Skocz do zawartości

FreeFraQ

Brony
  • Zawartość

    2237
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez FreeFraQ

  1. Nazywam się FlameStorm, i no skaleczyłam się w Lesie Everfree... o jakiś zygzakowaty korzeń, z prawie prostymi kolcami. To znaczy... potknęłam się o niego. Z początku, nie bolało mnie to, z czasem ból się zwiększał. No i to chyba tyle. - powiedziałam spokojnie, oglądając sale.
  2. Rzeczywiscie... dobra poprawiłem xD Ups... zapomniałem o ogonie... dobra dodałem nieco cieni i poprawiłem to co tar mówił.
  3. kolejny szkicek...( patrzyłem sie na pewien art. Inaczej jak mi coś nie pasowało, to patrzałem o.)
  4. @up Vermik i co z tego xD?;p A sobie uzywajcie ;p co mnie to xD
  5. Ja się do tego nie nadaje, Husk... ty to załatw... - powiedziałam cicho.
  6. Naku*wiam next xD Przezroczystość zrobiłem w Photoshopie, bo sai uznał większość cieniowania za nie pokolorowanie wiec dziękuje xD
  7. No... chyba pierw skaleczyłam się tym dziwnym krzewem, potem zobaczyłam w oddali, jakiegoś kuca... a raczej, szkielet kuca... który miał chyba, chęć na Apple... Ale, przez to, że zauważyłam go, nie podszedł. - powiedziałam nieco głośniej niż zwykle. Może... miałam halucynacje... - odparłam głośno jednocześnie patrząc się na Light.
  8. - Jasne... chodź no tutaj. - powiedziałam radośnie stawiając. - Frost jakoś dziwniej się zachowywał? - zapytałam. " Po co było jemu te zioło? ... " - zapytałam sama siebie.
  9. - Nie wiem... nie powinnam się bać, nie? A, do tego, że będzie bolało... i tak mnie już strasznie boli, wiec mi tylko zależy, żeby ten ból zniknął. - powiedziałam wycierając łzy. - I mamo, proszę nie wymądrzaj się, ponieważ nie chce zbędnych kłótni, o "naukę" o rodzicielstwie. Przez co może wyjść na to, że nie będę mogła się spotykać z Light, wiec jeszcze raz prosze... - powiedziałam nieco stanowczo.
  10. Poprawka. Plus Szkic/Lineart (request dla kumpla)
  11. - Mamo... przestań się wymądrzać... Gdyby nie ja, Apple by nie poszła zemną... wiec to moja wina... i nie powinna mieć kary, ale co ja wiem... - powiedziałam puszczać oczko Light które chyba zauważyła. -Pani Bloom dobrze ale, może pierw ktoś mi te ranę opatrzy? Nie chce zakażenia jakiegoś... - mruknęłam cicho.
  12. Ale... nie byłam sama... tylko z Light...- mruknełam cicho. A, co do pytania... t-tak chyba pamiętam... taki trochę zygzakowaty z ostrymi prawie, że prostymi kolcami. - odparłam, unikając stawania na zranionej nodze.
  13. - Bede szczera... poszłam z Light do EverFree, chciałam tylko zobaczyć ten stawek, co mi tak dużo opowiadalas... A, podczas biegu, potknęłam się o jakiś dość ostry korzeń... i no powstała mi ta rana.... z początku, tylko mnie łaskotało, teraz mnie to strasznie boli... - powiedziałam lekko łzawiąc z bólu. " Chyba mi się ta rana zwiększyła, bo jak taka mała rana, może tak bolec?! " - wykrzyczałam w myślach.
  14. Btw soczek Fire nic niewie o "spacerku" do oczka. Tak żebyś wiedziała ;p ______ I co Light, wyszło na to, że i tak nie dostaniesz tych farbek. A, ból kopyta się mi zwiększył od tamtego czasu. Wcześniej mnie łaskotało, a teraz boli na serio. - szepnęłam Apple do ucha. Plus mamy kłopoty... - dodałam.
