Skocz do zawartości

Plothorse

Brony
  • Zawartość

    324
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Plothorse

  1. Ja także miałem przyjemność zetknąć się z wszystkimi częściami tejże pięknej serii. Zacząłem od trójki i ta pozostaje najbliższa memu sercu. Potem 4-ka, następnie 1&2 z... ekstra klasyki bodajże. Może i przy 1-ce wiele nie przesiedziałem, ale przy 2-ce już tak. Jest naprawdę niezła... na koniec 5-ka. Trochę cukierkowa, ale mnie - jako fanowi mangi/anime jakoś to nie przeszkadzało. Ma poza tym parę ciekawych rozwiązań. Po przeczytaniu o 6-ce w necie i zobaczeniu jej na yt, nie tknąłem się jej... Lecz - wracając do III-ki... dodatek do niej, stworzony przez fanów - WOG (in the Wake Of Gods) - jest świetny. Dziesiątki nowych artefaktów, jednostek, budowli specjalnych, setki nowych opcji... dowódcy polowi, walczący wzorem bohaterów z IV-ki, doświadczenie oddziałów z opcją zdobycia dodatkowych umiejętności... możliwość wybrania miasta z samymi neutralnymi jednostkami! Żadna z części Heroes' ów nie miała w sobie czegoś takiego... setki opcji. Strony możliwości customizacji rozgrywki wedle upodobania. Po prostu coś, czego, każdy fan III-ki powinien skosztować. Miodzio. Ten dodatek po prostu wymiata.

  2. Nigdy nie przerabiałem tego jako lektury... dostałem kiedyś w prezencie całą serię. Przeczytałem ją stosunkowo szybko... niektóre wątki były dla mnie niezwykle irytujące. Inne zaś - świetne. Nie powiem jakie, jako, że musiałbym zespoilerować - a tym, co serię tę przeczytali i tak wiele to nie da. Choć może jednak walnę jeden, tak dla zasady...:

    Jednym z głównych bohaterów którejś części z kolei jest... gadający koń.

    Całość tworzy logicznie poukładany, bogaty i przynajmniej po części oryginalny świat. Dalsze części wyjaśniają nie tylko co jest dalej, lecz i to co działo się wcześniej... o. Albo i walnę drugi spoiler:

    Pamiętacie latarnię z pierwszej części? Bohaterowie powieści mają szansę zobaczyć jak to Czarownica grzmotnęła nią kiedyś w łeb Aslana, który śpiewał, tworząc dzięki temu Narnię...

    Zakończenie jest... zastanawiające. Polecam tę serię i radzę wytrwałości w użeraniu się z niektórymi z czworga rodzeństwa. Całość jest tego warta.

  3. Royal Rumble Igniz&Lobo vs Deadpool&Dr. Doom

    Pierwsza runda: Zdecydowany i skuteczny atak ze strony Lobo i Igniza... wpierw kanonada zwykłych, ciosów, następnie miażdżąca fala speciali... pomyśleć by można, że skończy się to szybko... a tu niespodzianka! W momencie, w którym Doktor Potępienie (Cóż za mhrocznie mhorczna nazwa!) czmychnął na górę... ekhm... zajął lepsze stanowisko i strzeleckie oraz rozpoczął latanie wte i wewte jak mała dziewczynka... znaczy się - rozpoczął unikowe manewry taktyczne - szala zaczęła się przechylać w drugą stronę... ta walka definitywnie określiła Lobo jako tzw. szklane działo. Dla niewtajemniczonych - potężny, acz delikatny. Został stosunkowo szybko sprzątnięty... w przeciwieństwie do słynącego zarówno z efektownych speciali, jak i znakomitej defensywy Igniza! Ten to mag najpierw uporał się z zabójcą (sprawił mu kłopoty, lecz - co da się wywnioskować z dużej ilości straconego w krótkim czasie zdrowia Deadpoola oraz sporego comba, naliczonego pomimo ostrzału Dr. Doom' a... ktoś tu został rażony niemiłosiernym, zapewniającym nietykalność na czas trwania combosem...) , po czym ściągnął na ziemię kolegę po fachu i uporał się z nim... może nie jak zawodowiec, lecz równie szybko... tym samym specialem, którym sięgnął go chwilę przedtem. 0:51 - 1:05 - jest jetpack, jest zabawa... 1:32 - umoczył nóżkę.. ot. piętę Achillesową... Druga runda: Odwet! Deadpool i Dr. Doom, odczuwając słuszny gniew porwali się na swych oponentów z pełnią potęgi swych licznych speciali... Lobo doznał bolesnego overkilla, kilkukrotnie będąc obitym o ścianę. Igniz, natomiast, nie stracił więcej niż 1/4 zdrowia.. i jakby szydząc ze swych wrogów, kontynuował obronę... szybko jednak poczuł, że po stracie kompana, z dwojgiem przeciwników nie jest łatwo się bawić. Został zmasakrowany. Dosłownie. Finał: Dwoje zamaskowanych próbowało podobnego manewru co poprzednio.. z dosyć dobrym skutkiem, przynajmniej na początku. Lobo został wyeliminowany z gry bardzo wcześnie, choć tym razem zaniechano zbędnego oszpecania jego ciała po zgonie. Igniz tym razem nie dał się jednak przyskrzynić. Wyleciał naprzód, biorąc ze sobą Deadpool' a i dając mu po twarzy, aż mu się kostium wybielił... oczywiście, cały czas pod boską protekcją, nieczuły na starania zielonopłaszczystego Doktora.. następnie krótka kontra, próba wzięcia niebezpiecznego przeciwnika z dwóch stron... na próżno. Ten bowiem zręcznie wydobył się z tej sytuacji - zarówno zwykłymi ciosami, jak i specialami... po znokautowaniu czerwonokostiumaszczego zapowiadało się na ciekawą walkę magów... jakkolwiek, Igniz szybko pokazał jak płonne były na to nadzieje... skończył sprawę szybko i boleśnie, w dokładnie ten sam sposób co w pierwszej rundzie... on chyba ma coś do tego Doktorka...

    Potemkin&Testament vs Toushirou&Renji

    Pierwsza runda: Z początku dosyć niepewna, z postaciami w obu drużynach, smagającymi się nawzajem na średnim dystansie... po momencie przejścia w otwartą jatkę, bez skrupułów - zdecydowana przewaga Bogów Śmierci. Testament obrywał za każdym razem po wyjściu zza pleców ogra. Padł szybko, nie zdążywszy się zbytnio popisać. Sam Potemkin bronił się stosunkowo długo. Wykluczył z gry Toushirou na bankai' u równie prawie równie szybko co Aizen (z tego co pamiętam, choć mogę się mylić...) Renji dokończył sprawę. Druga: Zemsta! Totalny, pozbawiony miłosierdzia kontratak. Ba! Nawet zazwyczaj niezbyt ruchawy Testament wziął się porządnie do roboty. 17 sekund, w czasie których dokonała się masakra... chyba rekord krótkości pojedynczej rundy. Finał: Bardzo wyrównany i ciekawy... z tym pierwszym do momentu, w którym drużyna Shinigamich została uwięziona pomiędzy dwoma przeciwnikami - chuderlakiem i napakowanym... na równi mający ochotę przyłożyć Bogom Śmierci za hańbiącą, pierwszą rundę... druga im nie wystarczyło - to się działo zbyt krótko... jako i teraz. Rzeźnia aż wióry leciały. Ałała...

