Skocz do zawartości

ByczekPazerny

Brony
  • Zawartość

    241
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez ByczekPazerny

  1. ByczekPazerny

    Odcinek 9: Sweet and Smoky

    Według mnie ten odcinek to zwyczajna sztampa. Gdyby nie to że akcja dzieje się na smoczej ziemi, a jej podstawowymi bohaterami są smoki to epizod nie zabłysnął by niczym ciekawym. No cóż, właściwie to pomimo tego jakoś super wciągający nie był. Spłynął po mnie jak woda po kaczce. Pewne scenki humorystyczne nieco mnie rozerwały, ale nie były dostatecznie zabawne bym mógł wysoko podnieść ocenę. "Sweet and Smoky" dostaje ode mnie 6/10, bo jest bez polotu, tylko trochę zabawny, ale przy tym nie spartaczony. No i temat wydaje mi się chyba nowy... Lubię smoki i ich agresywne zwyczaje. Według mnie te wulgarne zachowania i chamstwo względem siebie są śmieszne i stoją w fajnej opozycji do filozofii małych kucyków. Mają swoją chorą fantazję, i ciesze się iż tak uparcie się nią kierują. Dzięki temu każdy odcinek z ich udziałem daje pewną lekcję - bo te gadziny są uosobieniem ludzi którzy adaptują się do groźnego i szorstkiego środowiska poprzez przyswajanie i późniejsze przerysowywanie jego cech, tak by być na wierzchu i nie dać się zjeść. Ukrywają przy tym swoje drugie oblicze, i najzwyklej w świecie boją się przełamać. Tutaj na przykładzie Garble'a widać to jak na dłoni, ale prawdę powiedziawszy to odkąd smoki pojawiają się w serialu (mam na myśli te młodociane, bo dorosłe już prawie w ogóle nie przypominają swoich bękartów) to zawsze miałem wrażenie że właśnie takie są - nauczone chamstwa, lecz niekoniecznie nim przesiąknięte. Znam to z życia. Fluttershy, Spike, Smolder, Garble - wszyscy oni zaliczyli w tym odcinku fajny występ. Z tym że ta pierwsza była najlepsza w całym zestawieniu. Stawiam że gdyby nie jej memiczne pyszczki i harda postawa to odcinek byłby gdzieś o połowę mniej zajawkowy.
  2. ByczekPazerny

    [Wywiad] Bleflar

    @Bleflar Skoro grasz w RPG to zapraszam i zachęcam do szerszej wypowiedzi w tym temacie -
  3. ByczekPazerny

