do świata gdzie je wysłano to stawiałbym na to, że zostało znalezione. No i jak dla mnie to takie "biuro adaptacyjne" jest milion razy lepsze niż te co fani tworzą. Niemniej jednak moim zdaniem bardzo możliwe, że kiedyś w ludzkim świecie żyły kobiety takie jak Adagio Dazzle, Sonata Dusk czy Aria Blaze. Ale po pierwsze niekoniecznie w tym samym czasie, a po drugie pewnie cała trójka nie żyje już od dawna.
  9. Jaka to scena? Bo jakoś Twój obrazek nie działa. Odpowiadająć na pytanie czy Sunset jest alikornem moja odpowiedź może być tylko jedna: oczywiście, że jest! Wiem, ktoś może zaraz wyciągnąć to, że w 4 filmie(Legenda Everfree) jak kucykowała to nie miała skrzydeł... ale przesłanki ku temu, że jest alikornem były tak silne, że moim zdaniem to był po prostu błąd twórców, nieścisłość fabularna. Ale po za tym(kwestią alikornów w 4 części) to jednak film pod względem ścisłości fabularnej - zarówno wewnętrznej jak i z serialem nie ma sobie nic do zarzucenia. Zaraz to wyjaśnię, ale najpierw chciałbym naprostować coś w kwestii alikornów. Założenie o tym, że to inny alikorn zmienia w alikorna jest dość bezpodstawne. Kucyk sam się nim staje po dokonaniu jakichś wielkich czynów - i wcale nie jest powiedziane, że muszą one być dla Equestrii. Twilight wcale nie została zmieniona przez Celestię - przeniosła się do magicznego wymiaru, gdzie ją spotkała, owszem. Celestia zaśpiewała piosenkę o tym, że przeznaczeniem Twilight jest alikornem, owszem(ale to świadczy co najwyżej o tym, że Celestia wiedziała co się dzieje, a nie że to jakkolwiek spowodowała). Ale nie było widać, żeby cokolwiek zrobiła z Twilight, żeby wywołała jej przemianę. To z Twilight wyszła ta fioletowa, świetlista energia i zmieniła ja w alikorna. To nie Celestia dała Twilight skrzydła, ale Twilight sama je zdobyła - dokonując niezwykłego czynu, kończąc zaklęcie Starswirla, bo nie rozumiał przyjaźni tak dobrze jak ona. Generalnie przemiana w alikorna jest czymś co dokonuje się samoistnie. Pewne kucyki są "skrytymi alikornami", to znaczy, że mogą osiągnąć tą formę, ale by to się stało muszą udowodnić swą wartość jakimiś niezwykłymi czynami. Niemniej jednak magia alikorna jest na tyle silna, że u klaczy wpływa na jej nienarodzone dziecko, które już w okresie płodowym jest nią do tego stopnia przeniknięte, że od urodzenia będzie alikornem. I to właśnie stało się w wypadku Flurry. Pierwszego dziecka, którego matka była alikornem. To streszczenie mojej tak zwanej "teorii skrytych alikornów" - dającej pełne i spójne wyjaśnienie tej kwestii z serialu. Nie ma też powodu, by przemiana w ludzkim świecie miała być niemożliwa. W końcu od pierwszego filmu jest w nim Equestriańska magia. Choć naturalnie tamtejsze Cadance, Luna, Celestia i Twilight oczywiście nie są alikornami, bo nie miały jak i kiedy się nimi stać. I w sprawie Twilight i Starlight... nie zgodzę się z twierdzeniem, że Starlight ma większą moc magiczną niz Twilight(jako alikorn, bo od Twilight jako jednorożca możliwe że ma). Jako, że nie wiem czy to kogokolwiek interesuje i nie jest to do końca w temacie, to dam wyjaśnienie w spoilerze. No i spoileruje tam nieco z odcinków szóstej serii(21 konkretnie) Ale czas bym przeszedł do Sunset, bo to o nią się przecież rozchodzi. Ktoś napisał, że Sunset ...co jest jednak dość powierzchowną oceną postaci. By poprawnie ją ocenić trzeba się cofnąć nieco dalej i przypomnieć sobie, że Sunset była bardzo utalentowaną uczennicą Celestii, poprzedniczką Twilight. Możliwe, że jako jednorożec potężniejszą od niej(choć na pewno nie od Twilight jako alikorna), jak można wywnioskować z komiksu o niej. Była jednak pochłonięta rządzą mocy i zeszła na złą drogę. Co doprowadziło ją do kradzieży korony i przemiany w sukkuba(demonicę). Owszem miała wtedy skrzydła, ale to nie ma znaczenia. Nie dlatego, że coś nie tak było ze skrzydłami, ale z samą jej osobą. Zgadką jest czemu element magii wywarł taki wpływ, być może pomógł wyciągnąć z niej na wierzch to co złe, by pomóc to w niej zniszczyć - szczególnie, że przed przemianą widać łzy, które mogą świadczyć o tym, że zaczynała rozumieć co zrobiła - jej pokonanie w tej formie dało początek jej spektakularnemu nawróceniu, ale oczywiście to nie było dość by zasłużyć sobie na zostanie alikornem. Samo nawrócenie to za mało. Gdyby starczyło to obecnie alikornami powinny być również Diamond Tiara czy Starlight. Ale na tym się nie skończyło. Ze wszystkich postaci nawróconych to właśnie Sunset miała najciężej. A mimo to dzielnie do znosiła, udało jej się naprawdę poradzić sobie ze swoją przeszłością(kompletnie do Starlight, która mimo naprawdę niezwykle serdecznego traktowania wciąż miała ogromne problemy - nie przeczę, że te dawne przeżycia Starlight nie były gorsze niż to co doprowadziło Sunset do tego, że była jaka była(bo to też musiało mieć swoją przyczynę, żaden kucyk nie rodzi się zły), ale naprawdę nie potrafiła docenić tego jak wielkie ma wsparcie ze strony kucyków. I tego, że nikt jej nie wypomina przeszłości). Mimo iż nawet najbliższe(nowe) przyjaciółki jej(niechcący, ale jednak) wypominały przeszłość i właściwie to jak przyszło co do czego to ją pomijały(np nie zaproponowały jej by dołączyła do zespołu, a Twilight od razu do niego wzięły), to właśnie ona wymyśliła jak pokonać Syreny. I również w kwestii wykonania ich pokonanie to głównie jej zasługa. To prawda, śpiewały wszystkie, ale zanim Sunset dołączyła były wstanie tak naprawdę tylko się bronić przed Syrenami. Dopiero po dołączeniu Sunset udało im się przejść do muzycznej ofensywy, Rarity sama mówiła, że tym kto tak naprawdę pokonał Syreny była właśnie Sunset. Pokonanie Syren było czymś czego nawet sam Starswirl Brodaty nie mógł dokonać. Był wstanie wygnać je do innego świata, ale nie złamać ich moc. Czego Sunset dokonała. Razem z przyjaciółkami, ale czy większości swoich sukcesów Twilight też nie dokonała ze swoimi przyjaciółkami. Po za tym... "coś czego nawet sam Starswirl Brodaty nie mógł dokonać"... nie mówcie mi, że nie widzicie analogii. Ale analogie wcale się na tym nie kończą. Przejdźmy do filmiku "Zmienić mogę się!". Nie wiem kiedy ukazał się względem premiery Rainbow Rocks, do fandomu dołączyłem już po premierze Igrzysk Przyjaźni. Ale nie ma to znaczenia, gdyż moim zdaniem filmik sam w sobie nigdy się fabularnie nie wydarzył. To była metafora. Metaforyczne ukazanie jej przemiany i