Skocz do zawartości

Matalos

Brony
  • Zawartość

    1435
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Matalos

  1. Luna podchodzi do ciebie i po matczynemu obejmuje cię skrzydłem.

    - Nie przejmuj się nimi. To że nie masz CM, pokazuje, że masz jeszcze nieograniczone możliwości. Czarna sierść o niczym nie świadczy, a to że nie umiesz latać, to tylko kwestia czasu. Jak chcesz, to możesz zamieszkać w pałacu, przynajmniej na jakiś czas.

    ------

    - Night!! Nie rozmyślaj mi tu, tylko skup się na lekcji - głos sierżanta wyrywa cię z rozmyśleń. - Powiedz mi, co zrobił admirał Hoofer, gdy natrafił na przeważające siły wroga?

    Klasa patrzy się na ciebie z miną "Szkoda, że on, ale dobrze, że nie ja."

  2. - Sir, ostatni poszedł na jedno z działek przy wejściu - odpowiada Linus - ale mam pomysł. Wykożystamy tego Grox'a jako żywa tarczę - Cały Linus. Jeśli chodzi o nietypowe rozwiązania, to nie ma on sobie równych. Zapada chwila milczenia. Nagle odzywa się jeden z żołnierzy - Sir, został mi jeszcze jeden granat. Mógłbym spróbować zucić go w wierzyczkę. Wiesz, że propozycja młodziaka to samobójstwo. Wierzycza rozwali go na kawałki, ale miałby szansę na rozwalenie działka. Wybieraj między życiem żołnierza, a ważnym jeńcem.

  3. - Hmmm... długo wędrowałeś, cukiereczku - mówi Applejack. - Jesteś na Akrach Słodkich Jabłek, niedaleko Ponyville. I nie nie widziałam niczego przy tobie. Wiesz co, może prześpisz się, bo ja - tutaj ziewa szeroko - jestem lekko zmęczona. Jutro zapoznam cię z moimi przyjaciółkami, a lekarz nawyżej obejrzy cię po ciemku. Dobranoc - mówi wychodząc.

  4. >

    Wkroczyliście do wnętrza sklepu. Migotliwe światło latarki padało na kolejne półki z produktami. Większość zdążyła zpleśnieć, albo została zabrana. Moze coś jeszcze jest w głębi sklepu. Słyszycie z tamtąd cichy, elektroniczny trzask...

    Alec, ty natomiast stoisz z Michaelem na zewnątrz. Rozglądacie się uważnie po ulicy. Nie widzicie nic niezwykłego, ale nie ulegacie poczuciu bezpieczeństwa. W pewnym momencie Michael pyta się ciebie:

    - Ta dziewczyna, w tamtym domu... to twoja dziewczyna? - pyta niepewny. - Co z nią?

    -----

  5. - Znalazłem go przy lesie Everfree. Był w o wiele gorszym stanie, niż jest teraz - odpowiada kuc, mieszając jakąś substancję. Drake wygląda strasznie. Ma blizny na twarzy, połowa włosów na jego głowie zniknęła, a na odkrytym torsie widziałeś zarówno ślady oparzeń, jaki i cięć. Jest nieprzytomny, a jego pierś unosi się powoli w górę i w dół. - I co powiesz - mówi kuc, dalej mieszając jakieś substancje. - Mógłbyś zrobić coś dla niego?

  6. - Domyślam się, spotkałem już kilku co trochę mnie przerażali. Ale teraz słuchaj, bo to ważne. Powiedzialem, że piątka poszła na wschód. Jest szósty, on tutaj został. Ma ciężkie rany, coś pożądnie go poharatało. Nie mam pojęcia co to. Ma silną magię w sobie, ale nie dorównuje tobie. Tamci też byli o wiele słabsi magicznie od ciebie. Chodź zaprowadzę cię do tego rannego - mówi i schodzi schodami w dół. Idziesz za nim do piwnicy. W jej głębi leży jakieś ciało. Kuc podchodzi do niego i zapala światło. Widzisz, że to Drake Scarath. - Powinien się niedługo obudzić - mów kuc spokojnie. - Znasz go?

