Skocz do zawartości

Zegarmistrz

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    1465
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    26

Posty napisane przez Zegarmistrz

  1. To, że go wypatrzył, było nawet w założeniach. Ale to, że go zatrzymał? Siła która uderzała za Zegarmistrzem była zdolna przebić się przez dwa metry litej stali, zostawiając po sobie otwór wielkości dojrzałego arbuza. A on zwyczajnie go złapał. Co on jest <buysommeapples> terminator? A potem sięgnął w głąb. Jak na zabójcę, jego technika była nieracjonalna. Niespodziewana. I tam go miał. Zegarmistrz w żadnym przypadku nie był gotowy na atak mentalny, co oczywiście przełożyło się na skuteczność przeciwnika. Czuł jak ten sięga głęboko w jego świadomość, jego wspominania. I jak te wypalają ponownie swoje piętno na jego jestestwie. Oboje opadli zmęczeni, lecz jego oponent pozbierał się szybciej. I zagrał najgorszą z możliwych kart.

    W ciągu wszystkich swoich żyć miał wrogów, miał przyjaciół, rodziny, znajomych, miliony ludzi, którzy urozmaicali jego żywoty. A Rex postanowił wydobyć z jego pamięci wszystkich tych, których zawiódł. Nie dlatego że chciał, ale dlatego, że nie było innego wyjścia.

    - Kalen, wiesz że dotrzymałem słowa, nie opuściłem cię nawet kiedy dżuma zabrała nas obu, trzymałem cię w objęciach. Sevek, razem ruszyliśmy na polowanie, nie mogłem cię uratować, ale wytropiłem tą bestię i oddałem życie, żeby i on skonała. Hellen, byłaś mi jak matka, której nigdy nie miałem, nie chciałem cię opuszczać, ale wojna nie wybiera. Un-kus, druhu, jakże mógłbym cię zapomnieć, gdy pod Aduą oddałeś życie żeby ochronić mnie przed ostrzem tego zdrajcy Habana? Pamiętam was wszystkich. Pamiętam i nigdy nie zapomniałem. A ty - wskazał palcem na kobietę stojącą przed nim - ty zapłacisz mi za to wszystko. GLORIA!

    Powietrze wokół niego wybuchło białym ogniem, spowijając jego postać, wydzielając niesamowity żar wokół, od którego zaczynały się dymić ubiory wszystkich klonów na arenie. Słup płomienia sięgał wysoko w sklepienie, zrywając stamtąd niektóre stalaktyty. A kiedy blask opadł, widowni ukazał się Zegarmistrz odziany w biała zbroję, tak niepodobną do jego poprzedniego ubioru. Masywna, płytowa, miast hełmu lśniła ognistą koroną na jego głowie. Zaś pod nim płonący bielą koń. Rozejrzał się raz jeszcze po arenie i spiął konia w galopie, sięgając do jego grzywy, z której wyciągnął masywny złoty łuk.

    - I oto koń biały, a ten który na nim siedział miał łuk. I dano mu koronę i wyszedł jako zwycięzca by zwyciężał!

    Na te słowa jego broń zapłonęła, a Zegar oddał jeden strzał w sklepienie. Nim strzała doleciała do celu, wybuchła, rozdzielając się na setki innych, które zaczęły spadać na jego wroga. W każdej strzale czuć było gniew, każda wykonana z materiału, który w kontakcie z magią pochłaniał ją i potęgował własną siłę. Albowiem Zegarmistrz był teraz ostoją gniewu, paliwa które wzmacniało jego magię, pozwalając wspiąć się ponad ograniczenia śmiertelnego ciała. I jego przeciwnik teraz o tym wiedział. Wiedział też, że popełnił bardzo wielki błąd, wybierając postać w którą się zamienił. Albowiem to właśnie jej najbardziej żałował Zegarmistrz, a paradoksalnie do tego, tylko jej nie zawahał by się zabić, albowiem taką złożył jej obietnice. Kolejne karty odrywały się od podłoża, tworząc swoistą spiralę po której mógł kłusować, oddając kolejne strzały wprost w Rexa. A to był dopiero początek, bowiem dopiero teraz zabawa miała się rozkręcić.

    - POWSTAŃCIE MOI KAMRACI! POWSTAŃCIE BRACIA I SIOSTRY! DZISIAJ BĘDZIEM ZWYCIĘŻAĆ!