    Omega&Harpuia vs Zphiroude

    To była walka z bossem... na chwilę wystarczyło, aby reploidy zaprzestały ostrzału i już dostawały... ostro. Harpuia najwięcej uczynił, choć i jego kompan miał swe zasługi... W niektórych momentach Omega, jednakże, po prostu bez celu skakał... za co uczciwie oberwał. Ciekawym jest to, że pod koniec każdej rundy to zielony klęczał, z Omegą walczącym do ostatka.. powiem szczerze, że siła pierwszego speciala zaprezentowanego przez Wielkiego Gundama mnie.. przeraziła. Później okazało się, że to technika śmierci natychmiastowej... którą to wróg próbował i pod koniec się salwować. Hah, później także pokazał pazur, i bez tego... Cała walka była.. bardzo emocjonująca. Po pierwszej rundzie czułem dreszcze, wiedząc, że chwila dekoncentracji moich podopiecznych może się dla nich zgubnie skończyć...a muzyka tylko potęgowała to uczucie. Omega niestety, nieco psuł to dobre wrażenie - gdy koncentrowało się nad nim uwagę, widać było, że używa strzałów na wprost kiedy przeciwnik znajduje się w powietrzu i pocisków ,,przeciwlotniczych" kiedy to mógłby użyć wydatniejszego ostrzału... chyba lepszą wersją jest ta, która walczyła z Gutsem Spinwide' a... nie wiem. Trza to będzie sprawdzić w praktyce z jakimś mniejszym przeciwnikiem. Przykro mi też trochę, że Gundam został nieco... zaspamowany. Nie miał szansy się wykazać w zwykłej walce, której tu brakowało. Co było najśmieszniejsze? Pod koniec Omega wygrał.. fartem. Użył ciosu wznoszącego, obrywając jedynie przy spadaniu jedynie trochę laserem, który pozbawił życia mającego się przed chwilą lepiej niż on, Harpuię. A po chwili... nie zdążył jeszcze w pełni wstać, kiedy to przeciwnik użył swego ciosu ostatecznego... wwalając się przy tym w special statyczny pozostawiony przez wyeliminowanego z gry Harpuię... uratowało go to - zarówno fakt, iż Gundam przeleciał mu nad głową, jak i to, że był w stanie w spokoju zadać ostateczny cios. Heh... 7:07 - bohaterski lot prosto w przeciwnika, ładującego potężną broń... 7:39 - 7:41 - ja tu jestem! Nie zapominać o mnie! 7:42 - dym jeszcze nie opadł, a Omega już się broni chroniącym specialem przed zakusami przeciwnika... 7:50 - nadnaturalne zdolności... potęga technologii, czy może coś... więcej? 7:57 - miecz odbijający się od ekranu!? Myślałem, że padnę.. 8:22 - TAK! Harpuia ma słaby punkt. Podobnie jak w swej pierwszej walce z Gundamem.. ściął się, w momencie, w którym przeciwnik był dokładnie ponad nim. 9:03 - hurra... myślałem już, że Harpuia nie ma na stanie tego speciala. A jednak... świetnie go zaprezentował, łącząc go z obrażeniami pochodzącymi ze ,,statycznego", uprzednio zastosowanego. 9:22 - minimalnie nad...

    God Gundam&Kenshin vs Pingu&Mario

    Ronin nieźle walczy. Choć mógłby lepiej... Gundam, pomimo starań, zszedł w tej walce drużynowej raczej na drugi plan. Mario robił tu za kulturystę... mięśnie są, ale raczej nie do bitki. Walka była nieco chaotyczna. Dużo latania, skakania i zmieniania frontu działań. Zakończenie mnie rozwaliło... ,,game over". ,,Rario" zdobył 200 punktów... taa... ciekawy pomysł z tą wstawką filmową, muszę przyznać. 1:14 - Gundam ogłuszony poprzez atak grzybem dającym dodatkowe życie? Wyjątkowo ciekawe... 1:26 - Gundam kończy z Mario, a pingwin odstawia piruet? To ci o zimnej krwii baletnica... 1:50 - Pingu ma pałera... naprawdę sporo zadaje tym specialem.

    Czarodziejka z Księżyca&Brzydal w masce vs Ichigo Mugetsu&nieumarły mnich

    Przed wszystkim rzucają się w oczy nowe postacie... z mnichem na czele. Jego blokujący, długi, acz wymagający chwili czasu do przygotowania atak był tu decydującym o przebiegu partii. W drugiej rundzie działał wręcz jako artyleria polowa. Ichigo pochwalił się nową umiejętnością... ciemnością, w której to znienacka atakuje... interesującym jest fakt, iż nie zabiera ona tradycyjnie 1/3, 2/3, bądź też całości paska energii... tak koło 20%. Partner Czarodziejki, choć bitny, aż tak się nie wyróżnił. Co da się tu jeszcze powiedzieć.. z pewnością coś o tym, że Mugetsaśny zaczął wreszcie stosować swój miecz. Łał... prawie zapomniałem, że w ogóle go ma... och - oraz o tym, że mnich nie przepada tu za ginięciem na serio. W 0:58 leży, a w 1:08, gdy to dziewczyna mu się wydarła nad uszami, zdecydował, że ją uciszy i pohasa ponownie po scenie... o, znowu! W 1: 31! On naprawdę ma brzydki zwyczaj nie umierania na serio... Po ponownym zobaczeniu zauważyłem coś co naprawdę mnie zaintrygowało... drużynie Czarodziejki w ogóle nie ładował się pasek energii. Przez całą walkę... czemu...? 1:48 - nie pytajcie w co kopnęła... 3:09 - a to cóż za pani...? Zdecydowanie muszę odrobić zaległości w Bleachu...

    Colonel Sanders&Talon vs Kirby&Lucario

    Kurczakmaster wraz z Gryzolcem pokazali co to klasa! To była krótka i bezlitosna walka. Pobili chyba wszelkie rekordy czasowe dotychczasowych walk w tym temacie... no, nie licząc tych Chucka. Mała propozycja z mej strony. Ustalmy coś w rodzaju paru rekordów, które gracze będą mogli pobijać.. ot. dodatkowy smaczek. Widziałem chyba pierwszy raz jak Lucario przegrywa... a to z jaką muzyką w tle się to działo tylko dodało temu smaku... ach, te kurczaki... hot&spicy!

    Dante&Vergil vs Future Gohan&Super Vegeta

    Mroczniejszy z braci raczej był zażenowany wyczynami bliźniaka... Dante się nie popisał. W przeciwieństwie do Saiyan... zwłaszcza Vegety. Co tu wiele mówić? Kolejna tego rodzaju walka... skończona automatycznie w momencie, w którym Vergil zechciał włączyć God Mode' a... nie pomógł nawet Final Flash... Osobiście chciałem zobaczyć tego rodzaju demoniczny tag team w mugenie, nastawiony na walkę Beowulfem, ale... jak widać obaj zdecydowanie rzadko się nim posługują. 1:23 - Dante... jesteś martwy, zapomniałeś?

  4. A co do reszty walk? Nie mam siły ich opisać, zresztą i tak Plothorse robi to najlepiej xd.

    Bo się zarumienię... :rd6:

    Ekhm..

    Test:

    Wpierw nie byłem pewien, czy określenie ,,ranged" ma się odnosić do Master Chiefa, czy do Kaiby (pamiętając co wyprawiał z kartami Yugi..) Partia ta wyglądała dosyć dziko, z owymi wszystkimi elementami Niebieskookiego wyskakującymi tu i ówdzie wokół ciała Seto... cóż... pewnie zobaczylibyśmy jeszcze nie jedną ciekawostkę, gdyby nie ten feralny granat (plazmowy?) Spartanina.. takim samochodzikiem co odjeżdżał z wygranej partii mógłby chyba taranować w specialu nie gorzej niż Lobo motorkiem... zdecydowanie zrewanżował mu się Hercules, kucając tak, że biedny Chifuś nie mógł go dosięgnąć swą bronią. Biedaczek.. poczuł ograniczenia Mugenu. Mm... za to owy tajemniczy zielony zawodnik się nawet popisał... wydaje się być kompetentny zarówno w walce w zwarciu, jak i na dystans...

    0:51 - ładowanie energii w powietrzu... bez jetpacka i genów Saiyana. O ironio... bez ładowania ten pasek już chwilę szybciej Ci się ładował ze względu na kondycje walki, w jakiej zostałeś umieszczony, Szefie...

    0:55 - kopniak na prostych nogach? Chyba wstęp do tańca ala Luna...

    Matias vs Redemptor

    Bitwa muzykantów... z ich powierniczkami. Pierwsze co rzuca się w oczy to owy kluczyk. jak mówią - rozmiar ma znaczenie. Pierwsza runda wyjątkowo wyrównana - mogła równie dobrze zupełnie inaczej się potoczyć, choćby i przez nut parę pod sam koniec.. sama I-no dała piękny pokaz, walcząc do ostatniego tchu z dwojgiem przeciwniczek. Brawa jej za to... ważną rolę w całości grał tu śpiew Miku - jako atak długi, blokujący z b. szerokim polem rażenia. Zastanawiające jest, czy zobaczymy w ogóle bitwę, w której zużyje owe wszystkie nutki - te pod jej podobizną w lewym, dolnym rogu - będące najwidoczniej wyznacznikiem tego ile razy jeszcze może zaśpiewać... Ruchliwość kluczniczki zdecydowanie nie dorównuje tej przysługującej gitarzystce... tak jak to dzieje się w przypadku Rin i Miku... choć może to i lepiej w tym wypadku? Mamy wyraźny podział na gwiazdy i te, które stoją w ich cieniu...

