-
Zawartość
1465 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
26
Wszystko napisane przez Zegarmistrz
-
Kuoth - już ci mówię. But Illidan was not finished yet. Meeting Arthas at the glacier's base, the two warriors engaged in single combat. After a few minutes of exchanging blows, however, Arthas overcame Illidan's defenses and cut him down. Illidan Stormrage fell in the snow, dead, or so it seemed. He was badly wounded, but not killed. Arthas was quite aware of this, and before taking his leave, warned Illidan to leave Azeroth and never return. After it became clear for Vashj and Kael that they could not destroy the Frozen Throne, they retreated, eventually back to Outland, taking Illidan with them. Masz tu wzmiankę że Illidan przeżył, choć ciężko ranny. Ale co by nie mówić, faktem pozostaje że świat Warcrafta jest wielki i wspaniały. A smaczki typu pamiętnik kogoś kto pamiętał Arthasa jako dziecko, czy wspominki zawarte w niektórych książkach przypadkiem odkrytych w jakiejś stancji...tego jest na pęczki i za każdym razem ciesze się coraz bardziej jak je znajduje
-
Pado - wiesz za co kocham protosów? Za ich multimożliwości. Składasz trzy "Carriery", składasz jednego albo dwa Arbitry i tymi 5 jednostkami jesteś OP like hell. Nie mówiąc o tym że budujesz w międzyczasie Dragonow albo Zealotów w bazie i kiedy tylko pojawisz się w zasięgu czołgów jednym Arbitrem ich zamrażasz, drugim wzywasz armię i czekasz cierpliwie na odmrożenie. Tyle razy na szkolnych turniejach przeciw róznym strategiom to używałem że cudem jest fakt iż nikt nie umiał się przed tym obronić.
-
Widząc co się dzieje pociągnął kolejne karty. I widząc ich zawartość uśmiechnął się smutno. - Więc taki będzie koniec? No dobrze, niechaj i tak będzie. Karty które trzymał mogły okazać się śmiertelnie groźne, lecz tylko kiedy jego inne twory były by w "grze". A takowych nie miał, Zegarmistrz z uśmiechem wystawił dłoń ku niebu, w niej zaś trzy karty które mogły lecz nie dały mu zwycięstwa. Musiał ich użyć, chciał nie chciał, takie wszak były zasady paktu. A odstępstwa były karane srogo. - Pax Nova, Pax Rebel, Pax Dust - wyszeptał. Karty jak uprzednio rozbłysły i wyzwoliły uwięzione w nich twory. Wpierw Wokół Cylindrów rozbłysł ogień który zatrzymał pierwsza salwę. Potem Oba cylindry wybuchły ukazując Zegarmistrza pod numerem 2 a dziwny gliniany gar pod numerem 1. Na końcu zaś sam Zegarmistrz rozbłysł mocnym blaskiem, zaś wprawne oko mogło zobaczyć wiele cieniutkich lini które wystrzeliły od niego w kierunku smoków, lecz nigdy do nich nie dolatując, wszak trafiały w kryształowe ściany labiryntu i tam były wchłaniane. Kilka promieni uderzyło w działa za Kapim, wpierw je wyłączając, potem zaś wywołało u nich wzmożone "rdzewienie" przez co te rozpadły się w proch. I wtedy ściany zaczęły pękać, fragmenty kryształów wielkości dorosłego kuca spadały na tych, którzy znajdowali się poniżej. Zegarmistrz zaś wstał i strzepał niewidzialny kurz z ramienia. Lekko się przy tym chwiał, może przez długie siedzenie w kucki a może przez zmęczenie. - Ten rozbłysk to kiepska możliwość. Ogień pochłonął pociski, lecz tylko pierwszą salwę, gdybyś strzelał dalej pewnie bym oberwał mocniej. Cylindry pękły bo zaklęcie które użyłem wymagało ode mnie poświęcenia jakiegoś magicznego tworu. Zaś ostatni rozbłysk i promienie które wyłączyły twoje działa to nic innego jak wiązka mojej energii nasączona potężnym zaklęciem wywołującym korozję w "każdym tworze przyzwanym a niebędącym z tego świata". Jeden z większych fragmentów sufitu upadł między nimi, przez co Kapi mógł teraz podziwiać odbicie Zegarmistrza zniekształcone przez liczne "soczewki". - Nauczyłem cię wszystkiego co potrafię młody magu, mam nadzieje że kiedyś przekażesz tą wiedzę komuś innemu. Mam nadzieję iż nie będziesz miał mi za złe kiedy nazwę cię Przyjacielem, wszak nigdy nie spotkałem kogoś o tak wspaniałym umyśle. Mój Czas w tym pojedynku dobiegł końca, moje zaklęcia mają swoją cenę, zaś teraz muszę jedną z nich zapłacić. Gdyby ktoś przyjrzał się Zegarmistrzowi, zauważyłby, że jego stopy były przykute do ziemi identycznymi kryształami z których zbudowany był labirynt. Zaś kryształy te powoli lecz nieubłaganie się rozrastały, pokrywając coraz większą część ciała Zegarmistrza. - Labirynt pochłaniał moją i twoją energię, samo zaś użycie tego tworu karane jest uwięzieniem w jego ścianach na wieki. Gdybym cię pokonał, mielibyśmy remis, oboje zaklęci w Ametyst. Lecz nie mogłeś wiedzieć, że będąc pod cylindrami wyczerpałem prawie cała swoją energię, w momencie kiedy jeszcze poświeciłem jej resztki na zaklęcie niszczące, labirynt w sekundę wyrwał ze mnie i tą drobną ilość. I to wyzwoliło warunek "walczycie tak długo aż nie zostanie z was tylko jeden z magią w sobie". I tym kimś jesteś ty. Nie rób smutnej miny tylko, moje karty to o wiele słabsze kopie oryginalnych zaklęć, nie będę uwięziony na wieki, lecz tylko na jakieś 50, no może 80 lat. Wpadaj czasem, choć ostrzegam, że towarzystwo ze mnie będzie raczej ... drętwe. I mówił to z uśmiechem, z nutką żalu że mógł rozegrać to lepiej i z radością, że udało mu się osiągnąć tak wiele. Pochylił się w głębokim ukłonie, oddając hołd zwycięzcy, gdy rozbłysł fioletowym światłem po raz ostatni. Gdy blask przeminął, na miejscu Zegarmistrza stała kula o średnicy dwóch metrów, kryształowo przejrzysta, z uśmiechniętym Zegarmistrzem pochylonym w geście poddanym a jednak uśmiechniętym. Osiągnął wszystko czego potrzebował. Zaś teraz miał Czas. Kapi zaś mógł dostrzec iż przed samą kulą leży koperta.