    Na te słowa ziemia areny zatrzęsła się i zaczęła pękać, zaś ze szczelin powstałych wszelakie tałatajstwo wypełzać zaczęło. Szkielety, trupy, zmory i wije. Rycerze, wojownicy, barbarzyńcy i najemnicy. Setki wojaków, wszelakiej płci, z pancerzami i broniami odpowiednimi dla ich czasów. A wszyscy tylko z jednym celem - słuchać swego generała.

    - Szarża!

    • +1 1
  2. Wiking

    O dziwo mieszkanie miało podłączoną kanalizację. Woda w kranie była, a generator wbudowany w bojler uświadomił cię iż właściciel był chyba jakimś paranoikiem, przygotowanym na wszystko. Mieszkanie miało nawet metalowe opuszczane zasłony na okna, z bliżej niewiadomych przyczyn wciąż otwarte. Miałeś cholerne szczęście że facet tutaj się powiesił bez wcześniejszego zamykania ich. To było dobre miejsce na kryjówkę, gdyby nie fakt śmierdzącego trupa, którego musiał byś się ewentualnie pozbyć, no i niewiadomej w postaci zamkniętego pokoju w korytarzu.

    Poczta

    Twoje wątpliwości dość szybko podbudował krzyk na górnym piętrze za waszymi plecami. Zdążyłeś się jeszcze obrócić żeby zobaczyć jak jeden z wcześniejszych wchodzących celował w plecy Jerycho z jakiegoś gnata. Potem rozegrało się piekło. Jak na zwolnionym filmie widziałeś kulę przebijającą się przez szyję mężczyzny, jego upadek na kolana i zdziwienie na twarzy, gdy krew trysnęła mu z rany. Instynktownie wycelowałeś, pociągając za spust, który zaowocował krwistą różą na sercu poprzedniego strzelca, który poleciał do tyłu siłą odrzutu. Dźwiękowi upadającego ciała towarzyszył cichy stukot łuski u twoich stup. Nie potrzebowałeś długo patrzeć, rana na szyi towarzysz była wystarczająca by posłać go na tamten świat w ciągu kilkunastu sekund. Co gorsza, dopiero teraz miała zacząć się walka, bowiem dwa wystrzały i świeża krew to o wiele więcej niż dość by zwrócić uwagę zbliżających się potworów. Musiałeś szybko podjąć decyzję co dalej, o ile miałeś dość silną pukawkę o tyle jej szybkostrzelność była dyskusyjna.

    Pietrov

    Patrzyłeś jak kilka z potworów omijało budynek w którym się zatrzymałeś by odpocząć. Cały dzień w biegu, co chwilę jakaś mniej lub bardziej niemiła niespodzianka. Wrzask który się rozszedł po okolicy oceniłeś jako przerażający, ale spełnił jedną z twoich cichych modlitw - stwory odsunęły się od wejścia do twojego budynku a zaczęły sunąć w stronę pobliskiej poczty. Potem rozległy się dwa strzały, na dźwięk których te cholerne koszmary przyśpieszyły. Ktokolwiek był na poczcie, miał teraz przerąbane. Ty z kolei zacząłeś rozglądać się po budynku. Stary magazyn pełen był skrzyń różnej wielkości. Niektóre pootwierane inne nietknięte, z oznaczeniami wszelakiego rodzaju. Co dziwne, bo wiele paczek było o wiele większych niż drzwi które prowadziły do tego miejsca. Ale szybkie oględziny wyjaśniły tą zagadkę - jedna z metalowych ścian była też rampą, otwieraną mechanicznie, zaś bezpośrednio nad nią widziałeś 3 zaczepy, które z powodzeniem mogły robić za dźwigi.

  3. Zegarmistrz wystawił przed siebie dłoń z pustą kartą do gry. Strzała zagłębiła się w niej z cichym sykiem, zwyczajnie znikając, zaś na karcie pojawił się dokładny rysunek wspomnianego wyżej pocisku. Tak przygotowaną kartę schował do kieszeni, by stanowiła kolejną zagadkę dla jego przeciwnika. Już miał szykować kolejny atak kiedy oponent postanowił przepuścić szturm. Na to był przygotowany.

    Uderzenie z cichym pluskiem zagłębiło się w ciele gdy pięść Rexa przebiła się na wylot przez ciało Zegarmistrza.

    A raczej przez ciało klona którego podstawił na swoje miejsce, ukrywając swoje jestestwo w jednej z tysiąca rzuconych kart. Sam zaś klon chwycił Rexa za ramię, uniemożliwiając szybką ucieczkę.

    - Pik a boo.

