Skocz do zawartości

Matalos

Brony
  • Zawartość

    1435
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Matalos

  1. Przeszliście jeszcze kilka metrów, zanim zatrzymaliście się przed domkiem. Klacz otworzyła drzwi i wpuściła ciebie do środka. Wyjrzała przez okno, prowadzące na ulicę, zasłoniła rolety i zaprowadila ciebie do piwnicy. Stoją tutaj beczki, na drewniaych półkach leżą jakieś narzedzia i słoiki. Klacz pokazjue ci materac, leżący w rogu. -To tyle co mam - odpowiada ze smutkiem. - Nie zarabiam dużo, ledwo starcza mi jedzenia, ale znajdę coś dal ciebie - słyszysz, ze niechętnie mówi o swojej sytuacji finansowej - Ale opowiadaj, co ciebie tutaj sprowadza? Od mistrza wiem, że masz jakieś zadanie, i że w tym miasteczku jest ktoś, kto kiedyś ciebie skrzywdził - wyrźie się ożywiła, gdy tylko zmieniła temat. - Opowiedz mi co u Stara, jak się czuje, czy opóscił tą swoją starą kryjówkę? Czego ciebie nauczył?

  2. - Chyba ciebie widziałam gdzieś w tłumie - zaczęła. - Ale spokojnie - zaczeła, słysząc twoje pytania - Jesteś w chatce pustelniczki. Jakieś pięćset metrow od Canterlot. Nie masz się czego obawiać. A powiedz mi, czy słyszałeś może coś o... -nie dokończyła, gdyż rozległ się dźwięk eksplozji, gdzieś na zewnątrz. Creal szybko wstała i wybiegła przez drzwi, nic nie mówiąc. Znowu przejście jest uchylone, i widzisz kolorowe błyski, przenikające przez szparę. Raz niebieski, raz zielony. Niekiedy słyszysz krzyk, ale nie jest to konkretny wyraz. Raczej nieartykułowany wrzask.

  3. Terranie przeżyli wiele wojen. I zawsze wychodzili z nich zwycięsko. Każdy kto zaatakował choćby jedną planete Terran, był zmiatany z powierzchni galaktyki. Imperium rozciągało się na kilkaset układów, a każy był silnie ufortyfikowany. Nawet katedry Lukarii, bogini Terran mogły służyć za małe fortece.

    Niekiedy zdarzało się, że jakaś planeta została przejęta, lub co gorsza, zniszczona, siły odwetowe uderzały i odbijały terytorium z nawiązką.

    Obecnie, Terranie walczą z jednym wrogiem. Groksami. Ich atak zadał im wiele zniszczen, a walki o układ-stolicę, nie sprzyjają pozytywnemu myśleniu. Ale właśnie takie chwile rodzą bohaterów.

    -----

    Ciężki miotacz laserowy Groksów raz za razem wystrzeliwuje wiązki tuż nad twoją głową. Masz dobrą kryjówkę, ale jak tylko się wychylisz, Groks trafi prosto w ciebie. Kilku ludzi z twojego oddziału leży na ziemi, martwych. Pozostali przy życiu, są zbyt przerażeni, aby cokolwiek zrobić i tylko kulą się za osłoną. Wasz sierżant padł jako pierwszy. Niedaleko ciebie leży radiooperator, jego głowa zmieniła się w krwawą miazgę. Gdyby ci goście dali ci jakąś osłonę, może zdołałbyś sięgnąć do komunikatora, a następnie wezwać wsparcie.

