Bez zbędnego gadania... Zachęcam do wyrażania swojej opini na temat tego OC.
Osobiście uważam,że wyszło lepiej niż poprzednie,które było wrzucone w Marcu.
Postać występuje również na World of Equestria,lecz tam mało kto czyta opisy...
Imię: Void Shade
Dawny Wygląd:
,,Przystojny'' jednorożec o jasnoszarym umaszczeniu,grzywa,ogon oraz zarost również są w odcieniach szarości,jednak zdecydowanie ciemniejsze od futra. Przez większość czasu nosił zbroję gwardzisty,którą nawet w ,,wolnym'' czasie wolał mieć przy sobie.
Obecny Wygląd :
Młoda,nie wyróżniająca się niczym specjalnym klaczka. Dość mała jak na swój ,,wiek''. Umaszczenie pozostało takie jak dawniej,jednak po nieodłącznym pancerzu nie pozostał nawet ślad...
CM oraz jego właściwości:
Jego / Jej talentem jest tworzenie czegoś w rodzaju ,,Strefy Anty-Magicznej'' w której obrębie działanie magii innych jednorożców jest nieskuteczne / osłabiane,jeśli moc przeciwnika jest zdecydowanie na wyższym poziomie. Dodatkowo ten sposób obrony pozwala na absorbcję ataków fizycznych,jednak zbyt długie utrzymywanie tego stanu powoduje znaczne wyczerpanie...
Zdolność ta może przyjmować kilka postaci... Może to być między innymi niewidoczna bariera otaczająca ciało lub widoczne pole siłowe na większym obszarze,wyglądem zbliżone do :
W przypadku drugiego wariantu utrzymanie pola wymaga skupienia,więc przemieszczanie lub robienie czegokolwiek innego w tym czasie jest niemożliwe.
Możliwe jest nałożenie na innego kuca tego rodzaju ochrony,jednak działa ona słabiej w zależności od tego jak wiele osób jest pod jej wpływem.
Ochrona jest nieskuteczna przeciwko zaklętym przedmiotom.
Charakter: Arogancki i zapatrzony w siebie hipokryta uważający się za kogoś wyjątkowego i lepszego od reszty społeczeństwa. Nieznosi sprzeciwu i zawsze próbuje narzucić innym własne zdanie oraz poglądy jako te najlepsze i jedyne właściwe. Jest uprzedzony do kucyków ziemskich oraz pegazów,które traktuje jak pomniejsze podgatunki. Szanuje wyłącznie tych,którzy w hierarchi społeczeństwa znajdują się ponad nim,często przyjmując wobec nich służalczą postawę. Jest konfidentem i potrafiłby zniszczyć życie najlepszego przyjaciela,jeśli byłoby to dla niego korzystne.Jest typem samotnika i zupełnie nie myśli o związaniu się z kimś. Nieznosi towarzystwa źrebaków,ponieważ ich zachowanie wydaje mu się niezmiernie irytujące. Obawia się również tego,że pewnego dnia to on może stać się ofiarą...
Historia:
Urodził się w Canterlocie. Jego ojciec pracował jako nauczyciel w jednej ze szkół dla jednorożców a matka była właścicielką kilku sklepów w mieście. Jego rodzina przepełniona była radykałami głoszącymi,że jednorożce są czymś znacznie więcej niż inne podgatunki kuców,więc oczywiste było to,że do głowy młodego jednorożca wbijali swoje szkodliwe poglądy. Gdy poszedł do szkoły był zamkniętym w sobie źrebakiem izolującym się od reszty rówieśników. Odrzucał każdą próbę zawarcia znajomości uznając,że będzie to wyłącznie przeszkoda odwracająca jego uwagę od wyższego celu,jakim oczywiście była nauka magii. Według jego rodziców takie zachowanie było czymś normalnym,więc nigdy nie próbowali zmuszać go do zaprzyjaźnienia się z innymi. Gdy przebywał w domu zazwyczaj nie miał wolnego czasu,ponieważ jego ojciec liczył,że dzięki cięzkiej pracy w przyszłości będzie on kimś wyjątkowym. Udzielał synowi prywatnych lekcji wykraczających poza szkolny program nauczania oraz dawal mu do przeczytania wiele książek na temat różnych rodzajów magii. Void chętnie chłonął wiedzę i zdobywał nowe umiejętności,jednak zawsze lękał się porażki oraz tego jak może wtedy zareagować jego ,,nauczyciel’’. Pomimo starań ojca nigdy nie należał do najbardziej uzdolnionych uczniów,jednak rekompensował to swoim zapałem do dalszego rozwijania swoich umiejętności. Uczył się nawet,gdy nikt tego od niego nie wymagał... Częściowo z powodu presji jaką wywierali na niego rodzice.