    Klon wybuchł w ten sam sposób jak uprzednio sieć pająka, roznosząc jeszcze więcej kart po arenie. Kart, z których Zegar planował bezczelnie wręcz korzystać. Wyszedł z jednej karty na dalszym krańcu areny, uważnie obserwując swojego oponenta. A było co obserwować w istocie - był silny, szybki, idealnie wytresowany. Specjalistyczne narzędzie do specjalistycznych operacji. Ale Zegarmistrz sam też nie był kimś zwykłym. O nie, można o nim było powiedzieć wiele, jak o księdze, w której co raz i dwa zmieniała się historia. Planował oczywiście spisać ją raz jeszcze, wszak wszyscy czasami lubią zmieniać pewne opowieści, prawda?

    - Hourglass Judgment!

    Wokół Zegarmistrza pojawiła się doskonale widoczna szara bańka średnicy 3 metrów. Lekko pulsująca niczym woda w trakcie mżawki. Wielokrotnie bardziej wzmocnione pole spowalniające, które miało go chronić przed powtórnymi szarżami oponenta. Lecz tego było mało, trzeba było też odegrać się za nagłe niespodzianki. Zegarmistrz uklęknął i rozwiązał buty, stając po chwili o bosych stopach na arenie. Same buty zniknął szybkim ruchem dłoni, umieszczając je w podręcznej przestrzeni. Tak przygotowany mógł stosownie podziękować Rexowi za jego ataki z zaskoczenia.

    - Chwycić Ziemię, Chwycić Świat.

    Technika którą wykorzystał sam Rex, lecz w wykonaniu Zegarmistrza. Technika błyskawicznego przemieszczania się nie polegała na siłowym wyskoku do oponenta, lecz na wykorzystaniu szybkości poruszania się poprzez przyśpieszenie Czasu jego samego i spowolnieniu całego Czasu wokół. Dawało to wizualny efekt Zegarmistrza stojącego w miejscu, prędkości poruszania się w Międzyczasie, który fizycznie nie istniał. W jednej mikrosekundzie stał na swoim miejscu, w drugiej stał obok przeciwnika, z prędkością powodującą, iż na jego siatkówce wciąż był w pozycji bardzo oddalonej od niego[Rexa]. Dodatkowo Osąd Klepsydry mógł go spowolnić, co jeszcze bardziej zwiększało szanse na trafienie bądź uniknięcie jakiejś niespodzianki ze strony Zegarmistrza. Lecz taka prędkość wciąż wytwarzała pęd. I ten przekierował swoją otwartą dłonią wprost w maskę przeciwnika.

    - Pusta Dłoń, Czerwony Kwiat, Zielone Wierzby.

    Potężne uderzenie kumulacyjne, niosące za sobą sporych rozmiarów falę uderzeniową. Technika powstała z myślą o spenetrowaniu dłonią najtwardszych pancerzy, magicznych bądź też nie, więc Zegarmistrz uznał ją za najodpowiedniejsza na magiczną bańkę swojego adwersarza.

  4. No i stało się, dział Luźnych przeniesiony.

    Zachowa swoją nazwę, idąc za radą osób się tu wypowiadających i tych którzy wypowiedzieli się na PW. Za wszystkie sugestię dziękuję. W regulaminie pojawiła się też notka żeby MG składając podanie w rekrutacji mógł dorzucić link do swojej gry, żeby można było zobaczyć co potrafi.

  5. O ile pierwsze jest proste, o tyle drugie już nie xD

    Zacznę od pierwszego, zgoda? Sposób tu opisany stosuję sam, nie u wszystkich będzie on działał, ale kto wie, może akurat dla kogoś będzie tym dobrym?

    1. Jak najefektywniej? Zrobić sobie listę z punktami. Bez rozdrabniania się, na początek. To może być cokolwiek, w dowolnej formie, ale warto zaznaczyć najważniejsze punkty:

    a) Co ja chcę prowadzić - wybierz sobie świat, klimat, miejsce do którego chcesz zaprosić graczy.

    b) Co oni mają tam zrobić - fabuła, na początku może być grubymi nićmi szyta, albo wręcz przeciwnie, może być dopracowana niczym mechanizm Zegarka ;>

    c) Komu? Wypada z góry założyć ilu minimalnie chciałbyś graczy - bezpieczna liczba to 1-2 zazwyczaj choć ekipy 3-4 też dają sobie radę. Większe ciężej jest ogarnąć i częściej dochodzi w nich do wpadek - tutaj ostrożnie.