odrodzenia(stąd w piosence wzmianki o feniksie), a jednocześnie... moim zdaniem zapowiedź. Na końcu filmiku Sunset otrzymuje skrzydła. Owszem mogą kojarzyć się nieco ze skrzydłami feniksa, jako symbolu odrodzenia, nie są też to normalne alikornie ani pegazie skrzydła(są to dwa różne rodzaje, wystarczy porównać sobie skrzydła np u Twilight i Rainbow), a raczej takie ogniste(co zarazem mogło też być spowodowane jej ognistym wyglądem, do którego zostały niejako dopasowane)... ale tym co jest najistotniejsze jest to, że są to skrzydła. A wszyscy wiemy co oznacza dostanie skrzydeł dla jednorożca - zostanie alikornem(w "Kryształowaniu" Rarity nawet używa tego jako metafory stania się alikornem). Jest jednak jeszcze coś. Właśnie przed otrzymaniem tych płomiennych skrzydeł wokół Sunset pojawiły się żółte światła, które uniosły ją, a potem w rozbłysku światła pojawiły się te skrzydła. Przebiegało to dokładnie tak jak u Twilight. Z tym wyjątkiem, że inny był kolor światełka(ale też dopasowany do sierści), Sunset była w ludzkiej formie no i kto inny śpiewał. Ale generalnie wszystko się zgadza. Dlatego uważam, że ten filmik był zapowiedzią przemiany Sunset. Która właściwie mogłaby mieć miejsce w Rainbow Rock... ale jeśli tak to musiałoby to już być po kucykowaniu... a stałoby się to raczej od razu po pokonaniu Syren... choć w sumie potem już były w ludzkiej, a nie skucykowanej formie, więc może... ale jednak raczej wtedy się to jeszcze nie stało. Raczej. Ale w Igrzyskach Przyjaźni mamy drugie wielkie dokonanie Sunset. Sunset zmienia się w świetlistego anioła i pomaga ziemskiej Twilight zawrócić z niewłaściwej ścieżki, gdy ta zmieniła się w demona. Po swym własnym nawróceniu pomogła w cudzym. Przy okazji ratując Equestrie i uczniów obu szkół. Co więcej też mieliśmy tu do czynienia z pełnym zrozumieniem magii przyjaźni... tu można uznać, że Sunset była już gotowa. Uważam, że właśnie podczas tej przemiany stała się alikornem. To był idealny moment ku temu. Co więcej ostatnio dostrzegłem kolejną analogię. To jak Sunset zbierała magię od swoich przyjaciółek - po za tym, że jest samo w sobie epicką sceną, świetnie nadającą się na moment przemiany(no i wtedy na pewno zadziałał na nią duży ładunek Equestriańśkiej magii, jakby ktoś narzekał, że nie miała skąd wziąć magii by ją przemieniła) - było dość podobne do tego co stało się tuż przed tym jak Twilight została wysłana do magicznego wymiaru, gdzie doszło do jej przemiany. Mam na myśli to jak elementy jej przyjaciółek się "aktywowały" i zaczęły w nią wysyłać barwne strumienie energii. Analogia jest aż nader oczywista. Ponadto chwilę gdy Sunset unosi się razem z ziemską Twilight w filarze światła może nieco przypominać przebywanie przez Twilight w tamtym wymiarze. To były już dokonania, które udowadniają, że Sunset jest godna śmiem nawet twierdzić, że jej dokonania są może i większe nić te, którymi Twilight zasłużyła sobie na przemianę. A na pewno nie mniejsze. Szkopuł jest w 4 filmie, gdzie Sunset nie ma skrzydeł... a ziemska Twilight ma! I to jest nielogiczne. Nie mogła urodzić się alikornem, to pewne. Nie miała też kiedy ani jak się nim stać. Na siłę, ale to już mocno na siłę można by uznać tą scenę w jej umyśle uznać za moment jej przemiany... ale to zasadniczo nie było aż tak wiele więcej niż to co się stało z Sunset w pierwszym! A na pewno mniej niż to czego dokonała w drugim. Jeśli Twilight miałaby sobie tym zasłużyć na bycie alikornem to po wielokroć bardziej Sunset powinna już nim być. Logicznie akceptowalne mogłoby być to by obydwie były alikornami, obydwie nimi nie były lub(co jest wariantem najlogiczniejszym) tylko Sunset nim była. Ale tylko Twilight to już nie wchodzi w grę. To nie ma sensu. Dlatego uznaję to za błąd. A Sunset za alikorna.
  10. Zasadniczo z większością tego co mówsz, że trzeba brać pod uwagę się zgadzam. Choć przy przestawianiu kolejności odcinków to moim zdaniem można przestawiać w obrębie serii 1-3. Dlaczego? To proste. W tych seriach nie było wydarzeń na tyle znaczących by wpłynęły na pojedyncze odcinki. Odcinek drugiej serii równie dobrze mógłby być odcinkiem serii pierwszej czy trzeciej. Żadna z tych serii nie wprowadziła niczego, co w wyraźny sposób zmieniłoby świat przedstawiony/bohaterów. Owszem wprowadzono Discorda, Cadance i Shininga, Chrysalis, Sombre itd, ale na większość odcinków, w których się pojawiali nie miało to wpływu. No jedynie odcinki rozgrywające się w Kryształowym Imperium muszą zostać w 3 serii, ale reszta odcinków 3 serii może się spokojnie dziać wcześniej. Potem wiadomo, w 4 mamy Twilight alikorna, ale nie mamy zamku, w 5 mamy zamek, a w 6 mamy Starlight... cóż właściwie to odcinki 6 serii w których nie występuje Starlight(lub nie są misjami od Znaczkowej Mapy) możnaby przestawiać z odcinkami 6 serii. Ale to generalnie nie jest konieczne No i naturalnie nie wszystkie coroczne wydarzenia są wspominane(np chyba w wypadku żadnej bohaterki nie mieliśmy pokazanych dwa razy urodzin), ale poza Wigilią Serdeczności(i to na pewno było właśnie 3 razy: "Wigilia Serdeczności"(seria 2), "Wspólne Święta"(seria 5) i "Opowieść o Serdeczności"(seria 6)) należy zwrócić jeszcze uwagę na wydarzenia rozgrywające się przed pierwszą i po ostatniej Wigilii serdeczności. Ale absolutnie nie zgadzam się z niebraniem pod uwagę Equestria Girls. To nadal to samo uniwersum... filmy jak najbardziej są zależne od serialu(w drugą stronę to już by się ewentualnie można spierać, ale jednak i w serialu widać czasem elementy z filmów - Flasha, albo jak w "Alei szyku" Twilight dosyć wyraźnie nawiązała do sytuacji z pierwszego filmu(moja reakcja na to była mniej więcej taka "Twilight, przecież to były te Twoje drugie przyjaciółki!")). I tylko o tyle nie ma wpływu na chronologię, że jak mówiłem jako, że jest światem równoległym to między tymi światami może występować między nimi dylatacja czasu. Innymi słowy branie pod uwagę Equestria Girls jest właśnie szukaniem wielkości tej dylatacji(czyli, że czas w tych miejscach płynie inaczej - np jedna minuta w jednym to trzy w drugim). Zasadniczo w Legengie Everfree było powiedziane, że wydarzenia z filmów zamknęły się w przedziale około 10-8 miesięcy(zależnie od tego jak późno wypada bal, ale skoro jest jesienny to nie później niż listopad. No i nie wcześniej niż wrzesień naturalnie). A sam serial... Zaczynamy w przesilenie letnie - 20 czerwca 