  4. Podczas krojenia mięsa, zobaczyłeś, że stwór ma na szyi medalion. Jednak uznałeś, że najpierw trzeba coś zjeść. Wykroiłeś mięso stwora, wziąłeś najlepsze kawałki i wyszedłeś poza szopę. Ułożyłeś je i przyszykowałeś kulę ognia. Błysnęło i na chwilę rozjaśniło to wieczór. Trawa się lekko żarzy, a mięsko pachnie wspaniale, jest równo wypieczone, odpowiednio dobrałeś rozmiar zaklęcia. Wziąłeś jeden kawałek i zanurzyłeś w nim zęby. Poczułeś istną ekspolozję smaku. Nigdy nie jadłeś niczego tak cudownego. Dosłownie pochłonąłeś wszystko w kilka chwil. Co ciekawe, podczas jedzenia, poczułeś swoisty zastrzyk magicznej energi. Jesteś teraz najedzony, ale czujesz lekkie zmęczenie. Jeszcze trochę podziałasz, ale niedługo będziesz musiał się położyć.

  5. Klacz machneła tylko kopytem na ciebie. -Posłuchaj, muszę coś sprawdzić i zaraz idziemy. Zaczęła przeszukiwać kieszenie w kamizelce tego ogiera, któremu zmasakrowałeś twarz. Nagle wyciągnęla z niej małą kartkę, pisnęła cich z zadowolenia i schowała ją do torby. Odwróciła się doi ciebie i powiedziała: -NASZ mistrz, Burned Star, oczywiście.Byłam jego uczennicą, a ostatni otrzymalam wiadomość, że jego najlepszy uczeń zmierza tutaj. Resztę opowiem ci jak dojdziemu do mojego domu. Tutaj jest zbyt niebezpiecznie. - dodała i poszła uliczką.

  6. Ułożyłeś się na słomie i w tym momencie otworzyły się drzwi. Do środka weszła Crealy. Chyba ona, bo z tego co pamiętasz o Changelingach, te stwory mogą przybierać kształty dowolnej istoty. Tymczasem klacz usiadła na przed tobą i z promiennym uśmiechem, który dla ciebie wydaje się być strasznie sztuczny, zaczęła mówić: - Mam nadzieję, że nie czekałeś długo. Coś mi wypadło. Ale posłuchaj, czy ty nie byłeś na królewskm ślubie przypadkiem? Tym co był jakieś dwa tygodnie temu? I czemu nie wypiłeś swojego lekarstwa?

  7. Wyciągnąłeś rękę i wymierzyłeś ją w potwora, traktując swoje rozczapierzone palce jak celownik. W jednej chwili wnętrze stodoły rozświetlił magiczny blask i wyładowanie elektryczne trafiło potwora prosto w pierś. Rozległ się głośny pisk bólu i stwór upadł na ziemię, poczułeś zapach spalonego mięsa. Chyba nie ty zostałeś obiadem. [dalej jesteś głodny, a zapach mięsa sprawil, że siła twojego zaklęcia spadła]. W momencie kiedy stwór spadł na podłogę, poczułeś, że magia w tym miejscu osłabła, ale coś magicznego dalej się tu znajduje. Na pewno nie jest to jakieś stworzenie, tylko jakiś przedmiot. Prawdopodobnie leży pod zwłokami.

  8. Wyjrzałeś przed drzwi. Zobaczyłeś, ze jesteś w małym pomiszczeniu, które pewnie służyło za kuchnię , jadalnię i salon. Tutaj są okna i widzisz, że jest już wieczór. Czyżbyś przespał caly dzień? Ale nie interesuje ciebie to zbytnio. Bardziej ciekawsze rzeczy dzieją się wewnątrz. Widzisz... Changelingi. Trzy stoją wewnątrz pokoju. Rozmawiają z jakimś jednorożcem, stojącym po drugiej stronie magicznego portalu. Widzisz też, że dwa inne wychodzą z Creal na zewnątrz. Tymczasem jednorożec mówi: - Czy on coś pamieta? -Nie sądzę - odpowiada jeden z Changelingów - z tego co mówila nasza agentka, ledwo pamęta swoje imię. - Dobrze. Byłoby przykro, gdyby zapamiętał co nam ukradł. Utrzymajcie go w pewności, że jest bezpieczny.