    Pamiętaj,lepiej późno i dobrze niż szybko i kiepsko. Gracze zainteresowani grą potrafią swoje odczekać(ale bez przesady) byle by ich czekanie spotkała adekwatna nagroda.

     

    Teraz to cięższe. Wbrew pozorom proste a tak bardzo skomplikowane, bo zakłada najtrudniejszy i najbardziej nieprzewidywalny czynnik - ludzi ;)

    Najlepiej popytać - tak dobrze czytacie - popytać kto chciałby pograć, a jak znajdziesz chętnych, to zapytać na jaki temat. Często gracze ustalają z MG co chcieli by zobaczyć w grze. Jest nawet system RPG który oparty jest właśnie na decyzjach graczy co do tego, co chcą robić na sesji - to oni mówią MG co chcieli by mieć w fabule a jego zadaniem jest stworzenie świata który by ich zachcianki fabularne spełniał. Możesz też próbować coś po swojemu - nie od dziś wiadomo, że ludzie lubią być lepsi - światy które oferują ulepszenia, jakiś sposób podnoszenia wartości swojej postaci przyciągają, bo chcemy osiągnąć więcej. Skakać wyżej, biegać szybciej :D Niektórzy gracze oczekują mechaniki która będzie ich sposobem pojęcia świata, inni wolą opowiadanie miast liczb - tutaj trzeba być elastycznym, choć oczywiście do pewnego stopnia.

     

    Mam nadzieję iż powyższe odpowiedzi komuś pomogą :D

    • +1 2
  6. Nie wystraszcie się znikających postów - po prostu biorę konkretne pomysły i kiedy już je urzeczywistnię(Tablica MG, Temat zapisów do MG, Kącik Porad) to usuwam posty z nimi związane dla większej przejrzystości. Posty które zawierają treść wykorzystaną i treść jeszcze nie wykorzystaną zostają, żebym wiedział co dalej.

  7. Widzę iż wszyscy nieśmiali.

    Spokojnie. W gwoli wyjaśnienia, temat ten jest dla MG - to swoisty poradnik, który chcę stworzyć razem z wami. Możecie zadawać tu wszelakie, związane z RPG, pytania na które będziemy sobie wspólnie odpowiadać. Liczę w tej kwestii na was, bo ciężko odpowiadać na pytania których nie ma ;>

  8. Its show time.

    Jego przeciwnik jeszcze nie wiedział co tak naprawdę zrobił wybuch mazi który go dosięgnął. Nie wiedział też co takiego Zegarmistrz wyorał we wnętrzu swojego schronu. A możę grobowca? Czas pokaże, lecz do tego Czasu postara się odrobinkę o ciekawe efekty, dla publiki oczywiście.

    - Test my will, test my hearth.

    Proste zaklęcie które wkute w ścianę skały odbijało pierwszy atak, fizyczny lub magiczny, z powrotem do właściciela. Zegarmistrz przyjął za oczywistość fakt, że ktoś tak zabójczy jak Rex będzie chciał go wydłubać z bezpiecznego miejsca. Zatem zaklęcie owe uznał za jak najbardziej stosowne do chwilowych potrzeb. I jakie było jego zdziwienie, gdy ściana będąca przed nim rozpadła się, zatrzymując dziwną, z pewnością zabójczą, strzałę tuż przed jego twarzą. Rozległ się błysk, a chwilę później potężny huk, gdy pocisk zawrócił z zabójczą precyzją do swojego właściciela. Nie czekając Zegarmistrz nałożył na nos specjalne okulary, które mogły wykryć specjalnie przygotowany wcześniej pył. Pył, który w wyniku wybuchu pająka rozniósł się tu i tam. Na przykład, przyklejając się śladowymi, praktycznie nie do wykrycia, ilościami do butów, ramion i płaszcza jego przeciwnika, robiąc z niego iście świetlistą pochodnię w oczach, a właściwie okularach, Zegarmistrza.

    - Tu jesteś.

    Nie wiedział ile czasu będzie miał zanim przeciwnik rozgryzie zagadkę związaną z nagłym poprawieniem celności Zegara, ale był zbyt zajęty wykonywaniem kolejnych znaków magicznych, żeby się tym interesować. Bo prócz faktu o zabójczej skuteczności, to nie wiele więcej wiedział, mając na myśli swego przeciwnika. A potrzebował wiedzy żeby skutecznie walczyć.Wyciągnął z kieszeni 5 kart i ułożył je przed sobą, wieszając każdą po kolei w powietrzu na planie gwiazdy. Palcem połączył je, pozwalając by energia przelała się z niego na kolejne medium. Tak nasycona pułapka zaczęła szybko rosnąć aż przerosła rzucającego, stając się czymś na wzór bramy pomiędzy nim, a jego oponentem. W samym środku Zegar zamieścił jeszcze jedną kartę, która zaczęła gromadzić energie magiczną, w celu spożytkowania jej na coś pożytecznego. Na przykład zaatakowanie Rexa.

