-
Zawartość
241 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez ByczekPazerny
-
Za Ogame masz plusa, grałem w to dłuuuugo kiedyś...
-
Tak jak napisałaś w swoim pierwszym poście - prawa autorskie to dosyć pogmatwana sprawa, a żeby uniknąć oskarżenia o kradzież należy pozyskać zgodę właściciela kiedy chce się przenieść jego prace na inną płaszczyznę. To jest w miarę przejrzyste. Gorzej gdy nie mamy możliwości konsultacji, bo autorzy stoją wysoko ponad nami w społeczeństwie twórców. Jakim mianem określić np. graffiti na osiedlowym śmietniku które przedstawia bohatera komiksu? Grafficiarz niemal na pewno nie wziął za nie ani grosza, jednak posłużył się wizerunkiem postaci powstałym niegdyś w wyobraźni kogoś innego. Jest plagiatorem czy miłośnikiem który przedłuża żywot jakiejś serii? To tylko jeden z przykładów na to jak bardzo sprawa praw autorskich jest skomplikowana. Chyba jedynym sposobem żeby przy tym nie zwariować jest traktować elementy rozrastającej się popkultury jako ogólnodostępny dorobek ludzkości, przy tym z zachowaniem uznania dla oryginalnych autorów, którzy jako jedyni (wraz ze swoimi obsadami, rzecz jasna) mają prawo czerpać z nich korzyści materialne. Wiem, brzmi to tak jakby nic nie powiedzieć, ale zagadnienie jest zbyt rozbudowane jak na mój zaściankowy rozumek. Przykład graffiti na śmietniku nasunął mi się jako pierwszy, ponieważ jak byłem mały ktoś na osiedlu zapodał elegancką wrzutkę z Lobo. I cóż - dzięki niemu już w latach najmłodszych poznałem jedną ze swoich ulubionych postaci komiksowych.
-
@Victoria Luna Heh, dzięki, ja jednak wspomniałem o tym w innym kontekście, aby zrobić wstęp do wytłumaczenia moich dosyć marginalnych poglądów. Dodam jeszcze tylko iż będąc przeciwnikiem cenzurowania ideologii czy myśli artystycznych, nie ograniczając tym samym ludzi w budowaniu własnego światopoglądu, to rozumiem sens ukrywania tajemnic państwowych, jak np. stan zdrowia przywódcy lub postęp w strategicznych dziedzinach naukowych czy militarnych - tak jak Niemcy w latach gdy odnosili sukcesy na polu energii atomowej. Po prostu niektóre rzeczy nie powinny być podawane do wiadomości ogólnej, aby wróg czy rywal nie mógł wykorzystać ich na swoją korzyść. Co do praw autorskich to nie umiem się wypowiedzieć - żyjemy w czasach gdzie niemal wszystko co zaczyna wchodzić w globalny świat popkultury po przyswojeniu przez odbiorców zostaje przez nich dodatkowo przerobione. Takich mutacji znajdziemy w internetach bez liku. Z jednej strony nie widzę nic złego w np. przerabianiu filmików z MLP na różne remiksy muzyczne, fandubbing, i tak dalej, bo to służy popularności i rozwojowi serii, mimo iż producenci niekoniecznie są z tego zadowoleni. Patrząc jednak z drugiego rzutu umiem zrozumieć muzyków, malarzy i innych twórczych ludzi kiedy protestują przeciwko kopiowaniu ich dzieł i czerpaniu z tego korzyści materialnych.