    1:35 - cóż za okrutny special...

    2:29 - lisi partner wchodzący i decydujący o wadze momentu? Hmm... i pomyśleć, że to nie special...

    Guzik vs Domine:

    O. O tej to mam co mówić...

    Na początek...:

    Wiecie co mnie tu intrygowało? Nie sama ilość speciali, używana przez Kulę - przez czas działania których była pięknie nie do ruszenia... lecz jakość jej gardy - prezentowana min. gdy to przeciwny team zebrał się pod koniec pierwszej rundy, by się nią na poważnie zająć... sprytnie ich zwabiła, nie powiem... choć liczyłem na inny wynik. W walce tej aż nazbyt często Kula używała swych długotrwałych mocy w czasie aktywności Sharingana Itachiego... jestem przekonany, że zaważyło to na wyniku całości.

    Druga runda... w pewnym momencie najsilniejsi z obu drużyn jakby zawiązali umowę, wedle której mieli wykluczyć pozostałych z gry... i zająć się sobą na spokojnie... to przerodziło się w pojedynek, jakby na życzenie postaci w Mugenie. Magia...

    Ostatnia runda... nie wiem, co tu mógłbym powiedzieć szczególnego. Na uwagę zasługuje tu, nowo zaprezentowany, cios ostateczny Kuli.. (szczerze, skąd się ta gwiazda urwała...?) nie wiem czy coś więcej.

    Chwile, na które warto zwrócić uwagę: (sporo ich tu, nie powiem...)

    0:20 - pasek życia Luny od pojedynczego ciosu Pustego...

    0:31 i 0:48 - tak winna wyglądać współpraca... te kawałki świetnie wyszły.

    1:03 - ten moment mnie ruszył. Robot odwraca głowę od cieszącej się pary, jakby nie mogąc patrzeć na to, że nie może utulić w tej chwili swej pani... taki mały dramat.

    1:26-1:28-1:30 - jak takiego trio nie podziwiać..? Gdyby tak jeszcze w odwrotnej kolejności, z najsilniejszą falą pod koniec...

    1:39 - Fire&Ice. Dosłownie, poszło o zakład tego, kto pierwszy zrobi swoje z partnerem przeciwnika...

    2:12 - To wyjście z lodu Itachiego, niczym z genjutsu Kurenai...

    2:36 - i jak tu nie widzieć czegoś więcej...? ,,Zostaliśmy tylko my dwoje... może przejdziemy się gdzieś...?"

    BlackHayate vs Therinius:

    Mugen. Metroid. Mario. Metal Slug...

    Przyznam się, że nie kojarzę czarodziejki z o:40

    Walka dwóch nie agresywnych postaci... z czego to Yoh chyba wchłonął przez przypadek nie duszę Amidamaru, a jakąś inną.. kiedy on się nauczył leczyć w czasie ładowania energii...?

    To było... dziwne. Bardzo. Zmieniło się przynajmniej pod koniec, kiedy to weszły do gry dwie pozostałe postacie. Niby wszystko po staremu, ale... Thor, jakkolwiek, został dosięgnięty karzącą ręką... zmniejszającą siłę jego ostatecznego ciosu w związku ze zbyt dużą częstotliwością jego stosowania. Heh... Kyo, mimo tego poradził sobie gładko. Dzięki Ci stary, jesteś mym wybawcą za skończenie tego meczu...

    W połowie miałem go już dosyć...

    Dashy vs niezwyciezony1:

    Madara zdecydowanie nie popisał się w tej walce. Jako i wcześniej...

    Pierwsza runda... bijatyka, w której wyróżniał się Goku. Co by nie powiedzieć. Nie tylko swą dużą częstotliwością, jak i skutecznością ataku, lecz i rzutami, kiedy to łapał mniej więcej powietrze i rzucał wroga.. Ach! Zapomniałbym. Gwiazda wreszcie zalśniła, transformując się i biorąc i Goku i Mercela na rogi...

    Druga i finalna zarówno... były raczej jednostronne. Ninja zdecydowanie za rzadko używali swych mocy - zwłaszcza przy stale i na dodatek szybko ładującym się pasku energii. Bez dalszej przemiany 8-ki wyszło jak wyszło.. W ostatniej starali się skontrować, lecz zostali zepchnięci i przyciśnięci do ściany... smutne (jak dla kogo?) lecz prawdziwe..

    Co do muzyki... dobry to podkład bitewny. Lecz czym były te głosy w tle...?

    Intro:

    Killer Bee:

    -Hahah! Mam Ośmiogoniastego! Patrzcie jaki jestem niesamowity!

    Pojawia się za nim Madara z Dziewięcioogoniastym.

    -...

    W 0:06 ustawia go przed sobą, uznając jego wyższość i jego pozycję jako czołowej postaci z ich pary...

    0:48 - Normalnie jak pierwsze siłowanie mocy się zapowiadało... Goku i Vegety... ale cóż... Madara nie był temu chętny. A Goku nie przepada za przerywaniem akcji z Kamehą, gdy to już zadeklarował jej użycie... wiecie co? W 0:50 czekałem aż Madara pojawi się za Goku...

    1:50 - Goku przerwał sekwencję ze zdziwienia, sądząc, że Mercel czyni własną wersję błyskawic Kameha... ktoś wie w co w ogóle pod koniec walnął? Jako, że na pewno nie w brata Raikage, który to wpierw combem Saiyana był związany..

    3:11 - ...?

    3:14 - Zdrada. Alex walnął Goku... w 3: 17 próbował ponownie. W 3:22 zaśmiał się z tego. Goku wlepił w niego długie i bardzo zimne spojrzenie..

    Killer Bee:

    ,,I' ve gor spare power and my appeal is growing. Eight Tails, the Bridge Killerbee, that' s me! Ah! Yay!

    ,Guess i' ll have... to bring out the Eighth! Weeeeeeeeeeeeeah!"

    ,,Time to transform, yeah!"

    Zdecyduj się, chłopie. Jedno z trojga:

    http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS_Ee0BDdb6DblBI8kuUwTUx1Ge4bpf40sMm_V4z8I0B4eYRVp216pDdyVuEA

    Dołączona grafika

    Dołączona grafika

    Naruto567 vs Cygnus

    Z walk, które dziś zobaczyłem, ta jest naprawdę godna zobaczenia. Długa, wyrównana, z nowymi, wcale nieźle zrobionymi postaciami oraz interesującymi zwrotami akcji. I bynajmniej nie mówię tu tylko o specialu, pożerającym paski życia... choć i jego zastosowanie miało swój dodatkowy walor. Wszak walka po nim to był czysty hazard.. niewiedza o prawdziwym stanie zdrowia walczących trzymała w napięciu.

    Na uwagę zasługuje tu także nowa wersja Sasuke, mocno nastawiona na ciągłość aeriali. Chidori Eisou raczej ginie w tle, lecz (choć w tym wypadku nie poprzedzająca Kirin-u) Goryuka stanowi zapadający w pamięć szczegół.

    Przyznam się, że owa Pani wkradła się na początku na tyle niezauważenie, że czekałem z niecierpliwością, aż owy rycerz w tle się podniesie... nie podniósł się... i na dodatek zniknął gdzieś po pierwszej rundzie. Hmm..

    Nie podobać... nie podobała mi się jedna rzecz. Raczej typowa. Dosyć długa zabawa klonów Naruto z bezwładnym Hyogą. Lecz cóż.. taka specyfika postaci. Długi czas wykonywania speciali, choć aż nazbyt często obecny, dało się znieść.

    2:30 mnie rozwaliło. Ale tak to już jest, gdy nagle ziemia znika spod stóp..

    3:29 Zemsta Hyogi za pierwszą rundę... wyrazistsza w pewnym sensie nawet od zakończenia drugiej rundy, 15 sek później..