- 26 odpowiedzi
-
- casual
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Kolejny strzał, tym razem ze strzelby w potylice. Nawiasem, poprawia ci sie cel xDD Podaj jeden przykład na udowodnienie swojej tezy, bo na kontr-tezę mogę wysnuć wiele przykładów, choćby od "jak to się mogło stać" spalonych miast po których przeszła plaga a które własnoręcznie gracz miał okazje podbijać w W3. Masz możliwość na własne oczy obejrzeć zniszczone Stratholme, możesz przejść się po "ścieżce plagi" w kierunku ruin Fontanny Słońca, możesz odwiedzić zgliszcza Dalaranu. To co tam wspominałeś że to nie ma jedno do drugiego? Bo chyba nie dosłyszałem -.0 ewentualnie rozejrzyj się w okolicy Hyjal - szkielet Archimonda to dość wyraźna wzmianka na "kontynuację historii". Grasz w grę której historii albo nie ogarniasz albo nie rozumiesz, choć może jak wielu graczy jesteś z tych co to grają "dla strzelania, nie dla historii" co w wielkim świecie Warcrafta jest co najmniej śmieszne. A już śmiechu warte są twoje domysły na temat tego kto rządzi czym w Hordzie i Przymierzu Podpowiem ci, zadania od NPC często nie tylko składają się z linijki "idź zrób to i tamto" ale zdarza im się zawierać "historię opowiadającą co i dlaczego". I to nawet często I dobra rada Dziadka Zegarynki: Zanim zaczniesz komuś coś wytykać, upewnij się że brakiem wiedzy na temat tego co wytykasz nie ośmieszysz samego siebie. To stara i wciąż aktualna rada, a nuż ci się przyda
-
Lubie Starcrafta choć miałem okazję grać tylko w jedynkę. Moja specjalizacja to Protosi i "niewidzialne" jednostki. Ciężko tym wygrać przeciwko typowemu "zegr rush" ale jak wszystko dobrze zrobisz to odbijesz pierwsze dwie fale a potem z górki
-
Facet gra "alone in a MMO" i jeszcze ma skrzywione poglądy... Dude - o ile nie zauważyłeś, nikt tu nie nawołuje do kradzieży i piractwa - notabene tym zdaniem przestrzeliłeś sobie kolano, co też Fisk w swoim poście udowodnił. Ja zaś oceniam "globala" poprzez wyzywającego "prywaciazy" dzieciaka. Nawet teraz strzelasz sobie w potylicę grając obrażonego, bo obrażony możesz być za "powiedziałem coś skrajnie gupiego i mam pretensje że ktoś zauważył że to jest gupie" -.0 seriously? Gram na prywatnych serwerach od jakiegoś już Czasu i nie zdarzyło mi się słuchać jaki to global jest zły. Były wzmianki z tytułu "bogata dzieciarnia szaleje po globalu" owszem, ale nic ponad to. Średnia wiekowa na LEGALNYM(jak to słowo musi cię boleć ) PRYWATNYM(kolejne tabu)serwerze wynosi 20-21 lat. Na globalu ledwo ponad 15 Chyba to udowadnia to i owo xDD Co do grania frakcjami - widzicie, jestem z tych którzy czytają Lore, opowieści, legendy i tym podobne. Wbrew pozorom, to Przymierze są tymi złymi :> I to ich rasistowskie zachowania między innymi zraziło Krwawe Elfy. To przymierze widzi inne rasy jako "bestie i abominacje" mimo że te "abominacje" w większości tylko chcą mieć święty spokój... I dlatego gram w Hordzie i gram "abominacją" - zawsze Opuszczonymi. Żadna inna rasa nie wzbudza tak wielkiej sympatii u mnie jak nieumarli, ich historia, liczne zdrady i wieczne ukrywanie. To Przymierze w większości napędza ten konflikt. A Horda go zakończy.
