-
Zawartość
1435 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Matalos
-
-
Twoje pytanie naprawdę musiało zadziwić Drake´a, bo przez cały czas wygląda na zamyślonego. Zaczęliście pakować swoje rzeczy. Nie mieliście wiele, więc po jakiejś godzinie byliście w pełni gotowi do drogi. Jednak jest jeszcze jasno, a wyjścia na ulicę w takim stanie byłoby złym pomysłem. Macie niby to zaklęcie od Cristal Booka, które pozwoli wam udawać kucyki, ale skąd możecie mieć pewność, że zadziała?
-
- Jasne, dzięki - odparł Drake i szybko chwycił papierosa. Zaciągnął się i z olbrzymim bananem na twarzy zaczął gadać. - Stary, nawet nie wiesz, jak bardzo brakowało mi tego. To jaki jest plan, kapitanie? - zapytał, z udając salut.
-
Na zewnątrz stoi fioletowa klacz jednorożca. Ma fioletową grzywę, z różowym pasemkiem. Uśmiecha się do ciebie, i wchodzi do środka. Pierwsze co robi, to rozchyla zasłony, aby wpuścić trochę światła do pokoju. Następnie siada przy stoliku, patrzy się na ciebie swoimi wielkimi oczami i mówi: - Podobno jesteś tu nowy, przybyłeś z daleka i chcesz się dowiedzieć, gdzie jesteś. A więc witaj w Ponyville. To spokojna osada, położona na wschód od Canterlot. A... jak masz, na imię? - spytała, trochę zawstydzona.
-
Drake powoli wstaje, jest jeszcze nieprzytomny. Otrząsa się, rozciąga się i razem z tobą zaczyna szukać jedzenia. Po chwili znajdujecie dwie torby z zapasami. Powinny wam wystarczyć na dwa tygodnie, jeśli będziecie oszczędzać. Znajdujecie też mapę, z zaznaczoną drogą do Unicornii. Niestety spory fragment jest uszkodzony i widzicie tylko końcówkę drogi. Pech chciał, że na mapie zaznaczono też różne pułapki, jakie moglibyście znaleźć podczas drogi.
-
- J-ja po prostu jestem nieśmiała - odpowiada Fluttershy, wpatrzona w ziemię. Przez chwilę milczy. Wreszcie bierze głęboki wdech i pyta się ciebie: - A... a czy... - bardzo się denerwuje, zadając to pytanie - powiedziałeścoskomuś otymjakcebieznalazłam - ostatnie zdanie mówi tak szybko, że początkowo nie rozumiesz nic, ale dodajsz przerwy między wyrazami i rozumiesz treść.
-
Kartkę napisał Cristal Book.
Pewnie jak zaczniesz to czytać, mnie już ni będzie. Musicie, ty i Drake, jak najszybciej opósćić miasto. Obecnosć tego Alicorna, jaki i bestia, jaką widziałeś, zmusza mnie do opuszczenia Hoofington. Ten Alicorn, chce nazywać się Nocturne, ale jego prawdziwe imię to Eye Wiew. To zła istota, bardzo związana z Discordem [ mam nadzieję, że wiesz kto to]. Ostatnim razem zaginął 1500 lat temu. Muszę sprawdzić, czy pewne rzeczy są w porządku, a od ciebie wymagam, abyś jak najszybciej ruszył do ruin Unicornii. Jak znajdziecie Necroponymicon, ruszajcie do Manehattanu.
PS. W Canterlot, jeden z moich pomocników znalazł człowieka, przedstawiającego się jako Tarreth. Słyszałeś coś o nim?
Drake jeszcze śpi.
-
- Hmpfh mpf hmf - odparła Pinkie, trzymając koszyk w zębach. - Znaczy się - powiedziała, gdy położyła go na koc - już zaczynamy. Z koszyka wyciągnęła babeczki, ciasto, termosy, kubki i kanapki. Gdy zaczęliście jeść, wszystkie zaczęły rozmawiać między sobą. Takie typowe babskie ploty. Jedyna Fluttershy siedziała cicho i w spokoju zjadała kanapkę.