    Odcinek 8: Frenemies

    Zgadzam się z moimi przedmówcami - to było świetne. Ogromna świeżość spłynęła na mój zakwaszony łeb. Niemal wszystko zagrało tak jak powinno - akcja postępowała lekko i płynnie, odcinek zmieścił w sobie dużo śmieszkowych sytuacji, co jest z pewnością zasługą niesztampowych głównych bohaterów, i piosenka (na którą liczyłem i mogłem postawić 10zł że taka się pojawi) była ekstra. Rześkość wylała się z tego epizodu i jestem bardzo zadowolony. Można powiedzieć że szkoda iż scenarzyści nigdy wcześniej, w poprzednich sezonach nie wypróbowali podobnego zabiegu. Odznaczam ten odcinek oceną 9/10. Jest z pewnością najfajniejszym w serii IX. Niestety nie mogę dać wyżej. "Frenemies" to spojrzenie z drugiej strony, z daleka od M6, Starlight, Kolca i innych nałogowców friendshipu, co w dużym stopniu przysłania delikatne wady epka. Wydaje mi się również że gdyby na pierwszy plan wypuścić Twilight i jej podopieczne to nie obeszłoby się bez skojarzeń ze starszymi odcinkami, czyli jakoś super awangardowy ten epizod nie jest Dla mnie osobistym powodem do podjarki jest duet Tireka i Cozy Glow - jednych z moich ulubionych postaci. Rozumiem że tego typu zestawienia pojawią się w różnych serialach dosyć często i nie jest to ani trochę oryginalne, ale poni universum wcześniej takowego nie miało. Od zawsze lubiłem czerwonego centaura, dokooptowali do niego jakąś małą, bzyczącą muchę która przecenia swoje możliwości, dzięki czemu osobowość antagonisty z S4 została całkiem fajnie rozbudowana. Widać koleś ma podejście do życia niczym typowy paker - masa, masa i jeszcze raz masa - całowanie swoich bicków to zupełne tego potwierdzenie. xD Krystyny nigdy nie darzyłem jakiś szczególnym uczuciem, ale w wypadku tego trio cieszę się że w nim jest, bo też wypada na swój sposób spoko i zabawnie. Jestem tego samego zdania. Nie można inaczej wytłumaczyć dziwnego i nagłego pojawienia się tak dużego antagonisty w postaci... dziecka. Z tym że podejrzewam iż motywy będzie miała słabe, bo jej twórcy prawdopodobnie nawet nad nimi nie myśleli. Niestety, ale mam również pewne obawy co do całości sezonu - jest to seria finałowa, zależy mi więc na tym aby zakończyła się odpowiednio epicko, z rozmachem i wybuchającymi emocjami. Jednak puki co Grogar rozczarowuje. Ma zostać największym złodupcem serii ale jak na razie zebrał wokół siebie grupę komediantów, a sam prezentuje się bardziej niczym szef obwoźnego cyrku aniżeli poważny artysta. Nie wiem, ale może to ja nie zdążyłem jeszcze odczytać jego niesamowitych planów. Myślę że jeśli da zrobić na sobie wała z tym dzwonem to wyjdzie na totalnego celebanta, zważywszy iż posiada kryształową kulę w której może zobaczyć (chyba?) niemal wszystko.
  4. ByczekPazerny

    Odcinek 7: She's All Yak

    Okej. Fajne epek, ale oglądało się lepsze, co nie? Odcinek solidny i wyważony, jednakże nudnawy. Niczym szczególnym mnie nie zaskoczył, ale nie skaleczyłem się na nim, dlatego też zostawiam jego temat bez większego zachwytu i nachalnej niechęci. Wydaje mi się tylko że mogło być naprawdę lepiej, bo po opisie odcinka zacząłem liczyć na coś o wiele fajniejszego i ciekawszego - że moment potańcówki będzie trzonem całości, jak to miało miejsce w "Make New Friends But Keep Discord". Niestety, bal był zrobiony bez szału, i zamiast porywającej akcji na imprezie scenarzyści zbudowali epizod przy użyciu nudnych scenek nauki tańca, pieczenia i zjadania zielonego badziewia. Z drugiej strony śmiechłem sobie kilka razy. 7/10 to uczciwa ocena.
  5. ByczekPazerny

    Ankieta o fandomie MLP:FiM

    Również zapodałem swoją odpowiedź. Mam nadzieję że podzielisz się wnioskami z tej ankiety.
  6. ByczekPazerny