1000 PWNM W 2 serii mamy pierwszą wigilię Serdeczności - 24 grudnia W 4 serii mamy kolejne letnie przesilenie - 20 czerwca 1001 PWNM W 5 serii druga wigilia serdeczności - 24 grudnia 1001 PWNM W 6 serii trzecia wigilia serdeczności - 24 grudnia 1002 PWNM Finał 6 serii Letnie Świętgo Słońca - lato 1003 PWNM... Czyli akurat od początku serii 1 do końca 6 wychodzą dokładnie 3 lata. Widać też tendencję to wzrastania rozciągłości czasowej kolejnych serii - pierwsza (prawie)połowa serialu to 1 rok z 3. A uwzględniając Equestria Girls... z poprzednich wyliczeń mamy, że od końca serii 3 do 6 minęły 2 lata, zaś w ludzkim świecie 8-10 miesięcy. Czyli oznacza to, że czas w świecie ludzi płynie od 2,4 do 3 razy wolniej(10 minut w świecie ludzi to 24 do 30 minut w świecie kucyków). Być może dylatacja zanika podczas gdy portal jest włączony. To tyle jeśli idzie o uwzględnienie Equestria Girls. Nie ma powodu by tego nie robić. Choć w kwestii czasu to w sumie ciekawi mnie też inna rzecz... kiedy tak właściwie wypada odcinek "Tylko Spokojnie Fluttershy". W sensie kiedy jest rocznica nawrócenia Discorda... I w sumie to dziwne, że jeszcze nigdy w serialu Pinkie nie urządziła przyjęcia z okazji tej rocznicy;)
  11. Owszem, twórcy często nie przykładają do tego jakiejś wielkiej wagi, ale to nie jest powód by nie analizować i nie szukać rozwiązań by nadać temu chronologicznemu miszmaszowi sens. Choć ja akurat znam przykład, gdzie z chronologią nie ma specjalnych problemów - Kod Lyoko. Poza może tym problemem, że wielu rzeczy po prostu nie wiadomo, ale akurat jest całkowicie jasne, że tam akcja zaczyna się w roku 2004, jest nawet podana data - 9 października, a kończy w roku 2007 przed zakończeniem roku szkolnego(ale ile tak dokładnie to już nie wiadomo). W wypadku kucyków może i więcej wiadomo, ale.. no tyle wiadomo, że aż wychodzą z tego sprzeczne informacje i wychodzi na to, że czasem trzeba by odcinki przestawiać by to miało sens(choć nawet jak na niskie dbanie o chronologie kolejność niektórych odcinków dziwi - np odcinek halloweenowy od razu po świątecznym... na odwrót to by jeszcze było zrozumiałe, ale tak?).
  12. Chciałbym pogadać nieco o kwestii która już od pewnego czasu mnie zastanawia. A mianowicie o chronologii, a mówiąc ściślej rozciągłości czasowej serii(i filmów naturalnie, choć oczywiście miedzy tymi światami może występować pewna dylatacja czasu)... tu co prawda widać twórcy nie byli jacyś mocno konsekwentni, bo zależnie od różnych założeń rozciągłość czasową można wyliczyć na około 3-4, do nawet prawie 8 lat. Co prawda kwestia takich kucyków jak Znaczkowa Liga(cały czas w wieku wczesnoszkolnym) i bobasów Cake(cały czas małe źrebięta) każe raczej przyjmować wariant minimalistyczny, ale ten z kolei wymaga przetasowań odcinków, czasem nawet między seriami. Przy założeniu w pełni chronologicznego ich ułożenia oraz tego, że Equestriańśkie święta mające swoje odpowiedniki w naszym świecie wypadają w tych samych datach wychodzi właśnie te 8 lat. Tylko czasami następujące po sobie odcinki dzieli prawie rok(Wspólne święta(seria 5 odcinek 20) - 24 grudnia i Noc Koszmarów(seria 5 odcinek 21) - 31 października). Natomiast liczba lat mniejsza niż 3 jest absolutnie niemożliwa, przyjrzyjmy się takim absolutnym pewniakom - niezaprzeczalnym "faktom chronologicznym" jak pozwoliłem je sobie nazwać - które postaram się ułożyć w kolejności w miarę chronologicznej i w nawiasie dodać pewne jasno wynikające z nich wnioski: Pierwszy odcinek zaczyna się w przeddzień letniego przesilenia, 1000 lat Po Wygnaniu Nightmare Moon(dalej będę skrótowo pisał PWNM) Odcinek 26(Niezapomniay wieczór) rozgrywa się w tym samym roku co odcinek 3(Biletomistrzyni), rozciągłość czasowa pierwszej serii nie przekracza więc roku(a wydaje mi się, że Wielka Gala GrandGalopu jest jesienią, co dawałoby około kwartału) odcinek 36(Tajemnica Nadmiaru) to mniej niż rok po pierwszym odcinku odcinek 78*(Honor Pinkie) to ponad rok po odcinku 39(Bobasy Cake) odcinek 98(Tank chce spać) to pierwsza zima po 33(Konkurs pupili) mamy przynajmniej 2: letnie przesilenia, Zjazdy rodziny Apple(podobno odbywające się raz na 100 księżyców... albo coś pomyliłem), Gale GrandGalopu, Noce koszmarów, Trenningi Akademi Wonderbolts(w 3 i 6 serii...odbywały się chyba wiosną); a także 3 Wigilie Serdeczności. Trzecią Wigilię Serdeczności mamy w serii 6, już ze Starlight, było to więc 3,5 roku po początku serii... natomiast finał serii to już lato, tak więc dobijamy do 4 lat. Co najmniej. Sunset była w świecie Ludzi mniej niż 4 lata(przynajmniej do Igrzysk Przyjaźni - o których dowiedziała się dopiero wtedy), brała udział w dwóch konkursach na krolową jesiennego balu i jedną na królową wiosennego. Co daje prawdopodobnie około 1,5 roku w Liceum Canterlot(co najmniej) przed pierwszym filmem. Ale pierwsza scena drugiego filmu rozgrywa się jeszcze w trakcie finałowej sceny pierwszego. W Legendzie Everfree mamy prawdopodobnie początek wakacji, najprawdopodobniej po roku szkolnym w którym rozgrywały się poprzednie filmy(a więc w świecie ludzkim między serią 3 a 6 mija około 10 miesięcy, w Equestrii ponad rok(mieliśmy dwie Wigilie Serdeczności)), ponadto nalezy pamiętać, że pierwsze 3 filmny rozgrywały się kolejno między sezonami 3 i 4, 4 i 5, 5 i 6... a biorąc pod uwagę tę zasadę można podejrzewać, że 4 film rozgrywa się miedzy sezonami 6 i 7. (*przyjąłem pełną numerację ciągłą, to znaczy uwzględniającą filmy.) Ale oznacza to też generalnie potrzebę pewnych przetasować. I tu warto zaznaczyć, jedną rzecz - przetasowania te są możliwe w obrębie serii 1-3, a potem już tylko w obrębie pojedynczych serii. Tak czy inaczej przetasowania, które należy wykonać na pewno to ustawieni następujących odcinków serii 1-3 w takiej kolejności(po liczbach są wymienione zdarzenia, nie nazwy odcinków) [1-2] Letnie przesilenie(21 czerwca), zjazd rodziny Apple [31] Siostrzany Turniej(czerwiec?) [13] Jesień [26] Gala Grand Galopu [30] Noc Koszmarów(31 paźdzniernika/1 listopada ?) [37] Wigilia Serdeczności(24 grudnia) [43] Dzień serc i podków(14 luty) [11] koniec zimy(21 marca) [41] raczej lato lub wczesna jesień/późna wiosna [61] Drugi zjazd rodziny Apple [67] Rok po powrocie Luny No i oczywiście odcinki 5, 20 i 21 5 serii należałoby ustawić w kolejności 21, 5, 20. Jest coś co przegapiłem, co trzeba by jednak inaczej wyjaśnić czy coś podobnego?
