PumpkinWave

- Czemu jesteś tak przestraaasznie sparaliżownay? Nie podoba ci się? A może mnie nie lubisz? albo któregoś z kucyków? - siadła na podłodze, robiąc wielkie oczy. Wyglądała jakby miała się rozpłakać - Czemu nie chcesz zostać moim przyjacielem? Coś złego ci zrobiłam? Jeśli tak to straaaaasznie cię przepraszam!

- Eh, może powiem Ci przy innej okazji? - zrobił nietęgą minę. - Uwierz, naprawdę nie chce mi się w tym momencie o tym rozmawiać. Na razie jest babeczka, wygodne siedzenie, miłe towarzystwo... czego chcieć więcej od życia?

- Jesteś dziecinny... -westchnął jednorożec. - Teraz ktoś umiera. Może mogłem mu pomóc. Ale nie zrobiłem tego, bo wiem że przekonanie Ciebie do życia da nam więcej profitów, niż zwykłego piechociarza. -powiedział. - Wszyscy usłyszeli o twoim ostrzeżeniu przed pegazami i od tamtej pory rośnie o tobie legenda. Zaczęliśmy w ciebie wierzyć, wiesz czemu? Bo gdyby nie ty, zginęli by tam wszyscy, co do jednego!

Genialne! Jestem naprawdę ciekaw jak się to dalej potoczy. Jak dokładnie działa to, co zrobiono Lunie (poza upiciem)? Czy Rzędowiecki zdąży temu zapobiec? I jak mocno, jeśli w ogóle, oberwiemy od szwedów?

- Milcz! - powiedział jednorożec, wyraźnie zirytowany twoim postępowaniem. - Martwy się nie przydasz, a gdy będziesz w pełni sił? Dwa dni to za mało aby pokonać wojska Matki Rosji. A ty za te dwa dni, będąc w pełni sił, ile istnień będziesz mógł ocalić przed nazistowską machiną śmierci?

Wreszcie pociąg przyjechał, niestety, jaki iż był dosyć pusty, a gryf uznał że jesteś świetnym kompanem do rozmów, postanowił wsiąść z tobą do jednego przedziału. Czekało Cię kilka godzin przytakiwania i słuchania o sztuce kulinarnej, lecz nie byłeś pewien, czy to nie lepsze od bezproduktywnego patrzenia się w okno, gryf przynajmniej ostrzegał Cię, gdzie lepiej nie zaglądać w Manehattanie.

A co mi tam, wpiszcie mnie na prereading, zawsze może w czymś uda mi się pomóc.

Podjechałeś do nic, po drodze rozjeżdżając kilku Gruntów, natomiast. Marines, widząc twój taktyczny odwrót, osłaniali cię, skupiając na sobie część uwagi przeciwnika.

- Nie, skieruj się do zaopatrzeniowców, wleką się gdzieś na końcu. - powiedział, po czym wskazał kierunek.

- Niestety, nie zgodzę się z tobą do końca. Mamy determinację, może nawet więcej od nich... lecz oni mają zamiast mózgów swoją narodowo-socjalistyczną papkę, poza tym, to tak naprawdę walczą o swoje przetrwanie... ale wiesz czym my nadrabiamy? Naszym hartem ducha, naszym patriotyzmem i chęcią zemsty! Prawda chłopaki?! -wykrzyknął w stronę wojska, które potwierdziło zgodnym chórem.

Wiesz, jak mnie po prostu coś zaintryguje to staram się utworzyć do tego jak najlogiczniejszą teorię, jeśli nie zostało to już wyjaśnione.

Zostałeś powstrzymany magią jednorożca, co jedynie spotęgowało ból. -Oszalałeś? Czy aż tak marzą ci się zaświaty? Toż ty nawet karabinu nie udźwigniesz! - zostałeś zbesztany przez jednorożca.

- Najpewniej Changelingi... i to całe mnóstwo, widzisz ilu jest gwardzistów? Na każdego z nich przypadają co najmniej dwa. - odpowiedział tonem z którego trudno było wyczytać emocje.

- Dla ciebie niestety, ale się ziściły, lecz nie tak jak podejrzewałeś. Potrzebujesz czegoś? Bo jeszcze przez jakiś czas, nawet z moją magią, będziesz uziemiony. - powiedział jednorożec.