-
Sen. Śni ci się Ziemia. Widzisz ją z góry, obserwujesz losy planety, przewijające się przed tobą. Widzisz też, Jak w niektórych momentach otwiera się portal i wsysa innych ludzi. Sen kończy się, gdy porwana zostaje jakaś kobieta w samolocie, a jej maszyna spada w dół, w niekontrolowanym korkociągu.
------
Wstajesz z siana na którym spałeś. Rozciągasz kości i widzisz, że jest już południe. Drake jeszcze śpi, słyszysz jego chrapanie. Na stoliku nocnym, niedaleko waszyś posłań leży mała kartka.
-
- Hmmm... - wiesz, mam w swoim zbiorze zaklęcie iluzji. Dqlej bylibyście ludźmi, ale większość kucy widziałaby was jako jednego z innych. Jeśli chodzi o transformację, to niezbyt wam mógłbym pomóc. Mówię wam poszukajcie w zbiorach Unicornii. Dostarczcie mi tylko tą księgę. W sumie jesteście mi coś dłużni za pomoc, prawda? A pokaż mi ten rysunek bestii, z którą walczyłeś.
-
- Ha! Zobaczymy - odpowiada ta niebieska. - A tak przy okazji to mów mi Rainbow Dash. Podchodzi do ciebie fioletowy jednorożec i przygląda ci się z badawczą miną. - Więc nazywasz się Nocturne. To dość niecodzienne imie - jej głos kojarzy ci się z „panią przemądżałą” ale nawet ci się podoba. - Miło widzieć nową twarz w Ponyville. Mam nadzieję, że spodoba ci się życie tutaj. Ja jestem Twilight Sparkle, pracuję w bibliotece. Jako kolejna przedstawia ci się biała klacz jednorożca. Podchodzi do ciebie i wysuwa kopyto: - Jestem madame Rarity. Prowadzę butik w tym miasteczku i jest mi bardzo miło poznać kogoś nowego. Jeśli potrzebowałbyś wymiany tej starej szaty na coś nowego, to wiesz kogo szukać. Wreszcie, jako ostatnia podchodzi do ciebie Fluttershy. Pochyla głowę i mówi cichutko: - W-witaj. Pewnie Applejack powiedziała ci jak mam na imię. Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie, że ciebie opuściłam, tam w lesie. Poleciałam po Applejack, bo sama bym ciebie nie uniosła. Nie gniewasz się na mnie, prawda? - ma delikatny i bardzo ładny głos.
-
Kuc podaje ci kartkę i ołówek. - Jedzenie, jasne - dodaje i wychodzi. Po chwili wraca i podaje wam obu talerze z warzywami. Sam zajada się sianem. Drak'e pyta się: - To, co teraz? Kuc nieprzerywając jedzienia odpowiada: - Najpewniej ruszycie na wschód - rozumiesz, z tego co mówi. - Pozostali ruszyli na północ, bo tam jest bezpieczniej, ale wy macie na tyle silną magię, że powinniście ruszyć na wschód. Do ruin Unicornii. tam, w podziemiach biblioteki znajdziecie księgę. Necroponymicon. Dostarczcie mi ją, a moze uda mi się odesłać was spowrotem do domu.
-
Drak'e oddycha ciężko. Patrzy się na ciebie i odpowiada:
- Dobra, posłuchaj. Pojawiam się tutaj i myślę sobie "Cholera jestem w Equestrii." No i idę przed siebie, patrzę a tam, jakiś Alicorn! Brązowy, z żółtymi ślepiami. Podchodzę bliżej, a ten uśmiecha sie do mnie i zaczyna mnie atakować. Jakieś sztylety, kule ognia te sprawy. No i oberwalem raz za dużo i przed oczami zrobiło mi się ciemno. A teraz budzę się tutaj.
Kuc nagle podskauje, słysząc wzmiankę o Alicornie. Gdy pada hasło, że był brązowy, podbiega do małej biblioteczki i wyjmuje jedną z ksiąg. Przytyka ją niemal pod sam nos i pokazuje jeden z obrazków:
- Czy to był on? A czy ty go widziałeś? - zwraca się do ciebie.
-
- Cholera! Natychmiast wysytłam do was myśliwce przechwytujące. Nie mozemy stracić tego artefaktu. Wrex bez odbioru. Słyszysz nad sobą głos Linusa: - Sir, udało się nam odzyskać artefakt. Straciliśmy dwóch ludzi, ale udało nam się - słyszysz w jego głosie przerażenie. - Ale, proszę ze mną, musi pan coś zobaczyć.
