Skocz do zawartości

Zegarmistrz

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    1465
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    26

Wszystko napisane przez Zegarmistrz

  1. Ledwo, bo ledwo, uwolnił sobie łapy a już był w pozycji "Masz przekichane". Ktoś na dole naprawdę musiał go lubić psia jego mać. To nic, trzeba było wykorzystać to co mu dają. Ale najpierw trzeba mieć na to miejsce. Powietrze zafalowało wokół niego i nagle, jakby spod jego ubrania, wyleciało pełno tych samych kuleczek które wcześniej zostały posłane w Hrabiego. Te zaś zderzyły się z promieniami i zaczęły wybuchać, dymem i parą zasłaniając widok. O ile lodowe promienie nie sięgały celu o tyle wybuch zostawił już na arenie mały krater, zaś gdyby ktoś się uważnie przyjrzał, to można by było dostrzec coś, co poleciało w bok areny niczym szmaciana lalka. Uderzywszy o jedną ze ścian, dość daleko od Dolara, usiadł.Trochę szumiało mu w głowie i czuł narastający ból ciała. No trudno, lepiej żeby bolało, przynajmniej wiesz że żyjesz. Ale trzeba było się odwdzięczyć. Ponownie stanął na chwiejnych nogach i ponownie uniósł dłoń. Powietrze ponownie zafalowało przed nim. Uśmiechnął się i opuścił dłoń, jakby wydawał komendę "Ognia!". I na ten gest z powietrza, jakby z samej przestrzeni, wysunęło się kilkadziesiąt różnej wielkości i długości luf. I jak na komendę, wszystkie jednocześnie otworzyły ogień. Od kalibru 9mm przez ciężkie 40 funtówki na 88 kończąc - w stronę Dolara posypała się istna ściana ołowiu wszelakiej maści i rodzaju. I kiedy na arenie rozbrzmiała kanonada, Edwin wykonał kilka skomplikowanych ruchów dłońmi, po czym jego postać przez chwilę rozbłysła lekkim światłem, ledwo zauważalnym spod całego kurzu wywołanego pociskami.
  2. Spodziewał się czegoś specyficznego, ale że nagle związano mu ręce? No niedobrze, koniec końców spora działka jego zaklęć wymagała kreślenia symboli. A dopóki nie rozwiąże tego małego problemu musiał posiłkować się Domem. Wystawił w kierunku przeciwnika związane dłonie, pozwolił by powietrze w nich zafalowało jak w chwili, gdy znikały jego kulki. W dłoni pojawił mu się kolejny sześcian. W zasadzie założenie miało spowolnić przeciwnika, kto normalny biegnie w kogoś kto chce nas czymś rzucić, ale to postanowił zostawić na później. Puknął palcem w sześcian a ten przez sekundkę rozbłysnął. Edwin rzucił go sobie pod nogi i zaczął zwyczajnie uciekać w kierunku przeciwnym do kierunku z którego nadchodził jego przeciwnik.Zaś przy wtórze falującego powietrza w jego ustach pojawił się stary ale za to magiczny otwierasz do konserw. Odrobinka szarpaniny i już Edwin w biegu nacinał magiczne więzy. Co prawda nie było to ani wygodne ani szybkie, ale na dłuższą metę da radę. I gdy Hrabia mógł patrzeć na tą cała pantomimę, w jego plecy leciały bardzo szybko i bardzo cicho 4 sześciany, które jego przeciwnik wcześniej wyrzucił a które teraz widziały namagnesowane plecy Dolar jako gigantyczny magnes. Sześcian był wykonany z ołowiu, więc i uderzenie może zostawić sińca, albo i dwa nawet.