  13. Lyokoheros

    Kod Lyoko

    No widzisz, ty mówisz o innych programach podległych temu Kud Arowi(który ponadto jak mniemam jest istotą żywą/materialną - w odróznieniu od Xany), które jednak - jak wynika z Twojego opisu - nie były nim. Można by je porównać do potworów Xany, które były(może) po części oddzielne od jego osoby. Po za tym u ciebie istnieje pewien główny punkt, rdzeń, który tym wszystkim kieruje. To co było mówione w Kod Lyoko o Xanie i naturze systemów wieloczynnikowych wyraźnie wskazuje, że nie miały one ścisłego jądra, nie było jednego głównego programu sterującego mniejszymi, a była cała masa równorzędnych programów składających się na cały system, jego wola, jego działania itd. były jakby wypadkową tych programów. Nie ma pojedynczego rdzenia, jest on jak cały system rozproszony. To założenie jest sednem idei systemu wieloczynnikowego(a przynajmniej jej przedstawienia w serialu). To też czyniło je tak nieprzewidywalnymi i tłumaczy bunt Xany czy wymknięcie się Marabunty spod kontroli. Przypadek Kud Ara jest może nieco podobny, ale jednak nieco inny niż przypadek Xany.
  14. Edzio listonosz... hm nie słyszałem. I prosiłbym jednak o powstrzymanie się od wulgaryzmów. Takie maskowanie ich niczego nie zmienia. Ale to miło, że wierszyk się spodobał. W sumie na poczekaniu wymyślony. Co do pytań... 1. Cóż generalnie całkiem dobre filmy. No i to w nich wprowadzono Sunset. I mają świetną muzykę, fabuła, nawet jeśli nie jakaś nowatorska czy mega oryginalna też przyjemna i nawet ciekawa, więc jak tu ich nie lubić. Nieodłączna i bardzo ważna część MLP jak dla mnie. W końcu co to by było za MLP bez Sunset. Ale nie podoba mi się to, że w najnowszym filmie ziemska Twilight miała skrzydła, a Sunset nie. To kpina po prostu i jakiś kompletny absurd. I to, że nie było nawiązania do finału ostatniego sezony, tak jak w poprzednich filmach. 2.Past Sins. Jedna z najpiękniejszych historii jakie kiedykolwiek czytałem. Choć bardzo lubię też "Si Deus nobiscum". Choć na końcu brakowało mi 3.Wręcz przeciwnie MLP rozwija się z sezonu na sezon i jeśli idzie o jakość to tendencja jest zdecydowanie do tego by było coraz lepsze. Choć i tak w każdym najlepiej wychodzą finały i odcinki rozpoczynające... jak dotąd to te parzyste finały były najlepsze, a z początków serii nic nie przebije chyba "Powrotu Do Harmoni"(choć inne też były niezłe, zwłaszcza "Znaczkowa Mapa"... ona w sumie jest na równi z powrotem... nigdy bym nie pomyślał, że w serii adresowanej pierwotnie do małych dziewczynek trafi się odcinek antymasoński). 4.Bardzo. No mógłbym wymienić pojedyncze rzeczy, które mi się nie podobały, jak zwyczaj z ksywkami u Wonderbolts oraz niepodanie ksywki Spitfire, czy Discord nielubiący z początku gier wyobraźni(no, ale się na szczęście przekonał), brak piosenek w finale, nowy wygląd podmieńców(lepsze byłoby coś w tym stylu... no może i ten nowy wygląd to nie jest aż taka tragedia i da się przyzwyczaić, ale taki miałby więcej klasy), to jak czasem kreują Starelight na aż zbyt potężna i to, że czasem wydaje się, jakby niczego się nie nauczyła(tak mówię o "Every Little thing she do"... najgorszy odcinek w serii... nawet jesli niektóre czary w nim były ciekawe), parę naprawdę dziwnych błędów w dubbingu(jak choćby zmiana rymowanki, czy Shining nazywający żonę Kredensem...) no i oczywiście znowu brak powrotu Sunset... ale generalnie tych, które mi się podobały było znacznie więcej. Powrót Chrysalis, wreszcie porządna rozbudowa informacji o podmieńcach, potwierdzenie tego że Celestia i Luna nie narodziły się jako alikorny(co w sumie od dawna wynikało z mojej teori... co prawda narodzenie Flurry wymusiło pewną drobną jej modyfikację, ale generalnie to ją raczej potwierdziło), pomysłowe misje przyjaźni, masa kolejnych świetnych piosenek, wprowadzenie Sunbursta, Thoraxa, kilka naprawdę świetnych momentów Fluttercorda, Rainbow zostaje WonderBoltsem, kolejny odcinek z Dzielną Do... długo można by wymieniać. Generalnie jak dotąd najlepszy sezon moim zdaniem. 5.Dubbing. Zdecydowanie Dubbing. Co prawda angielskie głosy w MLP akurat tragiczne nie są i nawet da się oglądać po angielsku, ale w porównaniu z polskim Dubbingiem - nawet pomimo paru drobnych wpadek - oglądanie z napisami to żadna przyjemność. Szczególnie w serii tak pełnej świetnych piosenek jak MLP. No i w tej serii jak zwykle po polsku wyszły o niebo lepiej. Tylko ta z "Przemiany podmieńca" nie była aż tak mocno lepsza od angielskiej jak się spodziewałem, co mnie mocno rozczarowało 6.Przecież napisałem... informatykę. Konkretnie to na wydziale informatyki na Politechnice Poznańskiej.
  15. Eh faktycznie, źle zrozumiałem poprzednią odpowiedź... teraz trochę mi głupio, że zadałem to pytanie mając odpowiedź przed nosem.
  16. Lyokoheros

    Kod Lyoko

    Ta jasne, może jeszcze też było przewidywalne? Po za tym nawet jeśli momentami była przewidywalna(choć tych momentów to było jak na lekarstwo a już na pewno nie było to przewidywalność "do bólu"), to banalna? Niby w którym miejscu? Co jak co ale "banalna" to ostatni przymiotnik jakim można określić fabułę tej serii. Która to jest jednym z jej największych atutów własnie. Nie mówiąc o mniej i bardziej dalekofalowych możliwościach, jakie daje... Naprawdę by określać ją jako banalną czy przewidywalną do bólu to trzeba być jakimś skrajnym malkontentem.