-
Kuc bez pardonu unosi mu szczękę i wlewa do środka zielonkawy płyn. Po chwili Drak'e zrywa się z krzykiem, biegnie przez chwilę przed siebie i zatrzumuje się ciężko dysząc. Odwraca się i wiząc ciebie mówi: -Ty! Co TY tu robisz? Co się tu dzieje?
-
Na liscie adresów idzisz tylko jeden adres. "To jakaś bogata dzielnica Canterlot" przypominasz sobie. Nagle słyszysz pukanie do drzwi. Ktoś woła: -Halo! Jest tu kto? Nazywam się Twilight Sparkle i mam z tobą porozmawiać...
-
- Taaa... Pinkie jest po prostu sobą - odpowiada Alpplejack. - Reszta? Dobra, dziewczyny wyłaźcie!! - wykrzykuje Pinki Pie. Z krzaków naokoło wychodzi czwórka kucyków. Wszystkie to klacze, dwie to jednorożce, a dwa pozostałe to pegazy. Rozpoznajesz żółtą klacz, która wcześniej odnalazła ciebie w lesie. Obok niej stoi niebieska klacz o tęczowej grzywie. Jednocześnie z drugiej strony wychodzą dwa jednorożce. Jeden fioletowy a drugi biały. Tęczowa klacz podchodzi do ciebie i mówi: - Nie denerwój się Pinkie. Ona po prostu jest sobą - patrzy się na twoje ranne skrzydlo i mówi. - Hej, może jak wyzdrowiejesz, to pościgasz się z najlepszą lotniczką Equestrii. Chyba nie muszę mówić, że to ja, co?
-
Wspominając imię Lukarii, ruszyłeś do przodu. Wybiegłeś zza rogu i pochyliłeś się. Wiesz, że niezbyt uratuje ci to życie. Słyszysz, jak systemy automatycznego namierzania znajdują ciebie, wprowadzają poprawkę na ruch i słyszysz jak pierwszy pocisk wylatuje z lufy. Potem jeszcze kilka. A po chwili pierwszy z nich wbija się w twój bok. Czujesz, jak przebija kolejne warstwy ciala i zatrzymuje sie. Padasz na ziemię, oczekujesz kolejnych ran. Jednak nic takiego się nie dzieje. Kilka pocisków przeleciało nad tobą, a działko zostało zlikwidowane. Młody chłopak, ten który gotowy był się poświęcić, stoi w progu, a z jego blastera wylatuje dym. Rozwalił to działko, zanim zmieniło cię w kupę mięcha. Widzisz, jak Linus wbiega po schodach, prowadząc część oddziału. Podbiega do ciebie medyk i zaczyna opatrywać ci rany. Boli niemiłosiernie, gdy zaczyna wyjmować pocisk. Znieczulacze skończyły się dawno i teraz tylko dokonują opracji na żywego. W radiu słyszysz komandora Wrex'a: - Grodkak, raport proszę!
-
- No to zapraszam na żarełko - odpowiada zadowolona i wyprowadza cię na zewnątrz. Jest ranek, pierwsze promienie słońca rozświetlają wam drogę. Idziesz za Applejack, jesteś jeszcze w słabej formie i musisz się niekiedy zatrzymywać na oddech. Ale pogoda jest piękna. Drobne krople rosy odbijają światło słoneczne, powietrze pachnie soczystymi jabłkami, a ty zbliżasz się do koca rozłożonego pośród drzew, wewnątrz sadu. Nie widzisz ani jednego kucyka w pobliżu... Nagle wyczuwasz czyjąś obecność po twojej lewej. Odwracasz się i widzisz parę niebieskich oczu wpatrzonych w ciebie. Po chwili do twojego nosa wdziera się zapach... waty cukrowej? Tymczasem właścicielka tej pary oczu, różowa klacz ziemska, zaczyna gadać, wypluwając słowa z prędkością karabinu maszynowego: - Kim jesteś? Skąd pochodzisz? Lubisz przyjęcia? Jestem Pinkie Pie, miło cię poznać - chwyta twoje kopyto i energiucznie nim potrząsa. Puszcza je i zaczyna skakać przed tobą w oczekiwaniu na odpowiedź.