-
Ja jestem przeciwnikiem cenzurowania treści z powodów politycznych, ideologicznych czy religijnych. Uważam że z wszelkiego rodzaju poglądami każdy człowiek powinien móc się zapoznać, i jego sprawa w jaki sposób wpłynął one na jego postrzegania świata. Państwo nie powinno być od tego aby wdrażać nam swój poprawny światopogląd i strzec od wrażych ideologii, a jedynie karać za czynienie innym krzywdy. "Main Kampf" nie czytałem ale jeden kumpel miał z tym styczność, i jego opinia jest właściwie nijaka. Ufam temu co napisała Cahan: Hitler wybitnym człowiekiem nie był, więc stawiam w ciemno że ta jego lekturka to nic więcej jak intelektualny rzyg. Właściwie cenzura nie jest ostatecznym sposobem na walkę z treścią zawartą w jakimś utworze literackim. Przykładem niech będą "Szatańskie Wersety" Salmana Rushdiego - https://pl.wikipedia.org/wiki/Szatańskie_wersety_(powieść). Czasami niektóre skrajne, radykalne oszołomy gotowe są przelewać krew z powodu zniewagi ich jedynego słusznego spojrzenia na świat. I między innymi dlatego nie jestem zwolennikiem cenzury - aby nikt ani nic nie budowało przede mną wąskiej, odgórnie planowanej ścieżki rozwoju idei. Człowiek do swoich poglądów powinien dotrzeć samemu! Co do świata poni - nie ma może odgórnej cenzury, lub przynajmniej ja nie przypominam sobie o czymś takim. :F Gazety u taboretów traktują o rzeczach wszelakich a książek jest tam masa. To wszystko gra w jak najlepszy sposób. Problemem jest magia, której istnienie i rozwijanie przybiera niekiedy niebezpieczny obrót. Stąd też społeczeństwo podlega wyraźnej hierarchii i elitaryzmowi. Trzymanie pod kluczem ksiąg zawierających dostęp do potężnych zaklęć i mrocznych sekretów uważam za rozsądne ze strony władzy bo wiele kucyków to nierozgarnięte bambaryły. Dostęp do królewskiej biblioteki i jej działów mają jedynie ci którzy udowodnili mądrość i dojrzałość. (Ehh... to jest tak bardzo życzeniowo napisane... prawdę powiedziawszy nie ufam żadnemu poni - nawet tym u szczytu władzy ). A co do Twalota - ona również stoi po stronie harmonii, czyli de facto podtrzymywaniu hierarchii. Walnie wspiera cementowanie obecnego porządku, po cichu licząc że kiedyś przyjdzie jej zapoznać się ze wszystkimi książkami Canterlotu.
-
Zazwyczaj tak: Ale niekiedy tak:
-
Ok. Ogólnie spoko, a w ramach wyrażenia opinii przerobie nieco treść powyższego posta. Bez urazy oczywiście - staram się jedynie uściślić pewne kwestie, co by uniknąć późniejszych problemów. Decyzję ostateczną zostawiam rzecz jasna Tobie. - Film/bajka animowana/serial (jedna kategoria) - Gra (bez dyscyplin sportowych) - Muzyka (został bym przy samych zespołach/piosenkarzach) - Zawód - Aktor (literka powinna grać pod nazwisko, nie pod imię, to samo się tyczy piosenkarzy) - Samochód + 6 podstawowych kategorii Taka jest oto moja wizja. Czekam na opinię reszty ekipy.
-
Ponownie zdjęcia z roboty. Tym razem przy dużym farcie dla zwierzątka: Gadzina widać hibernuje. Miała bardzo dużo szczęścia że przeżyła spotkanie z nami - spała między korzeniami irgi która rosła na skarpie. Najpierw koparka stargała całą wierzchnią warstwę zbocza, razem z roślinami (!), a następnie ja i reszta brygady złaziliśmy teren. Stworzonko znalazłem przy okazji przerzucania hałdy ziemi. Kiedy wziąłem ją na rękę to jedynie "zacisnęła się" bardziej w tym swoim kłębku. Mam nadzieję że faktycznie nic jej się nie stało, ale trudno było mi dopatrywać się u niej innych oznak życia. Taka sytuacja.
- 34 odpowiedzi
-
- 3
-
- fluttershy
- natura
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Hmmm, ja tak na 80% się wybiore, ale mam ważne pytanie - meet ma trwać do 18 i co potem? Ja nie jestem w stanie być wcześniej niż o 16, i to przy dobrym rozkładzie busów. Jeżeli zjawił bym się na koniec imprezy, tj. na ostatnie 2 godziny (lub nawet jedną) to czy kogoś tam jeszcze zastanę? Nie ukrywam że najchętniej zobaczył bym ludzi z forum.