-
zapisy I Turniej Magicznych Pojedynków - Zapisy
Zegarmistrz odpisał na temat w I Turniej Magicznych Pojedynków
Yo ludziki, chyba mamy już komplet żeby nie powiedzieć że jedną osobę za dużo LETS GET THIS PARTY STARTED! -
Planowałem pograć z wami ale jest jeden problemik - FOR THE HORDE!! No tyle w temacie, bo rzucanie mięsem w przypadku Daktyla jest nie na miejscu i dziecinne, tym bardziej że zaczął się pluć o coś, na temat czego nie miał zielonego pojęcia. Jeśli na globalu jest więcej takich ludzi z taką "mentalnością" to chyba wolę z nimi nie grać - bo jeśli każdy miałby się z taką żarliwością pluć o rzeczy na temat których <buysomeapples> wie to w taką gnojówkę wolę się nie zagłębiać
-
Klim - ja glosowałem na Kakashiego choć z sercem ciężkim, wszak berserka i oglądam i czytałam i za każdym razem odkrywam go na nowo. Guts to mój ideał "prostego żołnierza", wiele moich postaci z RPG było opartych na nim, zanim jeszcze wiedziałem że istnieje xD Jednakże Kakashiego wybrałem przez sentyment do starych czasów, kiedy pewna grupka ludzi(niektórzy nawet do dzisiaj) przypisywali mi cechy tego miłego, szarowłosego pana. Co zatem dobitnie udowadnia że "ruszanie" czegoś nie decyduje czy jakaś postać jest dla ciebie naj czy też nie ;>
-
Wybaczcie że tyle to trwało, ale: 1. Zycie ponad forum, priorytety są ważne a moje zawsze ma jakieś krzywizny. 2. Jeszcze nie powstała sesja która by miała dość siły by mnie pochłonąć, tym bardziej bym zrezygnował. 3. Nie ufam już google doc - cały pisany tygodniami post poszedł w <buysomeapples> bo kliknąłem coś nie tak ._. Nigdy więcej. Poll Nurdoo Jako nieliczny postanowiłeś obejść wysepkę. Freski były dość mocno zniszczone, mimo tego mogłeś rozpoznać niektóre obrazy. Istoty różnego rodzaju, rysowane obok wielkiego tronu, okrągłego kamienia i pary oczu. Te same istoty stojące na przeciw siebie z toporami, te same istoty z toporami wbitymi w ciało. I schemat się powtarzał choć zmieniały się istoty. Ostatni czytelny obraz przedstawiał istotę która trzyma kamień w dłoni, częściowo zamienioną w szkielet. Ostatni zaś obraz był zbyt rozmyty by dało się z niego cokolwiek odczytać. Vivacious Lyrics Kiedy ruszyłeś zbroję wydarzyły się trzy rzeczy. Pierwszą było mocne rozświetlenie wyspy razem z tobą, drugą rzeczą było skaleczenie które sobie zafundowałeś. Okazuje się że zbroja miała wiele poszarpanych miejsc a ty niechcący zahaczyłeś o takowe, kto wie czy nie dlatego że światło cię oślepiło na chwilę. Trzecią zaś był fakt że zbroja powoli zaczęła wstawać. Nie było to najlepszą niespodzianką, specjalnie, że gdzieś w głowie poczułeś szyderczy śmiech.Zbroja stawała się coraz większa, a ty znajdowałeś się w wyjątkowo niewygodnej odległości od niej. Jak na twój gust, zdecydowanie za blisko. Wszyscy Kiedy "świeciorożec" skoncentrował wiązkę na wyspie waszym oczom ukazały się zniszczone kolumny i dość sporych rozmiarów tron. Oraz Vivacius który coś grzebał przy leżącej tam stercie metalu. I to, że ta sterta metalu zaczęła się poruszać. - Oh, dawno nikt mnie nie odwiedzał, możecie zostać na dłużej? - szyderczy głos dochodzący z okolic wyspy na pewno nie pochodził od kuca tam się znajdującego. Ci z was którzy zwrócili by twarze ku wyjściu mogli zauważyć że takowe znikło, zaś reszta mogla obserwować podnoszącą się stertę która teraz wyglądała jak jakiś koszmarny majak. Prawie cała z kości, z kilkoma kikutami które mogły by sugerować specyficzną ilość kończyn. Jedna dłoń wyposażona w zardzewiała i miejscami kompletnie zniszczoną tarczę, druga zaś w czerwony od rdzy(a może krwi) stary miecz, pokrzywiony i nadłamany. Co ciekawsze, to coś zaczynało zbierać swoje resztki, w oczach stając się coraz bardziej "stale". Ścięgna pokrywały kości, formowały się mięśnie, rozciągała skóra. ||Drobne P.S. Jeśli znajdziecie innego MG albo zasadniczo kogokolwiek kto zechce wam to poprowadzić, to oczywiście zamienię się z nim bez słowa sprzeciwu. Tu ma iść o dobrą zabawę i ewentualnie jakieś wyzwanie Jeśli ja nie jestem w stanie tego wam zapewnić a znajdziecie kogoś kto potrafi, z uśmiechem i czystym sumieniem się zamienię i nawet będę go dopingował(lub ją, duh)||
-
Klim, klim klim...jeśli ci coś solą w oku to idź tam gdzie tej soli nie ma, proste xDDD Co do twojego poprzedniego argumentu - Songo uratował naszą planetę, kilkukrotnie)sic!) czego nie mogę powiedzieć o drugim koledze ;> I ma pojemniejszy żołądek Mamy tu walkę o puchar, ale nie jest określone czy jest to puchar z wybitym "Najsilniejszy" "Najszybszy" czy "Najpiękniejszy" A twój znajomy mało ogląda, ale to BTW. Masz swoje zdanie, ok, szanuję to. Tak jak szanuję wiele innych rzeczy kiedy stwierdzam - Nie pasuje? Idź się pożalić gdzie indziej i nie psuj innym zabawy. To chyba proste co? Ja nie rozumiem jak Remilia może przegrywać z Undertakerem xD Przeca Remilia jest nie dość że OP to jeszcze kawaii ._.