    Odcinek 6: Common Grounds

    Długo zastanawiałem się jak to ocenić, aż w końcu obejrzałem drugi raz. Myślę że odcinek zasługuje na 7/10. Moim głównym zarzutem wobec niego jest to iż jest bardzo mało śmieszkowy. Nie ma w nim prawie w ogóle scen które nagoniły by na moją mordę solidnego banana. Hmm, jak się zastanowię to wyliczę dwie, lub może trzy. A lubię ten serial między innymi za poczucie humoru którego w tym epku było bardzo mało. Oczywiście rozumiem że problematyka "Common Grounds" nie ułatwia wplatania do scenariusza komizmu i luźnej narracji, ale chłosta należy się głównie nie za brak komediowych scen co bardziej za słabość i miałkość tych ukazanych. Momenty które w założeniu miały być komiczne przekształciły się w po trochę tragiczne bądź najzwyczajniej czerstwe. Za to wpada duży minus. Jeśli o tematykę chodzi - jest ciekawa, nowa ale również trudna. Po pierwsze chciałbym nadmienić iż wątek szacownego Quibble Pants'a jest dobrze zbudowany. Wczułem się w los tego koleżki i w prostym, ludzkim odruchu zacząłem trzymać jego stronę. Dostrzegam jednak pewien zgrzyt: czy docelowi odbiorcy - dzieci, będą w stanie zrozumieć i wczuć się w sytuację głównych bohaterów? Odnoszę wrażenie że odcinek skierowany jest bardziej do dorosłych widzów, bo przecież to Qubbile Pants dostaje lekcję życia i to w jego przypadku dochodzi do przemiany. Obawiam się że najmłodsi widzowie, bez pomocy osób starszych, będą mieli problem z doszukaniem się puenty. Jako plusy chciałbym wymienić: dobry scenariusz, fajną reżyserię, epizodyczne postacie (które osobiście lubię) i oryginalny pomysł. Twórcy przesadzili jedynie z powagą, lub nie mieli pomysłu na lepsze żarty. Wyszło spoko, bo dosyć ambitnie, ale utraciwszy jeden z głównych atutów serialu, tj. poczucie humoru.
  7. Ten materiał to nie najgorszy średniak, ale nieprzygotowanych może uśpić. Akcji nie ma tutaj niemal wcale, jest nudno i trochę jakby nieciekawie. Przez całe 20 minut nie odrywamy się od poczynań Twilight i Spike'a, i czy się lubi te postacie czy też nie jeśli chce się obejrzeć do końca to trzeba się z ich obecnością pogodzić. Kolorytu dodają stare i nowe lokacje, swoją drogą wykonane bardzo ładnie, oraz obecność dawno niewidzianego kucyka. Było oczywiście kilka drobnych akcji w stylu "fuck logic", ale nie były bardziej rażące niż w wielu innych odcinkach, dlatego odpuszczam sobie piętnowanie ich. TS również nie przekroczyła w tym epizodzie granic histerii i była dla mnie raczej zabawna niż irytująca, to też upiekło jej się. Kolec był z kolei dosyć dziwny - chłopak najwyraźniej nabrał w końcu dużego dystansu do napadów paniki swojej właścicielki, bo o wiele częściej niż zwykle szydzi z jej zachowania. Ciekawe, ale niezbyt mi to do kolesia pasuje. "The Point of No Return" dostaje ode mnie 6/10 bo jest niezbyt ciekawym, sennym i zbyt mało urozmaiconym odcinkiem, do którego wrócę pewnie tylko raz, gdy zjawi się polski dubbing. Nie jest jednak spartaczony, głównie dlatego że jest dobrze wyważony i nie rozbuchany na siłę. Ot, perfekcja przeciętności. Zakończenie było fajne, puenta też spoko. Wątpię oczywiście aby rzutowało to na zachowanie Twilight w przyszłości, ale cieszę się że los zagrał jej na nosie i chociaż raz mogłem zobaczyć jak dociera do niej sygnał krytyczny wobec jej manii perfekcji i nadmuchiwania sztucznych problemów. P.S - wącham książki, a najbardziej lubię zapach nowych egzemplarzy.
  8. - co myślisz? Całkiem fajna compilacja. :)