-
Co do nowej generacji to obawiam się iż Vinyl, jak i Octavia mogą się wcale nie pojawić. Sądząc po koncepcji M6 wnioskuje iż całe uniwersum zostanie "wycięte" i rozkręcane na nowo, niekoniecznie z udziałem kucyków z G4, przy czym bardziej popularne postacie mogą liczyć na swoje odświeżone wersje, a omawiane tutaj dwie muzykantki do takich się zaliczają. Czas pokaże. Jeśli pojawią się w nowej odsłonie to podejrzewam że będą robić praktycznie to samo, od nowa. Podobnie myślę odnośnie nadchodzącego sezonu i epizodu 200 - jeśli Octavia czy Dj Pon-3 dostaną jakąś rolę to obawiam się że zostanie ona ponownie spłycona do postaci muzykujących kucyków, bez większych ambicji czy zainteresowań. A szkoda. A jak widzę ich przyszłość? Nic szczególnego - będą robiły to co robią, bo się na tym znają i najwyraźniej nie mają ochoty na dokonywanie zmian. Osobiście to chciałbym zobaczyć chociaż jeden odcinek w którym któraś z tej dwójki bierze czynniejszy udział i angażuje się w wydarzenia w sposób bardziej znaczący...
-
Dobrze więc, zainteresowanych grą w "Państwa-Miasta" prosił bym o wyrażenie swoich opinii odnośnie sugerowanych przeze mnie opcji, oraz ew. zasugerowanie własnych. Ja proponuję kategorię "Film", przy czym musielibyśmy trzymać się pewnych zasad żeby nie zrobił się bajzel. Powiedzcie czy odpowiada wam to żeby tytuły podawać jedynie w oryginalnych wersjach, bez spolszczeń. "Frozen" będzie poprawnie pod literę "F", z kolei "Kraina Lodu" już nie zagra pod literką "K". I czy chcecie aby przedimki typu "The" grały z literą "T", czy pomijalibyśmy je? Można by jeszcze pokusić się o kategorię "Gra", i tu również musielibyśmy określić się w tych samych kwestiach które zamieściłem powyżej. @BiP Poczekamy jakiś czas i zobaczymy czy w ogóle kogoś to zainteresuje. Jeśli nie to chrzanić, i gramy dalej tak jak dotychczas.
-
@Starlight Sparkle Dobrze że przynajmniej w niektórych kwestiach się zgadzamy. Dodam tylko iż nadal podtrzymuję zdanie ze swojego pierwszego posta odnośnie niespójnego ukazywania bohaterów w różnych odcinkach. Dlatego pozyskanie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie "kto jest najpotężniejszy" jest niewykonalne, a konsensus będzie raczej umową pomiędzy dyskutantami a nie odszukaną czy wydedukowaną prawdą. Ale skoro zestawiliśmy Starswirla naprzeciw z Glimglam i: Rozumiem iż talent ponad ciężką pracę. Zgadzam się iż jest w tym bardzo zasadnicza różnica, i nie wiadomo na jakim poziomie była by Starlight gdyby zakuwała magię tak jak staruszek Brodaty. Tylko że jego przeszłość owiana jest bardzo gęstą mgłą tajemnicy, i może okazać się że talent ma równie wielki co tytułowa postać tego tematu, i gdyby również ona rozpoczęła odpowiednią naukę to była by teraz w tym samym miejscu co i ulubieniec Twilight? No bo dlaczego nie? Takich rzeczy sprawdzić się nie da, i dlatego ta dyskusja zabrnie wnet w kozi róg. I jeśli o utalentowanych postaciach mowa to przeoczyliśmy jedną maszkarę - Flurry Heart! Skoro to wrodzone zdolności czynią z Stalirght postać OP, i magia którą dysponuje urasta w niej w sposób naturalny to co możemy powiedzieć na temat córeczki Cadence? Przyszła na świat jako alicorn, w niewielkim czasie sprowadziła kataklizm, jest niesamowicie nieokiełznana i niebezpieczna dla otoczenia, a to za sprawą magii która w niej siedzi. Jeśli więc zestawimy tę kreaturę z resztą bohaterów serialu to na którym miejscu trzeba by było ją sytuować? I czy aby jej postępy w posługiwaniu się magią nie będą o wiele szybsze od tych które poczyniła szanowna Glimglam? Stawiam że mały alicorn moc wrodzoną ma w sobie o wiele większą.