  3. Bóle, kręcący się świat i żółć wzbierająca w ustach. Nie no, takie niespodzianki a on jeszcze nie pił. Trza było..hic...dzialac...hic...coby sobie nie szkodzić. Pozwolił by kulki rozpłynęły się przed nim w falującym powietrzu. Co opuści dom może do niego wrócić. Sięgnął pod pazuchę przez chwile tarmosząc się z szatą po czym wyciągnął z niej butelkę wypełnioną jakimś płynem. Na butelce widniał napis Czarny nr. 4, choć to postronnym nie musiało dużo mówić. Edwin odkorkował trunek którym już w szatni dodawał sobie odwagi, a teraz postanowił dokończyć dzieła poprzez miarowe wyżłopanie zawartości. Jego krok stał się chwiejny, lecz umysł nabrał klarowności. Mógłby krzyknąć z zadowolenia, gdyby nie był niemy. Ale, trzeba było przygotować odpowiednią kontrę.W dłoniach Edwina pojawiły się 4 metalowe sześciany. Wycelował on nimi we wroga, kilkoma skinieniami dłoni nadal im magicznego pędu i obserwował jak te lecą z zawrotną prędkością we wroga by...minąć go o włos i wbić się w ścianę daleko za nim... Edwin przez chwile stał w ciszy jaka zapanowała na arenie, po czym wyciągnął z rękawa cegłę i o dziwo, celnie, rzucił nią w Hrabiego.
  4. Widział jak jego przeciwnik mija otwarte drzwi jego szatni. Widział też jak chwiejnym krokiem wychodzi on na arenę. Sam odczekał chwilę i sprawdził czy wszystko jest tam gdzie powinno. I kiedy już miał pewność że zabrał ze sobą wszystko co niezbędne, udał się korytarzem na arenę. Pchnięcie drzwi i pierwsze odczucia. Krzyk ludzi i światło. Wiwaty publiczności, która będzie mu dzisiaj sędziami i katami zarazem. Widząc iż jego przeciwnik zajął miejsce na środku areny, sam udał się na jej skraj. Wykonał prosty ukłon, układając dłonie w pięść i zakrywającą ją dłoń, co w sztukach walki było oznaką szacunku do przeciwnika i sygnałem gotowości do walki. Wszak nie mógł nic powiedzieć, więc tylko się uśmiechnął. Wykonał kilka ruchów dłońmi i przed nim pojawiły się migotliwe napisy: "Witam, mam nadzieje że pojedynek będzie udany. Zapraszam do Opuszczonego Domu". Słowa zawisły przez kilka sekund nad areną, potem zaś rozmyły się. Zaklęcia pisania są wbrew pozorom męczące, więc wolał oszczędzać słowa. Ale największy problem stanowił głos. Większość zaklęć bowiem brała energię z ruchów bądź składników, zaś to głos w postaci zaklęcia bądź inkantacji kierował i kształtował czar. Zaś głosu to Edwin raczej nie miał. I dlatego musiał zaniechać celowania. I dlatego postanowił iść na ilość... Kilka pieczęci nakreślonych palcem i wystawienie dłoni ku niebu spowodowało dość silny wybuch światła na tej dłoni. Nie robiący krzywdy większej jak rozbłysk flesza. Lecz po chwili na arenie wykwitło pełno cieni. Cieni, które przypominały kulki. I kiedy widzowie spojrzeli w górę ujrzeli cała masę małych świecących kuleczek. Wyglądały jak świetliki fruwające latem w powietrzu. Edwin uśmiechnął się potulnie po czym opuścił dłoń. A wraz z dłonią zaczęły spadać kulki. Nie były mocne, ale za to było ich mrowie.
  5. - I oto zbliża się ostatni pojedynek drugiego dnia. Tym razem zaś mamy trochę innych zawodników. Jak donoszą mi współpracownicy, jeden z pojedynkujących należy do kasty arystokratycznej, zaś drug... jest niemy. Hmmm, cóz, miejmy nadzieje że jego magia przemówi głośniej niż on. To specjalnie dla państwa osobistość która piastuje rolę Opiekuna Księgozbioru, Strażnik Harmonii a ponad to, naczelny sceptyk tej militarnej organizacji! Tak, macie rację, tooooo HRABIA DOLAR! Zaś naprzeciw niego stanie niezbyt znana postać, miły, niemy, starszy pan z brodą. Powitajmy ciepło Edwina Niemego!
  6. Alexsuz spojrzał na listę. Jeszcze tylko dwa pojedynki trzeba było rozpocząć by całość nabrała kolorów. Upił z karafki kilka łyków, coby zwilżyć gardło i ponownie ryknął w mikrofon: -I oto dochodzimy do przedostatniego pojedynku dzisiejszego wieczoru. Na przeciw siebie staną potężni przeciwnicy. W lewym narożniku będziemy mieli możliwość podziwiania młodej, lecz doświadczonej klaczy. Choć niepozorna to jednak zabójczo skuteczna Rhanaollea. W drugim narożniku wystąpi czarny...tfu...różowy koń tego turnieju! Potężny i zawsze miły, lecz mimo tego niezwykle zaskakujący Kapi!