  9. ByczekPazerny

    Odcinek 4: Sparkle's Seven

    W sumie to sam nie wiem czego się spodziewałem. Dwusetny odcinek? Powinno być grubo, znacznie lepiej niż dotychczasowe epizody tego sezonu. Jarałem się całkiem mocno... ... a wyszło spoko. Poziom wyższy od poprzedników, jednakże mam doń kilka zastrzeżeń. Zacznę może jednak od pozytywów: tak jak pisał Niklas - memicznych pyszczków jest jak grzybów po deszczu, co drugi to zabawniejszy. Każdą z bohaterek wciągnięto w jakąś śmieszną sytuację, scenarzyści również postarali się o to aby postacie wypadły w swoich rolach wiarygodnie. Pojawienie się epizodycznych kucyków, w tym mojego idola Zephyr Breeze'a, w celu urozmaicenia odcinka uważam za bardzo duży plus. Ogólnie "Sparkle's Seven" to wielobarwny splot rozmaitych elementów, który puszczony w ruch jest w stanie zainteresować i w pełni wciągnąć widza. W istocie - epizod przeleciał mi szybko, zważywszy iż akcja zmieniała się dosyć często i nieco chaotycznie. Materiał śmieszny, tęczowy i żywiołowy. Niestety brakowało mi w nim głębi. Poza tym że pomysł na przeforsowanie obrony zamku był całkiem świeży i ciekawy, to problematyka zbyt długo zostaje nieujawniona. Spike wysyła sygnały iż czuje się pominięty, ale ja nie połapałem tematu : Dopiero pod koniec dowiadujemy się o co tak naprawdę chodzi i nie zostaje już zbyt wiele czasu na eleganckie tego zakończenie. Końcowy twist bardzo mi się podobał, jednakże jeśli chodzi o scenę zamykającą to została potraktowana bardzo po macoszemu. Nie odczułem nawet krztyny satysfakcji po tym jak Kolec został wliczony w poczet rodzeństwa. Wyglądało to bardziej jak "odfajkowanie" punktu na liście rzeczy które epek powinien zawierać. Susza, chropowato. Cholera, 7/10 temu. Materiału z zabawnych scenek jest już w internetach solidna kiść. Zaiste, podium należy się Lunie i jej przerażającej gęsi (mi to bardziej jak flaming wygląda), ale było też kilka innych momentów których na pewno nie zapomnę, zwłaszcza AJ i jej ponadprzeciętna ekscytacja przed występem. Aha - a odcinek nie nazywa się czasem "Twilight's Seven"? Tak tagowany jest na Derpibooru, tak samo tytułuje go anglojęzyczna MLP Wiki.
  10. Też się odezwę, a co mi tam. Prawdę powiedziawszy kiedy zacząłem zastanawiać się nad zagadnieniem tego tematu to odkryłem pewien problem - ja nie wiem dlaczego lubię Applejack. Czy może raczej - ciężko mi to sprecyzować. W przypadku innych poni sprawę mam o wiele łatwiejszą. AJ jest według mnie najmniej przerysowaną postacią w M6, żadna cecha nie jest u niej tak agresywnie uwypuklona jak np. egocentryzm u RD czy nadpobudliwość u PP, a co za tym idzie najmniej rzuca się w oczy. I chyba właściwie to o wszystkim przesądza - lubię Jackie za to że ma najmniejsze odchylenia, jest dobrze napisaną i określoną w swojej roli protagonistką, jednakże bez przesadyzmu. W takich postaciach jest mi najłatwiej dostrzec wiarygodność i poczuć do nich sympatie. Ma to jednak swego rodzaju feler, ponieważ z braku skrajnych zachowań Applejack rzadko miewa momenty zabawne, a szkoda. I dodam tylko żeby nikt się nie przyczepił - napisałem iż Jabłkowa jest najmniej przerysowanym kucykiem pośród głównych bohaterek, z tym że nie uważam żeby była całkowicie wyzuta z wyolbrzymionych cech - to kreskówka i każda postać budowana jest przy pomocy przerysowań, również ona. Aha, i ma też wady, co jest ważne. Gdyby ich nie posiadała znalazła by się na końcu mojej listy, gdyż nie ma niczego gorszego jak wyidealizowane postacie.
  11. ByczekPazerny