-
To było lepsze od większości historyjek ósmego sezonu. Obejrzałem z przyjemnością, z ogromną ciekawością poczekam na dubbing po polsku. A czymże to właściwie było? Scenariusz to zlepek kilku różnych pomysłów na oddzielne epizody. Każda z przygód jakie w specialu przeżywali bohaterowie nadawałaby się w sam raz na odrębne 20 minut - oczywiście z bardziej rozbudowaną problematyką i postaciami, okraszona dodatkowymi gagami. Wszystkie wątki mi się podobały, były ciekawie wykonane i zgodne z charakterami postaci - a to ostatnimi czasy rzadko spotykane zjawisko, iż każda z M6 (i przydupasów) tak dobrze gra swoją rolę. Fajnie, gratuluję scenarzyście. Pan Michael Vogel dokonał również innej trudnej sztuki, tj. sensownie połączył wątek wszystkich pierwszoplanowych poni. Mi wcale nie wydaje się iż zabawa w losowanie kartek i późniejsze trudności związane ze znalezieniem prezentów to motyw zbudowany na siłę. A nawet odwrotnie - to jeden z tych odcinków w których sielanka panuje od samego początku, i zdaje się iż nic nie może jej zakłócić. Drobne komplikacje związane trwającymi świętami zachęcają do zmiany systemu wręczania upominków. Tak czy owak to iż postanowiły zabawić się w loterię, w ich mniemaniu wcale nie musiało zwiastować katastrofy. Nie widziałem w tym niczego nader przypałogennego. Pod koniec na szczęście nie otrzymujemy fikuśnego kataklizmu a jedynie drobną awarię w zamku Twilight. Według mnie jest o tyle spoko że scenariusz nie jest ufajdany w zbytecznym patosie, a skupia się bardziej na osobowościach bohaterów i ich relacjach. Dodatkowo przy "Best Gift Ever" sporo się uśmiałem. Piosenki przeleciały mi przez uszy dosyć obojętnie. Ot, świąteczny klimat połączony z poni uniwersum. Obydwie wyszły średnio, a szkoda. Ogromnym plusem jest pojawienie się niektórych postaci, również tych w tle. Takie Ponyville - tętniące życiem - zawsze ekstra wygląda i koloryzuje nawet najnudniejsze epizody. Jadę specialowi 8/10. Pozostaje mi jeszcze napisać o rzeczach które nie wpłynęły na obiektywną ocenę, ale uradowały mnie, lub w odwrotnych przypadkach co najmniej skonsternowały. Pojawili się Cadence i Shining, a ich brakowało przez cały ósmy sezon. Szkoda, bo są to fajne postacie. O Flurry nie będę się rozpisywał z radością bo dziadziora nie lubię, ale jest nieodłącznym elementem rodzinki z Crystal Empire. Flim i Flam nieco się zrehabilitowali swoim wystąpieniem. Na pewno wypadli lepiej niż w słabym "Friendship University". Ekstra było też połączenie całej rodzinki Pie i Apple - świetny obrazek kiedy wszyscy śpiewali refren piosenki. Ujęło mnie za serce również to iż uczniowie Szkoły Przyjaźni nie wzięli w specialu praktycznie żadnego udziału. Oh, dobrze mi z tym... Z drugiej strony brakowało mi Trixie oraz nieodłącznej Starlight. Liczyłem że dostaną chociaż ociupinkę dialogu, jakieś 60 sekund dla fanów, ale niestety... Z kolei Twalot wyjątkowo nie denerwowała mnie od początku, i myślałem sobie że to z pewnością za sprawą magii (przedwczesnych) świąt. Ale kiedy zaczęła używać Spike'a jako przynęty na tą wielką mysz to wręcz zaniemówiłem. To wpisuje się idealnie w jej przedmiotowe traktowanie innych, o czym pisałem swego czasu w innym temacie. Jej Wysokość kolejny raz mocno zaminusowała w mojej plebejskiej ocenie. A gdyby ktoś szukał jakiś nawiązań do popkultury w tym specialu, to ja skojarzyłem stroje Discorda i RD jako te w jakich panoszą się Snake Eye i Storm Shadow z G.I. Joe.
