Kompletnie się z tobą nie zgadzam. Problemem naszego systemu edukacji jest to, że w znakomitej większości nauczyciele trafili do tego zawodu przez przypadek i zwyczajnie lubią swojego zawodu, a nie to że są niepotrzebni. Bardzo często też słabo znają przedmiot, który wykładają i są zwyczajnie niekompetentni, dla przykładu na mojej uczelni wykładowca biochemii zaliczył metan do wodorowęglanów i dalej upierał się przy swoim stanowisku mimo tego, że studenci zwrócili mu uwagę. Taki nauczyciel swoją postawą zniechęca do nauki swojego przedmiotu. Pewnie, że można się wielu rzeczy nauczyć samemu, jednak rolą nauczyciela powinno być usystematyzowanie procesu nauczania i porządkowanie zdobywanej wiedzy. Drugim problemem jest to, że szkoły podstawowe, gimnazja i licea kładą nacisk na przygotowania do egzaminów, a nie do dorosłego życia. Oczywiście potrzebne jest sprawdzenie wiedzy przez zewnętrzne, niezależne instytucje (okręgowe komisje edukacyjne), jednak proces nauczania nie powinien służyć jedynie temu celu. Przykładem może być brak nauczania pierwszej pomocy, czy podstawowej znajomości prawa, myślę, że gdyby w szkole uczono czym jest piramida finansowa, to można by zmniejszyć skalę szkodliwości oszustw i afer typu Amber Gold. Nie należy zapominać, że licea to nie jedyny typ szkół średnich, oprócz nich istnieją technika i szkoły zawodowe (czy tam branżowe, jak zwał tak zwał). Nie wyobrażam sobie nauczania praktycznej nauki zawodu, bez nadzoru nauczyciela. Bardzo często uczniowie dostają do ręki bardzo niebezpieczne maszyny i narzędzia, brak przeszkolenia i nadzoru ze strony nauczyciela to pewny wypadek.Poza tym nauczyciel po zakończonych zajęciach powinien ocenić pracę podległych mu uczniów i udzielić im wskazówek jak udoskonalić ich umiejętności.Problemem uczelni wyższych jest to, że szkoły wyższe nie dbają o poziom swoich zajęć, gdyż dużo bardziej opłaca się zaniżyć poziom wykładanych przedmiotów, niż zmusić studentów do nauki i odsiać tych nie spełniających warunków zaliczenia na koniec semestru. Efektem jest to, że (cytując mojego proboszcza) magistrów, którzy nic nie potrafią mamy jak psów, a dyplom ukończenia studiów jest tylko papierkiem.
Nie rozumiem czemu miałoby służyć wprowadzenie jednolitego podręcznika dla wszystkich szkół w kraju. Moim zdaniem dużo więcej sensu ma obecność wielu podręczników na rynku i konkurencja pomiędzy nimi, niż jeden lichy narzucony odgórnie przez kogoś z ministerstwa, który ma udziały w WSIP-ie, czy jakimś innym PWN-ie. Natomiast egzamin z przedmiotu piszą wszyscy a wymagane zagadnienia są publicznie dostępne. Zgadzam się natomiast, że tak częste zmiany w programie służą wyłącznie temu, by zmusić rodziców do kupowania nowych, cholernie drogich podręczników, które z podstawy na podstawę są coraz gorsze.