-Dziękuję panie Galion... nie zmuszam, ale będę naprawdę wdzięczna. Dał mi pan nadzieję... pierwszy raz od początku tego wszystkiego na lepszą przyszłość. - Tym razem pyszczek klaczy rozpromienił radosny uśmiech. Pierwszy raz od początku całej tej afery poczuła, że może coś zmienić, że może odmienić czyjś los i swój własny o ile będzie to możliwe, ale sama nadzieja dodawała jej skrzydeł. Silver Night podeszła do nich powoli - przepraszam, że przeszkadzam, ale podać coś jeszcze? - Klacz trzymała w magicznej mocy kilka półmisków i kufelków, które miała zamiar jak najszybciej odnieść na zaplecze. Po drodze zbierała zamówienia od gości, którzy jeszcze znajdowali się w tawernie, aczkolwiek z każdą godzinką ich ubywało.