  9. Poruszasz się z niesamowitą szybkością. Podlecialeś przed jednorożca. Ten nie zdążył nawet zareagować. Twój miecz raz za razem uderzał w jego twarz. Po chwili pysk napastnika zmienił się w krwawą miazgę, a ty dyszałeś ciężko, zmęczony, podniecony, aktywny. Gdy zobaczyleś inną postać w wylocie uliczki, zaszarżowałeś na nią i przewróciłeś ją na ziemię. Już miałęś unieść broń, gdy nagle rozpoznałeś kucyka na którym leżysz. To ta sama klacz, która ostrzegła ciebie o tym, że jesteś obserwownay. Patrzy się na ciebie przerażona, ale zdołała wydusić: - Mistrz miał rację, jesteś dobry. Ale zejdź ze mnie, proszę...

  10. [Muzyka] Otwierasz drzwi i rzucasz zaklęcie wykrycia. Wewnątrz jest ciemno, ale jesteś w stanie rozróżnić poszczególne przedmoioty. Twoje zaklęcie podpowiada ci, że źródłem tej energii jest tajmniczy kształt, leżący na środku stodoły. Otwierasz drzwi szerzej i ostatnie prominie słońca padają na do wnętrza stodoły. Gdy światło pada na środek, dokładnie widzisz kaształt. Jest to małe czerwone stworzenie, ze skrzydłami na plecach, ogonem i kopytami zamiast tylnych kończynach. Wielkością przypomina małe dziecko. Odwraca się w twoją stronę i widzisz, ża ma okrągłą, rogatą głowę, z paszczą pełną zębów. [takie coś] Otwiera paszczę i krzyczy "Obiad", a następnie rzuca się w twoją stronę.

  11. Machnęła ci przyjaźnie głową, widząc twoje niezdecydowanie, dotyczące mikstury. - Śmiało, możesz pić - powiedziała. - Smakuje strasznie, ale dobrze ci zrobi. -Racja, zapomniałam się przedstawić - powiedziała słyszac twoje pytanie. - Jestem Crealy. I pomogłam ci, bo znalazłam ciebie, niemalże martwego , tuż pod moimi drzwiami. Jesteś strasznie ciężki i wciągnać ciebie tutaj było dla mnie nielada problemem - przez chwilę milczała, rozmyślając. - Mówiłeś, że znalazłeś się w grobie, tak? Zanim się tobą zajęłam, wyglądałeś, jakbyś żeczywiście leżał pod ziemią - nagle złapała się za głowę i wstała. - Przepraszam ciebie na moment, ale chyba mam coś, co mogłoby ciebie zainteresować. - wybiegła, a ty leżałeś na materacu. Nagle usłyszałeś głośny huk. Crealy nie wróciła, ale drzwi były uchylone. Zdołasz pewnie je otworzyć.

  12. [Na razie puście

    utwór, napiszę wam kiedy zmienić]

    Wzięliście swój sprzęt, a następnie ruszyliście w kierunku gdzie miał być sklep. Podszliście blisko i zobaczyliście, że metalowe kraty, jakie prowadziły do wewnątrz, leżą na ziemi, a ślady krwi ciągną się po wykafelkowanej podłodze, prosto do ciemnego wnętrza. Idzie wieczór, a ostatnia latarka, jaką macie, ma prawie wyczerpane baterie. Nie słyszycie żadnych podejrzanych odgłosów, tylko ciche wycie wiatru...

  13. Podchodzisz do szopy. To stary, drewniany budynek, zrobiony z bali drewna. Część już trochę zbutwiała. Jednak ciebie nie interesuje budownictwo. Czujesz w szopie energię magiczną. Ktoś, albo coś, jest wewnątrz i korzysta z potężnej magii. Nie słyszysz nic podejrzanego, ani nie widzisz nic nienaturalnego. Drzwi od stodoły są tuż przed tobą, lekko uchylone.