    No i jeszcze to niesamowite porównanie dwóch momentów.. 5:10 i 5:17 Pominąć to, że Hyoga wydłubuje w tym czasie oczy jednemu z klonów. Nie w tym rzecz..

    I nawet nie w tym, że Hyoga dostaje kijem od Ateny.. a gdy wstał ,,ja nic nie zrobiłam"... 5:28 - ,,Taaak , od razu!" 5:30 - 5:55... od tak długiego zakończenia aż Hyodze aura wygasła. Biedaczek..

    Goblin vs Sad

    Krótko... mnie się nie podobało. Nie będę się rozpisywał. Całą zabawę psuła nietykalność Igniza na czas wykonywania jego speciali (według mnie nie każdemu z combosów winno to przysługiwać, gdyż psuje to realizm walki) oraz jego niesamowicie dobra obrona... na której to przebicie nie miała żadnych szans strona przeciwna. Żadnych. Skończyłoby się to zupełnie inaczej.. ale to już niestety wkraczanie na gdybanie. Stało się. Godnym uwagi jest to jak bardzo delikatnym okazuje się być Lobo w większej walce, ot. z prawdziwego zdarzenia...

    1:28 - To była ciekawa kontra..

    Warmena i Occultist:

    o_0

    To.. było... dzikie... tzn... jeżeli mówimy o podkładzie. Co najmniej. Disneyowska piosenka z Mulan w wersji DBZ... Łoł...

    Drużyna po lewej miała chyba przewagę liczebną... przynajmniej w czasie intra. Ot. pokaz sił..

    Pierwsza runda zleciała szybko. Bardzo jednostronnie - o czym to już zresztą napisał Warmen. Interesującym jest to, że nawet KFM swoje zrobił.. pomijając już nawet przyzwanie Shadowmana!

    Pytanko do publiczności. Ktoś jest w stanie wyjaśnić co działo się po lewej stronie ekranu od 1:00 do 1:17?

    Druga runda... tak. Duke się tnie. Wypina klatę i robi za słupek.

    Interesującym wątkiem w trzeciej rundzie wydaje się to, że Lucy mogła wygrać, spamując sobie na spokojnie swym obszarowym.. gdy to nagle wyszedł pomóc jej KFM i oboje skończyli marnie... bowiem... przerwała skuteczny ostrzał ze względu na sojusznika, wchodzącego na teren ostrzału...?

    1:37 - skok euforii, czy też bardzo bolesne zakończenie rundy? Do 1:57 jak widać Duke na coś czekał.. nie doczekał się. Ma twardego kumpla. W dodatku załatwiającego transport..

    Kolejne pytanie do publiczności. Ktoś rozpoznaje zielonowłosą, pojawiającą się od 2:21?

    BezimiennyKot1 vs Major Kusanagi :

    Obawiałem się takiego końca. Można by pomyśleć, że Chief i Saber nie mieli szans zbytnich równać się z dobrze zrobionymi, agresywnymi i przed wszystkim - sprawdzonymi postaciami. Niemniej jednak - paski życia mówią jasno i wyraźnie, że się uczciwie starali. Swym oponentom byli zagrożeniem.

    Chief ogólnie rzecz biorąc za wiele skakał podczas tej potyczki. Gdyby cały czas stał z tyłu i wspierał ogniem Saber, to kto wie...? Tego rodzaju taktyka unikowa - podobnie jak w przypadku stosowania w wolnym czasie technik ładujących energię - sprawdza się nieco bardziej w pojedynkach, niż w walce drużynowej.

    Pod koniec... mam wrażenie, że czekali te standardowe 10(?) sekund, aby sprawdzić, czy wróg nie zechce wstać i dalej walczyć..

    0:49 - tu się zebrali na wspólną akcję. Nie można im zaprzeczyć faktu współpracy.

    0:54 - jeden strzał. Dwa cele obok siebie... jeden trafiony, drugi symuluje..

    1:03 - bardzo ciekawe zakończenie rundy..

    1:12 - to wygląda interesująco... Chief ot. tak słucha kobiety?

    Darth Evil vs Katherine:

    W pierwszej rundzie drużyna Katherine wystartowała z impetem.

    Segalov już na samym początku dał pokaz tego jak właściwie należy wykorzystywać speciale... czynił spektakl za każdym razem, kiedy to wrogowie, zbici w kupę, starali się przeprowadzić kontratak. Ale zaraz... co się działo z Venomem podczas pierwszej rundy? I... momencik.. co załatwiło Jina w 0:30?

    Druga runda, na równi z finałową, była wręcz spektakularna! Zobaczcie (ew. ponownie) skupiając się na niej samej i dostrzeżcie jej piękno... Tak to powinno wyglądać...: wartka akcja, pełna nagłych, nieprzewidzianych zwrotów, zarówno tyczących się walk 1vs1 jak i 2vs2, przykuwająca spojrzenie wymiana ciosów, brak przesady z użyciem speciali, koło fortuny obracające się to wte, to wewte... te emocje... (w wypadku finałowej) aż do samego końca!

    1:30 - ,,ten czerwony to był baca. Skoczył w górę i nie wraca.."

    2:02 - czerwony... ummm... rozumiem, że wzorem ninja pragniesz zmylić przeciwnika, tak..?

  5. Oglądałem pewną część pierwszej serii. To w postaci kreskówki w telewizji, to na kupowanych kasetach... najbardziej jednak w pamięć zapadły mi filmy. 1-szy, czyli o Mew kontra Mewtwo... z jego dosyć ciekawą, choć kapkę na siłę wciśniętą kontynuacją w którejś z dalszych serii.. ot. w filmie ,,Mewtwo powraca"... oraz... film drugi. Do dziś pamiętam:

    Nie próbuj psuć harmonii pioruna, ognia, lodu. Gdy nie chcesz zbudzić trzech tytanów, których potęgi nic nie zmorzy. I choć Strażników Wód wyruszy, by swą pieśnią walkę skruszyć... on sam tu nie zdziała nic. Aż wybraniec mu pomoże.

    Wybrańcze nasz. Ich trzech pochwyć w rękę swoją. Niech klejnoty połączone Mórz Potwora uspokoją...

    Upadek Harmonii. Wśród walącego się świata szukanie klejnotów, które mają ją przywrócić. Hmm....

    Oglądałem jeszcze film trzeci... z Entei i zaklęciem Unown... nawet mi się podobał. Zwłaszcza z motywem stworzonego, obracającego się przeciwko stwórcy... mimo to, w mej opinii, w/w plasują ponad film trzeci.

    Sakadetsu:

    eh ja pamięntam jak ogladałem film z lugia i to był moj ulubiony ze wszystkich

    Lugia... rządzi! Oto nawalają się trzy największe potęgi świata, trzy legendarne pokemony, przez walkę których (mniej więcej) cały świat zaczyna się walić! I oto... wwala się pomiędzy nie Lugia, bierze atak ich wszystkich na klatę i poniża ich w pięknym stylu! O tak... dodać do tego jeszcze jego tragiczną rolę jako strażnika... harmonii... śmierć... oraz przepiękny respawn! Lugia ma w sobie to coś...

    a co do naszego głównego bohatera to on wiecej umierał niż krilan w DBZ :)

    Krillin... lecz chyba i tak nie więcej niż Zero?

    :pinkie4:

  6. 3 sny. Jeden wczoraj, pozostałe 2 tygodnie temu, dzień po dniu. Treść pierwszego i trzeciego rozpłynęła mi się w pamięci. Zapamiętałem zaledwie fragment drugiego - zmusiłem się bowiem w łóżku, by to zrobić, wiedząc do czego dojść może... ot. wycinek większego obrazka: pluskającą się wesoło w morzu klacz - wraz z innymi. Ta była w prawym dolnym rogu, tego jestem pewien... pamiętam też parę innych szczegółów co do tego obrazka oraz tego co działo się poza nim... o nich jednak nie wspomnę... we śnie bowiem mam tendencję do zapominania o cenzurze. Mógłbym parę ładnych punktów zgarnąć... Interesującym zdaje się fakt, że każdy z tych trzech związany był z tym samym, konkretnym rozkładem cyklu snu i czuwania... najpierw parę godzin drzemki, potem 2-3 godziny świadomości i na koniec sen do rana... Może świadomie spróbuję tak raz jeszcze...?