  7. - Drodzy państwo, oto kolejni zawodnicy. Tym razem mamy specyficznych zawodników. Jeden z nich został tu przywiany, a skoro go przywiało to, jak sam deklaruje, za szybko nie zwieje. Oto Wiej007! Z kolei jego przeciwnik to istna bestia zamknięta w sobie.Personifikacja Śmierci i klekot kości. Oto Jacob Zvierz!
  8. - A teraz pojedynek maga na którego mogło wielu czekać. Oto bowiem na arenie stanie znana już nam osobistość. Dla państwa wystąpi tu Pan Neonowaty! Iście świetlista jednostka naszego turnieju. Naprzeciw niemu stanie neonata, zarówno w naszym turnieju jak i na naszym forum. Przywitajcie gorąco Black Fire!
  9. - Tym razem moi mili przyjdzie nam podziwiać damy w akcji. Wszak i płeć piękna potrafi niejednokrotnie zaskoczyć. Oto staną przeciw sobie dwie niewiasty, obie zdolne i, na co mamy nadzieje, niezwykle pomysłowe. Aby nie przedłużać, Tęczowa Mgiełka lubi komiksy, zaś odrzucają ją niepotrzebne skróty które nie zawsze da się zrozumieć. Na przeciw niej stanie w boju Shantee, o której wiadomo iż uwielbia Applejack. Drogie panie, oddaję wam widownie!
  10. Alexsuz poprawił się na wysoce wygodnym siedzisku które kazał sobie przytaszczyć na trybuny. Sięgnął po mała kartkę i rozpoczął przemówienie. - Oto kolejny pojedynek i kolejni zawodnicy. Za chwilę uraczą państwa swoimi umiejętnościami a są one niemałe. Gwarantuję państwu że zawodnicy nie mogą się doczekać tej walki równie mocno jak państwo. Zaś ich pojedynek może być tym na co wszyscy czekamy. Oto bowiem na naszej arenie zmierzą się Fisk Adored i Alberich! Pierwszy z nich to członek Straży Harmonii i fan Lady Ditzy "Derpy Hooves" Doo of houses Doo and Cumullus! Drugi zaś to...khm...em...student oczekujący na przyznanie stypendium, który dodał sobie do zajęć studium magii...przed 2 tygodniami... Alexus spojrzał raz jeszcze czy aby na pewno dobrze przeczytał informacje o zawodnikach które mu dostarczono. No i stało tam, Alberich - student. Z lekkim niedowierzaniem pokręcił głowa po czym rzekł: - To naprawdę może być ciekawa walka. Zapraszamy!
  11. Coraz mnie słońca i coraz dłuższe cienie. Alexsuz pstryknął palcami i arenę rozświetliły magiczne lampy. - Tym razem droga publiczności, pragnę zwrócić waszą uwagę na to iż oboje z walczących to jednostki nieznane naszej arenie. Lecz niech to was nie zniechęca, wszak czasami warto ostawić na czarnego konia w tych zawodach. W lewym narożniku, gdyby takowy istniał na arenie, wystąpi Nightmare, nieznana z pochodzenia klacz która uwielbia antagonistkę Chrysalis. Brrr. Zaś naprzeciw niej stanie jeszcze większa niewiadoma naszego turnieju. O tej jednostce wiemy bowiem tylko tyle iż pochodzi z Końca Świata. Zaś imię tego tworu to Lamoka!
  12. Tym razem czekano do zbliżającego się wieczora. Wszak była szansa że wiele pojedynków stoczonych będzie Nocą. - Witam Państwa w Drugim dniu naszego Turnieju! Wiele pojedynków trwa już w najlepsze, lecz ten oso może być jedynym i wysoce niepowtarzalnym. Wszak dla was zgłosiło się dwóch specjalistów których śmiało można określić jako "jedynych w swej kategorii". Oto dla państwa Chemik! Specjalista od chemii i tych normalniejszych rzeczy jak Warhammer. Lecz drodzy panstwo, nie będzie miał on łatwo. Wszak przeciw niemu stanie ten którego zrodził sześcian. I sześcian jest jego odpowiedzią. Dla państwa - Hauptman Yavein von Cretinnowitz!