    Odcinek 3: Uprooted

    Zgadzam się z przedmówcami że było to nudne i bez polotu. Dostaliśmy częściowo powtórkę z rozrywki w dodatku z gorszą obsadą. Scenariusz pozbawiony jest jakiś ciekawych elementów, dziarskich dialogów czy dynamicznych zwrotów akcji - wszystko ciągnie się jak śpik i dostarcza takich samych wrażeń. Nie podobało mi się. Oceniam 3/10. Plusy? Piosenka, która nawet jeśli nie najfajniejsza to i tak żywsza od całej reszty. Końcówka dosyć zaskakująca i też mi się podobała bo wygląda na to że epizod dokłada jakiś ważny element do głównej linii fabularnej tego sezonu. Zobaczymy co z tego będzie. Nie lubię New M6 i tego że zabierają kucykom czas antenowy. Nie lubię awataru drzewa pod postacią Twilight i jego głosu rodem z "Resident Evil". Nie lubię Twilight i jej szkoły przyjaźni. W tym odcinku dla mnie niemal wszystko jest na "Nie". Czekam na wiatr co rozgoni czarne chmury.
  12. ByczekPazerny

    Wasze fotografie natury

    Wygląda na to że zostałem wujkiem. Nawet nie wiedziałem że te stwory tak szybko rosną - ledwo około półtora tygodnia temu przyczaiłem jak matka wysiaduje jajka, a już są takie duże. Specjalnie wyszedłem zobaczyć jak się mają licząc że spotkam nieopierzone i ślepe pisklaki, a tutaj proszę.
  13. To pierwsze - w Kryształowym Imperium. Zarówno przejęcie władzy przez Sombrę jak i jego późniejsze obalenie są najgorzej napisanymi sekwencjami. Tak jak zaznaczyłem w swoim pierwszym poście - winne temu jest kompresowanie wydarzeń do zaledwie kilku minut (!), co całkowicie odbiera powagę tym wątkom. Za dużo jest niedomówień, jak np. samo pojawienie się Króla w mieście. W jaki sposób ominął systemy obronne i dlaczego Kryształowe Serce nie zadziałało tak jak trzeba? Wyglądało to tak banalnie że chyba bardziej uprościć tego się nie dało. Nie zdziwił bym się gdyby Sombrero dojechał tam pociągiem. I podobnież obalenie. M6 i Kolec tak jakby bez wysiłku uporali się z dyktatorem. Potężny złodupiec a nie potraktował śmiertelnego zagrożenia jakimś mocnym zaklęciem, zbagatelizował powagę sytuacji i padł na jednego strzała. Wielka szkoda, bo powrót Sombry według mnie powinien być wydarzeniem na skalę całego sezonu, a producenci potraktowali go jedynie jako przynętę na znudzonych i odwracających się od serialu broniaków. Przejście do sceny z potyczką w sali tronowej odbyło się bez zapowiedzi, nie pokazano nam z czym Twalot i reszta musiały się zmierzyć, dlatego wyglądało to tak jakby Król nie zadbał o odpowiednią ochronę i protagonistki wykonały swoją robotę bez większego trudu. Koniec akurat mi się podobał, bo objawienie się "czystej energii" z magii przyjaźni było dla mnie zaskoczeniem. Przy okazji pogrywała fajna muzyka, a i poświęcono trochę uwagi na próbę przedostania się bohaterek do zamku, co zdecydowanie bardziej podkręciło emocję. Uroku odbiera temu przede wszystkim motyw z spóźnioną (jak zwykle) teleportacją.