-
Klimuk zgodzę się w tym Ja osobiście wybierałem postacie pod względem siły, taktyki i skuteczności jako takiej. Jedynym wyjątkiem jest Guts vs Kushina, Kushina jako shinobi by wygrała(ile to zatruć przeciwnika) bo Guts to mimo wszystko tylko człowiek który osiągnął wiele. Resztę wybrałem kierując się wiedzą jaką posiadam i ich własną skutecznością. Przykład - Remillia vs Undertaker - ten drugi to może i najsilniejszy shinigami, ale wciąż tylko shinigami, zaś Remilia to nietypowy wampir, bo ma w sobie dość energii by zasilić małe miasteczko. Jest o wiele szybsza i wytrzymalsza niż Undertaker, a co za tym idzie w starciu 1v1 ma większe pole manewru. To samo tyczy się Kazumy vs Juno - niewiasta może i nie ma super umiejętności, ale udowadniała że potrafi sobie poradzić z o wiele silniejszymi od siebie. Plus, co jak co, ale to ona ma "boga" po swojej stronie ;> Do czego to prowadzi? Do prostego morału - "Na każdego znajdzie się sposób".
-
Damian - pytanie nie było kiedy tylko jak :> Omijałem ten Quiz, ale skoro ludziki mają już sporą przewagę to mogę dołączyć Time Lordzi wysadzili planetę razem z cała flotą Daleków na orbicie, co zakończyło wojnę definitywnie i wybiło prawie wszystkich Time Lordów. Zasadniczo sama rasa nie zginęła, istnieje dalej w postaci Doctora.
- 89 odpowiedzi
-
- Doktor who
- Quiz
-
(i 3 więcej)
Tagi:
-
Jak czytam takie rzeczy to najpierw chce mi się śmiać a potem zauważam że autor mówi poważnie... Przed przeczytaniem tego posta skontaktuj się z psychiatrą lub farmaceutą ponieważ jego czytanie może wywołać specyficzne objawy. (Warny proszę wlepiać delikatnie, to jeszcze nie recydywa xD) Sip, ty weź się czymś ciężkim w czółko puknij a potem pisz takie brednie. 1. Karę dałeś adekwatnie do czynu, jak JA przestrzelę komuś kolano a potem powiem że to dla żartu było, to wątpię czy w sądzie wyrok się zmieni -.0 Działanie na szkodę forum to PERMABAN i tu nie ma o czym dyskutować. Wchodząc na forum akceptujesz regulamin. Nie musisz go przestrzegać ale szybko wystawią ci tu rachunek za usługi świadczone. I ty wystawiłeś taki rachunek. Więc w czym problem? 2. Nie jesteś moim ulubieńcem, ale na osobistej liście dupków i dzieciarni też nie widniejesz więc to chyba dobrze. Sklejasz to forum od dawien dawna, razem z resztą, a kiedy pojawia się drobny problem to rezygnujesz? Znaczy się podkulasz ogon i wióry? Co jak co ale miałem cię za tego z jajami. Czasami nadpobudliwego i z tych co to najpierw strzelają a potem ewentualnie zadają pytania, a mimo to musiał bym być kompletnie ślepy żeby nie widzieć co ty tu odwalasz. Robisz co robisz, może bo lubisz, może bo uważasz że musisz, nie moja brocha. Ale mimo to widać że to co robisz działa. Zapamiętaj sobie, nie uszczęśliwisz wszystkich. Ale jeśli poprzez wyrywanie chwastów które przeszkadzają większości masz być oskarżany o cokolwiek, to ja z uśmiechem będę cię o to samo chwalił. I mam wrażenie że znajdzie się sporo innych osób o podobnych poglądach. Są chwile kiedy administracja sobie nie radzi, owszem. Są chwile kiedy nie rusza się spraw niewygodnych i śmierdzących, owszem. Ale udowodniono też że administracja potrafi zrobić swoje, nawet kiedy sprawy sa niewygodne. Swego czasu były kłótnie i ostre jazdy na drodze kolorowi-reszta i co? Zamiast napisać "Mamy was w rzyci, żyjcie sobie z tym albo wypad" wy zgodziliście się na istnienie SH. Były wąty o style i błędy? W fedbacku są one rozwiązywane dość szybko i sprawnie. Są tematy zgłaszane, są ludzie zgłaszani i to też jest załatwiane szybko. Każdemu jest łatwiej powiedzieć "Bo oni się obijają" kiedy ktoś zamiast robić pokazówki "Patrzcie ja pracuje" Za<buysomepears>dala w silniku i odwala te rzeczy których normalnie nie widać. To prawie jak ta śmieszna reklama o środkach z uni, idzie facet po wyremontowanej drodze, z dotacji wyremontowanej, i stwierdza "Wiesz, ja tych dotacji