  17. A to mój poprzedni komentarz nie był dostatecznie rozbudowany? Czy po prostu źle łapię jakie są kryteria do tego tagu?
  18. Lyokoheros

    Kod Lyoko

    Tylko, że Tron jest z Disneya... więc to Disney mógłby oskarżać Antefilms(no teraz już nie Antefilms, ani nawet nie MoonScoopa, ale Darguad) o to, że wykorzystali ich pomysł. Tylko, że wciąż podobieństwo było bardzo ogólne, na podstawie podstawowego konceptu. Nie. Xana nie posiada cielesnej formy. To program. Programy nie posiadają formy cielesnej. Hipotetycznie oczywiście jego pliki są gdzieś fizycznie zapisane... hipotetycznie, bo biorąc pod uwagę takie rzeczy jak istnienie świata wirtualnego nie jest to pewne, być może dane mogą być zapisywane w formie stricte wirtualnej, a nie bezpośrednio na maszynie. Co prawda jego istnienie było uzależnione od tego czy Superkomputer był włączony, ale tylko na początku, bo zamieszkiwał utrzymywany przez niego wirtualny świat. Potem to sobie Xana mógł swodobnie krążyć po sieci. I co istotne w wypadku Xany on nawet w wirtualnym świecie nie istnieje w jednym miejscu na raz, opiera się na systemie wieloczynnikowym(czyli działającym na zasadzie mrowiska - wiele drobniejszych podprogramów składających się na jeden wielki program, najprościej rzecz ujmując), więc nie mógłby posiadać cielesnej formy, bo to kłóci się z naturą systemu wieloczynnikowego. Choć Xana zasadniczo nie miał "swoich maszyn", miał jedynie potwory, które tworzył w Lyoko by pilnowały jego wież. I najprawdopodobniej były one czymś na kształt dodatkowych podprogramów.
  19. Czyli od czasów gdy jeszcze byłem kucykowym ignorantem, że się tak wyrażę. Choć po prawdzie to znałem już wtedy(i chyba nawet całkiem długo wcześniej) jedną piosenkę - Taktów Sieć, ale choć mi się podobała to nie przekonała by dać szansy temu serialowi. Głupi ja... No i tak się składa, że ktoś mi przez prywatną wiadomość odpowiedział, więc się tu tym podzielę z Tobą(i potencjalnie innymi, którzy by chcieli wiedzieć). Cytując: "kuce pojawiają się na Ziemi. Ludziom grozi zagłada. Kuce oferują zmianę ludzi w kuce. z reguły tą zagładę jednak powoduje sama Equestria..."
  20. Lyokoheros

    Kod Lyoko

    Cóż znalezienie tego fragmentu było łatwe - wpisać w wyszukiwarkę YouTuba "Kod Lyoko 24" i już był odcinek, wystarczyło przewinąć do prawie końcówki. Co do tej innej serii...hm... nie kojarzę... więc ciężko mi wypowiedzieć się o podobieństwie. Bo to co mówisz to jednak są duże ogólniki. I choć to może być ciekawe to jednak - jak mam wrażenie z Twojego opisu - od tej gry nie zależały losy świata jak to jest w Kod Lyoko;) Choć mimo wszystko to co opisujesz nasuwa mi skojarzenie z "Tronem"... który jest podejrzewany o bycie inspiracją Kodu Lyoko(miały tam swoje potencjalne pierwowzory proces wirtualizacji, Xana, sektory, czy nawet program wieloczynnikowy, który zniszczył Xanę).
  21. Lyokoheros

    Kod Lyoko

    Ale wiecie, że Xana ma akurat męski rodzaj gramatyczny(no bo w wypadku programu ciężko mówić o płci jako takiej). Wojownicy Lyoko(główni bohaterowie) zawsze mówili o nim w rodzaju męskim. Tylko postacie, które o nim nic nie wiedziały brały to za imię żeńskie. Co do filmu, to w zasadzie żadnego filmu nie ma(może jakiś fanowski, ale o ile wiem to takiego też nie ma, a przynajmniej nie z tymi aktorami... których dość kiepsko dobrano, nawet jeśli niektórzy grali nieźle). Jest tylko rzekoma piąta seria zrobiona w grze aktorskiej. Pisze "rzekoma" bo jest kompletnie niespójna z pierwszymi czterema. Padają tam takie gafy typu: Waldo kłóci się z Tyronem(w dodatku treść kłótni sugeruje, że wciąż jeszcze są w Projekcie Kartagina) w 2003 roku... w którym był w wyłączonym Superkomputerze(do którego uciekł w 1994, a Kartagine opuścił przynajmniej kilka lat wcześniej). I już kompletną bzdurą jest twierdzenie, że Po pierwsze te oficjalne książki są niemal równie niespójne z samym serialem jak Ewolucja(nazwa 5 serii - choć powinni ją raczej nazwać "Rewolucja", "Deewolucja" lub "Klęskolucja"). I na dobrą sprawę niewiele specjalnie wyjaśniają. Tworzą raczej zupełnie nową, kompletnie inną - choć też całkiem ciekawą - historię, która jednak w wielu punktach nijak się ma do serialu, więc ciężko ją nazwać uzupełnieniem jego fabuły. To już bardziej "Czas Kartaginy" czy mój "Kod Lyoko Powrót Xany" nim jest. Co do fabuły to banalna i przewidywalna jest tak może jeszcze w pierwszej serii. No ale nazwanie rewelacji z 2 serii banalnymi i przewidywalnymi to jest jakaś kpina po prostu. Fabułą jest - wbrew temu co się może wydawać jak się ogląda na wyrywki i to te mniej fabularne odcinki - naprawdę całkiem złożona i pomysłowa. Owszem po drugiej serii rozwój fabuły nieco zwolnił, ale nadal nie było tak źle, mieliśmy odsłaniane kolejne części zagadki... która nigdy nie została odsłonięta do końca. A szkoda. No choć w Powrocie Xany to już będzie odsłonięta. No i chociażby informacje z 51 odcinka: były nie bardziej przewidywalne niż zostanie alikornem przez Twilight czy pojawienie się Znaczkowej Mapy. No i owszem konstrukcja odcinków może i jest nieco schematyczna. Choć to też po części budowało rewelacyjny klimat serii(choć nie przeczę, że również kimatyczna grafika 2d i 3d oraz ścieżka dźwiękowa, jak i ciekawe postacie odegrały tu ważną rolę), no i było parę odcinków wyłamujących się ze standardowego schematu. Jak choćby "Kłamstwa" czy "Równoległa Rzeczywistość", po części też "Kontakt" i "Odkrycie". Generalnie jednak faktem jest, że sporo odcinków to filery, nie wprowadzające nic do fabuły. Ale za to w większości bardzo dobre filery. W sumie pamiętam, że raz nawet zrobiłem listę takich odcinków istotnych fabularnie(czy będąc bardziej precyzyjnym takie w których faktycznie jest realizowana całościowa fabuła, a nie tylko ta z danego odcinka): 0(pilotażowe), 25, 26, 27, 28, 30, 31, 37, 50, 51, 52, 53, 54, 57, 58, 61, 64, 65, 66, 70, 71, 72, 73, 75, 79, 82, 83, 87, 90, 92, 93, 94, 95 Oraz wersje rozszerzoną o trzy kwestie - najciekawsze odcinki, odcinki istotne dla Powrotu Xany(pokazały coś, co niby nie ma wpływu na całokształt fabuły, ale w tym opowiadaniu ma istotną rolę) i te do których on nawiązuje Ale w sumie to w tym temacie padło też naprawdę głupie stwierdzenie. Obalenia zarzutu, który wcale nie padł. Przecież widać wyraźnie, że przy tym niestosownym zachowaniu to nie jest wymienienie tych rzekomych niestosownych zachowań Odda, a zwyczajne porównanie... A opowiadanie łączące kuce i Kod Lyoko... No na pewno nie jest to dobry sposób na coś takiego. Zastąpienie postaci innymi nie jest raczej dobrą metodą tworzenia opowiadań multiwersowych. A na Aelitę to myślę, że nawet bardziej mogłaby pasować Fluttershy(no, Aelita nie była AŻ TAK nieśmiała, ale też była i odznaczała się wielką dobrocią, cudze dobro często przedkładała nad własne). Choć Doktor na Walda to ciekawy pomysł. A Jeremie... no tu trudno znaleźć dobrego kandydata. Tylko czemu w tym zestawieniu Aelita i Jeremie są młodsi od reszty? A na