  13. Długi i wspaniały dzień. Słońce powoli zaczynało zachodzić za horyzont, zaś na arenie walki trwały w najlepsze. Co chwilę było słychać różne wybuchy i wrzaski tłumu. Lecz teraz trzeba było zająć się kolejną parą. - I oto dochodzimy do końca dzisiejszego dnia. Przed państwem ostatni z dzisiejszych pojedynków. Na tejże arenie zmierzą się MagicRose która lubi stworki zwane pokemonami, zaś znana jest z tego iż pisze fanficki. A naprzeciw niej stanie Sparkle, dama lubiąca zwierzęta, wymyślanie opowiadań..no i oczywiście MLP. Drogie panie, życzymy udanej zabawy. Do boju!
  14. - I oto zbliżamy się do ostatnich pojedynków dzisiejszego dnia. Tym razem naprzeciw siebie staną dwie skrajne osobowości. Jeden z zawodników to istna niewiadoma, WhiteWolf który przybył w nasze progi to mało znany zawodnik, lecz niech to państwa nie zniechęca, wszak niejedna cicha woda już brzegi zerwała. Zaś naprzeciw niemu stanie Ziguerro - istna osobowość, głębsza aniżeli wody Styksu. Z taką mieszanką zainteresowań winien on niejednego zaskoczyć! Zatem, do boju!
  15. Alexsuz spojrzał na tablicę i zamyślił się. Nie co dzień miał okazję zapowiadać widowiska na taką skale, a już na pewno nie kiedy miał TAKICH uczestników. - Drodzy państwo, pora na kolejny duet w naszym turnieju. Tym razem z pewnością ucieszymy męską część widowni! Oto bowiem staną na przeciw sobie dwie przedstawicielki płci pięknej! Z jednej strony będzie to Janet777 - klacz o które tak naprawdę niewiele wiadomo. Zaś na przeciw niej stanie iście zagadkowa postać. Wręcz Enigmatyczna! Szanowna publiczności, pragnę przedstawić wam zawodniczkę przez duże N! Oto NimfadoraEnigma!
  16. Kilka samotnych chmur zasłoniło nieboskłon. Nie zapowiadało się na deszcz, wszak ekipa pogodowa robiła swoje, jednak jak uznał któryś dowcipniś - zachmurzenie doda powagi zawodom. -Drodzy państwo proszę się nie przejmować, gwarantujemy że tarcza chroniąca naszą arenę jest też wodoodporna - zażartował Alexus - ale mniejsza o deszcz, wszak możemy przywitać kolejnych zawodników! Przed państwem młody ciałem lecz silny duchem fan tenisa stołowego. Tak drodzy państwo, to nie kto inny jak Camed który zaszczycił nas swoją obecnością w naszym jakże skromnym turnieju. Lecz niech nie spoczywa na laurach, wszak jego przeciwnikiem będzie nie kto inny jak sam Merszyt! Ten młody mag interesuje się zarówno pisaniem jak i rysowaniem, miejmy więc nadzieję iż oboje dadzą z siebie co najlepsze!
  17. Zbliżało się południe, słońce zaczynało coraz mocniej prażyć. Alexsuz odstawił karafkę z wodą i rozejrzał się po publice. Ktoś mógłby pomyśleć że tyle magicznych pokazów na raz mogło znudzić widza. Lecz nie tutaj, euforie tłumu można było wyczuć niczym powiew wiatru. Uśmiechnął się i chwycił za mikrofon. - Drodzy Państwo, pragnę przedstawić następnych kandydatów w naszym turnieju. Tym razem zaszczyciła nas też płeć piękna. Wilczyca27, choć nie ma nic na myśli to mimo tego lubi steampunk i klimaty mafijne. Oby Rodzina nic nie miała przeciw jej oponentowi. Dzisiaj jej przeciwnikiem będzie Zmara, dość nietypowy mag który posiada cała gamę umiejętności. Kto okaże się lepszy? Zaczynamy!