nie widzę/nie czuję". Ile jeszcze zajmie czasu byś wbił sobie do głowy prosty algorytm. Użytkownik się rejestruje->Akceptuje regulamin->Ma go przestrzegać! Banujesz i podałeś powód? Ktoś robi sobie jaja z regulaminu? To nie ma o czym gadać, otwierasz szafę, kradniesz Imperatorowi młotek i robisz swoje. Jak robiłeś wcześniej i robić będziesz dalej, bo ktoś musi. Bo choćbyś powiedział że masz to wszystko gdzieś to dalej dbasz o to miejsce. I nie mów że nie bo gdybyś chciał odejść to byś poszedł w pizdu i na odchodne roz<buysomecider>dolił co tylko się da. Już dawno było mówione że coś trzeba zrobić. Dzisiaj pokazano że to co trzeba zrobić, trzeba zrobić szybko. Udowodniłem dobitnie że wystarczy dowalić jednostce by całość wyszła na swoje, za shitstormy karac sprawców, za idiotyzmy nie palić tematu lecz karać idiotę. Czego jeszcze chcieć? Tak długo Sip jak będziesz rozumiał że nie da się wszystkim dać szczęścia sam będziesz mniej szczęśliwy. Z drugiej strony, są osoby które muszą w cieniu robić swoje, to oni dźwigają największe brzemię. I wierzę że ty jesteś na tyle silny by je unieść. Bądź Atlasem tego forum. Niewidocznym jeśli zajdzie potrzeba, lecz trzymającym to wszystko na swoich ramionach. Tyle.
-
//W przeciągu 2-3 dni pojawi się odpis, jeśli chcecie o czymś porozmawiać między sobą, poprawić posty lub coś dodać, to najwyższa pora na to. Odpis będę tworzył po przeanalizowaniu waszych wypowiedzi.//
-
Bawiłem się dobrze mimo że mogłem przyjść dopiero w połowie. Ominęła mnie też najlepsza część meeta - witanie się z ludźmi co uwielbiam. Grałem z ludźmi w fandomową grę, gadałem o fandomie i traktowałem to spotkanie jak "minimeet" jakim ma być, a nie jak konwent monotematyczny. Fakt - można mnie posądzić za tego złego, bo rzuciłem temat karcianki MtG i aż 4 RPG'owców odciągnąłem od tego co słuszne i prawdziwe. Co nie zmienia faktu że w porównaniu z poprzednim spotkaniem gdzie widać było 2 "obozy" - ci przy Talizmanie i ci przy Laptopie, a gdybym był gnojem to i tym maniakom rozrywek klubowych zarzucił bym że grali w bilarda zamiast z nami o kucach rozprawiać... Ale czy warto? I czy to pokazuje moje "L&T"? Wątpię. To by pokazało, że jestem ignorantem. Em pytał kilka razy o to co chcemy zrobić na tym spotkaniu. Afiszował się z tym otwarcie. Nie chcę nikogo atakować, ale stwierdzenie, że to co było, było złe, bo nikt nie miał nic lepszego do zaoferowania, to wymierzenie siarczystego policzka osobie która przygotowała cokolwiek... Nie wiem jak inni ale ja widziałem grupę ludzi którzy spotkali się by pogadać jak koledzy, jak przyjaciele i zrobili to. Więc w czym problem?
-
Głosy oddane choć z ciężkim sercem(Buccha vs Guts T_T). Mam nadzieje że finał będzie choć trochę "zaskakujący" xD`
-
Przyjdzie taki dzień, że i on zmądrzeje, to mogę obiecać. Widywałem takich jak on, myślących że są ponad wszystko. I widziałem jak upadają. On nie różni się od nich nic a nic. Wiesz co denerwuje takich jak on? Są prostolinijni, uderzają i oczekują efektów. Co uderzysz musi upaść. Proste. A jeśli nie upadnie? Wtedy zaczynają panikować nie wiedząc co mogą zrobić. Zwątpienie, oto czego się boją. I ty możesz zasiać w nim zwątpienie. Wystarczy uśmiech i szydzące spojrzenie. Wystarczy jedno dwa słowa które zniszczą jego pewność. To nie jest przyjemne, lecz czasami konieczne. Czasami trzeba komuś przypomnieć że jest tylko człowiekiem i to z czego się nabija może i jemu się zdarzyć. Taka kolej rzeczy. Cola - godne podziwu podejście "daj w mordę" - i co dalej? Będą się prali po mordach aż któremuś się znudzi? Albo aż ktoś komuś zrobi większą krzywdę? Przemyśl o czym piszesz, bo podjudzanie kogoś do bójki mija się z celem. Przemoc nigdy nie była i nie będzie rozwiązaniem, co najwyżej mniejszym złem a i to nie zawsze. Przemoc rodzi przemoc, ty dasz mu w mordę, on poczeka z kolegami przed szkołą. Kolej rzeczy.