Odda... no Rainbow by pasowała jak ulał, gdyby nie płeć. Ale Pinkie też by nie była najgorszym pomysłem. Choć może Rainbow mogłaby być Samanthą... A Yumi... hm... no z charakteru to bym chyba wybrał prędzej AppleJack... choć biorąc pod uwagę, że Yumi jest Japonką, to może Lotus lub Aloe... I nie łapię czemu Caramel na Williama... Z innych opcji... Twi na Jeremiego... no pasowałaby, ale Jeremie nie ma takich skłonności do paniki, więc nie wiem... I Derpy na Sissi? No jak można tak obrazić posiadaczkę najsłynniejszego zeza na świecie!? Derpy nie jest wredna, wręcz przeciwnie po tych nielicznych scenach, w których była było widać, że jest bardzo miła... co jest kompletnym przeciwieństwem Sissi. No i Derpy w odróżnieniu od Sissi nie jest też głupia. Tylko trochę niezdarna i roztrzepana, ale to nie to samo(Doktor Hooves też jest roztrzepany, a nikt go raczej nie uważa za głupiego). Na Sissi to by prędzej pasowała Aria lub Adagio. A Discord na Xanę... nie... po prostu nie. Trudno o antagonistów bardziej różnych niż ta dwójka. W końcu mottem Discorda jest "Cóż jest zabawnego w posiadaniu sensu?", a Xana to program, sztuczna inteligencja oparta na systemie wieloczynnikowym. Logika to jego podstawa. On nawet przyjaźni nie potrafi załapać. Cytując Odda "w sprawie przyjaźni jego wiedza jest równa absolutnemu zeru."... no i to jego sławne "To nielogiczne! NIELOGICZNE! NIELOGICZNE!!!" Sombra pasuje po stokroć lepiej. No i mają podobną ilość kwestii mówionych:D
  22. To jest opowiadanie z niewyrobionym piórem!? Człowieku, jedną z wielu myśli jakie miałem czytając to było "kurcze chyba nigdy nie uda mi się dobić do takiego poziomu"... to było trochę dołujące, choć właśnie fantastycznie się to czytało. A za napisanie jeszcze raz chyba nikt by się nie obraził. Sam swoje pierwsze opowiadanie "Kod Lyoko Powrót Xany - Księga I: Reaktywacja" napisałem w całości, a potem... zacząłem pisać zupełnie od nowa, na czym znacznie zyskało(choć i tak niestety stylem i językiem dalego mu do Si Deusa...), obecnie powstaje drugi tom(czyli "Księga II: Zemsta")(szkoda, że teraz też w nim trochę utkwiłem... nie to, że to porzuciłem tylko... jakoś mało kiedy umiem znaleźć czas i wenę ostatnimi czasy). Tak czy inaczej napisanie jeszcze raz to może być świetny pomysł, szczególnie jeśli twierdzisz, że jesteś jeszcze lepszy niż wtedy(co wydaje mi się ciut mało możliwe...). No i możnaby może wtedy faktycznie wydłużyć wydarzenia w Rzeczypospolitej... no i może ten chrzest Luny i Celestii. W sumie to może nawet by taki uroczysty chrzest był nie tylko dla nich ale przy okazji też dla części dworu i powierniczek... oczywiście chodzi mi, że na zasadach, że by chciały, a nie że by miały przymus. W końcu myślę, że Broniewskiemu i Michałowi by uwierzyły, że to co jest w Biblii to wszystko prawda... szczególnie Luna Michałowi;) I to byłby świetny motyw gdyby - wykorzystując interpretacje księdza Broniewskiego - dzięki alikorniej magii Celestia i Luna potrafiły wyczuć realną obecność Boga podczas chrztu i Eucharysti(już przy ich pierwszej komunii... no bo niby czemu kuce miałyby nie móc jej przyjmować?)... No i dać ich Pacta Conventa(przynajmniej częściowo wspomnieć)... i jakiś polski kucharz mógłby wymyślić wariację na temat frytek ze słomy i zrobić je z ziemniaków:D No a skoro z Broniewskim było pudło... to muszę przyznać że naprawdę niezła rzeczy Ci przypadkiem wyszła;) W kwestii języka widzisz to jest kwestia na którą jestem mocno przeczulony. I mimo to było tego na tyle mało, że aż tak nie przeszkadzało i doceniam to, że to jednak ograniczyłeś. Choć już np we fragmencie gdy kozacy komentowali sytuację na polu bitwy ("[...], ale stabilna") to było to zbędne moim zdaniem - i w tym momencie jednak kłuło w oczy. A z tym "plotem"... cóż ilekroć było "o w plota" to myślałem, że alta zapomniałeś i miało być "w płota"(co brzmiało dziwnie, ale przynajmniej było to jakieś słowo - bo wcześniej nie znałem tego, o które tak naprawdę chodziło). Choć akurat w liście to aż tak tego ułagodzenia nie było widać... no choć tam forma, która wyszła była "usprawiedliwiona" historycznym nawiązaniem. Zaś zostawianie formy angielskiej - zarówno w "changelingach" jak i "Sweet Apple Acres" jest no po porostu sztuczne. Szczególnie, że drugi przypadek to nazwa o charakterze opisowym(podobnie jak np "Crystal Empire"). Może i nazwa nieprzetłumaczona przyjęła się w fandomie, ale brzmi po prostu gorzej. No i forma podmieńce zasadniczo lepiej pasuje do tego co robią te istoty, podmieniają kogoś na siebie, przybierając jego kształt. No diamentowe psy aż tak nie przeszkadzały, ale ja tu jednak mimo wszystko wolę zachowanie formy z dubbingu. Tylko co właściwie jest w nich tak wspaniałego? No i w sumie na 5 opowiadania w świecie kucyków jakie czytałem("Past Sins" i opoiwadania poboczne licząc jako jedną całość oraz "Si Deus nobiscum" i "Ad maiorem Dei gloriam" również jako jedno) to pojawiły się w 2 czy 3(nie pamiętam już czy były w "Pingwinach z Equestrii"). Jak na rasę, która wystąpiła praktycznie w jednym odcinku to to nie jest tak mało. A Canterlot... cóż słyszałem o opinii Dolara w tej kwestii... i jej kompletnie nie pojmuję. Pierwsze też słysze by Camelot(choć wydaje mi się, że w sumie można by też stosować spolszczoną formę przez "K" na początku) był nazwą nieodmienną. W złożeniu "Zamek Calemot" to może i tak, ale nie samodzielnie. Jakkolwiek absoultnie się zgadzan, że formy typu "pegaz powiedziała" to masakra. Albo "pegazica/klacz pegaza powiedziała" albo "pegaz powiedział". Z tą wiadomością... hm... skąd wiedziałeś że czytałem na komórce? No i chyba na pewno pan Google faktycznie strzelił focha, bo jak czytałem tą wersję to jest pod linkiem z tego tematu to pierwsze litery każdej linijki dały: DBpRuejjcpPnjkzkdmpPT W zasadzie taki szyfr był moim pierwszym pomysłem na to jak jest ukryta wiadomość. No może zaraz po pierwszych literach zdań. I Dżemonator, Gandzia się chyba odnosił do błędów fabularnych z Si Deusie, które miały być potem(w "Ad maiorem Dei gloriam") wyjaśnione(czyli okazać się błędami pozornymi). A z tą izolacją... cóż może to nie byłoby ostatecznie takie złe - dla Rzeczypospolitej - gdyby tak się to wszystko zakończyło. W sumie to nawet snułem sobie czasem wizję dalszych losów świata w Rzeczywistości z "Si Deus nobiscum"... Polska nigdy nie upadła, rządzona przez Lunę i Celestię po dziś dzień(to byłoby naprawdę zabawne gdyby rządziły nami obecnie król Luna i król Celestia... i pewnie byłoby dużo lepiej). No i jakoś w międzyczasie swą niepodległość odzyskałby nasz bratni naród - Węgrzy - i poszukując króla zdecydowali się na obranie córki Shininga i Cadance(w końcu przykłąd Polski pokazał, że alikorn na Króla to wybó, który się opłaca), a jednoczęśnie zawarto by też unie między Węgrami, Kryształowym Królestwem i Rzeczypospolitą Czworga Narodów... i tak powstałaby wspaniała i niezwyciężona Rzeczypospolita Sześciorga narodów. No co, pomarzyć chyba zawsze można, nie?
