-
Zawartość
2237 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez FreeFraQ
-
- Ja tam za bardzo nie chciałam być w tym baobabie... - powiedziałam cicho. - W ogóle głodna jestem, mamy coś do jedzenia? - zapytałam.
-
- Niech ci będzie... - powiedziałam spokojnie. - Tylko jak będzie jakaś głęboka woda... musisz coś wykombinować, bo się do niej nie zbliżę. - dodałam stanowczo. " W życiu, nie zbliżę się do głębokiej wody. Jeszcze chce pożyć trochę. " - pomyślałam oglądając otocznie.
-
- Tak dowiedziałam się, ale i tak tego nie zrozumiesz. - powiedziałam z nutką ironi. - Wzięłam się z jak to mama powiedziała... - szukałam tego słowa po chwili się domyśliłam. - A, już wiem. Przez "uprawianie miłości". - Poza tym, może teraz będzie to budziło w nas odrazę, ale potem to będzie naturalne. - powiedziałam stanowczo. " Cholera... Zabrzmiało poważnie... " - pomyślałam.
-
- Ano, fakt prawie zapomniałam. - powiedziałam radośnie. - Dzięki mamo za przypomnienie. - dodałam całując mamę w policzek i wychodząc z domu. " Ja wiem swoje, ciekawe czy Apple coś się dowiedziała." - pomyślałam w drodze do sadu.
-
- Hmm... czyli wzięłam się na świecie. - zastanowiłam się przez chwile. - Przez "uprawianie " przez was miłości? - zapytałam. - Dobrze wiedzieć, ale i tak to mnie nadal obrzydza. - powiedziałam spokojnie. - Mamo masz jakieś ciekawe książki jeszcze? - spytałam. - Czy mam z tatą siedzieć przed telewizorem? - dodałam.
-
- A, nie możemy zrobić tych dwóch rzeczy? - zapytałam. " No super... drabina... jak ja dawno się nie wspinałam po nich..." - pomyślałam rozglądając się czy gdzieś niema wody.
-
szkic Muffin... kolor muffin... Notka dla siebie nie robić koloru na tej samej warstwie co szkic xd nowe. Want some love potion?
-
- Nie musicie mi tłumaczyć łopatologicznie... po prostu skąd się wzięłam na tym świecie. Tyle chce wiedzieć, bo mam prawo chyba... - powiedziałam stanowczo. - Żebym doznała szoku, to musiałam bym przykładowo znaleźć parę skrzydeł na swoim ciele, albo... nie wiem... nagle dorosnąć i mieć jakieś siedemnaście lat. - dodałam. - Wiec walcie śmiało. - powiedziałam radośnie.
-
- Pff... czego tu się bać? - zapytałam z nutką ironi. - Chodźcie, może czegoś się w "końcu" do wiemy... - powiedziałam spokojnie.
-
- To był jakiś zwykły korzeń, od jakiegoś drzewa... tylko miał kolce w kształcie...takiego stożka. A, na samym drzewie rosły chyba... jakieś gruszki czy coś. Po prostu zagapiłam się i tyle. - powiedziałam spokojnie jedząc sałatkę.
-
- Umm... długa historia... Powiem w skrócie...- wymruczałam. - Rozwaliłam se noge o jakiś ostry wystajacy korzeń drzewa. Pani Bloom i Light, poszły ze mną do kliniki. Tam doktor stwierdził, że potrzebna jest operacja... Noi.. stąd mam ten gips... A plaster na głowie po... nie udanej próbie zrobienia salta. - powiedziałam nieco głosniej
-
- To super! - prawie krzyknęłam z radości. - I obiecuje, że bez twojej wiedzy i zgody nie będę wykonywać tych sztuczek.- dodałam. " Dobra, nie zwlekajmy, chodźmy na kolacje... w sumie głodna jestem..." - pomyślałam i powoli szłam do salonu.
-
- Wiem, że nie jestem pegazem, ale w tej książce piszą, że kuc ziemny może to zrobić. A, było by fajnie się pochwalić Apple nową sztuczką... - powiedziałam głośno, pokazując obrazki z książki. Widzisz? - zapytałam. - Aha... postaram się, nie narobić sobie więcej szkody... - dodałam.
-
- Nic... takiego... próbowałam tylko wykonać salto. Niby łatwo... ale zabrakło mi wysokości. - powiedziałam cicho wycierajać łzy. A, przez to że zabrakło mi wysokości, przywaliłam głową o podłogę. Boli... - odparłam nieco głośniej.
-
- Hmm... spróbujmy czemu nie... - mruknęłam se pod nosem. Stanęłam na łózko, jeszcze raz popatrzałam na obrazki. Po czym ustawiłam się w prawidłowej pozycji. " No to jazda" - pomyślałam. Skoczyłam wykonując prawie całe salto, na końcu przywaliłam łbem o podłogę. Ponieważ zabrakło mi wysokości. - Ała! - krzyknęłam. Ehh.. czy to musi tak boleć...? - powiedziałam głośno, mało się nie rozpłakując. Chociaż, poleciały mi kilka łez po policzku.
-
- Ciekawe bardzo ciekawe - mruknęłam pod nosem. " Może znajdę, coś co będę mogła się nauczyć z tej książki. Fajnie by było, pochwalić się Apple." - pomyślałam, oraz z zapałem czytałam dalej. Znalazłam wzmiankę o mało skomplikowanych saltach dla kuców ziemnych. - O... to może być ciekawe. - szepnęłam se pod nosem.