Bardzo rzadko wychodził z domu,jednak gdy to nastąpiło najczęściej udawał się w okolicę Pałacu Księżniczek aby poobserwować gwardzistów. Dla źrebaka byli oni inspiracją i chciał w przyszłości być tacy jak oni. Jednak jego rodzice uważali,że to nie jest odpowiednia ścieżka kariery dla ich dziecka.
Void jednak już postanowił kim chce być i nie miał już dłużej zamiaru podporządkowywać się woli swoich rodzicieli. Swoją uwagę skierował głównie na naukę magii defensywnej. Aby uniknąć problemów wymykał się z domu gdy chciał spróbować wykorzystać zdobytą wiedzę w praktyce.
Na początku oczywiście nie wychodziło mu to najlepiej... Było wręcz fatalnie... Nie udawało mu się stworzyć nawet najprostrzej tarczy magicznej,lecz gdy nie musiał przejmować się gniewem ojca porażki nie były już tak straszne...Po wielu próbach udawało mu się już tworzyć słabe tarcze i bariery,jednak nie bardzo miał jak sprawdzić je w praktyce...
Niespodziewanie okazja pojawiła się sama...
Ojciec Voida dowiedział się co robi jego syn gdy nie ma go w domu i urządził mu z tego powodu awanturę,podczas której doszło do rękoczynów. Gdy ogier zaczął okładać źrebaka kopytami,ten w przypływie emocji użył jednego z praktykowanych zaklęć i wytworzył na niewielkim obszarze wokół siebie barierę,która wytrzymała kilka uderzeń dorosłego ogiera zanim jej moc się wyczerpała. W tym momencie na boku młodego jednorożca pojawił się uroczy znaczek...
Jego rodzicom nie pozostało nic innego jak zaakceptować jego ,,przeznaczenie’’ ,jednak od tej chwili ich rodzinne relacje znacznie się pogorszyły. Gdy Void dorósł i zakończył edukację otrzymał od rodziców skromne mieszkanie na drugim końcu Canterlotu oraz nakaz natychmiastowej eksmisji z obecnego mieszkania. Od tej chwili kontakt pomiędzy obiema stronami urwał się definitywnie.
Jak można się domyślić jedną z pierwszych rzeczy jakie zrobił Void po wkroczeniu w dorosłe życie była próba dostania się do szeregów Gwardii Królewskiej. Został przyjęty,jednak jego indywidualizm oraz aspołeczność znacząco utrudniały mu jego wymarzone zajęcie,więc musiał się nauczyć współpracować. Nawet gdy już to nastąpiło,nadal widział w każdym potencjalnego wroga. Prawie nigdy nie zdejmował zbroi ani stworzonych przez siebie barier. Był typem lizodupa i przy każdej możliwej okazjii usługiwał dowódcy,lub donosił mu o przewinieniach innych gwardzistów,lub nawet o ich prywatnych sprawach.
Sprawiło to,że nie cieszył się sympatią współpracowników. Był powszechnie znany jako konfident,jednak nie przejmował się tym i kontynuował swoją działalność. Po kilku latach służby w gwardii awansował i otrzymał dowództwo nad małym oddziałem. Jego podwładni z początku nie byli zbyt lojalni wobec swojego dowódcy,jednak odrobina gróźb oraz szantaży załatwiła sprawę.
Void od kilku lat obmyślał pewien plan,ktory teraz mógł spróbować wcielić w życie. Postanowił ostatecznie załatwić dawne rodzinne spory,więc wmieszał swoich rodziców w rozmaite afery oraz przestępstwa. Część z nich była nawet prawdziwa,lecz wiekszość była wynikiem przekupienia bądź zastraszenia ,,świadków’’. Gdy ,,dowodów’’ było już wystarczająco osobiście przybył razem z częścią oddziału do mieszkania w którym spedził czasy swojej młodości,w celu aresztowania ,,przestępców’’. Przez cały ten czas nie odezwał się ani słowem biernie obserwując jak pozostali gwardziści wyprowadzają dwie najbardziej znienawidzone przez niego osoby. Po tym wydarzeniu przejął na własność rodzinną posiadłość i ponownie w niej zamieszkał.
Kilka dni po pozbyciu się dawnego problemu zorganizował imprezę na terenie posiadłości na którą zaprosił większość dawnych ,,znajomych’’ ze szkół oraz kilku współpracowników z gwardii,którym chociaż po części ufał. Mimo podjętej inicjatywy przez większość czasu spędził samotnie zalewając się w trupa... Pech chciał,że pod wpływem udało mu się ,,zaliczyć’’ jedną z klaczy obecnych na imprezie.