  7. - Ty chyba za bardzo uderzyłeś się w głowę - mówi zmartwiona. - Gadasz od rzeczy. Jesteś w mojej stodole i nigdzie nie idziesz. Nie dopóki nie wyzdrowiejesz. Wychodzi z stodoły i widzisz, że jest już noc. Walczyłeś rankiem, a teraz jest już wieczór. Ciekawe jak długo byłeś nieprzytomny. Klacz wraca i po jakiejś chwili wraca, niosąc wiadro. Kładzie je przed tobą i widzisz wodę. Czujesz olbrzymie pragnienie. - Masz, pij - mówi z dobrotliym uśmiechem. - posłałam moją siostre po lekarza, obejrzy cię, a może powiesz mi teraz, skąd pochodzisz?

  8. - Ta „druga” o którą pytasz - mówi - to Fluttershy. Nieźle żeś ją nastaszył tak leżąc w lesie, cały pokrwawiony. Ale nie przejmuj sie cukiereczku, wszystko będzie w porządku - mówi oglądając tqoje rany. Dalej cieknie z nich krew, ale proces zasklepiania zaczyna działać. - Poleżysz jakiś czas tutaj, podleczysz się i wyjdzesz z tego. Przez chwilę milczy i ogląda twoje rany. Wreszcie odzywa się: - Jakżeś to wszystko narobił sobie? Wpadłeś na jeża pośród ostrych pnączy, czy jak?

  9. Kuc patrzy się na ciebie ze spokojem - Następny Brony - wymruczał pod nosem. - Dobra, przynajmniej nie muszę ci tłumaczyć podstaw. Jesteś już siódmym człowiekiem jakiego udało mi się znaleźć. Pewnie jest was więcej, ale trudno, nie znajdę wszystkich. A zatem posłuchaj. Jeśli chcesz znaleźć innych to ruszaj na północ. Tamta piątka już tam ruszyła. Jeśli chcesz wiedzieć coś więcej to pytaj śmiało. Mamy całą noc na rozmowę.

  10. - Już, już - mówi zdenerwowana. - Ale ja cię nie uniosę. Poczekaj tu chwilę, zaraz wrócę - mówi i słyszysz jak odchodzi. Po chwili, jaka wydawała się tobie trwać strasznie długo, znów usłuszałeś tętent kopyt. Poczułeś, że jaikieś silne kopyta unoszą cię na grzbiet. Jakaś pomarańczowa klacz wzięła cię na grzbiet. Ma blond grzywę i kowbojski kapelusz. Zwraca się do ciebie: - Dobra, cukiereczku, teraz może troszkę zatrząść. Czujesz, jak klacz zaczyna kłusować. Lekkie trzęsienie sprawia ci ból, ale jest on do wytrzymania. Krajobraz miga ci przed oczami, najpewniej z powodu zmęczenia. Po jakimś czasie trzęsienie ustaje i klacz wprowadza cię do jakejś stodoły. Kładzie cię delikatnie na sianie. Patrzy się na ciebie swoimi zielonymi oczami i mówi - Jak się nazywasz? Ja jestem Applejack.

  11. Wbiegacie po schodach w górę. Grox´a zostawiliś cie ogłuszonego na dple. Podbiegliście do drzwi wejściowych. Twoi ludzie są podirytowani. Nie często zdarza się, że ktoś chce ukraść wasz święty artefakt. Ale jesteście gotowi na wszystko, aby go odzyskać. Przeładowujecie broń i szturmujecie drzwi. Wbiegacie do pomieszczenia i widzicie grupę Grox´ów naprzeciw was. Niosą serce Lukarii do na wyższe piętro. Chcecie ruszyć za nimi, ale złodzieje ustawili działko w przejściu. Jest po waszej prawej i tylko jak ruszycie do ataku to poszatkuje was na kawałki.