  7. Narcystyczny d**ek, który doprowadził Rarcię do skraju załamania mentalnego...

    Hah!

    Break the impossible, see the invisible!

    Wystarczy podpiąć to pod schemat tego, że wiedział o Jej niecnych zamiarach doprowadzenia go do ołtarza i uczynił to wszystko celowo! Blueblood, tajemnicza osoba, niby spokrewniona z rodziną królewską... kto wie z jakimi prawdziwymi, wyższymi celami kryje się pod tą maską pychy, arogancji, głupoty i samouwielbienia...? Czy to przypadkiem nie prawdziwy bohater serii, kryjący się jak dotąd w niesławie, by tym bardziej zaskoczyć wszystkich swym nagłym wejściem na scenę?

    A nawet jeśli nie:

    Z poziomem trollowania jakiego się dopuszcza mógłby za parę lat iść w konkury z Panem Chaosu...

    Nie jestem fanem grania ludziom na nerwach... mimo to, moje ego, każące mi zawsze iść w kierunku najbardziej niedocenianych... jest na tyle silne, że w chwili obecnej czuję nawet nie tyle litość, co sympatię dla tego gościa...

    Dzikie. :cadance4:

    Mordo Ty moja, Blueblood, chodź no tu, niech Cię ululam! Wiem, nikt Cię nie kocha. Nie martw się - na pewno kiedyś się to zmieni.. zabijesz smoków parę, dostaniesz kopyt(em) Księżniczek i ukończysz tę kolekcję guzików.. no, tylko rozchmurz się, dobrze!?

    Airlick! Proszę o wpisanie mnie jako pierwszego fana księcia Blueblooda. Jakem Plothorse, widzący więcej niż powinien... będę nim! Przynajmniej do czasu aż stanie się popularny. (a nuż kiedyś...?)

    Dalej! Niechaj świat spojrzy na mnie, uśmiechającego się w blasku niesławy wygasłego wulkanu!

    I niechaj ten wulkan, na przekór wszystkiemu, wybuchnie...

    Credendo videns.

  8. Czekałem na taką rundę... :yay: Spośród mojej drużyny, do walki typuję Omegę i Harpuię. Niechaj Model Z na razie odpocznie.... i niechaj nastanie... SPAMUS TOTALUS. :rd12: Edit: Motto owe zostaje przyjęte na nazwę drużyny... propozycję podkładu zamieszczę wkrótce. Spinwide: Dziękuję za informację. Wiele ona wyjaśnia. PS: Nadal czekam na odzew w sprawie wyzwania, zamieszczonego w poprzednim poście... :twilight3:

  9. Linds:

    Skoro wąż, to może... Uroboros?

    Moim zdaniem aż nadto by pasował...:

    Jako symbol nieskończoności - przed widzami jest wszak w stanie wykreować obraz swej mocy, przechodzącej wszelkie pojęcie.

    Jako symbol wiecznego powrotu - z jej uporem w twierdzeniu, że jest ,,Wielka i Potężna" nawet w chwili porażki i upokorzenia oraz tym, że:

    być może właśnie wróci w trzecim sezonie...

    Jako symbol zjednoczenia przeciwieństw - naznaczający jej miejsce w świecie oraz usprawiedliwiający część fandomu, promującą wszelkie dalsze zajścia pomiędzy nią, a Twilight...

    Co do węża samego w sobie, argumentowałbym tu jeszcze przedstawianą przez niego przebiegłością - wszak Trixie jej nie brak. Na koniec także tym, jak to kobry zastraszają drapieżników, rozkładając kaptury tak, aby wydawały się większe i groźniejsze niż są w rzeczywistości...

    Dołączona grafika

  10. Zagadkowe... oceńcie sami co ma to przedstawiać:

    Dołączona grafika

    Cóż...

    Dołączona grafika

    Coś na tyle strasznego, że aż musiałem schować to w spoiler... po prostu coś strasznego.

    Dołączona grafika

    Jak dla mnie, to Luna potrafi zmieniać postać. Skoro NMM to umiała, to czemu nie ona też:

    Dołączona grafika

    Odwrócenie ról...?

    Dołączona grafika

    Słodkie sny...:

    Dołączona grafika

    Codzienne ćwiczenia wytrzymałościowe:

    Dołączona grafika

    I nareszcie... rysowane stylem filmu, który bardzo polecam...:

    Dołączona grafika

    Dołączona grafika

  11. Dooobra. Nie miałem jak komentować przez ostatnich parę dni... Oto nadrabiam me wszystkie zaległości: (oraz dodaję coś od siebie...) Itachi vs Talon

    Szybkie i płynne combosy, choć średniej długości, uzupełniane o niemożliwe do uniknięcia kule ognia. Idealne zastosowanie Sharingana w momencie, w którym Talon w pierwszej rundzie przeszedł w stan szału... to zapewniło zwycięstwo wybitnemu przedstawicielowi klanu Uchicha. W drugiej jednak Talon zaczął przystosowywać się do jego stylu walki... no i zaczął skakać. Zwłaszcza przeskakiwać nad prażącymi ogieńkami.. w połączeniu z typowym dla niego ,,chwytem gryzakowym" otrzymaliśmy w drugiej rundzie człowieka z Tatara... nie, nie... tatara z człowieka. W trzeciej zaś rundzie podniósł się on i zaczął walczyć ponownie... obu zależało na zwycięstwie. Uchicha był już wręcz z lekka zdesperowany. Zaczął walić Goukakyuu po do leżącego na ziemi dinozaura, co sprawiało, że nie brał na siebie pełni obrażeń... lecz i nie miał szansy całkowicie ich uniknąć. Druga runda była specyficznym połączeniem pierwszej i drugiej... sądzę, że szanse były dosyć wyrównane aż do samego końca. Kto wie co by się stało, gdyby Itachi nie powstrzymał w porę berserkerującego Talona w czasie tych chwil ostatnich...?

    Kyo vs Uluqiorra

    Co by nie powiedzieć.. walka bardzo dynamiczna. Duża ilość zamiany miejsc i może niezbyt długich, ale za to szybko wyprowadzanych sekwencji.. czasem dla odetchnięcia przerywanych spokojnymi, dystansowymi pociskami Arrancara... wciągająca. Jednakże, na Uluquiorrę nie da się zbyt długo patrzeć - zwłaszcza jeśli jeszcze dodatkowo świeci od zapalających ciosów Kyo (machać ręką na realistykę tego ostatniego) Zdecydowanie, jego taktyką jest doprowadzania ludzi do epilepsji.. 1:45 - Nie no, Kyo, tak być nie może... ponad 3 sekundy ładowania? Kogo Ty chcesz tym trafić?

    Erza vs Mercel

    Ciekawe... pozbawienie Alexa jego tankowatości dało niezwykle pozytywny plon... zobaczyliśmy wreszcie więcej jego zwykłych ciosów! Prawdziwy sukces... jeden, jakkolwiek - ten z 3:38 - okazał się być na tyle wolnym, że praktycznie niemożliwym do wykonania... Walka była wyrównana, choć raczej średnio pociągająca. Mało dynamiczna. Erza nie jest zbyt agresywną postacią. Nie mogłem się wpierw oprzeć wrażeniu, że pod koniec Alex poczekał uprzejmie aż królewna wróżek z nim skończy... jednak teraz widzę, że szczwana bestia po prostu czekała na odpowiednią chwilę do użycia niszczącego speciala... Mm... zatem to nie tylko czarodziejki, ot. maho shojo... także i inne dziewczyny walczące - Erza, Saber... mają tę manierę transformacji.. Najbardziej w tej walce podobał mi się... pulpit Sakadetsu z 0:13!

    God Gundam vs Hulk

    W pierwszej rundzie zielony naukowiec dał pokaz tego jak należy radzić sobie z latającą postacią. W drugiej rundzie tak samo. Żałośnie by się to skończyło, lecz... Gundam wywalczył sobie cudem prawo do finału. Ledwo - ledwo. Zaryzykował i udało mu się. W finale już na samym początku zrobiło ostro. 1000 lat bólu w wersji Gundamowej torpedy w 2:05 zrobiło na mnie wrażenie... niemniej jednak, Hulk zdołał uniknąć pełni mocy uderzenia wyskakując w górę po kamulca... Gra speciali... liczyłem jednak na nieco dłuższą rozgrywkę w rundzie finałowej... cóż. Gundam załatwił to szybko i sprawnie swym, chyba, ulubionym combem - finisherem. Trudno mu się dziwić - po tym jak oberwał poprzednio, zapewne nie chciał aż tak ryzykować..