-
@Starlight Sparkle W pierwszej kolejności chciałbym przeprosić iż zwlekałem z napisaniem tego posta - powinienem to zrobić wczoraj. Miałem niestety problem z zatruciem Sami-Wiecie-Czym i mój umysł ronił bardzo pokrętne myśli. Co do tego o czym pisałeś - faktycznie, muszę przyznać iż w niektórych przypadkach masz rację, i to ja wykazałem się ignorancją z zakresu znajomości fabuły serialu. Mam na myśli sprawę z patykiem i rzuceniem zaklęcie na zamianę znaczków u Sióstr - nie szukałem niczego na poparcie mojej tezy, ale wierzę iż Ty jesteś lepiej zaznajomiony i oddaję pole. Prawdę powiedziawszy to ja chyba kiedyś sam wymyśliłem takie wytłumaczenie dla siebie i tak mi spasowało że weszło mi w mózg jako fakt. Co do pojedynku z Tirekiem również wypada mi przyznać rację Tobie, bo Twalot jechała wtedy na mocy aż 4 alicornów. Co do całej reszty podtrzymuje swoje poprzednie stanowisko. I nadal uważam że żaden z przykładów nie argumentuje tego iż Glimglam jest najpotężniejsza, bo brakuje wiedzy na temat innych postaci. Jest bardzo potężna, ale miejsca na czubku listy nie jest raczej dla niej. Weźmy strzępy wiedzy jaką posiadamy na temat Luny, Celesti, Starswirla i poddajmy dyskusji, a może się okazać że panna Glimmer zostanie w cieniu. Piję również to tejże wypowiedzi. Jeden przykład odnośnie Starwirla - to on współtworzył Drzewo Harmonii, a jak ważne jest dla Equestri to tłumaczyć nie muszę?
-
Kontrowersyjnie. Starlight jest bardzo potężna, to prawda, ale sytuowanie jej na szczycie piramidy najbardziej OP postaci jest odrobinę buńczuczne. Problem z oceną jej siły, jak również w kwestii innych bohaterów, bierze się z tego iż kreskówka nie udziela informacji odnośnie sposobu działania magii, jej pochodzenia oraz nie wskazuje jej wyraźnych granic. Każdy scenariusz pisany jest tak aby wszystko zadziałało zgodnie z planowaną puentą, więc czary-mary świata poni są w każdym odcinku nieco inne. Jest to rzecz na odrębną dyskusję, o wiele bardziej rozwlekłą, lecz chciałem tylko nakreślić swój tok myślenia abyście wiedzieli do czego zmierzam mówiąc o mocy Starlight. Zacznę od dwóch najprostszych kwestii: kradzież znaczków i zamiana tegoż samego u Luny oraz Celesti. Otóż w pierwszym przypadku posługiwała się artefaktem, tj. nie swoją wewnętrzną magią, w drugim zaś to najprawdopodobniej Drzewo dokonało manipulacji. Te dwa motywy nie powinny wpisywać się na listę dokonań Glimglam. Z kolei jej pojedynek z Twalotem odbył się na podatnym dla niej gruncie - Księżniczka Friendship'a musiała zważać na swoje ruchy, podczas gdy oponentka wręcz przeciwnie. Źle wymierzone zaklęcie mogło sprawić iż Starlight osiągała swój cel, dlatego TS ostrożnie dobierała swoje spell'e. Plus to że nie mogła zniszczyć zwoju, bo wszystko byłoby stracone. A kto wie? Może gdyby nie te ciężkie dla niej warunki to pozwoliłaby sobie na użycie mocniejszych czarów, tak jak w przypadku Tireka? Tych porównywalnych do tego czym Starlight posłużyła się chcąc pozbyć się Discroda. Czyli nie jest to magia niepowtarzalna Na koniec butelka - stawiam że jest to zaklęcie którego każdy jednorożec mógłby się nauczyć, ale jakoś nigdy tego nie potrzebował. xD Glimglam jest OP postacią, ale nie ma argumentów które dowodziłyby iż jest najpotężniejsza. Właściwie to dotychczas oglądaliśmy przebłyski niesamowitości głównie u niej i Twilight, niewiele wiemy o tym do czego mogły by posunąć się Dwie Siostry, Starswirl czy chociażby Cadence. Ocena jest problematyczna bo producenci udzielają mocy postaciom zależnie od potrzeb scenariusza, przez co raz są potężne, innym razem wątłe. Poza tym bohaterka omawiana w temacie w pewnością ustępuje w sile Discordowi.
-
@Grzegorz_Nikodem Muszę przyznać że tak jak w tytule tematu - "urzekające".
-
Hm, mi wydaje się że niestety - liczyć możemy co najwyżej na jeden epizod. W sezonie 7 było dużo odcinków z ich udziałem, w 8 grono bohaterów znacznie się powiększyło, bo mamy uczniów szkoły przyjaźni i oni zabrali sporo czasu antenowego. Obawiam się że w nadchodzącej serii również dostaną kilka epków, a co za tym idzie - kosztem starszych postaci, jak np. Starlight i Trixie. Ale to jedynie moje rozkminki, oczywiście nic pewnego.