-
Kuc przysłuchiwał się z ciekawością, jak wypowiadałeś formuły. Gdy padła pierwsza, zauważyłeś, jak niektóre rany na ciele Drak'a zaczynają się leczyć. Dgy wypowiedziałeś kolejną formułę, poczułeś piekielny ból w klatce piersiowej. Zdjąłeś koszulę i zobaczyłeś, jak wykwitją na niej plamy po oparzeniach i otwierają się rany cięte. Tymczasem na piersi Drak'a nie było widać już obrażeń. Kuc powiedział zaskoczony: - No proszę, to się nazywa poświęcenie - w jego głosie słychać podziw. - Jak chcesz, mam go wybudzić teraz, czy poczekać jeszcze trochę? Bo mam gotową miksturę.
-
Applajack podskakuje wystraszona. - Łoł - niemal krzyczy. - wystraszyłeś mnie. Na przyszłość nie zaczepiaj mnie tak z zaskoczenia, dobra? Po chwili mówi: - Chcę, abyś poznał moje przyjaciółki. Mamy piknik niedaleko, więc, jakbyś chciał i jeśli czujesz się na siłach - mówi patrząc na twój bandarz - to mógłbyś do nas dołączyć. To jak będzie? Idziesz? Akurat twój żołądek zarządał uwagi, w dodatku dość głośno. Applejack popatrzyla na ciebie, z złośliwym uśmiechem. - chyba twój żolądek wyraził swoją opinię na ten temat, co? To jak będzie?
-
Napisał ile mam punktów reputacji. Lubi Applejack.
-
Odwijasz warstwy materiału i widzisz, że leży tam twój ekwipunek. Wszystko, nawet dwie bomby dymne, które zostawiłeś w Hoofington. Sztylety, miecz, i szurikeny leżały w rogu stodoły owinięte w twoją szatę. Gdy założyłeś ją, usłyszałeś czyjeś kroki. Ktoś spokojnym krokiem idzie do stodoły. Rozumiesz, że nie masz wielkisz szans w walce, nie w takim stanie. twoje skrzydła nie pozwala ci też latać, więc chowasz się w sianie i tylko lekko wyglądasz, kto idzie. Po chwili drzwi do stodoły otwieraja się i widzisz Applejack. Jest zadowolona, natychmiast uśmiech znika jej z twarzy. Rozgląda się i mówi: - Gdzieżeś polazł, cukiereczku?
-
Śpisz. Sen jest conajmniej dziwny. Znowu widzisz tajemniczego Alicorna, który uratował ci życie. Obejmuje twoich rodziców skrzydłami, z opiekuńczą miną. Widzisz, też tajemniczą maszynerię za jego plecami. tajemnicza konstrukcja z rur, kabli i różnorakich mechanizmów spoczywa wewnątrz jakiejś jakskini.
-----
Budzisz się. Leżysz dalej na słomie, ale czujesz się o wiele lepiej. Bandaże owijają cały twój tłów, ale czujesz się na tyle silny aby móc zrobić kilka kroków. Jednak niepokoi cię skrzydło, wygięte pod nieprzyjemnym kątem, całe w bandarzach. W rogu zauważasz małe czarne zawiniątko. Jest wczesny ranek, bo pierwsze światła słonca wpadają przez szpary w budynku.
-
Ban dla siary, za to że nie ma reputacji.
"Wspomnienia" Ares Prime
w Archiwum RPG
Napisano
Klacz wydaje się być zmartwiona twoją amnezją. - Więc Canterlot, nieco dziwne, że o nim nie słyszałeś, to największe miasto w Equestrii. Jest siedzibą księżniczek, Luny i Celestii, której to ja jestem najwierniejszą uczennicą. Księżniczka Luna to władczyni nocy. Jest odpowiedzialna za ruch księżyca a także za trwanie nocy - czujesz że unika czegoś, jednak nie jesteś w stanie sprecyzować czego. Milczy przez chwilę i wpatruje się w słońce, które niedługo zajdzie za horyzont. - A Nightwing, może opowiesz mi to co pamiętasz? Jakoś razem może uda nam się odzyskać twoje wspomnienia.