    Pingu vs Segalow

    Miła walka, zarówno dla uszu jak i oczu. Sceneria kucykowa, stonowana muzyka, walka niekoniecznie spokojna, ale i nie dzika... podobała mi się. Segalov dobrze walczy, poradził sobie z ambitnym przeciwnikiem (mówione bez ironii) nawet gdy nie dosięgał go częścią ciosów. Zainteresowały mnie zwłaszcza: umiejętność... teleportacji? w jego wykonaniu - zamiast wstawania... oraz owe podwójne, obracające się ostrze - czyżby pożyczone od Dartha Maula? XD No i ten... no... 0:11... ekhm.... SHORYUKEN!!! Ulżyło mi. : D No i cóż to za tajemniczy laser w 0:30...?

    Saber vs Kapitan Ameryka

    Ładna walka. Saber porządnie wzięła się do roboty, choć - jak to ma w zwyczaju - zaczęła wpierw nawalać mieczem bez miecza... no i mieliśmy okazję zobaczyć jej grand finishera.. istotnie, było to coś godnego zobaczenia. Sam Kapitan także nie próżnował. To wcale niezgorszy przeciwnik..

    Ryu vs Naruto

    YEAH! Long live spam atta... ekhm... taiyu kage bunshin no jutsu! Ktokolwiek poza mną zauważył szurikena w 0:16 w lewym, górnym rogu, którego lot poprzedzał owy nagły, tajemniczy boost powera? XD W tej walce podobała mi się muzyka... oraz wręcz wyjątkowo to, jak Ryu odbijał Kunaie łokciem! Nie ma to jak stalowy łokieć! 0: 30 i 3: 44 - piękne uniki, Naruto.. 1:17 - LOOOOOOOL! Trafił! Trafił właściwego!? 2:17 - Drugi Hokage ugryzł Ryu!?

    Igniz vs Miku

    Na początku zaznaczę, że muzyka mi się podobała.. i, że na początku sądziłem, że w ogóle walki nie zobaczę. XD Wyrównana walka. Jeżeli miałbym powiedzieć, co najbardziej ją charakteryzowało to... byłaby to duża ilość przerywanych speciali. Zdecydowanie zaważyła ona na długości partii. 0:33 - Miku, oszukujesz... jeszcze litery nie zniknęły... 3:14 - Igniz, popisałeś się. Gdybyś tylko jeszcze zastosował swe ostateczne combo chwilę później, to byłbym naprawdę pod wrażeniem... jako, że naprawdę zaskoczyłeś mnie tym ponownym wejściem na scenę. Co jednak ciekawe... wyglądało na to, jakby Miku pozowała Ci do comba! Czyżbyś, bawiąc się kamerą, skleił niesprawnie ujęć parę? Widzę bowiem jak Miku najpierw stoi, potem leży, stoi, leci i leży... wszystko w czasie Twojego, jednego comba... Inna interpretacja: 3:14 - dramatyczna szarża zakochanego fana - ,,Posłuchaj mnie choć raz! Muszę Ci coś wyznać!" Zapauzujcie w 3:15... i rozkoszujcie się romantynczym, alternatywnym zakończeniem... kissu-kissu <3 Chore, wiem. XD Od 3:27 do 3:30 Igniz wypomina to sobie, tłukąc głową o lód w rytm śpiewu Miku..

    Walka Gundamów & WYZWANIE

    Ładna. Ta akcja, zderzające się w powietrzu pociski (jak choćby w 2:35) i efektowne finishery (2:50 - 3:10) swoje robiły. Nie powiem, dużo tu było latania i unikania wrogich ciosów, w przeciwieństwie do wielu innych walk.. co jednak nadawało tej właśnie wyjątkowy urok. Megaman Zero na spokojnie czyta sobie gazetę. Kiedy to w pewnym momencie rozszerzają mu się oczy ze zdumienia. -Harpuia! -krzyczy - Chodź tu, szybko! Wyżej wspomniany, zielonozbrojny przybywa, niekoniecznie ukontentowany. Niemniej jednak, nie ukazuje tego nazbyt po sobie: -O co chodzi? - pyta uprzejmie. -Posłuchaj tego... ,,...w miejscu tym odbyła się walka dwóch potężnych maszyn bojowych. Jeden z nich zwany jest Zero. Włada zielonym, energetycznym mieczem, w przeciwieństwie do swego przeciwnika, wyposażanego w dwa krótsze, fioletowe ostrza. W czasie gdy jeden z nich lata... -No i? - przerwał zniecierpliwiony Harpuia. -piszą o nas. Mało to walk stoczyliśmy? Co w tym takiego szczególnego...? -No i właśnie w tym rzecz, że to NIE O NAS! -odparł rozgorączkowany Zero -piszą, że to jakieś Gundamy i, że ludzie je ujeżdżają! -... ........ ...................... co proszę? -niedowierzający chwycił za gazetę i przeleciał po niej wzrokiem. Po czym odrzucił ją, oszołomiony i oburzony zarazem. -Ta zniewaga krwi wymaga! -oświadczył wszem i wobec. -Z ust mi to wyjąłeś. - przytaknął Zero, wstając - trza nam będzie raz jeszcze za broń chwycić... Megaman X spojrzał na nich nico krytycznie zza oparcia kanapy -Zero... Ty i walka? Znowu? Weź... Capcom tyle raz już Cię wskrzeszał, że to aż prze... -Więc nie zaszkodzi im raz jeszcze! - odparł Zero. -WEŹCIE MNIE! JESTEM MESJASZEM! HAHAHAHA! - wydarł się dziko Omega Zero, wyskakując zza telewizora, za którym to do chwili obecnej ninjował. -Zamknij się! - wypowiedzieli się zgodnie obecni. ,,Tylko mu spamowanie dystansowymi w głowie" - pomyśleli. Przyznawali słuszność Omedze... sprawdzał się bowiem, przynajmniej z założenia, w bitwach drużynowych - jednakże, to była sprawa honorowa. Nawet jeśli Ci, którzy staną do walki mieliby przegrać... lepszym byłoby to, niż gdyby w innym składzie, nie oryginalnym, wygrali... Tak więc Zero, wraz z Harpuią, udał się wyzwać owe dwie maszyny... ciekawi jedynie, czy - skoro owe Gundamy walczyły przeciwko sobie jak Zero i Harpuia, to jako i oni teraz, zechcą walczyć pod jednym sztandarem... Rzucają im wyzwanie, jako ja rzucam Horemu i Sakadetsu. 2 vs 2 Team Gundam vs Team Megaman Przyjmujecie je, zgadzając się walczyć wspólnie w imię wybranej prezentowanej przez się serii? Na podkład proponuję utwór specjalnie zachowany na taką okazję...

    http://www.youtube.com/watch?v=rzfNGy9MptU

    Potemkin vs Drizzt

    Trzecia postać Spinwide' a? No, zobaczmy kogóż to ma.. mm... NAJS. Zarówno postać jak i cała walka. Zwłaszcza piękne finisze - nie byle jakie, randomowe ciosy, a porządne, długie sekwencje... bądź też miażdżące - w wypadku Potemkina. Ciekawą atrakcją była tu znikająca.. pantera? Drizzta... ot. na tuż przed rozpoczęciem poszczególnych rund...

    Lucy vs Nero

    Początek jest świetny. Oboje się ,,kłaniają". Heh.. A tak w ogóle to: Yay! Nareszcie... w 1:13 ktoś się chyba za wcześnie uśmiechnął... spodziewałem się innego końca po zobaczeniu jak to znowu nadeszła bardzo krótka walka. A jednak... go on, DMC chars! Woohoo!

    Czarodziejka z Księżyca vs Kula

    Nowa wersja Kuli. Ciekawe... walczy praktycznie równie dobrze. Walka trzymała w napięciu. Pod koniec drugiej rundy byłem prawie tak zafrasowany myślami o tym co będzie dalej jak sama Usagi z 1: 51... choć nie powiem - gwiazdą była tu jednak bardziej Kula, ze względu na liczne nowe kombinacje, które prezentowała - jedna po drugiej.. Ulubiony moment: cios użyty min. w 0: 15...