  12. Kuc prowadzi ciebie ulicą. Mijacie kolejne domy, aż wreszcie zatrzymujecie się pod jakimś nowym budynkiem. Jednorożec wprowadza cię do środka. Zamyka za tobą drzwi i zaprowadza cię do salonu. Jest tutaj kanapa, na której siadasz. Kuc siada przed tobą i mówi: - Witam w Equestrii. Nazywam się Cristal Book. Jestem tutaj aby ci pomóc. Ale najpierw odpowiedz mi, na kilka pytań. Po pierwsze, czy wiesz gdzie jesteś?

  13. Idziesz stronę twojego mistrza. Słyszysz jeszcze nawoływania rodzicow, ale ignoryjesz je. Gdy przechodzisz przez próg, odwracasz się ostatni raz. Widzisz twoich rodziców. Ddy zmierzałeś w do drzwi, widziałeś wściekłość na ich twarzach. Teraz ojciec patrzy się na ciebie z dumą i mówi "To mój syn, pokaż im chłopcze". Matka wygląda zza niego i dodaje "Dobrze zrobiłeś." Przed oczami zapada ci ciemność.

    -------

    Czujesz piekielny ból. Wszystkie twoje nerwy krzyczą, masz wrażenie, że zaraz padniesz. Ale czujesz też, jak ból powoli ustaje. Ktoś leczy cię magią. Otwierasz oczy i widzisz niebieskiego Alicorna. Na widok, ze otworzyłeś oczy, uśmiecha się z ulgą. Jeszcze przez chwilę leczy cię, poczym mówi

    - Zaraz przybędzie pomoc. Pamiętaj, nie widziałeś mnie tutaj - po czym odlatuje.

    Po chwili słyszysz, jak ktoś śpiewa. Nagle, gdzieś zza siebie słyszysz paniczny krzyk. Jakaś klacz bardzo się wystraszyła.

  14. Znalazłeś jakieś jagody. Niby nic, ale zawsze jakiś zapychacz żołądka. Ruszasz w kierunku Hoofington, od czasu do czasu spoglądając na busolę. Docierasz do miasta w środku nocy, więc nikogo nie ma na ulicach. Prawie. W świetle księżyca widzisz samotną sylwetkę kuca. To jednorożec, w ciemnej szacie, niebieskiej maści. Rozglada się na wszystkie strony, a gdy zobaczy ciebie, rusza w twoją stronę. Podchodzi blisko i pyta: - Znalazłeś busolę? - i nie czekając na odpowiedź, dodaje - Chodź za mną, nie jest bezpieczne stać na ulicy w środku nocy.

  15. Ruszasz na pomoc Emily, zostawiając dogorywającego Hoofera. Wzbijasz się w powietrze a atakujesz z góry Mastemara. Tez zaskoczony odwraca się i próbuje odlecieć ci z drogi ataku. Udaje mu się częściowo, gdyż twój cios rozciął mu skrzydło i teraz spada na ziemię. Udaj mu się wylądować, ale widzisz krew płynącą z jego skrzydła i wiesz, że szybko nie polata. Stoisz na drodze między nim a Emily. Dyszy wściekle i patrzy się na ciebie wrogo.

    -Dobry ruch, młodziaku - mówi. - Ojciec byłby z ciebie dumny. Ale mi się spieszy, więc skończe to tu i teraz - dodaje. Machnął głową, jego róg rozjaśnia się i idzisz masę magicznych sztyletów lecących w twoją stronę. Robisz uniki, odbijasz, ale ich jest za dużo. Jeden rozcian ci bok, inny skrzydło. Po chwili jesteś pocięsty, przed oczami robi ci się ciemno i widzisz, jak Mastemar odchodzi, ciągnąc Emily na magicznej smyczy. Nie udało ci się jej ocalić. Zapada ciemność.