  14. Szanowny @The Silver Cheese podzielił swoją wypowiedź na 3 wątki, tak więc i ja podzielę - na sprawę ogólną i moje osobiste podejście do zamknięcia G4. Myślę że żeby określić co stanie się z fandomem wraz z odejściem obecnej generacji i przyjściem następnej powinniśmy ustalić pobudki jakie kierowały ludźmi do odpalenia serialu. Jedni lubią kuce i oglądali wszystkie poprzednie serie, jeszcze inni lubią kreskówki, a znowu ktoś polubił tylko i wyłącznie Poni w ich teraźniejszym kształcie. Nie powinniśmy się więc dziwić że społeczność fanów nie przetrwa w obecnej formie, ponieważ nadchodząca generacja kucyków niesie z sobą sporo modyfikacji których nie aprobuje pewien procent miłośników tej bajki. Z resztą zdaje mi się że fandom nigdy nie posiadał jednej, niezmienionej konstrukcji - zawsze szargały nim kontrowersje związane ze stopniowo wprowadzanymi zmianami: pojawiały się nowe postacie, gadżety, formy przekazu, mniej lub bardziej udane wytwory broniaków. "Panta rei" jak zapodał kiedyś pewien starożytny Grek. To co niesie ze sobą G5 to przede wszystkim początek jej własnej grupy odbiorców, do której dołączy część sympatyków FiM, podczas gdy pozostali puszczą to bokiem. Według mnie nie powinno się określać czy to co nadchodzi jest dobre lub złe, bo zależy od indywidualnego punktu widzenia każdego z nas. To co The Silver Cheese opisałeś jako horyzont i perspektywę dalszej przyjemności oglądania, dla innych jawi się jako ściana której przeskakiwać nie zechcą. Nie jest to krytyka z mojej strony, bo to co zawarłeś w swoim poście jest jak najbardziej prawdziwe i ja w to wierzę, z tym że wydaje mi się że jest to spojrzenie kogoś kto już teraz wie że będzie nową generacje oglądał. No offence. Z kolei ci którzy śledzą bajkę wyłącznie z powodu jej teraźniejszej formy mogą powiedzieć iż zbliżający się koniec jest zły, lub co najmniej smutny. Natomiast o fandom nie martwię się nic a nic, i to nie dlatego że w miejsce kreskówki wejdzie następna, że komiksy i gazetki nadal będą wypuszczane, że będą pojawiać się kolejne zabawki. Broniaki nie potrzebują już tego wszystkiego, bo ludzie zdążyli zżyć się ze sobą - myślę że losy większości splotły się tak bardzo że nie można by nazwać ich zwykłą, przelotną relacją, a zdecydowanie czymś więcej, np. braterstwem. Nawet jeśli poni uniwersum przestanie dostarczać materiału do obgadania to pozostaną jeszcze inne tematy i wydarzenia które przyjaciele będą między sobą poruszać. Dla tych którzy szanują międzyludzkie więzi fandom prawdopodobnie nigdy się nie skończy. Ja natomiast postanowiłem nie oglądać G5. To czego dowiedziałem się o niej do dnia dzisiejszego nie przekonuje mnie w cale. Prawdę mówiąc to zaliczam się do tej grupy osób która po prostu ogląda kreskówki, a FiM wpadło mi gdzieś po drodze. Z tym że nie przepadam akurat za opowiastkami o dobrych i ckliwych zwierzątkach, a można powiedzieć iż G4 zrobiłem wyjątek bo jest przede wszystkim śmieszna i posiada charyzmatyczne postacie. Poza tym podoba mi się wygląd taboretów - ich słodziaczne i pluszowe mordki zawsze napawają mnie przyjemnym ciepełkiem na sercu (i zrytej bani). Dla mnie liczy się jedynie obecna generacja, ale nie planuje opuszczać forum po jej zakończeniu bo lubię tutejszych ludzi.