    Model z vs Vergil

    Ta walka dzieli się właściwie na dwie części... ta do 1:07 oraz czas po nim... nie potrzeba tu wiele komentarza. W podobny sposób ginęły już i inne postacie.. 0:45 - 0:47 i 1:40 - 1: 42 - teleportacja przed rozpoczęciem walki...? 1:25... Vergil, pijany demonicznym pałerem. XD Ta wersja modelu Z jest jeszcze bardziej nastawiona na ofensywę.. jeśli to możliwe.. z pewnością jednak nie posiada możliwości blokowania, podobnie jak Omega i Harpuia. Jednakże, jego podstawowe ataki są osłabionymi specialami standardowej, czerwonej wersji... ciekawe, jako, że jest to zdecydowanie ,,zła", opętana przeróbka Modelu Z, (rzuca się w oczy typowa aura) jednakże podobnie do standardowego Modelu Z, korzysta z dającego mu pasywną ochronę, zabarwionego na szaro... pancerza...? Zastanawiam się, czy było to inspirowane czarnym pancerzem Zero jeszcze z Megamana X. Ten jednak chyba zwiększał siłę ataku, a nie obrony... trza mi będzie to sprawdzić. No i zabarwiony na fioletowo miecz - podobny do tego władanego przez Zero w tym specyficznym pancerzu - daje do myślenia.. Mm.. może inaczej by to wyszło, gdyby zadziałał którykolwiek z ofensywnych speciali Modelu Z, zastosowanych na niewrażliwym w czasie ,,trybu gniewu" Vergilu.. Wiecie co myślę sobie teraz, patrząc na Vergila, spamującego cios Helm Breaker' a? (łatwo się chyba domyśleć który to, prawda?) Dorwał działo portalowe i spada po prostu z góry na dół...

    Deadpool vs Mario

    Bardzo wyraźnie przejawia się wyższość Deadpool' a przez jego czystą częstotliwość i różnorodność zadawanych ciosów... no i te jego zachowania po wygranej... bezcenne. Mario stanął naprzeciw naprawdę ciężkiego oponenta, lecz wcale nie zamierzał odejść niezapamiętany... ciekawi mnie jedynie dlaczego w pewnych momentach walki ubywało mu z paska mocy, kiedy to bynajmniej nie czynił żadnych specjalnych ciosów... czy może to po prostu były nie akcentowane, jak to jest przyjęte u innych? Nie jestem pewien co mógłbym tu jeszcze dodać...

    Joker vs Hyoga

    Zakończenie pierwszej rundy... no koń by się... kuc by się uśmiał. Naprawdę. Zakończenie drugiej rundy - od 2:55 do 3:02 pokazuje świetnie jak potężnym narzędziem zamrażającym dysponuje srebrnozbrojny. Gdyby zamiast atakować, jak mu AI nakazuje, ładował energię, naprawdę wiele by zyskał. Ciekawe jest tu także to, że najwięcej energii Joker uzyskuje nie atakując, a... śmiejąc się! To właśnie jego ładowanie energii, nie przejawiające się żadną aurą rodem z DBZ. Sprytne, nie...? Finał to już po prostu praktyczne wykorzystanie jednej z najlepszych broni w arsenale Hyogi... nic dodać, nic ująć. Zapauzujcie w 3:23. Aktorzy.. czy może raczej gwiazdorzy przed publicznością - nie zgodzicie się? Z Jokerem trzymającym mikrofon i Hyogą.... eee... mm... robiącym za baletnicę? Zatrzymajmy się na byciu tancerzem... Anyway. Gratulacje, złotogrzywy!

    Ichigo Mugetsu vs Alucard

    Ummm... mam pytanie. Czy Łowca Wampirów wygrał choć jedną walkę? Nie wydaje mi się bowiem, aby było to nazbyt prawdopodobne... nie jest postacią na tyle żywiołową, bądź potężną, by sprostać innym, ambitnym w boju... dzięki promieniowi Ichigo pierwsza runda - równie pełna skoków i uników co druga - nie trwała aż tyle... moje zainteresowanie drugą rozniecił jeden moment... skok Alucarda z 2:08. Chciał widocznie chłopak przełamać rutynę i skoczyć niczym pijana Bestia Konohy... Co do reszty pojedynku - raczej nie zachwycający. To postacie nie dobrane do siebie pod względem możliwości. Niestety.

    Roronoa Zoro vs Killer Bee

    Początek - drzemka Zoro jest przerwana przez kiepskie, powtarzające się wypociny ogoniastego... też bym się zirytował. Zoro nareszcie miał szansę w pełni się wykazać, nie będąc przy tym zasłanianym przez gwiazdy większego formatu... w bardzo dosłownym znaczeniu tego zwrotu. Mm... czy to tylko ja... czy też może ktoś jeszcze uważa, że skoro Brat Raikage ma te osiem ,,szpanerskich mieczyksów" to mógłby pomachać na raz więcej niż jednym? Each... po pierwszej rundzie dało się już określić zwycięzcę. Definitywnie.

    I-no vs Venom

    Nie no, pięknie... walka z werwą. Ot. ,,Wlazł kotek na płotek i mruga. Ładna to piosenka niedługa". Tyle, że w iście dzikim wykonaniu. Coś na kształt... ,,Wstrząsnął światem kot, rock&rolla czując moc" 0:45 Ej no. Spójrzcie tylko na te ich słodkie twarzyczki. Wyrażają tak jasno tę kaskadę pięknych emocji, które przez nich przepływają... niewątpliwie pasują do siebie, prawda...? 0:50 - I-no się popisała. Venom poderwał ją w górę do aeriala, a tym czasem sam spadł, zeszczelony... 1:15 - czy ta siła speciala nie jest już lekką przesadą? Gundam ma bodajże mniejszą przy finisherze, a nie jest aż tak opresywny... choć nie no - G.G. jest postacią zrównoważoną, zatem by się nawet wyrównywało... niemniej jednak, kwestia speciala pozostaje... nawet jeśli wziąć pod uwagę długą trasę, jaką przebył zależny siłą od niej potok wiruso - węży..

  12. Tak. Zdecydowanie musiało mi się coś stać, posealorze. ; ) Znalazłem się w sytuacji, w której dwa dni praktycznie do forum nie miałem szansy dosiąść, a trzeciego (czyt. wczoraj) przez chwilę, w czasie której mogłem, fizycznie nie zdążyłem tu odpisać. Och. Napisałbym jeszcze jakiś komentarz co do tego ,,co naprawdę działo się w domu"... teraz publicznym.... skoro nikt z niego nie korzystał, zatem wszyscy... ze ,,strażnikami" przed drzwiami. Ekhm. Ale muszę lecieć. XD

  13. Pierwsze wrażenie... wszedłem do klubu. Słyszę typową, klubową melodię... o ile można to, rzecz jasna, tak nazwać. Dosyć specyficzny utwor - słuchając go nasuwa mi się na myśl parę mglistych wspomnień. Ogółem - ciekawy, warto było go wysłuchać. Jednakże, nie należy do tych, które konkretnie zachęcają do ponownego wysłuchania. Przynajmniej w mojej, skromnej, opinii. W skali ogólnej, dałbym temu koło czterech do pięciu na dziesięć... lecz nie jest to w pełni obiektywna ocena. To trochę jak porównywanie grywalności Warhammera i Tetrisa... to drugie może być bowiem wręcz doskonałe w swej kategorii. Jeżeli zaś o nią chodzi, sądzę, że ma ocena oscylowałaby koło 6-ki, raczej z tendencją zwyżkową. Co się zaś tyczy mojej propozycji utworu do oceny, to przyznam szczerze, że nie jestem pewien, czy mógłby on podchodzić pod te kategorie muzyki... niemniej jednak, przeczytałem tych parę zasad tyczących się działu... zatem mam chyba jakieś podstawy, by wierzyć w to, że mnie za to nie zliczują... prawda? Szczerze interesują mnie Wasze opinie na temat muzyki, którą chciałbym się podzielić...