-
Posłuchaj - przemoc niczego nie rozwiązuje. Fakt faktem jest powiedzenie Ze "Jeśli przemoc nie rozwiązuje problemu to znaczy że za mało jej używasz" ale tobie sugeruję inne rozwiązanie. Powiedz sam sobie, czy to co on mówi to prawda czy kłamstwo. Jeśli prawda - to ma on prawo ją głosić. Jeśli kłamstwo - to czym się przejmujesz? jeśli to co mówi o twoich bliskich to nie jest prawda, to nie ma problemu. Głupi od zawsze był głośny, a teraz masz i dowód że nie tylko głupi ale i kłamliwy. Ilekroć usłyszysz z jego ust te kłamstwa powiedz "Dzięki za dzisiejsza porcje kłamstw" - i odpowiadaj tak za każdym razem, ze szczerym uśmiechem. Uwierz, nie ma nic bardziej denerwującego niż osoba która się uśmiecha mimo zadawanych razów. Uderzenie można przyjąć, można je wytrzymać, z czasem nie są one już takie silne. Ale szczery uśmiech to inny rodzaj uderzenia. Taki który wnika głęboko i pozostaje na bardzo długo. I za każdym razem jak uśmiechniesz się mówiąc o jego kłamstwach, to za każdym razem on będzie coraz mocniej wątpił. Jeśli użyje siły, to znaczy że twoje martwienie się o niego było niepotrzebne. Jeśli zrezygnuje, będziesz miał po kłopocie. A gwarantuję że nie będzie na tyle uparty żeby tracić twarz przy wszystkich. To upór i umiejętność wstawania w chwili kiedy rzucają nami o podłogę gwarantuje, że z czasem zaczynają się nas bać. Spotkałem pełno takich jak on, nie on pierwszy i niestety nie ostatni. To zawsze działa.
-
Wystawmy zatem kogoś kto jest w stanie zgnieść konkurencję ;> Panie i Panowie, Chłopcy i Dziewczęta. Przed wami jeździec który choć niepozorny, to jednak potężny. Oto Mihotoke Issa, a.k.a. "Fats Buccha" - Buccha! Nie dajcie się zwieźć pozorom moi mili. W sytuacji gdy trzeba poświęcić się dla przyjaciół, ten przemiły grubasek zamienia się w istną maszynkę do mięsa. I to dosłownie.
- 40 odpowiedzi
-
- anime
- chińskie bajki
-
(i 3 więcej)
Tagi:
-
Sad Blind Jazgot, który rozległ się w twojej głowie był bolesny. Usłyszałaś całe okropieństwo tego świata, setki o ile nie tysiące głosów proszących o pomoc, krzyczących w bólu i gniewie. - Pomóż nam. Ocal nas. Zimno. Ogrzej nas. Czułaś jak coś zagląda w ciebie, czułaś lodowate macki na swojej świadomości. I wyczułaś coś jeszcze. Kilka z tych głosów dobiegało bezpośrednio od Dark'a. Shadow "Veritas" Dark - Uciekaj - widmo twojej siostry wyglądało na przerażone, a mimo to jej głos był spokojny. - Uciekajcie, inaczej dołączycie do nas. Uciekajcie i nigdy nie wracajcie. Skupiłeś wzrok na środku wyspy ale mimo lepszych predyspozycji niż inni widziałeś tam tylko cień na kształt dość sporego prostokąta i coś na nim. Coś kotłującego się niczym wszędobylski dym. Nie mówiąc o tym że któryś ze świeciorożców utrudniał ci patrzenie wiązką światła która oświetlając teren niewiele dała za to mogłeś zauważyć że w powietrzu unosi się drobna mgiełka. Wszyscy - Huhuhu, a kogoż to mi życie tu zesłało? Głos który rozszedł się po komnacie brzmiał jak rozbawiony a mimo to niektórym zz was ciarki przeszły po plecach. Travelly skupiła wiązkę światła na wysepce lecz miast rozświetlić ją, oślepiła was promieniami odbijającymi się od drobnych kryształów które wisiały w powietrzu i tworzyły drobniutka mgłę. Światło odbijało się we wszystkich kierunkach, wzmacniane po odbiciu od tych czarnych na ziemi, a także tych już świecących na ścianach. Efektem czego wasze przyzwyczajone już do półmroku oczy zalała światłość. Abyssal oberwał o tyle mocniej że akurat miał lornetkę przy oczach i mógł podziwiać liczne rozbłyski z baaardzo bliska. Choć na chwilę przed tym komnata była pięknie oświetlona. Stare rysunki na ścianach, głazy które były gdzieniegdzie zdobione freskami. I jak mogli niektórzy zauważyć, tylko jedno wyjście i brak istot żyjących(i tych nie) w pobliżu. - Jeśli już masz dość to wracaj, nie potrzeba mi tu płaczek. Nikt was nie prosił o łażenie za mną.- w głosie Pinkameny prócz zdenerwowania można było wyczuć subtelną nutę.*Coś jest nie tak, coś jest nie tak* - jej myśli zdawały się krzyczeć. Vivacious Zdziwiłeś się trochę kiedy cała komnata stanęła w świetle. Co dziwniejsze, światło nie sięgało wysepki, jakby coś blokowało mu[światłu] dostęp. Za to głos który usłyszałeś prawie cię przeraził. Ciężki, lepki od nienawiści, rozbawiony owszem, lecz jak bard wyczułeś w tym rozbawieniu chęć znęcania się nad czym, lub co gorsza, biorąc pod uwagę, że jesteście niedaleko, kimś. Kiedy stanąłeś ostrożnie na wysepce twoim oczom ukazał się wielki, wyciosany z kamienia tron. Na tronie leżał zielonkawy kamień średnicy dorodnego jabłka, zaś koło tronu leżało ciało czegoś dużego. Zauważyłeś zbroję, starą i pordzewiałą, Zauważyłeś rogi na "głowie" istoty, jeden ułamany. I kończyny. Zdecydowanie było ich zbyt wiele, choć niektóre leżały z dala od reszty.