-
- Hmm... wezmę sobie tą z robieniem salt, może nawet się czegoś nauczę? Kto wie... - mruknęłam sobie pod nosem, biorąc książkę. Wyszłam z gabinetu mamy i poszłam do swojego pokoju. Minutkę potem byłam w środku. Położyłam książkę na łóżku i weszłam na nie, kładąc się na brzuch. Ten gips jest nieco ciężki, wiec trochę mi zeszło, wejście na nie. " No dobra... to zagłębmy się w lekturze" - pomyślałam otwierając książkę.
-
- Ja? No mam trzynaście lat, ale i tak pewnie pomyślisz, że na tyle nie wyglądam. Trudno przeżyje. - powiedziałam nieco ironicznie. - A, żeby nie było innych pytań. Tak, urodziłam się dziewięć lat temu. Wiec Cieleśnie mam tylko dziewięć lat. Umysłowo to inna sprawa. - powiedziałam uśmiechając się do Talkavi. - Ruszymy swoje zady w końcu do tego zamku, czy będziemy tu siedzieć i "obmyślać" plan? - zapytałam.
-
Ja tam lubię z cmc applebloom nie wiem czemu ;p < ciekawe co myślała... może czy ktoś ją przeleci xD>< albo chłopak na walentynki> xD
-
- No oczywiście Apple, no to następnego razu. - powiedziałam radośnie. - Chodźmy już do domu mamo, mam ochotę poczytać jakąś książkę. Masz może, jakieś ciekawe? - zapytałam. - Oh... albo coś o akrobacjach. Ponoć czytałaś ich dużo. Jasne, że ja tego nie zrobię, ale chce coś poczytać. - dodałam
-
- Dobrze mamo. - powiedziałam cicho. - No to do następnego razu Apple, co powiesz na... wyjście do sadu, dzisiaj pod wieczór?- zapytałam radośnie. - Oczywiście, jeśli nasze mamy na to pozwolą. - dodałam uśmiechając się w kierunku Apple.
-
" Straszny był ten sen... Nie, to nie był sen... to był, pieprzony koszmar..." - pomyślałam patrząc na innych. Strasznie pic mi się chciało, plus jeszcze musiałam załatwić potrzeby fizjologiczne. " Kurcze... pierw muszę się gdzieś odlać... bo nie wytrzymam." - mruknęłam se w myślach - Yyy... zaraz wracam... - powiedziałam i poszłam za pierwszy lepszy krzak. Po załatwieniu tego i owego. Wróciłam do obozu. " No... teraz mogę się napić" - pomyślałam łapiąc butelkę i wypijając trochę. - Ahh... tego mi było trzeba... Dzięki. - powiedziałam weselej, nakładając kapelusz. - Popieram... Ale, gdzie chcemy iść takie pytanie mi się nasuwa.- powiedziałam spokojnie.
-
- Jak mam być szczera mamo, to podczas operacji, Śniło mi się coś dziwnego... Ale wracając do tematu, znalazłam się przed naszym domem. No niby nic, ale pani Applejack i Pani Apple Bloom były młodsze o jakieś, bo ja wiem dziesięć lat? To mnie nieco zdziwiło. - No, ale nic... weszłam do domu wszystko było jak teraz, szłam sobie dalej po naszym domku. Aż, zauważyłam ciebie wychodząca z sypialni. Też byłaś młoda... I mnie nie zauważyłaś, jak bym nie istniała. W każdym razie weszłam do sypialni, skoro i tak mnie nie widzieliście. - Zobaczyłam jak robicie jakieś dziwne rzeczy... nie rozumiem ich i dla mnie są obrzydliwe... - powiedziałam radośnie. - Stąd to pytanie, Jak przyszłam na świat?- zapytałam ponownie. -Może, przez ten korzeń co sobie rozwaliłam nogę, miałam ten pokręcony dziwny sen... - dodałam przytulając mamę.
-
Otworzyłam oczy, leniwie rozglądając sie po okolicy, wszystko wyglodało normalnie. Spojrzałam na Delight, jeszcze spała. " W sumie, czas ją obudzić" - pomyślalam. - Delight, pobudka. - powiedziałam stanowczo. I czemu do siana jesteśmy wszyscy w tym baobabie? My. to znaczy ja i delight przecież bylismy daleko od was. Taka notka: wszyscy jesteście w tym baobabie ^^ FFQ ty pewnie wiesz, ale to "w tym samym czasie" wygląda, jakbyście byli gdzie indziej. Fail xD
-
- Czyli... jestem... w ciąży? - zapytałam zaskoczona. - To znaczy ciesze się, nawet bardzo. - powiedziałam radośnie, po czym podziękowałam doktorce. Minutke potem, wyszłam z kliniki. Z wielkim uśmiechem na ustach szedłem powoli, do domu. "Super! Zostanę mamą!" - pomyślałam. Po kilku minutach byłam już w domu. Frost jak zwykle, lenił się na kanapie, oglądać coś w telewizji. Weszłam do pokoju i z radością oznajmiłam. - Frost! Jestem w ciąży! - powiedziałam radośnie, rzucając się na Frosta. - Czy to nie wspaniale? - zapytałam.