  14. Też się cieszę. Po walce z Bardockiem - marionetką wiem, że owy Goku nie jest niczym szczególnym. :cGfSS: Pozycja Harpui pozostaje nie zagrożona. :HLihR: PS: Do następnej walki Modelu Z poproszę o podkład umieszczony w poście, wraz z którym został wprowadzony do gry.

  15. Ano, w sumie chyba 8... Mag nie został zidentyfikowany, ale jedynym, który w tej historii był wymieniony jako cielesny magus mrokus był nasz stary (młody) znajomy, Rohenowaty. Zatem... może to właśnie on? Dar Bogów wymiata. Tyle, że Lea miała podróbkę z Crunchipsów.

  16. Witaj ponownie, Faithcio.. Yup. Shan Muir. Choć nie pamiętam, by na drugie miała ,,uzdrowicielka z Liannon..." ACH TAK! Racja. Posealor pewnie sięgnął po jej imię z chrzcin, które nie widnieje w kartotece. Skubany... 10 planów jednostek, jeśli mnie pamięć nie myli..

  17. Po I - serio masz dziwną wersję bo u mnie ten goku jest praktycznie nie do trafienia i robi takie combo, że mała bania.

    A więc to ta~akie buty nam przygotowałeś? Hah, dobrze, że się sam przyznałeś. :rd9:

    Mm... skoro już mamy miec rematch, to ja także poproszę o inną wersję Bardocka... tę widzę po raz pierwszy w życiu i muszę szczerze powiedzieć, że jest kijowa... :TWcU3:

    Nie żeby ta, o którą mi chodziło była jakaś przebajerzona - ale jednak...

  18. Powiem tyle - zdecydowanie Sakadetsu lubi robić niespodzianki co do tego, które wersje postaci wystawia do gry... nie powiem, żeby mi się to nie podobało, ale... :5jsSt:

    Zaskoczyleś mnie także tym jak to obu postaciom dałeś bardzo wysokie obrażenia, po walce, w której obaj zadawali stosunkowo niewiele... no, pomijając, rzecz jasna, speciale Supermana.

    możesz wyzwać uchihe czy Lucy zero problemu

    Poprzez ciągłą styczność, niczym Twili z książkami... Zaczynam widzieć świat inaczej. :twilight3:

    Niemniej jednak, moment z 1:00 do 1:05 mnie rozwalił... :rainderp: Nie żałuję ani trochę zmarnowania energii na tego speciala...

    No i bezwzględnie muszę wspomnieć jak to podoba mi się kwestia tego, że Zero w tej wersji może utracić swoją broń, walcząc ze zmniejszoną skutecznoscią - jedynie za pomocą pięści i pistoletu - do czasu jej odzyskania... realistyczne to.

    Komentarze do poprzednich walk:

    Lucy&Alucard:

    Kiedy zobaczyłem, że walka trwa mniej niż półtora minuty - uznałem, że znam zakończenie. Miałem rację... biedny Alucard, przyszło mu własną krwią się krztusić...

    Pain&I-no

    Czy mi się zdaje... czy prawie całą walkę ninja ten poświęcił na ładowanie chakry... po zakończeniu procesu ktorego, nie walnął żadnego ,,super-d*per-ultra-giga-speciala", tylko kontynuował obrywania aż do niepzytomności. Gosh... zapatrzyć się w kobietę...

    Dodgers&Ulqiora

    Mm... pomimo tego, że została przerwana, mogę rzec, że ciekawą postacią w mugenie okazuje sie być ten nasz kaczorek... no i wspomnę też, że cieszę się z faktu wzięcia aktywnego udziału w walce wręcz przez skrzydlatego.

    Hulk&Hyoga

    Oj, blondi - musiałeś mieć ustawiony naprawdę ostry handicap, by móc walczyć na równym poziomie z Hulkowatym... przeżyć tyle ataków... zlinczuj mnie, ale wiele więcej chyba nie dodam w tej kwestii. :rd9:

    Yugi&Potemkin

    Wielokrotne użycia karty Boga... Yugi przeszedł samego siebie.

    Także w kwestii przyciskania do ściany biednego ogra.

    A co do jego stylu wal.... zaraz. Czy mnie oczy mylą...?

    1:21 - Yugi... co Ty do...? :twilightconfused:

  19. Superman jest w walce wręcz cienki jak dupa węża.

    Istotnym elementem było tu także to, że supcio był zdecydowanie większy i część jego cisoów przelatywała wysoko nad Giro... choć to itak nic w porównaniu z jego lotem nad moją postacią...

    Zresztą mam wrażenie jakby ten Model Z był leciutko niezbalansowany, czytaj OP.

    Oppressive/overpower? No nie wiem... po skontrastowaniu z Lucy, czy Uchichą wyjdzie zaledwie przeciętny... Goku zupełnie inną ligą.

    Zróbmy sobie rewanżyk z Omegą, daję Supermanowi ostatnią szansę

    Jak sobie życzysz. Będzie tak jak miało być... nie powiem - obawiam się o niego po zobaczeniu czystej siły ognia i pola rażenia Twego ,,latającego comba". Jako, że - w porównaniu do Modelu Z - Omega to raczej nieruchawa postać..

    Edit:

    No i nie powiem - to co robił Superman bardzo działało mu na rękę. Pchał się prosto na tę krótkodystansową postać... pod koniec dał sie nawet pod ścianę zagnać..

  20. Ciekawe... zwłaszcza, że - choć ja zadeklarowałem chęć wprowadzenia do gry Modelu Z, to później zgodziłem się na prośbę El Sadzonki wystawić do walki Omegę... no, powiem tyle - Omega jest tu raczej tym silniejszym, więc... Sadzonko - jeśli nie jesteś usatysfakcjonowany - napisz, proszę. Spinwide: Jest postacią nastawioną na walkę w zwarciu. Nie tak jak Omega, posiadający umiejętności walki w zwarciu jak i na dystans, bez gustowania w którymkolwiek z tych rodzajów. Nie potrafi przez to także składać kobosów... Tyle. Owszem, Model Z efektownie odbijał się od ścian i (w tej walce - głównie w drugiej rundzie) używał swego podstawowego speciala, by unikać straszliwego ognia zwykłych ciosów Supermana. Sądzę, że z Gutsem byłaby to zupełnie inna bajka - zważ na krótki zasięg większości ataków Modelu Z. Pole rażenia miecza Gutsa wykluczyłoby go z gry - o ile ten nie dostałby się za pomocą wybycia ze ściany... sam nie jestem pewien jak by się to potoczyło. Obstawiłabym raczej wygraną Gutsa, ale... kto wie? Trza nam będzie to kiedyś sprawdzić, nie?

  21. A ja bym zaproponował konstelację w kształcie... gwiazdy. By przypominała Scootie, że niezależnie jak mocno pojedyncza by świeciła, dopiero wraz z innymi tworzy piękną całość... Edit: Najlepiej chyba trójramienną... z dosyć oczywistych względów. Edit #2: Choć nie jestem pewien, czy to za bardzo nie nakieruje oglądających na tę bardziej oczywistą interpretację symbolu... chciałbym, aby ta konstelacja odnosiła się zarówno do jej przyjaciółek, jak i jej idola...

  22. Niech będzie Omega. Zrównoważony czyli przeciętny pod każdym względem, a więc bez silniejszych punktów - no, przynajmniej tak zakłada moje życzeniowe myślenie. :D

    Sprawdź go, jeśli chcesz. Dwie walki już stoczył... jedną oficjalną przegrał, pojedynek wygrał...

    Podkład muzyczny pozostawiam Tobie, ilekroć ja wybierałem i tak nie był brany.

    Mm.. może coś takiego, ukradnięte Supermanowi, gdy okulary czyścił? :rainderp:

    (Nie sądzę jednak, by było to najlepsze z możliwych... jeśli masz pomysł na coś dobrego, nie wahaj się tego zastąpić.)

    MacTavish:

    Jest ktoś, kto chciałby wypróbować postać na jeszcze tą rundę lub następną? Jeśli tak to mogę się z nim zmierzyć. Jak co, ja wystawiam Goku- wersja HR

    Co powiedziałbyś na walkę ojca i syna?

    Wystawiłbym na próbę mego ulubionego spośród Saiyan, Bardocka.. (Kto wie? Zastąpi model Z? Może wejdzie w kolejnej turze?)

    Miałbyś coś naprzeciw takiemu podkładowi?

×
×
  • Utwórz nowe...