  15. Z powodu długiego oczekiwania i wcześniejszych zapowiedzi odnośnie ostatniego sezonu liczyłem na naprawdę solidny i interesujący wjazd w pierwszych odcinkach. Wymaganie miałem wysokie, jednakże pamiętając iż jest to jedynie kreskówka dla dzieci wiedziałem iż na niektóre rzeczy będę musiał przymknąć oko i pogodzić się z realiami Equestrii. Niestety, "The Beginning of the End" nie sprostało moim pragnieniom i mógłbym skwitować go krótkim "to jest głupie", ale chcę również powiedzieć o plusach które mimo wszystko się pojawiły. Tak jak pisaliście - dwa odcinki to stanowczo za mało by móc wpleść doń tak wiele wątków i wydarzeń, i zachować przy tym odpowiednie tempo i logikę. Tym razem scenarzyści mocno się zagalopowali chcąc upichcić wiele dań na jednym gazie. Podczas gdy początek był niczego sobie, to od momentu ataku Sombry na Kryształowe Imperium wszystko podupada. Zwycięstwo Króla jest szybkie i banalne, a z kolei obalenie go to najgorsza rzecz jaką w tym serialu widziałem. Zastanawiam się która postać z tego uniwersum wygrałaby plebiscyt na "Debila roku", i odnoszę wrażenie że o koszulę lidera walczyłyby przede wszystkim koronowane głowy. Mam taką konkluzję iż w tym świecie im większą moc się posiada tym bardziej się głupieje - zarówno Sombra, jak i Dwie Siostry, czy też Twilight - wszyscy oni dokonują posunięć nie myśląc dalej jak na jeden ruch do przodu. Jedynie Discord jest ogarnięty. Ogólnie cały scenariusz to solidna porcja fuck logic: przekopywanie się zamiast użycia teleportacji? Luna i Celestia idące na emeryturę, i że co? Nie będą już nigdy walczyć o bezpieczeństwo swojej krainy? Kiedy zło zaatakuje będą leżały na plaży i miały wyjebane? Wygląda na to że wszyscy tak pomyśleli (łącznie z Sombrą...), a oczywistym powinno być że tak się nie stanie. Dlaczego nikt nigdy nie wzywa sojuszników? Starswirl pilnował lasu Everfree? Przy tak szybkim przyroście tego vegetabilia chciałbym się dowiedzieć kiedy Brodacz miał czas na robienie czegokolwiek innego? Ok, dosyć, nie będę mielił tematyki absurdów bo za dużo tego. Zapowiadało się interesująco ale scenarzyści spaprali robotę. Więcej nie zawsze znaczy lepiej, a twórcy najwidoczniej chcieli bardzo urozmaicić nowe epizody i przy okazji rozbudzić ciekawość - udało się im ale bardzo dużym kosztem. Jak pisałem w słowie wstępu - plusów jest dużo. Najważniejszym z nich jest śmieszkowość - sporo razy się uśmiechnąłem, a największą frajdę sprawiało mi oglądanie Tireka i Cozy Glow. Ten duet stał się jednym z moich ulubionych w całości serialu. Grogar wyszedł całkiem spoko, ale jak na pojawienie się tak potężnego i starożytnego zła to klimat nie powalił. Było właściwie zbyt śmiesznie i cudacznie żebym mógł wziąć tego koziołka na poważnie. Bardzo fajnie iż oddali pierwszy plan M6, dzięki czemu było jak za dawnych czasów. Przyjaciółki walczyły ramię w ramię by ostatecznie w pięknym stylu zlać złą dupę. Zakończenie bardzo mi się podobało. Przyjaźń to magia i właśnie ta magia pokazała w końcu swoje materialne oblicze. "The Beginning of the End" oceniam 5/10. Poza tym (uwaga spilery!):
  16. ByczekPazerny