-
Linds - znam ludzi bardziej niżbym chciał czy oni by na to pozwolili. I cieszy mnie kiedy widzę że ktoś potrafi wyciągnąć wnioski. Mogłeś napisać posta agresywnego, obraźliwego, zaś wybrałeś uświadamiającego i wyjaśniającego. Różnica? Dojrzałość. Jak mówiłem - wierze że jesteś na tyle mądry by zrozumieć to i jak na razie nijak się nie zawiodłem, a to dobrze o tobie świadczy. A jeśli będziesz chciał o czymś pogadać, kiedy już problemu ludzi cię przerosną(czego w żadnym razie ci nie życzę) to zapraszam, z chęcią cię wysłucham.
-
Owszem bez agresji. Nigdy nie jestem agresywny bo 1. nie warto po 2. na moją agresje trzeba sobie nieźle zasłużyć. Ty niestety nie klasyfikujesz się w tych rejonach. Pamiętasz? "Boga za pięty". I dać się trolować a powiedzieć komuś co się o nim myśli to subtelna różnica i proponuję się jej nauczyć, przyda cię na przyszłość. Bo chwilowo się pogrążasz -.0 Felix - widzisz, czasami kłótnia potrafi być odżywcza, człowiek się czegoś uczy. Na przykład ja nauczyłem się że ludzie nie zawsze umieją wyciągać wnioski z nie swoich błędów. Nawet kiedy ktoś służy im dobrą radą. Nauczyłem się też, że są osoby które rozumieją co się do nich mówi, a z tym też starają się być lepsze. I to chyba przydatna rzecz.
-
Dobra ludziki bo robicie mi tu spamiarnię. A naprawdę nie chciałbym wzywać tu ludzi i tak już zajętych i zarobionych, więc sam wam powiem to i owo i ewentualnie suma sumarum mnie się oberwie a nie wam. Więc siedzieć cicho i czytać. Po kolei... Linds - odpowiadasz z atakiem na każdy komentarz będący "gimbusiarską zaczepką" twierdząc że nie dałeś się ztrolować - to właśnie jest definicja "dałeś isę zrobić". Tyle do ciebie bo wierze że jesteś na tyle mądry by zrozumieć to i trochę spuścić z tonu. Nuke - proszę nie dolewaj oliwy, zgoda? Cola - nie lubię oceniać ludzi ale nie dajesz mi wyboru. Jesteś zapatrzonym w siebie niedojrzałym dzieckiem które myśli że złapało boga za pięty. Ponad to? Posłuchaj kogoś kto wyrósł ponad to bo życie nie dało mu innego wyboru. Nie zawsze jest różowo, kiedyś, nie daj boże, wdepniesz w takie szambo że jedynym ratunkiem będzie dla ciebie pomoc kogoś innego niż ty. I wtedy się utopisz, bo nie będzie znajomych którzy byli tylko na dobre, nie będzie przyjaciół bo jesteś ponad to. I nie będzie rodziny, bo po co użerać się z kobieta i dziećmi. Widziałem już wielu którzy nabijali się z tego i widziałem ich gorzkie łzy kiedy nadszedł ich Czas. Widziałem ich cierpienie i bezradność. I uwierz mi, to nic przyjemnego. Ale przecież ty jesteś ponad to, prawda? Więc i dobrą radę tym możesz zbyć... Yahoo - zwykle lubię twoje wypowiedzi, ale nabijanie się z cudzych problemów mimo wszystko śmierdzi niedojrzałością. Ufam że jesteś dość rozsądny by zrozumieć o czym mówię. Pamiętaj że definicja udanego życia dla każdego jest inna. Tak, jestem jak to ładnie ująłeś "mangozzzzzzzrąbańcem"(mam nadzieję że nie pomyliłem ilości z) i nie posiadam dzieci, zaś z kobietą mam wzloty i upadki. Co nie zmienia faktu że moje życie nigdy nie będzie udane, przynajmniej w moich kryteriach a dla ludzi patrzących na mnie jestem kwintesencją człowieka szczęśliwego. Wszyscy mają wzloty, ja zaś staram się by nie były one na tyle duże, by upadki po nich nie bolały aż tak. Można mieć różne hobby, można mieć różne zamiłowania, I łączyć je bo jedno drugiemu nie przeszkadza, a przynajmniej nie zawsze. I wierze że jesteś kimś kto to rozumie. To chyba powinno wam wystarczyć, ten dział służy by wyżalić się i ewentualnie poratować dobrą radą, nie zaś by prowadzić tu swoje wojenki, udowadniać kto jest bardziej nieszczęśliwy czy wyśmiewać się z problemów innych. Oceniam ludzi po czynach a nie po słowach, zatem dajcie mi, o ile stać was nato jako istoty rozumne, powód bym mógł was ocenić i zacząć szanować. A jeśli dalej chcecie się targać za łby - zapraszam na GG/PW lub od biedy Scype, jak tylko będzie możliwość. Możecie sobie tam upuścić tyle pary ile uznacie za stosowne, z chęcią was wysłucham.