    - Funkcja Brama: Ognia. Funkcja Brama: Przejście!

    Konstrukcja rozświetliła się oślepiającym blaskiem po czym znikła, przez chwilę pozostawiając po sobie tylko kupkę popiołu. Lecz na efekt nie trzeba było długo czekać, bowiem brama pojawiła się ponownie, tym razem pod stopami jego "kolegi" któremu postanowił urozmaicić życie dość sporym wybuchem. Wybuchem sporych rozmiarów nasyconej bomby, którą teleportował mu wprost pod buty.

    Nie spoczywając na laurach szybko wystrzelił w powietrze cały gejzer kart, zakrywając nimi spore części pola walki. W ten sposób mógł dostarczyć przeciwnikowi kilka niemiłych niespodzianek, w postaci kart wybuchających przy kontakcie czy też takich, które spowalniały lub odwrotnie, przyśpieszały obiekty które je dotkną. Rzecz w tym, że tylko Zegar wiedział które są które.

  9. Na dniach zacznę przekuwać wasze propozycje i pomysły w istniejące projekty, te zaś w czyny dokonane.

    Rzuciliście tutaj sporo ciekawych i trafnych sugestii - nie pozwolę żeby się od tak marnowały. Dziękuję.

    Mam nadzieję iż zmiany które wejdą, dla jednych drobne dla innych być może kolosalne, pozwolą nam, jako graczom, jako prowadzącym, jako osobą, które lubią się bawić, wzbogacić nasze podejście do tego działu jako całości. Bo wbrew pozorom nie ma tu miejsca na Wy, Oni - jest tylko miejsce na MY WSZYSCY.

  10. W dodatku, administracja podała swój mailowy kontakt chyba dla wesołego uja, bo do dzisiaj nikt nie odpowiedział mi na mojego maila wysłanego 3 sierpnia. "Przypominam o możliwości odwołania się od ostrzeżenia u moderacji, bądź bezpośrednio u administracji" Taaaa, jaaaaaaasne....... Śmiech na sali.

    To ja cię tylko uświadomię - to że ktoś przeczyta twoje odwołanie nie oznacza że ono będzie na tyle dobre żeby coś zmienić. Ba, nigdzie nie jest uwzględnione, że mamy jakikolwiek OBOWIĄZEK poinformować cię o negatywnej odpowiedzi. To jak ze zgłoszeniami - user X zgłasza usera Y za Z. Moderator przegląda zgłoszenie, uważa że user X przesadza bo user Y nie łamie regulaminu. Zgłoszenie rozwiązuje - ale user X nie dostanie o tym notki, bo po co?

    Skoro odpowiedź moda nic nie zmieni, to nie ma sensu jej wysyłać. No chyba że ktoś lubi dostawać "Wiesz, to odwołanie jest tak beznadziejne, że kiedy czytałem je nad obiadem, kurczak wstał z talerza i wyszedł". Oczywiście uogólniając.

  11. Widząc zbliżający się płomień machnął gwałtownie ramieniem, urywając ciągłość pomiędzy kartami. Jeszcze sporo z nich spłonęło, lecz na szczęście nie wszystkie. A przeciwnik znowu mu się wywinął. Zegarmistrz czekał na jego atak, który niestety nie nadchodził.

    Tak, ten osobnik był dobry w ukrywaniu się, a to nigdy nie wróżyło nic dobrego. Ale i Zegarmistrz coś na to mógł poradzić. Już miał przyszykować się do kolejnego zaklęcia kiedy ziemia pod jego nogami postanowiła nauczyć go cza-czy. Ledwo utrzymawszy się na nogach odnotował zmiany jakie zaszły na arenie. Tak, ten skubaniec miał cała kieszeń ciekawych sztuczek.

    Ledwo odzyskał równowagę a powietrze wypełniło się dziwnym gazem. Gaz ów najpewniej wydobył się z dziwnego kształtu który wyleciał w powietrze zza jednego fragmentu skalnego. Nie wiedział co ów gaz robił, ale miał pewność iż nic dobrego. Zatem trzeba było działać szybko.