  18. Kolejna chwila to kolejny pojedynek. Widownia była coraz bardziej podekscytowana. Słychać było krzyki, gwizdy i wiwatowanie. Dopingowanie i cichsze przekleństwa. A to dopiero trzeci pojedynek dzisiejszego dnia. Alexsuz uśmiechnął się pod nosem. Wiedział że ten pojedynek może być akurat tym czego brakowało widowni. Tym mocniej chwycił mikrofon i ryknął: - SZANOWNA PUBLICZNOŚCI! Oto specjalnie dla was sprowadziliśmy tu dziś tych dwóch zawodników! Dla was i tylko dla was dnia dzisiejszego wystąpią te dwie znamienite persony! Zandi który może okazać się tym złym ziarnem to osoba silna, niestrudzona, oferująca swą pomoc i miłe słowo innym. Z drugiej strony zaś mamy Piekielne Ciastko herbu Przypalona Blacha który interesuje się przejęciem władzy nad światem ale czekolada go od tego odciąga. Zatem, pojedynek czas zacząć!
  19. Dzień zapowiadał się wspaniale. Tyle pojedynków, tyle możliwości. I tyle do zobaczenia. W szatni rozległy się kolejne dźwięki, kolejni magowie zaczęli szykować się do opuszczenia korytarza i wejścia na arenę. Tym razem zapowiadało się specyficzne widowisko. -Panie i panowie - wesoły głos Alexsuza. - Poro, przywitaj walczących! Dzisiaj gościmy w naszych progach dwie niezwykłe osobistości! Tajemniczego Ścierwisława III Wspaniałego który to, jak donoszą nasze informacje, wywołał iście wstrząsające wrażenie już w sali zapisów, sam zaś lubi Warhammera, militaria i szyderczy śmiech. Przeciw niemu stanie Ambroży Coufee, mag o którym mówią iż trochę nadpobudliwy, choć mimo tego piastuje pozycję Mistrza Gry. Lecz niech nie słowa a ich magia przemówi za nich! Zapraszamy!
  20. Alexsuz uznał że widownia ma już dość czekania. - Zatem zacznijmy pierwszy z pojedynków! - jak za dotknięciem magicznej różdżki ponownie w jego dłoni zagościł mikrofon. - Oto przed państwem dwóch magów, każdy będący klasą dla samego siebie. W lewym narożniku mag Emronn, z gildii Inkwizycji herbu Zielonego. Przeciw niemu, w prawym narożniku stanie Uncanny. Niewiele wiadomo o tym zawodniku prócz tego że jego rodzice mają tendencje do przechwytywania korespondencji z Hogwartu. Drodzy magowie, czas na was, chodźcie na arenę i niechaj Celestia będzie z wami! W czasie gdy prowadzący wzywał kolejne osoby na arenę, w odpowiednich szatniach głośniki przekazywały polecenia. Zaś osoby z ekipy organizacyjnej wskazywały zawodnikom wejścia na arenę.
  21. Ja tam oddaje głos na Alucarda Mości Hrabia jakoś bardziej mi leży na tętnicy aniżeli Erza A co za tym idzie: A) Alucard wygrywa jednym głosem(mój ci on xD) B) Tak zapobiegawczo - War won z mojego posta xD Puk, puk Nie Warmen, to ja postraszę. ~Domine Nie bój się go, Warmen protektz. I ten, będę sobie pasożydował co jakiś czas na Twoich postach ^&^ ~!Warmen
  22. Dobra waść - bo widzę że " a Stallion need to do what a Stallion need to do". Mam w profilu gg, możesz tez przez PW, jak ci wygodniej, skontaktuj się ze mną w poniedziałek albo wtorek po godzinie 15, porozmawiamy o tym co trzeba zrobić i jak by to miało wyglądać. I żeby zawczasu było to wyjaśnione: 1. To że pomagam nie wyklucza mnie z samego turnieju. 2. To że pomagam nie czyni mnie "nietykalnym" - to na wypadek gdyby ktoś zarzucił mi pewne nieprawidłowości a ewentualne ich uniknięcie tłumaczył "znajomościami". To chyba tyle jeśli chodzi o moje "wymagania". Im szybciej się skontaktujesz tym szybciej zaczniemy działać a znam co najmniej 15 osób które chciały by już rozpocząć turniej