  23. Hm dziwne... jak ostatnio patrzyłem na ten temat KodLyokowy to miałem wrażenie, że był zamknięty... no cóż dobrze, że to się zmieniło/tylko mi się wydawało. A co do Twoich pytań ZIemowit to: 1.W sumie byłem tam tylko raz, ale generalnie raczej przyjemne miasto 2.Dawno nie jadłem toruńskich pierników, ale o ile mnie pamięć nie myli są smaczne i chrupiące, więc tak. 3.Czekoladowy. Albo czekoladowo-kokosowy 4.Boso. Większa swoboda, po za tym czasem skarpetki się marszczą, albo są ze średnio przyjemnego materiału, więc na co to... w zasadzie tylko do butó ubieram skarpetki(no choć jestem taki leniwy, że potem ich na ogół nie zdejmuję) 5.Pizza. Zwłaszcza taka domowej roboty. 6.W sumie to tak do końca nie mam zdania. I tak rzadko pije jedno czy drugie. 7.Lays. No i przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz o którą chciałem zapytać. O co chodzi z "Biurami Adaptacyjnymi"?
  24. Pierwsze opowiadanie w tym uniwersum jakie przeczytałem. I które bardzo szybko mnie zachwyciło. Pod naprawdę wieloma względami wybitne. Czytałem je sobie na wakacjach pod namiotem, razem z bratem(10-letnim) do poduszki(co było trochę błędem - to opowiadanie jest zbyt śmieszna jak na coś do poduszki;))... co prawda nieco się przeraziłem gdy ale na szczęście opis tego był dostatecznie mało sugestywny. No i dziś(no dobra, wczoraj, bo już po północy), tak trochę z okazji Święta Niepodległośći zaczęliśmy sobie z bratem odświeżać końcówkę. I bawiliśmy się równie dobrze jak za pierwszym razem. A by ciut szerzej przedstawić swoją opinię pozwolę sobie więc podzielić to na kategorie, jak niektórzy wcześniej: Fabuła i akcja: Pomysł umieszczenia Husarii w Equestrii od samego początku wydał mi się szalony, ale też szalenie intrugujący. Sposób na to jak to zrobić też był naprawdę pomysłowy, akcja zarówno w Equestrii jak i na Ziemi interesująca, pomysł z intrygą fenomenalny, fantastycznie poprowadzony, trzymający w napięciu(choć nie raz Blueblood doprowadzał mnie do szału tym jak wodzil Celestię za nosa i tymi swoimi machinacjami...), z zaskakującym i satysfakcjonującym finałem otwierającym świetne perspektywy na dalszą część. No i te wszystkie nawiązania. Parafraza listu sułtana, "Blitzkrieg"(no i wiemy skąd ), kucza rewolucja komunistyczna, Stalliongrad, bitwa pod Little Green Horn... masa tego była, prawdziwa gratka dla kogoś, kto się przynajmniej trochę orientuje w historii. I naprawdę widać było świetną znajomość realiów i wydarzeń historycznych, które wspaniale wkomponował, tworząc naprawdę przekonującą i intrygującą historię. A jednocześnie wspaniale ukazującego wielkość naszego narodu i Rzeczyposplitej Obojga Narodów(niezdobyta twierdza kuców - Polacy zdobywają w kilka dni:D), coś wspaniałego dla takiego patrioty jak ja. I ta jeszcze zwiększająca charakter epickiej sagi przepowiednia "Ratuj orła i jeźdźca, ratuj dwie w kole, pozostań aż to zwycięstwa"... miodzio. Spotkanie dwóch tak różnych światów przekonujące i obfitujące w przezabawne sytuacje. Postacie: Historia na pewno nie byłaby taka sama gdyby nie postacie. Zarówno kucy - jak choćby Swordzik(nie ma to jak kuc, który zsarmaciał:D), mój ulubiony sposród dodanych przez autora kucyków, ale też naprawdę udana kreacja Luny no i wielu innych postaci - jak i oczywiście ludzi. Ta sarmacka ferajna niejednokrotnie dodawała opowiadaniu kolorytu, postacie były barwne i ciekawe. Bardzo polubiłem Michała, ale też oczywiście rozbrajających braci Giedajłow("Waćpanna przyszła nowy list napisać?":D). No i księdza Broniewskiego(czy tylko mi się wydaje, czy jego nazwisko pochodzi po części od słowa Brony, a po części od czasownika "bronić"?), on był po prostu genialny. To jego "tak oczywiście"(kto czytał już rozdział z ucieczką przed asasynami ten wie o co chodzi;)), nie wspominając o jego genialnej interpretacji kucykowej magii... szkota, że był tylko jeden taki teologiczny wykład. I w kwestii wszelkich shippów/paringów/par, czy jakkolwiek ktoś tego nie nazwie - jedyny dopuszczalny z Luną to "Miluna"(czyli Michał Rzędowiecki i Luna oczywiście;)). Zresztą moim zdaniem ich wątek romantyczny już był tu zarysowany i to w wystarczającym stopniu. Styl: Tu znowu mocny punkt, świetne, naturalne i płynne przejścia między scenami kompletnie rozbrajającymi i epickimi opisami bitew, w dodatku archaizacja języka nadająca całej opowieści niepowtarzalny klimat, widać prawdziwy kunszt literacki. No i teraz określenie "psubraty" już nigdy nie będzie brzmieć tak samo. Ale... choć tak wiele dobrego powiedziałem to - cytując jednego z przedmówców. W tej beczce miodu jest i łyżka dziegciu. I to spora(ale i beczka jest spora). Najlepiej myślę będzie jak po kolei(choć może niekoniecznie chronologicznie) wszystko wypiszę, najpierw takie ogólne, a potem już takie spoilerujące nieco: -pijaństwo sarmatów i spicie luny... z jednej strony to element urealistyczniający, ale jednak to ich pijaństwo mnie drażniło -momentami ciut zbyt wulgarny język. Na szczęście tylko momentami i to na tyle mało, że nie psuło to przyjemności z czytania, ale jednak przeszkadzało. No i te ciągłe, często niepotrzebne teksty z "plotem" -niektóre nazwy nieprzetłumaczone/przetłumaczone w dziwny sposób czyli: -changelingi zamiast podmieńce(chyba najbardziej