    Wyrzucił w powietrze kolejną garść kart, tym razem błękitnych i jednolitych, które to zatrzymywały się w powietrzu, tworząc coś na kształt muru pomiędzy nim, a błękitno-pomarańczowym dziadostwem. Chciał ich wyrzucić jeszcze więcej, kiedy przed jego twarzą zatrzymały się 3 kolejne sztylety. Tym razem tylko na chwilę, wystarczającą by przesunął swoje ciało o kilka centymetrów. Efekt był natychmiastowy, jeden ze sztyletów delikatnie zarysował mu policzek, dwa kolejne wbiły się w ramię i przedramię, wywołując spory ból.

    Nie trafiły w punkty witalne, to dobrze, lecz nie wiedział czy nie były zatrute, a to niedobrze. A na domiar złego jego mur zaczął się rozpadać, niczym przysłowiowy domek z kart. Yup, dym szkodził magii, tego był pewny. Potrzebował Czasu i przestrzeni, więc skupił się na kolejnym zaklęciu które miał w swoim repertuarze.

    - Gaia!

    Wokół niego wyrosło ziemne więzienie, które szczelnie oplotło jego ciało. Nie tylko jego przeciwnik mógł korzystać z dobrodziejstw matki Ziemi. Tak ukryty rozpoczął leczenie, bowiem skała która stanowiła ściany jego schronienia była niemagiczna, tak więc i dym jej nie szkodził.

    Wyrwał kolejne sztylety, zaleczając rany magią i wlewając w nie wywary które wcześniej przygotował. Był to bolesny proces, ale gwarantował usunięcie z ciała toksyn, którymi mogły być pokryte ostrza. Samą zaś broń spalał o Czarnym Ogniu, który był domeną Czasu. Niedobrze, ostatnia walka, w której uczestniczył dość mocno osłabiła jego zdolności. Kiedyś nie musiał by nawet się ukrywać, a teraz ledwo daje sobie radę w i tak mu sprzyjających warunkach.

    - Pomiędzy Psy i Wilki.

    Zadanie było ustalone - najpierw znaleźć przeciwnika, potem zaś zaatakować go z cała dostępna mocą. A to nie było wbrew pozorom trudne.

    Wiele kart jeszcze zostało na arenie i Zegarmistrz użył ich jak przekaźników. Miały za zadanie zmonitorować cały teren, przekazując wszystkie dane do jego zaklęcia, które wcześniej odpalił. Wyszukiwały ciepła, dźwięków, zawirowań powietrza, słowem, wszystkiego co mogło by świadczyć o jakiejkolwiek obecności jego oponenta.

    Ale im dłużej trzymał zaklęcie, tym bardziej miał wrażenie, że go tam nie było. Kolejne próby lokalizacji wykazywały, że na arenie Zegarmistrz był sam. Co, w dobie obowiązujących zasad, udowadniało jak dobre były zaklęcia maskujące Rexa.

    - Nie jestem w stanie cię wykryć. Mógłbym sporo energii wykorzystać na zaatakowanie całej areny, ale na dłuższą metę jest to co najmniej niemądre. Więc jak znaleźć coś, czego nie ma?

    Coś czego nie ma - eureka! Tak, to było rozwiązanie.

    Zmienił zakres poszukiwań. Z wykrywania gdzie jest przeciwnik na wykrywanie gdzie co jest na arenie. Efekt był natychmiastowy, bowiem w jednym miejscu na arenie cząsteczki powietrza na chwile znikały by wrócić, wzbogacone o dwutlenek węgla.

    - Tu cię mam.

    Nie mógł zaprzepaścić takiej szansy. Powoli i precyzyjnie dobrał sposób ataku oraz jego naturę. Musiał też uwzględnić, że przeciwnik z pewnością będzie gotowy na zasadzkę.

    Kiedy już przemyślał wszystko, postanowił przejść do działania.

    - Arachnid Maledus.

    Jedna z kart będących najbliżej miejsca w którym zlokalizował Rexa zamieniła się w miniaturowego pająka. Owad ów wykonany z papieru podpełzł do celu i wybuchnął nagle gigantyczną ilością klejącej się mazi, która nie tylko lepiła się do wszystkiego co dotknie, ale też negowała większość zaklęć maskujących, poprzez mocny blask jaki się z niej wydobywał. Lecz nie zamierzał czekać aż jego przeciwnik ucieknie z niej w jakiś sposób.

    - Katsu!

    Maź rozświetliła się jeszcze bardziej po czym wybuchła z siłą małej bomby. Liczył, że wyrządzi tym jakieś szkody, lecz nie miał czasu się nad tym zastanawiać, miast tego zaczął ryć znaki we wnętrzu swojego kamiennego bunkra.

