W końcu wyjaśniło się wiele rzeczy. Może niekoniecznie dokładnie to, co chciałem, ale... i tak było to interesujące. Przede wszystkim, choć było to najmniej istotne ze wszystkiego, Ditzy była klaczą... Kiedyś... Dwa - wyjaśniło się, dlaczego porozumiewa się z innymi za pomocą pisma.
No i trzy - pociąg przybył do Nowej Appleloosy. Niestety wciąż nie wiedziałem, jak długo tutaj został, zanim ruszył dalej w kierunku swojej stacji końcowej - Manehattanu. Co prawda wciąż jego położenie pozostawało zagadką, jednakże pojąłem teraz, że ci wszyscy poszukiwacze, włącznie ze mną, przeczesywali złą część Equestrii. Legenda mówiła wszak, że zaginął pomiędzy fortem Central a Starą Appleloosą. Wyglądało jednak na to, że pociąg zajechał znacznie dalej... Tylko gdzie...?
Tak czy siak, wiedziałem, że wizyta w ratuszu mnie nie ominie. Musiałem dowiedzieć się jak najwięcej...
"Może zachowali jakieś rozkazy czy wzmianki o nim, kiedy tutaj dotarł..." pomyślałem, spoglądając na ghula-sprzedawczynię.
- Cóż... przykro mi słyszeć o twoim języku - odparłem. - I dziękuję ci za informacje... I... wiesz co? Zamiast kasy, daj mi za te monety kilka nabojów do strzelby, bardziej się mi przydadzą...