    Spring Breakdown

    To było raczej nieciekawe. Długo musiałem czekać na rozwinięcie akcji, a co gorsza pośmiać się było mi dane dopiero w drugiej połowie animacji. Oglądałem i nużyłem się, reagując kwaśną miną na większość początkowych wątków, w tym chaotyczną plątaninę głównych bohaterek. Ich indywidualne problemy były średnio interesujące. Postacie w tle również nie wykazały się niczym szczególnym - ot, zamulający odcinek. Pochwalić muszę zamianę miejsca akcji z typowego i przejedzonego już Canterlot High School na jacht i morską wyprawę, bo dawało to scenarzystom całkiem sporo swobody i możliwości, jednakże potencjał nie został odpowiednio wykorzystany. Mógłbym powiedzieć iż cała seria zdarzeń jaką śledzimy podczas tej podróży to tylko głupiutka opowiastka o nieudolnej załodze wycieczkowca i nader zaradnych, nieprzejednanych dziewuszkach, które z niewiadomych przyczyn przejmują kontrolę nad okrętem. Oczywiście można tłumaczyć to kreskówkową logiką, wiekiem grupy docelowej i tego typu kwestiami, ale w poprzednich filmach z serii "EG" nie było aż tylu niedopowiedzeń (za wyjątkiem bardzo słabego "Friendship Games") - pomijając kwestię nieobecności kapitana i innych kompetentnych osób z dowództwa to zabrakło nawet typowej Celestii czy Luny, a z tego co mi się zdaję akcja bajki dzieje się w trakcie wycieczki szkolnej (?). Przejście do świata kucyków okazało się najfajniejszym wątkiem w całości tej dziwnej produkcji. Dopiero po przeniesieniu do Equestrii udało mi się cokolwiek zaśmiać czy rozerwać. Za najlepszy i najzabawniejszy moment uważam zakończenie... xD Nie będę jednak spoilerował. Wystawiam ocenę 4/10 bo to dobre nie było - nudne, debilne i z niewykorzystanym potencjałem. Kilka scen ratuje ten okręt... Poprzedni film z tej serii poświęcony był Applejack i Rarity, "Spring Breakdown" traktuje o Rainbow Dash i Twilight (dla mnie gorzej być nie może), z kolei "Forgotten Friendship" to historia Sunset Shimmer. Czyli co? Przy okazji kolejnej animacji głównymi bohaterkami miałyby zostać Fluttershy i Pinkie Pie? Jestem jak najbardziej za, mam nadzieję że się to potwierdzi. Dziwny był ten Raggamuffin - nie rozumiem co producenci chcieli zobrazować kopiując dla niego kolory AJ z "FiM". Swoją drogą Jabłkowa była niemal pozbawiona własnego wątku w tym filmie bo 75% czasu antenowego spawała po okręcie. Trochę szkoda, ale w "Spring Breakdown" dostała rolę background'a.
  17. ByczekPazerny

    KPM 18.2

    @Wonsz Spoko, ogólnie rzecz biorąc to się z Tobą zgadzam. Po prostu miałem nadzieję się upewnić, bo z własnego doświadczenia wiem że o wiele łatwiej jest połapać się pośród ludzi kiedy ma się do kogo gębę otworzyć. No nic - nie chcę tutaj dłużej robić prywaty - sorry za spam, przemyślę sobie sprawę i ew. przyjadę na after, bo żeby udało mi się na konwent to szanse minimalne.
  18. ByczekPazerny

    KPM 18.2

    Skoro sprawa aftera sie wyjasnila to czy sa na forum osoby ktore planuja sie na to wybrać? Dla mnie to najistotniejsza kwestia.
  19. ByczekPazerny

    KPM 18.2

    Ja bym się wybrał tylko gdybym miał pewność że będą jakieś osoby z forum i po zakończeniu meeta ustawilibyśmy się na jakiś after. Bo prawdopodobnie byłbym w stanie przybyć jedynie na zakończenie, a z doświadczenia wiem że to akurat wtedy nie dzieje się już nic interesującego.
  20. ByczekPazerny

    Spoilery: sezon IX (finałowy)

    Chciałbym jeszcze dodać że dzięki tym opisom wiemy już na pewno że sezon IX nie będzie jednym ciągiem fabularnym i najprawdopodobniej zachowa typowy dla MLP schemat. Druga sprawa to abdykacja Luny i Celestii - czy na pewno permanentna? Bo jeśli odeszły by w pierwszych dwóch odcinkach, tym samym obarczając Twalota srogim zawaliskiem obowiązków, to czy jej późniejsze perypetie nie powinny skupiać się na nowych zadaniach, z pominięciem tych pierdół o których wspominają opisy nadchodzących epków? Stawiam więc na 90% iż z żadnym rozstaniem na początku sezonu nie będziemy mieli do czynienia. Choć chyba chciałbym się mylić.
  21. ByczekPazerny

    Spoilery: sezon IX (finałowy)

    Może nie będzie źle, bo w sumie z tych zarysów to i tak nigdy nie jest zbyt wiele wiadomo. Opisy odcinków nie omawiają całości fabuły - bardzo często jedynie nakreślają początek akcji lub jej tło, a problematyka okazuje się zupełnie inna i w biegu wydarzeń szybko widać drugie dno. W tym wypadku również tego się spodziewam. Jest chill out.
×
×
  • Utwórz nowe...