  14. Alec, pochyliłeś się, aby opatrzeć rany twojej dziewczyny. Szeptałeś jej do ucha, aby uspokoić ją. Ona jest dalej w szoku, ale słysząć twój głos uspokoiła się i przestała płakać. Patrzysz na jej skaleczona rękę. Ta rana, którą ci wojskowi uznali za ugryzienie, była płytkim rozcięciem, które mocno krwawiło. Zrobiłeś co mogłeś i widzisz uśmiech na jej twarzy. To miłe uczucie. Ale zaraz zamierasz. Na drugiej ręce Michelle ma bliznę. Po zębach. Tyle, że blizna jest stara, musiała zostać ugryziona dawno. Ale czemu jeszcze nie jest zombie? Będziesz tez potrzebował pomocy, bo to rozcięcie wygląda naprawdę paskudnie. Może któryś z tych wojskowych zna się na medycynie. wyszliście na ulicę, zostawiając tego faceta z jego dziewczyną. Thomas sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wycągnął małą mapkę. Rozłożył ją na masce samochodu i machną wam ręką, abyście podeszli. - Jestesmy tutaj - powiedział, wskazując jakąś uliczkę. - Z tego co się orientuję, najbliższy sklep, w którym moglibyśmy zdobyć zapasy, jest tu - dodał, wskazując na ulicę oddaloną o jakieś pięc minut marszu. - Znajdziemy tam leki, żywność, wodę, może jakiś ocalałych - przez chwilę patrzył się na plan w milczeniu, mrucząc coś pod nosem. - Jak się nazywacie - powiedział, wskazując na waszą dwójkę. - Ja się przedstawiłem, teraz wasza kolej.

  15. Cierpliwie czekałeś, aż pegaz wykona kolejny przelot. W momencie gdy ciebie minął, machnąleś skrzydłami z całej siły i znalazłeś się nad nim. Ten odwrocił się zaskoczony. Postanowiłeś wykorzystać ten moment. Wymierzyłeś broń we wroga i zaszarżowaleś. Ten nie zdążył nawet się ruszyć. Przebiłeś go mieczem. Widząć to, kuce ziemne zrozumiały, że tutaj nic już nie zdziałają u zaczeły uciekać. Został tylko jeszcze jeden jednorożec. oczy zaczynają ci nabiegać krwią, widzisz świat przez czerwona mgłę, a w nozdrzach czujesz wspaniały zapach krwi. Czujesz zew walki. [Cecha: Krwawy szał]

  16. Pozatym

    Poza tym...

    ------

    Twilight spojrzała na ciebie. Widzisz, że nie ufa tobie, ale po chwili mówi:

    - Niedaleko jest stara stodoła. możesz tm spędzić noc, ja napiszę księżniczką o tobie - bardzo zaakcentowała ostatni wyraz. - Ale na razie idź się schowaj, bo niedługo zajdzie noc - mówiąc to wskazała jakąś starą szopę, tak gdzieś kilka metrów po twojej prawej. - Ale na razie nie wchodź do Ponyville, nie wiem jak inne kucyki zareagują na twój widok.

    Jeszcze przez chwilę patrzyła na ciebie w milczeniu, poczym odeszła.

    Patrzysz do góry i widzisz, że niebo przybiera różowy odcień. Nadchodzi noc.

  17. Wzbiłeś się w powietrze i w tym samym momencie ziemskie kuce opuściły kopyta. Ty jednak już byłeś w połowie drogi do pegaza. Ten chciał zrobić unik przed twoim cięciem i udało mu się. Odleciał do góry i teraz próbuje zapchnąć ciebie ku ziemi, przelatując nisko nad twoją głową.

  18. Widząc painczną ucieczkę klaczy, zrozumiałeś, że nie pozostało ci nic innego, jak tylko ruszyć do Ponyville. Zdołałeś jednak szedłeś dobrych kilka minut i już widziałeś w oddali pierwsze zabudowania, gdy nagle tuż przed tobą błysnęło fioletowe światło. To Twilight teleportowała się niedaleko ciebie. zamroczyło ją, i miała upasć, ale otrząsnęła się i zaparła nogami. Spojrzała na ciebie i powiedziała: - Fluttershy opowiedziała mi o dziwnej istocie, chodzącej na dwóch nogach. Czy to ty? Czym jesteś? - spytała. - Jeśli mnie rozumiesz odpowiedz - dodała.