-
Pierwsza salwa i pierwszy cylinder. Pociski przebiły cylinder numer 4 dosłownie rozrywając jego zawartość. Przez chwilę można było dostrzec tam sylwetkę mężczyzny która rozprysła się na setki kawałków. Lecz to nie zatrzymało dział. Z miarowym stukiem przeładowały, obróciły się i wystrzeliły kolejną salwę. Tym razem kule trafiły w wielką 5 wyszyta na kolejnym cylindrze. Lecz ku zdziwieniu wszystkich pociski nie rozerwały cylindra. W chwili kontaktu z magicznym tworem ten wybuchł zaś resztę cylindrów otoczyła lekka różowa poświata. Sfera Null - tarcza która może ochraniać wiele obiektów, lecz tylko pierwszy który oberwie nie odniesie obrażań, gdyż po jednym ataku tarcza znika. Lecz i tym twory Kapiego się nie przejęły. Kolejne sekundy i kolejne pociski. Już tylko 3 cylindry stały przed magiem. Kolejna seria uderzyła w numer 2 - lecz ten chroniony zaklęciem pozostawał niewzruszony. Zatem działka wybrały kolejny cel a był nim cylinder z numerem 3. I kiedy kule do niego doleciały, zastąpił atak. Z powodu dużej ilości dymu nie można było zbytnio zauważyć co tam się stało, lecz Zegarmistrz uśmiechając się wiedział doskonale co znaczą wybuchy i okrzyki zaskoczenia. Mechanizm był prosty. Niszcząc cylinder uruchamiało się kartę która była pod nim ukryta. A pociski właśnie zniszczyły ten cylinder pod którym była wyjątkowo złośliwa karta. Kapi widział jak pociski wpadają w dym. I jak po chwili wracają, każdy w działo które go wystrzeliło. Dźwięk wybuchów rozdarł powietrze uderzając w uszy maga. Topiony metal, pozgniatane pancerze - pociski wróciły, lecz ich siła była o wiele większa niż początkowo. To moc karty Mirror - zbiera ona atak przeciwnika, wzmacnia go a potem odbija do prawowitego właściciela. I to przerwało ostrzał. Zegarmistrz dalej się uśmiechał, gdy cylinder skrywał jego osobę, lecz przez chwilę naprawę martwił się, że działka go przenicują, a i teraz nie przestawał się martwić, wszak nawet przy dobrym szczęściu Kapi miał już 50% na trafienie go. Trzeba było coś z tym zrobić. Szybkim ruchem wyciągnął 3 kolejne karty. Przeciętna ręka, choć i taką mógł coś zdziałać. To co wyciągnął nie pozwalało mu co prawda na silny kontratak, ale chociaż na uprzykrzenie życia przeciwnikowi. Jako że cylindry nie mogły mieścić więcej jak jedno zaklęcie na raz, trzeba było zagrać "w otwarte karty". -Pax Ametix, Pax Arrow, Pax Maze! Na te słowa nad jednym z cylindrów wykwitła niczym róża wielka strzała. W jednej chwili zwykła, w drugiej pokryta ametystowym kryształem. Prędkość z jaką wystrzeliła w Kierunku Kapiego wywołała falę uderzeniową która rozerwała grunt na linii lotu. Lecz sama strzała nie trafiła celu. Wybuchając przed Kapim rozświetliła i oślepiła chwilowo każdego kto akurat na nią patrzył. I Ametyst się rozrósł. Gigantyczne ściany z półprzezroczystego kryształu. Ametystowy labirynt. Cała arena w mgnieniu oka stała się ametystowa pułapką. - Przeklęci na wieki i wieczności skazani - dał się słyszeć głos każdemu kto był w pobliżu - i tako więzienie tak i nagrobek. Niechaj Ametystowa trumna zamknie swe wieko, a ci wewnątrz niej niechaj przeklęci będą na wieczność. I tak zarówno Kapi, jak i Zegarmistrz zostali zamknięci w labiryncie bez wyjścia. O ścianach które opierały się magii wszelakiej, nawet tej irracjonalnej czy tej Zegarmistrza. Każde uszkodzenie ściany powodowało, iż ta sama się naprawiała. Nawet silne ataki były naprawiane tak szybko, że nie było widać ubytku w murach. Całość zaś zasilana była energią w niej zamkniętych, Kapiego i Zegarmistrza. Im dłużej się tu przebywało tym bardziej się słabło. Żadna magia nie pozwalała stąd wyjść. Teleportacja działała tylko w obrębie labiryntu, Czary Czasu zawodziły, te Przestrzeni nie odpowiadały na polecenia, więzienie idealne w którym konały całe armie. Ale Zegarmistrz miał przewagę. Tak długo jak cylindry nie zostaną zniszczone, tak długo był bezpieczny, choć unieruchomiony. A do Czasu aż Kapi nie odnajdzie cylindrów i nie wyciągnie z nich Zegarmistrza, będzie błąkał się i męczył. Teraz Czas dosłownie był po stronie Zegarmistrza.
- 26 odpowiedzi
-
- casual
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)