  12. Wiem, wiem - tylko zastanawiam się jak to dalej pociągnąć.

    Wiesz, jesteś nie tylko w towarzystwie, ale też w miejscu które ogranicza mi trochę pole działania do ciągnięcia fabuły w rytmie solo. Ale spokojnie, już ja coś wymyślę.


  13. PS: Z tego co wiem dział luźnych gier powstał z gier i zabaw. Jeśli powstał, to dlaczego teraz wysyłać go nagle gdzie indziej, jeśli przez tyle czasu nikomu nie przeszkadzał?

     

    Nie, nie powstał. Tutaj trzeba się trochę bardziej zagłębić w ciąg przyczynowo skutkowy asiekierki. Człowiek nie umiejący prowadzić RPG tworzy sobie dział żeby tam sobie prowadzić takie podobne gry. Tak, dział Luźnych powstał tylko po to, żeby jedna osoba mogła sobie prowadzić tam gry, niezależnie od działu RPG. To nie miało być pole dla nas, userów, do tworzenia gier, tylko prawie że zamknięty dział. Ale mniejsza, grunt że teraz jest czymś kompletnie innym niż zakładano w chwili jego tworzenia.

     

    Poza tym, nie mówię też, że w dziale RPG zabronione będzie tworzenie gier na tej samej zasadzie co obecnie. Masz pomysł na sesję? Szukasz graczy? Wchodzisz do działu i sobie taką tworzysz - trzymając się regulaminu tak, jak obecnie się go trzymasz. Tyle tylko, że zamiast pomijać po drodze 7 Wielkich Działów mijasz ich 5(8 i 6 jeśli jesteś w Ekipie). Nic więcej.

     

    Nie wiem skąd wzięła się idea że chcę zabrać dział, zmielić go na jakieś spinacze biurowe itp.

    Ja go widzę jak takiego Herkulesa - robi swoje pomiędzy śmiertelnikami( :] ) ale jego miejsce koniec końców jest między Panteonie. Gdzie nikt nie mówi że jak już tam wejdzie, to ma się magicznie zmienić osobowością z kimś "sztywnym i poważnym".

     

    I, co śmieszniejsze, ty panienko Eden jesteś tego żywym przykładem. W dziale gdzie umieralność gier wynosi ponad 90% prowadzisz dwie największe w historii działu gry, dwie kolejne są już w Galerii Chwały. Udowadniasz prostą rzecz, rzecz której wielu zdaje się nie rozumieć - nie ważne w którym dziale robisz grę, może być ona ambitna i wielka, może łączyć graczy dobrą zabawą i wzajemnym poczuciem szacunku.


  14. Skoro nic się nie zmieni to po co to robić? Jak dla mnie to jest po prostu sposób by sztucznie ożywić dział RPG nic więcej.

    No, musiałem trochę poczekać na te słowa ale warto było. Żeby nie powiedzieć - w końcu.

    Magus - nie stworzyłeś ani jednej gry, niezależnie od działu a udział bierzesz w 2 jeśli się nie mylę, obie u Elizabeth - osoby trzymającej najwyższy poziom w dziale Luźnych.

    I teraz powiedz mi co dalej? W chwili kiedy Luźne wylądują w dziale RPG zrezygnujesz z gry? A Elizabeth? Zrezygnuje z prowadzenia? Bo na górze, w adresie wątku zmieni się plus minus 12 znaków?

     


    Będziesz wprowadzał zmiany w regulaminie w poddziale, który wyrósł z gier i zabaw? Co ci przeszkadza w tym, że ludzie się bawią?

    Pokaż fragment w którym mówię bądź piszę iż przeszkadza mi że cytuję "ludzie się bawią". A jeśli takowego nie znajdziesz, nie wciskaj go na siłę w moje usta. Bo nie przystoi.

     

    Tak samo podejście od offtopu.  Offtop to dział dla rzeczy, które nie są tematycznie powiązane z innymi obecnymi na forum. Więc teraz pytanie - dlaczego temat z grami RPG - bo tym są luźne gry, grami RPG, ma leżeć poza działem z grami RPG? Bo w dziale RPG ktoś zakazuje się ludziom bawić? Bo w dziale RPG masz -100 do rzutów na zajefajność?