  15. To znaczy... ja szedłam do ognistego źródełka, tego co mi mama opowiadała dużo. A Light chciała pójść ze mną... - powiedziałam nieco zakłopotana. - Ałć... - pisnęłam cicho z bólu. " Niech to, to boli co raz bardziej..." - pomyślałam.
  16. Widziałam, że Light się do mnie przykleiła, a w miedzy czasie Apple łaskotała mnie swoim włosami po nosie. Nie musiałam długo czekać, żeby wywołać kichniecie. - A... a... a... apsik! - kichnęłam wyrzucając wielki płomień ognia, który spalił pobliskie krzaki.
  17. Nie wiem Light... na początku widziałam, że to coś już miało, na ciebie ochotę. Dlatego zaczęłam się cofać... Nie wiem... Chyba dlatego, że to coś zauważyłam nie podeszło bliżej... mówiłam, że któraś z naszym mam mi to opatrzy, ale, nie... wolałaś iść w głąb lasu... - powiedziałam cicho, patrząc czy coś nie podąża za nami.
  18. - Przy wejściu do lasu, zobaczyłam chyba, albo mi się przewidziało, lub to moja wyobraźnia... - powiedziałam nieco głośniej. - W każdym razie, widziałam czerwone oczy i chyba szkielet kuca... Na pewno mi się przywidziało. - odrzekłam stanowczo. A, jak to się stało, że kuleje? Hmm... potknęłam się o jakiś nieco ostry wystający korzeń drzewa jakiegoś. - dodałam.
  19. - No... przecież, po to tutaj przyszliśmy... - powiedziałam cicho. - Jak już ją znaleźliśmy, to chodźmy z nią. Ponoć ją znasz... - mruknęłam do Light. " Ból nogi mi się nasila, ała... " - szepnęłam sobie w myślach, starając się nie myśleć o bolącej nodze.
  20. spoko, btw mogą zahaczyć o ognisty stawek ;D _____ " Nie, to tylko moja wyobraźnia... tam nic niema..." - pomyślałam. - Nie, wszystko w porządku... Idźmy dalej. - powiedziałam cicho. Po chwili w ciemności zauważyłam czerwone oczy, i kawałek ciała, a raczej szkieletu... Zamknęłam oczy na chwile. O dziwo po ponownym otworzeniu, te coś znikło... " Mam chyba, jakieś przewidzenia..." - pomyślałam wycierając pot z czoła." A, co jesli na serio te coś sie tam siedzi?" - mruknełam sobie w myślach. Emm... Light, może zawrócimy? - spytałam cicho.
  21. Stare Yay, ja od dawna mam tablet. jakiś miesiąc już. nowe. Ostatnio mam lenia wiec wstawiam narazie szkic.
  22. No, dobra... ale, nie idę samodzielnie. Muszę się ciebie trzymać, inaczej nie wejdę tam... - powiedziałam cicho. " Tam coś było! Jakiś kuc, a raczej... szkielet kuca... Nie! To tylko moja wyobraźnia... niema kucy zombie, kucy szkieletów, powinnam przestać czytać takie czasopisma..." - pomyślałam. Ale, robię to dla ciebie Light... - powiedziałam głośniej.
  23. Oj tam, przesadzasz... Mama mi opowiadała że , AppleBloom chodziła sobie, do EverFree i nic jej Jack nie robiła. - powiedziałam weselej. Zawsze możemy powiedzieć, że byliśmy u Zekory. Twoja mama ją zna, moja ją zna. Zaufaj mi. - dodałam. Poza tym jak byś wytłumaczyła fakt, że mam opatrunek? - zapytałam.
  24. - Aż, tak bardzo mnie nie boli Light, da się wytrzymać. - odpowiedziałam nieco ciszej niż zwykle. Ale, lepiej pójdźmy do twojej, lub mojej mamy, żeby mi to opatrzyła. Żeby, nie było zakażenia czy coś... - powiedziałam nieco głośniej. Może dramatyzuje, ale mama zawsze mi mówiła, żeby każdą nawet malutką ranę opatrzeć - dodałam. Próbowałam wstać, ale kiedy stawałam na zranione kopyto, bolało mnie bardziej. " Taka mała rana, a nie mogę wstać przez to..." - mruknęłam sobie pod nosem. - Sama raczej nie wstanę, pomóż mi wstać Apple...
×
×
  • Utwórz nowe...