-
Według mnie Trixie i Starlight tworzą kapitalny duet, mój drugi ulubiony w tym serialu. Na pierwszym miejscu zawsze stawiałem i stawiać będę szacowne Applejack i Rarity, jednakże sympatia do obydwu z tych dubli wynika z czegoś innego. Otóż co do dwójki z M6 - po prostu w mojej ocenie są one najfajniejszymi postaciami w MLP, jeśli o ich kontaktach mówić to są emocjonujące i prawie zawsze zabawne. A troska jednej o drugą, oraz umiejętność zrozumienia i przebaczenia stanowią według mnie kwintesencje przyjaźni w świecie poni. Wzruszyłem się... Co do Trixie i Starlight - mają coś czego nie ma pośród głównych bohaterek: w ich przypadku przyjaźń wygląda jak formujący się wulkan - poznają się, i na styku sprzecznych opinii dochodzi do silnych erupcji, po których zastygła lawa buduje obliczę ich stosunku. Jak dla mnie jest to bardzo fajne, i zawsze stanowi dobrą pożywkę dla scenarzystów. Jest to ich pierwsza przewaga nad grupą pierwszoplanowych koników - świeżość ich znajomości sprawia iż epizody im poświęcone wypadają wiarygodniej i sensowniej. Pośród M6 już bardzo dużo zostało pokazane, a chcąc pisać o nich odcinki autorzy muszą przy okazji naginać pewne zachowania bohaterek czy przekreślać ich dotychczasowe nauki, podczas gdy Glimglam oraz jej kumpela są "tabula rasa". Druga rzecz to złe przeszłości. Ten element daje scenarzystom możliwość ukazywania ich w negatywnym świetle znacznie częściej od pozostałej menażerii, zwłaszcza kiedy chodzi o relacje społeczne i nieznajomość pewnych aspektów poprawnego zachowania pośród poniaczy, co przenosi się na ich wzajemną relację o wiele bardziej naturalnie niż w przypadku zawsze stojącego po dobrej stronie gangu Twalota. Odnosząc się do pytania z tematu: uważam że Rarity i Applejack stanowią wspaniały przykład długotrwałej przyjaźni, na dobre i na złe, z kolei Trixie i Starlight świetnie obrazują rodzącą się relację pomiędzy dwiema outsiderkami, które mając za plecami swoje grzechy szukają dobra w swoim życiu. Wychodzi na to że lepiej ogląda się odcinki poświęcone parze jednorożców, bo są bardziej emocjonujące i bliższe życiu, i pod tym względem stawiam je na pierwszym miejscu, jednak jeśli miałbym wybrać najlepszą parę przyjaciółek to tak jak na wstępie - AJ i Pijanka. Ale jest to najzwyklej subiektywne.
-
Widzę że każde lubi w horrorach inne elementy. Fajnie było o tym przeczytać. Zanim przejdę do kolejnego pytania to wypowiem się odnośnie moich upodobań. Otóż ja tego rodzaju filmów oglądam mało. Nie jestem pewien, ale możliwe iż palce u obu rąk wystarczyłyby aby policzyć wszystkie jakie w życiu obejrzałem w całości, a jakbym dodał jedną nogę to już na pewno. Być może wynika to z tego iż nie szukam horrorów strasznych, co bardziej klimatycznych i wciągających. Tak jak pisałem w poście otwierającym - "Wilczyca" spodobała mi się z powodu klimatu. Podobnie np. "Sleepy Hollow" - zajebiście nastrojowy. Ja nie szczególnie kupuje wszystko co wyjdzie spod ręki Burtona, jednak w tym wypadku podarował mi to co w filmach grozy lubię najbardziej. A czy straszne? Dupa tam, chyba nawet nie miało być. Do tego dochodzi "Frankenstein" z 1994 roku. Drugi rodzaj jaki lubię to slashery. Z tym że w nich fabuła mnie niezbyt interesuje, jedynie fajna krzątanina bohaterów i miłe napięcie przy okazji pojawiania się oprawcy. I btw: Dla mnie też był to główny powód dla którego odpaliłem ten film. Właściwie to nie znam żadnego innego polskiego tytułu spod tego znaku. :F Ktoś coś? A co ewentualnie sprawia że odpuszczacie sobie niektóre produkcje? Przy takiej ich wielości i różnorodności stawiam że są jakieś które w ogóle was nie zachęcają, lub sprawiają że wyłączacie je w trakcie. A może któryś horror był na tyle straszny iż nie byliście wstanie przetrwać z nim do końca? @Papeć Liczę na obszerną listę.
