- Dla mnie już jesteś kochanie. - powiedziałam wesoło,
- Morning, mamy jakieś plany co do wykorzystania tego weekendu? - spytałam radośnie.
- Ale pierw zaczekajmy na babeczki, i daj spokój ty też zjesz przecież nie? - dodałam
- Od jutro zaczynam intensywnie chodzić do Twilight... - powiedziałam wesoło.
- By jak najszybciej dołączyć do ciebie skarbie. - dodałam i pocałowałam ją w policzek.
- Ale na serio Star to było super używałaś chyba każdej cześć ciała... - powiedziałam z podziwem.
- Niewiem... babeczki z czekoladowymi okruszkami? - powiedziałam niepewnie.
- Albo... poprostu babeczki...
- Lub o. Babeczki z lukrem wiśniowym. - dodałam po chwili. weslej.
- Ja... Nie wiem skarbie, wszystko co zrobisz będzie dobre dla mnie hihi. - powiedziałam radośnie.
- Swoją drogą dużo jest... roboty z tym?
" Może jak upieczemy to uda mi sie troche pomiziać z morning."
- Na przykład bluzka. ahhh.... dobra - powiedziałam spokojnie.
- Co dzisiaj pieczemy? - zapytałam się spoglądając znad barku morning.
" Głodna sie zrobiłem przez to wszystko..."
- W sumie... Głodna jestem... upieczemy coś? - spytałam weselej.
- Morning tak wogóle, prześwituje mi cos? - dodałam.
Moja ręka powedrowała a raczej "stała" w powietrzu obok biustu Star.
- Umm... Moge?
Ops. Tak 3 zdania a wielokropki znaczą ze mija z 20 sec kiedy wypowie kolejne slowo. >
______________________________
- Ja ciebie też! - nagle powiedziałam głośno i jeszcze mocniej przytuliłam.
- Masz... może ochotę? - spytałam.
- Jeśli nie to okej, tylko się pytam. - dodałam nieco weselej.
Pierwszy raz od jakiegoś czasu uśmiechnęłam się. Potem odwróciłam się.
- Okej, załatwione. - powiedziałam weselej.
- Chodźmy do twojego pokoju... - zachichotałam i szłam w kierunku pokoju mojej dziewczyny.
@ Wybacz za wcięcie ale nie mam jak tego inaczej opisać. Aha i pozwól
- Podniosłam słuchawkę, wybrałam numer telefonu domowego i czekałam chwile aż ktoś odbierze...
Po chwili ktoś odebrał chyba mama...
- Mamo? To ty? - spytałam.
Popłakałam chwile w ramionach mojej dziewczyny.... i odsunełam sie po chwili...
- Dziekuje... - powiedziałam cicho... Naprawde...
- Moge zadzwonić do matki...? - spytałam cicho.
- Bardzo chce ten ostatni weekend spędzić wyłącznie z tobą... dzisiaj na noc... jutro pójdę się zapytać... - dodałam.
Dałam upust emocjom... które się kumulowały od rana... każdy wie jak to ma mnie działa... Noi tak się stało....
Rozpłakałam się i to dosyć mocno nie wypowiadając ani słowa... bo nie mogłam nic nie mogłam powiedzieć...
- Pierw jakiś dekiel chciał mnie zgwałcić co mu się nie udało na szczęście... - zaczęłam cicho...
- Potem pokłóciłam się z Exi bo nazwała mnie "klaczą niskich obyczajów"...
- Jeszcze ty wyjeżdżasz... - już głos mi się łamał zaraz miałam się popłakać.
" Chciałabym żeby została lecz druga polowa mówi że jeśli kochasz to pozwól jej wyjechać" - pomyślałam przytulajac ją mocno.
Usiadłam na łóżku.
- I to ile... - wymruczałam... i wzięłam butelkę.
- Dużo się stało... - dodałam i wzięłam łyka... odstawiając butelkę potem.
Kładąc się na plecach...
" Tia... ja też już tęsknie... Ale kurwa... musze zapierdalac do twi i sie uczyc tej magii żeby pojechać do Canterlot mieszkać z morning..." - pomyślałam i przytulułam też ją. Potem powiedziałam.
- Bede w twoim pokoju... - powiedziałam cicho... Weź jakieś picie... prosze... - dodałam.
- Tia... Cześć skarbie. - powiedziałam ciepło aczkolwiek cicho. Odwzajemniając uścisk.
Tuliliśmy się tak chwile...
- Może wejdźmy do środka... trochę zimno już jest... - dodałam cicho.
" Nie to nic nieda... " - pomyślałam wyjmujac dłoń z majtek...
Potem wstając z łózka nałożyłam podkoszulek bez stanika i podeszłam do szafy... by sie bardziej ubrać...
- Ide do Morning... - powiedziałam głośniej jakby znudzona...