     

    Jestem opiekunem obu działów - Luźnych od dawna, RPG od niedawna. I widzę to samo - i tu i tam ludzie tworzą gry bo chcą się dobrze bawić. Tylko z bliżej nieznanego powodu, gry tworzone w dziale RPG nie są popularne, choć nawet mają tą samą tematykę i zasady. Wniosek - umieścić działu o TYM SAMYM koło siebie, niech ludzie choćby z ciekawości rzucą okiem, a nuż ktoś zechce pograć z czymś większym. Nie żeby w Luźnych to nie miało możliwości, bo ma.

     

    Prowadzisz największe sesje jakie miały miejsce w luźnych, dla ciebie to akurat nie powinien być problem.

    Ja z kolei co tydzień(opcjonalnie dwa) sprzątam dział z rzeczy, które ktoś wymyślił pod wpływem chwili a potem zostawił w cholerę, bo po co. Nie zabraniam ludziom tworzyć i grać, nie, ale pomyśl teraz o drugiej stronie. Taki twórca robi sobie gry jak popadnie, ludzie chcą grać, nie prowadzić ale grać, a on ich zostawia po jakimś czasie bo mu się znudziło, a jutro mu się odnudzi i założy kolejny, olewając poprzednią ekipę. Pomyśl, jak by cię czuli twoi gracze, z którymi chcesz się dobrze bawić, gdybyś z dnia na dzień uznała, najlepiej w chwili kiedy akcja się rozkręca "słuchajcie, znudziło mi się, cześć". I to nie brak czasu lub nic ważniejszego, ale zwyczajnie znudził ci się dana akcja albo dany fragment opowieści.

    MG który chce mieć swój kącik w dziale RPG musi szanować swoich graczy w tym zakresie. Ale nikt nie mówi że ma wszystko robić pod linijkę i stoper.

    "Hej, mam teraz mało czasu, być może będę mógł pisać dopiero w przyszłym miesiącu, wypadło mi to i tamto" - nikt złego słowa nie powie. A jeśli powie, to będzie musiał to powiedzieć prosto u mnie.

    Bo właśnie to, prócz dobrej zabawy kształtuje RPG - wzajemny szacunek do osób, którym poświęcamy najważniejszą rzecz w naszym życiu. Nasz Czas. Coś, czego nie można komuś oddać kiedy się znudzisz.

  15. A po co mam tworzyć kolejny dodatkowy poddział jak mogę wykorzystać już istniejący? Nie wiem czemu wbili sobie niektórzy do głowy, że w chwili kiedy dział wyląduje, a wyląduje, w sekcji RPG to nagle zrobi się "sztywniacki i nudny".

    Mam przez to rozumieć, iż wszyscy autorzy wszystkich gier tam zawartych nagle spoważnieją i lobotomicznie usuną sobie część umysłu odpowiedzialną za wyobraźnie czy jak?

    Zamiana tego działu w Akademię będzie praktycznie kosmetyczna - nikt nikomu nie będzie tam wchodził w paradę a potencjalny kandydat na MG będzie mógł rzucić - popatrz, to moje sesje, co myślisz.

    I nie zamierzam tworzyć w tym celu działu, który być może i tak by stał pusty, bo istnieje ryzyko braku chętnych na stanowisko MG, braku rekrutacji i co najważniejsze, braku graczy gdyby nawet taka sesja startowała z myślą o MG-rekrucie.

     

    Dział Luźnych i tak będzie czekać przebudowa w zakresie regulaminu na pewnym etapie, więc to tylko jedna z wielu zmian jakie planuję.

    Zbyt długo nikt się niczym nie przejmował, zbyt długo pewne rzeczy rdzewiały pod przykrywką obojętności. ktoś musi to posprzątać, a skoro już tu jestem, to ja to zrobię.

     

    Na chwilę obecną Luźne są tylko kolejnym tematem offtopowym. Gracze mogą robić tam gry-sesje, które nie wymagają ani wysiłku ani nawet fabuły jak się okazuje(i nie, to że 2-3 osoby zrobią naprawdę dobrą sesję na 30 beznadziejnych umierających po tygodniu nie poprawia tego stanu). Nie żeby mi to przeszkadzało jakoś - niektórzy uczą się tam grać od zera, inni próbują rozwijać umiejętności jako MG a jeszcze inni zwyczajnie się bawią. Ale spora część osób wytwarza gry typu "to i tamto jest popularne, przez tydzień podniosę sobie atencję dzięki temu" i co robią tydzień później? "No, już nikogo to nie interesuje, atencja mi spada to tworzymy kolejne, co tu jest popularne dzisiaj...". Takim maszkarom mówię stanowczo nie.

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...