-
Są przyjaźnie mniejsze lub większe, i co mocniejsze sekrety można wyjawiać tym najbardziej zaufanym osobom. Przyjaźń ma swoje zobowiązania, ale nigdy nie jest formalnością, więc gdy się zakończy nasza tajemnice mogą zostać łatwo i lekko wyłożone na języki, więc trzeba ostrożnie wybierać towarzyszy. Niekiedy też wyjawiając jakiś sekret możemy przyjaźń zakończyć. I nie mam na myśli zniszczenie zaufania poprzez wygadanie tajemnicy nam powierzonej, co bardziej ujawnienie czegoś niewygodnego na nasz temat. Czasami trudno przewidzieć jak w takiej sytuacji zachowa się osoba w której widzieliśmy swojego powiernika.
- 9 odpowiedzi
-
- 2
-
- samhain2018
- event
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
No właśnie - jak w tytule. Piszę to zainspirowany niedawno obejrzanym filmem - "Wilczyca". Jest to kostiumowy horror z 1982r, polskiej produkcji. W trakcie seansu zastanawiałem się czy gdybym miał ten film komuś polecić, markując iż jest to horror, to czy potencjalni widzowie byli by później usatysfakcjonowani, czy może uznali by że poleciłem im jakiś shit? Bo oczekiwania każdy ma swoje, jak wszystko co bierze się z naszych gustów. Do mnie ta produkcja przemówiła, spodobał mi się jej ciężki i ciemny klimat, ciekawy czas i miejsce akcji oraz kostiumowość. To elementy które z założenia nie przemawiają do miłośników horroru, dlatego stawiam iż niewielu spośród nich znalazło by coś dla siebie. Przy okazji "Wilczyca" rzecz jasna straszna nie jest, momentami jest nudna i brakuje w niej wartkiej akcji. Horror to bardzo różnorodny gatunek. Filmy z tej kategorii różnią się klimatem, narracją, poziomem przemocy oraz tematyką, której wariacji jest multum, począwszy od klimatycznych, gotyckich historii jak w przypadku "Draculi", poprzez pseudonaukowe wynalazki i ich pochodne twory, na dzikich i wiecznie głodnych zombiakach skończywszy. Gdzieś wokół krążą produkcję spod znaku gore. I z powodu multum tych wszystkich elementów zastanawiam się czego widzowie oczekują kiedy decydują się na seans filmów grozy? Bo czy horror jest właściwie straszny? Wydaje mi się że taki w rzeczywistości nigdy nie powstał, a po tego typu obrazy sięgamy ponieważ lubimy tematy jakie poruszają, bądź też ich odpowiednio doprawiony klimat. Niektóre horrory są po prostu dobrze zrealizowanymi scenariuszami, mimo iż ciężko złapać się na momencie w którym naprawdę zaczynają nas przerażać. I oto seria pytań do Was - co w horrorach podoba wam się najbardziej, czego oczekujecie od filmów spod tego znaku kiedy po nie sięgacie, a co was mierzi, nuży lub odrzuca? I czy miał ktoś styczność z rzeczywiście straszną produkcją? Nie chodzi mi o to aby wymieniać przykłady swoich ulubionych tytułów, bo taki temat juz jest, tylko o rozpoczęcie delikatnej dyskusji na temat tego co z horrorów każdy z nas indywidualnie wynosi.
-
Żeby tak Napoli i Liverpool wyszły... byłbym szczęśliwy. Niestety, oddaje drużynę Milika na pożarcie, ale mimo wszystko trzymam kciuki, żeby dali tym "silniejszym" prztyka między oczy. Real według mnie zagra dobry turniej, bo wciąż mają niezła pakę. To co napisałem w poście powyższym to była lekka hucpa, bo prawdę powiedziawszy zespoły uznawane za pretendentów do mistrza dużo kalkulują, i zaczynają naciskać kiedy sytuacja się pogarsza. Z reguły przechodzą dalej. :F
- 28 odpowiedzi
-
- champions league
- piłka nożna
- (i 4 więcej)