  23. Chyba umknął ci szczegół :> No tak, War znowu w moich postach? Słonko, zacznij pisać własne xD Widzisz, o to chodzi. Goku wygrywa, bo mimo że jest dla wielu ścianą nie do przeskoczenia, to jako taki umarł już kilka razy W tym raz ratując cała planetę Udowodniono że nie jest nieśmiertelny a mimo że trafia na silniejszych, to wygrywa "oślim" uporem. Na każdego znajdzie się jakiś Hak, ale w tym rzecz, jeśli ten hak to przeciwnik "silniejszy i bardziej OP" od bohatera, to porażkę bohatera przyjmujesz jako rzecz nieuniknioną. A jeśli przeciwnik to osobnik którego postać zlekceważyła, to dochodzisz do wniosku że dostała za swoje. I to różnica między Erzą a Songo. Erza była obijana przez przeciwników bo ich zazwyczaj "lekceważyła"(co poradzić, taki gatunek że najpierw lekceważysz wroga a potem on cię kopie") Songo zaś starał się unikać nadmiernego "ja jestem op nic mi nie zrobisz", wszak wystarczyło że jego wszyscy przeciwnicy mieli syndrom rozrostu Ego, on nie musiał xD Masz dość ciekawe posty, więc co jakiś czas postanawiam dopisać coś do któregoś z nich : P ~Warmen
  24. SPOILERS A Erza vs Goku - bez obrazy, ale w kwestii siły, szybkości czy choćby czystej energii - to Goku wygrywa. Najsilniejszy atak Erzy może zmieść całe miasto. Najsiolmniejszy atak Goku unicestwia planetę. Nie twierdze że któraś z postaci jest ta zła, obie są dobre ale jedna jest trochę lepsza i tyle. W takim razie, gdybym zgłosił siostrę diabła, Flandre, powinienem wygrać z miejsca. Czemu? "Kyu" i dosłownie cokolwiek przestaje istnieć. Najczęściej w pięknej eksplozji. Remi nie-do-końca-świadomie kontroluje przeznaczenie. Dzięki temu taki Goku mógłby w ogóle nie powstać, albo zostać kałamarnicą. Pani Yukari kontroluje znowu wszelkie granice i może nimi manipulować. Nie ma skutecznej obrony przed tym, zwłaszcza, że ona sama może 'się chować w dziurach w przestrzeni'. To co, wygrałem? : P ~Warmen
  25. //Malutka zmiana - tak długo jak jesteście razem nie będę pisał do kogo odnoszą się poszczególne wypowiedzi. Możecie do tego dojść sami, a wasze wnioski mogą coś wnieść // Kiedy tylko Risa weszła do windy ta się zamknęła. - Miło mi że macie w sobie zapał do pracy, przyda wam się. Charonie? - No witam, co tam? Kogo tym razem mi tu dziecko sprowadzasz?- metaliczny dźwięk dochodził jakby z sufitu - Widzę, że odbiegasz troszkę od naszych ustaleń. Pamiętasz? Żadnych animalusów. No ale mniejsza, proponował bym samicy która z wami jest podać trankualizer, moje odczyty wskazują że nie jest ona przyzwyczajona do Lotoziela którymi faszerujesz swoich gości. - Mała poprawka, a nawet dwie. Po pierwsze, to ludzie nie chcą animalusów w moim klubie, nie ja. Ja osobiście nie mam nic do ich..futerka - Lori zerknęła ukradkiem w stronę Feliksa - a po drugie, goście sami się faszerują, dobrze wiesz że w moim barze nikt by im tego nie "wcisnął" - ostatnie słowo wypowiedziała z drwiną i zarazem lekkim naciskiem. -Tak, tak, a ja jestem żywą osobą. W każdym razie, jakie życzenia, które piętro? Lori tym razem otwarcie na was spojrzała. - Pozwólcie że przybliżę wam wasze możliwości. Pierwszą jest zatrzymanie się na pokojach na noc, odświeżenie się i odprawa z konferencją informacyjną w południe. Możemy też od razu przejść do odprawy, zależnie które wyjście jest dla was wygodniejsze. Ale tu macie do dyspozycji dwie informacje. Pierwszą jest fakt, że wasz pracodawca prosi byście pracowali jako grupa. Drugim jest fakt że mamy godzinę 23:30 standardowego Czasu, nie chciała bym by coś wam umknęło wam przez zmęczenie. Choć słyszałam że koty to mają dość ciekawą aktywność Nocą - ponowne zerknięcie na Feliksa było dość słabo krytą aluzją.
×
×
  • Utwórz nowe...