    --------

    Jestes w małym ciemnym pokoju, do którego prowadzi dwoje drzwi. Jedno z drzwi się otwiera i widzisz tam... swoich rodziców. Patrzą się na ciebie z dumą, uśmiechają się

    - Dobrze się spisaleś synu - mówi ojciec.

    - Mój mały bohater - dodaje matka swoim anielskim głosem. - Chodź do mne, niech cię uściskam.

    Stawisz powolne, niepewne kroki w kierunku rodziców. Nagle otwierają się drugie drzwi i widzisz tam... swojego mistrza. Spokojny starzec patrzy się na ciebie swoimi błękitnymi oczami. On też zabiera głos, głośniej niż twoi rodzice:

    - Chłopcze, twój czas jeszcze nie nadszedł. Nie dopełniłeś swej zemsty. - mówi, a jego głos dudni ci w uszach. - Chodź ze mną, pokonasz tych, co zabili ci rodzinę. Nie ufaj tym demonom - mówiąc to wskazuje na rodziców - te istoty chcą tylko, abyś zaprzestał swojej krucjaty.

    Do kogo pójdziesz?

  16. Luna bez słowa wzięła pamiętnik. Przeglądała szybko strony, ale po chwili przerwała. Spojrzała na ciebie. Zauważyłeś łzę w jej oku. uścisnęła cię i powiedziała "Dziękuję". Puściła cię i przyjżała się twojej rękawicy - Hmmm... tak naprawdę to jest fragment pancerza jaki kiedyś nosiłam. Nie są to właściew szczątki Nightmare Moon, ale lepiej z nimi uważaj. Mogę wziąść resztę, a ten kawałek... gdzieś się zapodzieje, dobrze? - mówi i uśmiecha się łobuzersko. - Jaki masz teraz plan?

  17. Wewnatrz chaty jest ciemno, tak jak lubisz. Staraz się zajrzeć wgłab swoich wspomnień, aby odkryć coś jeszcze.

    Mały źrebak błąka się po ulicach Canterlot. To wspaniałe miasto, siedziba księżniczek ma też swoją mroczną stronę. Przy górze leżą mieszkania tych, którym się nie poszczęściło. Nie mają pracy, rodziny, żyją na koszt państwa. Celestia nie ma serca niszczyć domów tych biedaków. Natomiast ty opuściłeś tamte dzielnice. Chcesz pobyć zdala od sierocińca, głupich starszych kucyków które wyśmiewają twój pusty bok.

    Gdy tak wędrowałeś przez opuszczone ulice, poczułeś zmęczenie. Usiadłeś więc na środku ulicy i spojrzałeś w niebo. Gwiadzy migotały do ciebie. Nagle zobaczyłeś jakiś ruch. Coś zbliżało się w twoją stronę. Myślałeś, że to Filch, opiekun sierocińca, poszedł cię szukać. Gdy jednak przyjrzałeś isę dokładniej, zobaczyłeś, że to nie kto inny jak słynna księżniczka Luna. Podchodzi do ciebie i z uśmiechem pyta:

    -Co się stało mały, czemu tu jesteś?

  18. Alicorn patrzy się na ciebie, z lekkim zdziwieniem. Przerywa atak, i robi kilka kroków do tyłu. Machną skrzydłami, i zauażyłeś, jak jego róg rozjaśnia się. I nagle wylatują z rogu magiczne sieci. Tymczasem on odwraca się w kierunku Emily, i wznosi się w niebo. Widzisz, że Hoofer dogorywa. Jeszcze się rusza, ale są to ostatnie podrygi. Widzisz też, że chce coś powiedzieć. Możesz zbliżyć się do niego i posłuchać tego, lub ruszysz uratować Emily. Co robisz?

×
×
  • Utwórz nowe...