irytujące ze wszystkich) -Akry Słodkich Jabłek zamiast Farmy Sweet Apple(Farma Słodkich Jabłek byłaby w porządku, ale te "Akry" brzmią strasznie sztucznie) -alicorn zamiast alikorn(z jakiej racji pozostawać przy pisowni przez "c"? To głupie...) -diamentowe psy zamiast psów na diamenty(no to akurat jest w miarę znośne) -niekiedy nieodmieniana nazwa Canterlot(czasem przeszkadza do mniej, czasem bardziej, np "Królewski Głos Canterlot" zamiast "Królewski Głos Canterlotu" brzmi fatalnie i sztucznie) -Cydr. Dość jasno i jednoznacznie widać, że to co produkują Applowie nie jest napojem alkoholowym. No chyba, że istnieje coś takiego jak świeżo wyciskany alkohol i to zaczynający się psuć zaraz po włożeniu do beczek... generalnie idea istnienia alkoholu w Equestrii mnie nie przekonuje -Celestia jest przedstawiona jako kompletna idiotka i cały czas daje się wodzić spiskowcom za nos -wybuch rewolucji komunistycznej w Equestrii - choć ciekawy - jest skrajnie nierealistyczny, serial wyraźnie pokazuje, że wszyscy kochają księżniczki, że cieszą się niemal boskim autorytetem. -...z którym to moim zdaniem trochę przesadziłeś, moim zdaniem kucyki nie uważały ich za boginie, może i jak za istoty wyjątkowe, ale nie boginie. I to, że Luna jest tak stara, że już nie pamięta ile ma lat. Trochę w tym dla mnie przesady. Ja bym im dał około 3-4 tysięcy lat, a tu sugerowałeś jakby mogły mieć dziesiątki, jeśli nie setki -generalnie obrazowanie Equestrii... ciężko mi to ująć w słowa, ale... no ta jednak na dobrą sprawę niska pozycja księżniczek(w sumie to to bardziej ujawniło się w kontynuacji w wypadku Kryształowego Królwestwa), to że znalazły się kucyki które mogły łyknąć propagandę o "tyrankach słońca i księżyca", że Blueblood znalazł tyle kucyków, które zdradziły swoją ojczyznę i go poparły, że spiskowcy byli wstanie pod nosem Celestii objąć najważniejsze stanowiska... skrótem to jak bardzo obdarłeś Equestrię z tej jej baśniowości. Nie mam nic przeciwko wychodzeniu poza kanon, ale ważne dla mnie jest by zachować ducha uniwersum... a u Ciebie Equestria to już nie była ta sama Equestria, byłą jedynie jej cieniem. Wiem, że po części było to konieczne dla fabuły, ale i tak pozostawia niesmak... szczególnie, że mam wrażenie zagalopowałeś się z tym. -wyrażenie "chrzanić fizykę" absolutnie nie pasuje do Pinkie, o wiele lepiej byłoby "a co mnie fizyka" -niewyjaśniona kradzież klejnotów. Było na nie rzucone potężne zaklęcie, więc nie mogły zostać tak po prostu wykradzione, to nie powinno być możliwe nawet dla Discorda... dlatego bez wyjaśnienia jest to moim zdaniem ewidentna dziura fabularna. Miałem nadzieję na wyjaśnienie w "Ad maiorem Dei gloriam"... ale się urwało -nie wyjaśniono kwestii rytuału(tu po raz kolejny mam wrażenie, że być może kontynuacja by nieco rozjaśniła) -po podaniu refrenu moment wskazujący na Dislestię(co prawda nie wiem czy po adopcji Fluttershy Fluttercord miałby szansę się rozwinąć, ani czy jej nowy "tatuś" by się zgodził na taki związek... ale i tak to mi było nie w smak) -raz miałeś zdanie ewidentnie oznajmiające zakończone znakiem zapytania("Wszakże nie czeka ją za to żadna nagroda?") -no i brakowało mi na końcu... chrztu Luny i Celestii. Wydaje mi się, że to coś co powinno się odbyć razem z koronacją, brak czegoś takiego spowodował pewien niedosyt... do tego stopnia że nawet zacząłem myśleć o samodzielnym napisaniu krótkiego uzupełniającego opowiadania własnie o tym(i przy okazji zawierającymi pacta conventa Luny i Celestii... których też mi brakowało, generalnie myślę, że zawierałyby one takie rzeczy jak: ) Wiem część to drobiazgi, część jest też kwestią gustu i tego jaki kto sobie obraz Equestrii stworzył. Ale choć napisałem tego tyle to są to generalnie jedyne wady tego opowiadania, pomimo których i tak jest genialne. Ale jednak z ich powodu daję mu 9+/10, a nie 10/10(no bez nich to nawet wyszłoby poza skalę pewnie, ale niestety usunięcie wszystkich nie jest do końca możliwych). Niemniej jednak z pewnością jest godny polecenia. Powiedziałbym, że niekoniecznie tylko fanom kucyków. Mam też trzy pytania: Jakie było nazwisko tego husarza co osłaniał odwrót? Tego co to miał nazwisko "adekwatne do formacji, w której zginie." I o co chodzi z tym "Epic:10/10 Legendary: 10/50" Na początku tematu? Jeśli o głosy użytkowników na to, że to opowiadanie jest jednym z najbardziej niesamowitych(na tag to oznaczający) to ja chciałbym oddać swój głos(zakładając, że mój krótki staż na forum na to pozwala, nie znam do końca panujących tu reguł). I w tej wiadomości od Twilight dla Celestii faktycznie została umieszczona jakaś zakodowana treść? Bo jakoś nie mogę załapać tego co i jak tam zostało zaszyfrowane... o ile było oczywiście.
  25. Ta piekle, no na pewno... Co prawda wiem, że fandom ma też "mroczną stronę"... ale ta strona jakoś mi się nie wydaje do niej należeć(choć niektóre opinie niektórych to mnie tu czasem negatywnie zadziwiają... ale to tam rzadkość, a przyzwyczaiłem się do tego, że mam bardzo nietypowy gust i opinie). I dzięki, też mam taką nadzieję. No i przypomniało mi się jeszcze jedno moje pytanie. Jakbym chciał założyć temat o chronologii i linii czasowej MLP(oczywiście mówię o obecnej generacji)... to gdzie?
×
×
  • Utwórz nowe...