Silver Night przyjęła monety i szybko zniknęła na zapleczu, mamrocząc coś pod nosem o coraz dziwniejszych gościach. Starlight spędzała ten czas na piętrze w swoim pokoju przeglądając księgę zaklęć Starswirla na temat magii ochronnej. Odkrywszy coś, co uznała za wartościowe zapragnęła podzielić się swoim odkryciem z Silver Night więc raz, dwa zbiegła z pietra. Położyła księgę na barze i spojrzała na wychodzącą Silver Night. Już miała ją zawołać, gdy usłyszała za sobą nowy, nieznany jej głos. -Ja chciałam śmierci księżniczki Twilight? - Zapytała zdziwiona, odwracając się w stronę nowego gościa. -Nie moja droga... nigdy nie chciałam zabić Twilight. Chciałam tylko sprawić by nigdy nie weszła mi w drogę... wydawało mi się, że wystarczy, że cofnę się w czasie i powstrzymam ją przed poznaniem przyjaciółek i dzięki temu nigdy nie zostanie alicornem. - Starlight usiadła naprzeciwko dziewczyny. -Jak udało mi się wrócić na dobrą stronę? Nie udało się, a raczej nie udałoby się gdyby nie Twilight. To ona pokazała mi lepsze życie, dała nadzieję i swoją przyjaźń. Gdyby nie ona ten świat byłby zupełnie inny.... wiele jej zawdzięczam. - Uśmiechnęła się niemrawo i dodała po chwili śmiejąc się.-I tak... niezłych sobie dobierasz wrogów moja tajemnicza przyjaciółko. Biorąc pod uwagę, że Celestii już z nami nie ma, a Twilight wykluczyłaś, to mogę powiedzieć, że wybierasz się z motyką na słońce, choć w tym wypadku lepiej powiedzieć, że wybierasz się w motyką na księżyc. Jeśli zaś chodzi o Zecorę to nie wiem o niej za wiele. Jest tajemnicza, dziwnie mówi i Twilight zawsze ją lubiła, bo zebra zawsze pomagała kucykom, a to, co robi teraz... pozwól, że zdanie na ten temat zachowam dla siebie. Dziwie się tylko, że nie pomógł nam Discord... z jego mocą to te wiedźmy już dawno byłyby w lochach Luny albo przestałyby istnieć. - Starlight zamyśliła się. Celestia, jak i Luna kiedyś poprosiły Discorda o pomoc w zlokalizowaniu Tireka wiec, dlaczego nie zrobiły tego samego przy wiedźmach... to byłoby najlepsze i najszybsze rozwiązanie tej sprawy. -Tak on by szybko to załatwił, a tak to przez jakieś dziwne zrządzenie losu lub kosmiczne wpływy jesteśmy pozbawieni naszego sojusznika.... dziwne to i głupie. Starlight pokręciła głową, sama nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje, że jeszcze go nie ma i nie naprawia całego tego bałaganu. W pewnym momencie uśmiechnęła się, jej róg zaświecił się jasnym błękitnym światłem i wszystkie pochodnie w karczmie zmieniły barwę na zieloną. -Kolorowy ogień to proste zaklęcie... Królowa Chrysalis je znała, a i mi nie sprawia problemów. Sądzę nawet, że Twilight, jak i reszta utalentowanych jednorożców potrafi zmienić barwę ognia na dowolną inną. - Kolor ognia wrócił do normy, a róg Starlight przestał świecić.
-Jednak Ty mówisz o innym ogniu. Nie wiem wiele o tym, ale powiem, ile mogę. Zaklęcie czy rytuał potrzebny do tego nie pochodzi ze znanej nam magii. Dawno temu ten rodzaj magii został zakazany, ale dlaczego to chyba trzeba by pytać Luny. Ja troszkę poszperałam tu i tam, gdy Twilight wypędziła mnie z mojej dawnej wioski, i odnalazłam wzmianki o tej szkole czarów. - Starlight spojrzała w okno i po chwili zebrawszy myśli, kontynuowała.
-Praktycznie niemożliwe jest dotarcie do wiedzy o tej magii tutaj w Equestrii, ale co najbardziej mnie przeraża... - Spojrzała w oczy batpony -Ta magia jest połączona z magią zebr...