  19. Goście sie nawet nie przejęli długością twojego miecza. [:molestia:]. Bardziej zadiwiło ich to że potrafisz czarować. Najbliższy jednorożec wymamrotał coś o "j******ch puszczalskich..." i nie dokończył, bo ostrze twojej broni odcięło mu głowę.

    zaczynała się. Pegaz wzleciał w niebo, chcąc zaatakować z powietrza. trzy draby przed tobą uniosły podkute żelazem kopyta, chcąc najpewniej zmiażdżyć ci czaszkę. Jednorożec za tobą magicznie wyciągnał broń i czeka na dogodny moment.
  20. > ------ Wymierzyłaś jej w glowę. Nawet nie zareagowała, tylko dalej płakała cicho. Zaraz miałeś nacisnąć spust, gdy nagl usłyszałeś kroki. Obejrzałeś się i zobaczyłeś, że jakiś mężczyzna stoi w wejściu do domu. Jego twarz często wygląda na zmęczoną. Ma jednodniowy zarost, widać,że dba o siebie. Patrzy na was swoimi niebieskimi oczami. Jego łeb przykrywa szatynowa fryzura stylizowana na Pheonix’a Wright’a. Jest ubrany w luźne, szare spodnie i czarny podkoszulek. W chłodniejsze dni zakłada jeszcze bluzę, będącą w kolorze granatowym. Buty ma do biegania, też czarne. Na głowie ma czapkę. kubagaw2 wreszcie po wielu trudach dotarłeś do Chicago. Porzuciłeś samochód poza miastem, nie chiałeś wzbudzać hałasu. Gdy stanąłeś pod domem swojej dziewczyny, przżyleś szok. Drzwi były wywarzone. Wbiegłeś do środka i zobaczyłeś trzech mężczyzn, stojących nad Michelle [imię twojej dziewczyny]. Jeden z nich, koleś w białym garniaku mierzy do niej z AK-47. < pierwszeństwo ma kubagaw2>

  21. Stanąłeś więc przy drogowskazie. Oparłeś się o niego, dla wygody. Fluttershy była coraz bliżej. Nagle podniosła głowę i zobaczyła ciebie. Przez chwilę stała przerażona. Jąkała się i wreszcie z głośnym krzykiem uciekła. Chyba tego należało się po niej spodziewać. Teraz znowu jesteś sam, al podejrzewasz, że najpewniej niedługo przybędą pozostałe Elementy Harmonii, zaalarmowane przez Fluttershy.

  22. , jesteś głodny> Gdy tak usiadłeś na ziemi, niepewny tego co może wyłonić się z krzaków, nagle zapadła cisza. Wiatr przestał wiać, zwierzęta ucichły. Czułeś tylko magiczną energię przemieszczającą się w twoją stronę. Była już bardzo blisko, gdy nagle usłyszaleś... śpiew. Coś zbliżało się i śpiewało pięknym, melodyjnym głosem, piosenkę o kwiatach. Źródło energii zniknęło, tak szybko jak się pojawiło. Po chwili zobaczyłeś zółtą klacz pegaza. "Fluttershy". Tego wcielenia dobroci nie mógłbyś pomylić z nikim innym. To ona śpiewała swoim melodyjnym głosem, powoli zbliżając sie do ciebie. Jeszcze cię nie zauważyła.

  23. Zdezorientowany podchodzisz do znaku. To co na nim widzisz, sprawia, że zamierasz. Do pionowego słupa przybito dwie sztachety. Jedna, oznacza drogę w las i jest podpisana "Everfree". Na drugiej pisze "Ponyville". Chyba spełniły się twoje marzenia. Jesteś w Equestrii. Jednak jesteś sam, i wydaje ci się, że ktoś idzie lasem...

×
×
  • Utwórz nowe...