Rano,gdy obudził się w łóżku obok niej nie mógł uwierzyć w to,co niestety okazało się smutną prawdą... Gdy jego ,,partnerka’’ również się przebudziła natychmiast zaczął jej oferować różne rzeczy w zamian za milczenie na temat tego ,,wypadku’’... Spora kwota zdołała ją uciszyć,więc Void uznał tą sprawę za zakończoną.
Przez następny rok jego życie było przepełnione rutyną... Żadnych nowych intryg lub ,,wpadek’’... Możnaby uznać,że w końcu się ustatkował i próbuje żyć normalnie,jednak wcale tak nie było...
Przeszukując dokumenty oraz pozostałe rzeczy,które kiedyś należały do jego rodziców natknął się na szczelnie zamkniętą szkatułkę oraz kartkę papieru. Na kartce znajdował się napis ,,Ostateczne Rozwiązanie Kwestii...’’ .Niestety dalsza część była rozmyta i nieczytelna a Void nie miał zamiaru pytać właścicieli tego przedmiotu. Początkowo uznał to za kolejny bezwartościowy śmieć,których pełno wciąż walało się po tym budynku. Próbował nawet się tego pozbyć,jednak nie potrafił... Za bardzo ciekawiła go zawartość,lecz również obawiał się jej sądząc,że może to być coś groźnego...
Próbował u wielu źródeł znaleźć informacje o czymś podobnym,lecz nie udało mu się tego osiągnąć...
Po kilku następnych dniach stracił już cierpliwość i postanowił raz na zawsze rozprawić się z tym cholerstwem. Wczesnym rankiem wyszedł z domu zabierając To ze sobą i skierował się w stronę bram miasta,którego w praktyce nie opuszczał przez całe życie. Po drodzę minął stadko źrebaków,które wydawały się za nim podążać... Stwierdził,że po prostu jest przewrażliwiony i ruszył dalej opuszczając Canterlot...
W chwili,gdy uznał że jest już w wystarczającej odległości położył szkatułkę przed sobą i kolejny raz zaczął się jej przyglądać... Wtedy uświadomił sobie,że widział już ten przedmiot wiele lat temu,a dokładniej chwilę przed zdobyciem znaczka...
Uznał,że cokolwiek jest w środku prawdopodobnie miało posłużyć do uniemożliwienia mu kariery w gwardii... Jednak dlaczego tak się nie stało ? Nadal nie miał pojęcia...
Nałożył na siebie kilka barier antymagicznych licząc,że pomoże mu się to zabezpieczyć przed tym co czeka we wnętrzu.
Z każdą chwilą nabierał pewności,że coś co miało zostać użyte wiele lat temu,kiedy był bezbronnym źrebakiem,nie może wyrządzić mu krzywdy teraz,gdy osiągnął niemal wszystko to,czego oczekiwał od życia...
Próby otwarcia nie przynosiły oczekiwanych rezultatów,więc zirytowany użył magii do wysadzenia pojemnika. Cokolwiek znajdowało się we wnętrzu nie było widoczne z powodu gęstego dymu,który otoczył jednorożca... Wiedział już,że coś poszło nie tak,jednak na ucieczkę było już za późno... Jego ochrona zawiodła go a on padł na ziemię nie mogąc dłużej oddychać w oparach,których zdawało się nieustannie przybywać...
Gdy dym ulotnił się całkowicie Void ocknął się zdezorientowany i zaczął rozglądać . Po szkatule nie pozostał nawet najmniejszy ślad,jednak to był najmniejszy problem...
Czuł się dziwnie... Jego własne ciało wydało mu się zupełnie obce. Nie miał na sobie również pancerza,który ,,ulotnił'' się podobnie jak przedmiot będący sprawcą tego zamieszania...
Chwilę później doszedł do wniosku,że chyba znów jest źrebakiem,ponieważ jest zdecydowanie zbyt mały jak na dorosłego kucyka. Jednak nadal coś było nie w porządku... Jego grzywa była zdecydowanie dłuższa niż powinna,a kiedy zajrzał sobie pod ogon nie zdołał powstrzymać wrzasku,czy raczej pisku...
Gorzej już chyba być nie mogło... Przez to,czym się stał stracił bezpowrotnie wszystkie swoje osiągnięcia oraz dotychczasowe życie... Chyba nikt nie uznałby dziesięcioletniej klaczki za członka gwardii królewskiej. Powrót do Canterlotu w tym stanie byłby kompromitacją,więc postanowił,czy tam postanowiła jak kto woli,udać się do innego miasta lub wsi,gdzie będzie mogła pokazać się publicznie... Oczywiście dla małej,zagubionej i pozbawionej jakiej kolwiek opieki klaczki nawet tak błacha podróż może być wyzwaniem...
Jego dalsze losy są niepewne i zależeć będą od kuców,które dopiero spotka...