Powoli jadł swoją babeczkę delektując się jej smakiem. - Wiesz... przyjemnie tu jest... może nawet bym tu został. O ile nikt nie ma nic przeciwko mojej obecności... jak było w kilku innych miastach... -w tym momencie ugryzł się w język.

Widziałeś jak ODST zostają zrzucani za line wroga, zwykli marines odwracają uwagę wojsk Przymierza a kilka pojazdów i snajperów robi wszystko, aby pozbyć się Brute'ów i Elite'ów.

Usłyszałeś strzał, gdy po chwili twój bok przeszył ogromny ból. Obudziłeś się w szpitalu polowym. Stał nad tobą jednorożec. Poznałeś go, to z nim rozmawiałeś przed bitwą. - Nawet nie wiecie, jakie macie szczęście towarzyszu... Nie straciłeś nic, poza twoją dumą snajpera i trzech dni na froncie... co, czasem patrząc, nie jest aż takie złe.

- Tak... bizon. - powiedział z lekkim niesmakiem. - Kojarzę go, i o dziwo jak na bizona nie jest aż taki zły. - widać było że nie darzy tej rasy zbyt wielkim szacunkiem. - Nawet niezły z niego kucharz, ponoć odwiedził każdy zakątek świata i opanowywał lokalne przepisy... to by tłumaczyło aż tak egzotyczny smak jego potraw... - powiedział, pogrążając się w monologu na temat sztuki kulinarnej.

Wyruszyliście gdy słońce było jeszcze nisko. Cały czas kierowaliście się na północ, w stronę Changei.

Cóż, fic jest bardzo ciekawy, polecam go każdemu. W bardzo ciekawy sposób przedstawia to, co dzieje się przy przymusowej ponyfikacji, i nie tylko ze strony samego ponyfikowanego, co daje pełen wgląd na sytuację. To z kolei jest naprawdę wielkim plusem. Kolejnym plusem, ( i minusem) jest Pumpkin Wave z Manehattan'u (wiesz że jestem za FOL, ale przynajmniej nie konwertyta)

Uważam że to jest jego zła wersja, ponieważ karmazynowe oczy są w tym wypadku znakiem sług zła, jak mniemam, ponieważ srebrne oczy są znakiem służby dobru. Oczywiście jeśli dobrze rozumuję. Moją tezę mogę poprzeć także tym, że zła wersja powiedziała mu, że sami decydujemy jaki jest nasz los, a jemu została złożona propozycja dołączenia do arcyantagonisty. W takim wypadku, gdyby tę propozycje przyjął, jego oczy najpewniej były by karmazynowe, a możliwe że i wyprało by mu mózg? Bo czemu nie, sługa z wypranym mózgiem to dobry sługa, o czym wiedziało ZSRR i Hitlerowcy, którzy mózgi prali nagminnie swoją propagandą. (Żem się rozpisał, tak średnio na temat, chyba)

Nie, ale będę się śmiał, jeśli będę miał rację. A jedynym rozsądniejszym wyjściem poza tym jest to, że nie będzie nawet w części kucem. Czemu? Bo w wypadku pełnej ponyfikacji, stracił by możliwość korzystania z ludzkiej magii, która według mnie ma dużo większy potencjał bojowy. Poza tym musiał by się uczyć magii jednorożców niemal od podstaw, co nie było by dla niego najlepsze.

Gwałtowny zakręt sprawił, że wpadłeś na jednego z Elite'ów. Gdy zamierzał cie zaatakować, jego głowa wybuchła, pod wpływem kolejnego pocisku.

Ja stawiam że nie będzie do końca sponyfikowany... W jego śnie objawiła mu się jego "zUa" wersja, która miała skrzydła i róg, więc... stawiam że użyje tego rogu, który dostał w prezencie (nie pamiętam jak się nazywał) i zostanie częściowo skucykowany, czyli zyska formę anthro. Czy ze swoimi przemyśleniami, choć trochę zbliżyłem się do prawdy?

Cóż, moje GG masz w profilu, jeśli cię to interesuje. Clopów czytałem sporo, sam piszę, acz nie publikuję, więc możesz śmiało do mnie się zgłosić, było by mi miło mogąc pomóc komuś przy polepszaniu swoich umiejętności.