-
Zawartość
362 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez PumpkinWave
-
Podszedłem jak najciszej do drzwi, wytężając zmysły, aby cokolwiek usłyszeć.
-
(nie ogarniam już, never mind) Zacząłem nasłuchiwać, aby dowiedzieć się, co mnie obudziło.
-
- Hej, rusza się. - usłyszałeś znajomy głos kogoś z oddziału Big Maca. Po chwili zauważyłeś, Jak parę kucyków zagląda do wozu.
-
Po chwili człowiek wrócił, mając ze sobą drugi karabin. Gdy dokładniej się przyjrzałeś, rozpoznałeś karabin automatyczny AWS. Człowiek zauważył twoje specyficzne spojrzenie w stronę tego karabinu, po czym rzekł: - Wybacz, że takie g**no, ale nic innego nie udało się w tak szybkim czasie znaleźć, nikt nie wie co się stało z twoim Mosinem, więc musisz się na razie tym zadowolić, i tak to ponoć najlepszy dostępny egzemplarz. Później może znajdziemy jakiegoś SWT, co?
-
Stanął w boksie obok ciebie. - Dać ci fory? - uśmiechnął się wrednie.
-
Zdałeś sobie sprawę, że leżysz na jakimś wozie.
-
(przecież wychodził z komnaty -_-, no ale nic skoro tak...) Położyłem się na łóżku, powoli zasypiając.
-
- Ehh... no nic, trzeba spać na podłodze... - dodałem sobie w myślach jeszcze kilka mniej przyzwoitych zwrotów, adresowanych do całego świata.
-
Wstałem, jeszcze raz próbując otworzyć drzwi.
-
Lekko wkurzony usiadłem pod drzwiami, bawiąc się magią.
-
Będąc nieco znudzony, postanowiłem wyjść i rozejrzeć się po mieście. Jeśli Królowa będzie chciała ze mną porozmawiać, raczej mnie znajdzie. Wyróżniam się w tłumie.
-
Podziwiałem piękno stolicy, piękno, które nie każdy może dojrzeć. Pomimo iż powstałem, nie dość że kilkanaście godzin temu i to z połączenia dwóch dusz, to to miejsce z czymś mi się kojarzyło. - Tak... będzie sporo do wyjaśnienia...
-
Bizon wstał i podał ci szklankę wody. - Mam nadzieję, że się nie obrazisz za te skromne warunki, ale takie życie. - powiedział wracając na swoje miejsce. - A teraz posłuchaj, wszystko zaczęło się w Los Pegasus, gdzie miałem nadzieję złapać statek do swojej ojczyzny... - zaczął opowiadać swoją historię niskim wibrującym głosem, co jakiś czas pociągając z fajki. - ... I wtedy widziałem ją po raz ostatni, to było bodajże dwa miesiące temu w Attavie. Tak, ona tam została, ja wróciłem tutaj, mniej więcej tą samą drogą. - zakończył swoją opowieść, po czym wyjrzał za okno. - Robi się ciemno, pozwól że zaproponuję ci nocleg.
-
- W takim razie po raz kolejny okaże się kto jest lepszy. - powiedział dumnie, wznosząc się na parę centymetrów w powietrze.
-
Pierwszy changeling przez nieuwagę nabił się na bagnet, lecz następny przeleciał nad tobą i uderzył cię w skroń. Straciłeś przytomność. Gdy ją odzyskałeś, byłeś w zupełnie innym miejscu, które wyglądało by jak sala szpitalna, gdyby nie to, że wszystko było płócienne i było tu dosyć ciasno.
-
(Kit z tym że po "mutacji" nie mam wspomnień kuca, i nie wiem co to Wonderbolts) Patrzyłem zaciekawiony na akrobacje Changelingów. Niektóre zapierały dech w piersi nawet mi.
-
Zacząłem obserwować, choć niezbyt interesowały mnie sporty, może zdarzy się coś ciekawego. Poza tym i tak potrzebowałem czegoś, aby zająć swoje myśli.
-
Zaczęły powoli przychodzić różne kuce. Kilka z nich znałaś z widzenia, z kilkoma kilka razy już rozmawiałaś. Podszedł do ciebie pegaz imieniem Blue Storm. - Cześć, cały czas nie odpuszczasz? - zapytał się przyjacielsko.
-
Wyjrzałem przez okno, zaciekawiony tym, co się tam dzieje.
-
Miasto był o tej porze dosyć puste, nie spotkałaś nikogo.
-
- Tak... było to dopiero kilka miesięcy temu... zapewne chcesz usłyszeć tą historię, i tajemnicę, która się za nią kryje? - zapytał się retorycznie. - Dobrze usiądź wygodnie. Napijesz się czegoś?
-
- Jak wolisz, twoja strata. - uśmiechnął się mechanik.
-
- Wyprzedzamy pozycje? - uśmiechnął się człowiek. - Ah, partyzantka, to lubię. Idę to zgłosić pułkownikowi i wyruszamy, zazwyczaj nie ma nic przeciwko krótkim "zwiadom". - znów się uśmiechnął i odszedł.
-
Bitwa powoli zbliżała się do końca, lecz także i tobie zaczynało brakować amunicji. Jakaś grupka changelingów zauważyła, że prowadzisz skuteczny ostrzał, więc postanowiła coś z tym zrobić. Szarżowało na was siedem changelingów, lecz zanim doleciały, zdążyłeś pozbyć się jednego. nie zmieniło to faktu, że zostało ich dwa razy więcej niż was.
-
Siedzisz w swoim pokoju, zastanawiając się co możesz jeszcze zrobić, zanim wyruszysz na trening, do którego została ci jeszcze godzina.