-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Cieszę się... że to ona... tutaj jest. Więc jak zawsze po chwili zaczynam ją KONTROLOWANIE łapczywie lizać po pysku. Tym razem nie stracę przytomności.
-
Ślinie się z wystawionym jęzorem na zewnątrz. A tak w ogóle gdzie jesteśmy? Chyba gdzieś trochę poza miastem. Tak czy siak ślinie się i z jęzorem wystawionym mrużę oczy.
-
Spędzę czas z Inferno. Ona ma zagadki na dołączenie do mojej świty. Tak czy siak, spędzam z nią czas na poznawaniu jak żyją Ogniste Klacze.
-
- Możecie to przemyśleć. Ja tutaj będę jeszcze 3 dni. Jeśli zrozumiecie, to po prostu dajcie znać - powiedziałem do nich z uśmiechem. - Jak nie chcecie to zrozumiem, ale jak na razie nie widzę innej możliwości.
-
- Mogę wam zapewnić protekcje w Ziemiach Federacji. Wciąż będziecie niepodlegli, bo Federacja to Sojusz. Każdy nasz Dystrykt to odrembne państewko, które ma wspólne wojsko itp. Ja nimi przewodzę, lecz tam są też Gubernatorzy. U was zostanie wszystko, tylko będziecie w naszych granicach. Wtedy będę mógł dorzucić tu nawet Bazę by się upewnić, że Heliopolis nie zaatakuje.
-
- Tak czy siak, od tamtej pory uważają by nie zadrzeć z Federacją. Zaczęli bardziej uważać jak się pojawiłem na tronie bardziej surowy niż przed swoją "śmiercią". Według Prawa ISA, nie możemy wam udzielić wsparcia... chyba, że udzielamy wsparcia WŁASNYM TERENOM.
-
- Wiem jedynie, ze oni się boją Federacji. 57 lat temu, Federacja pod przewodnictwem mojej córki omal ich nie wytłukła w pień. Już mieliśmy zabić tego Worma, kiedy ich przywódca się poddać. Wolał by jego ciężarna żona została powieszona, SAM TO NAWET PROPONOWAŁ, byle nie zabijać worma.
-
- Zostały oddane "Wieliej Larwie". Czyli po prostu zostały zjedzone przez Giant Worma, któremu Heliopolis oddaje cześć. Tak samo było z Federacją.
-
- Przepraszamy za spóźnienie... budzik mi się stopił - powiedziałem dowcipnie i podchodzę do stołu. - Jaka jest sytuacja, czy wypatrzyliście ich słynną "Pielgrzymkę"?
-
Więc idziemy do Infinite. Następnie pukam do jej sali gdzie będzie czekać a potem wchodzę do środka witając się z nią i Ewentualnie z jej dowódcą wojsk.
-
- Cześć - powiedziałem. Następnie wstaje i pozwalam się jej przyszykować. Nie codzień mają one szanse na dłuższe przebywanie z księżniczką. Ja się ogarniam po śnie.
-
Dobra... zmniejszam się. Następnie czekam aż się obudzi. Rzekomo, przez sen też może się przytulić. Tak czy siak czekam. Co do polityki, ją można ogarnąć. Jedynie polityków nie da się zrozumieć.
-
Nom. A ona odwzajemnia tulenie, tz bardziej się wciska we mnie, czy nie za bardzo? Tak czy siak czekam aż się Inferno obudzi.
-
Więc zasypiam mówiąc "dobranoc". No... jutro rozmowa z Infinity jak zabezpieczyć Ogniste Krainy. Mamy sojusz prawda, ale na militarny sojusz, będzie trzeba uzasadnić w Parlamencie ISA (International Strategic Alliance) w Los Pegasus. Federacja należy do Sojuszu ISA więc takie działania musi wiedzieć Parlament. Reszta to wolna ręka.
-
Nieśmiało wchodzę do środka. No, pierwsze uczucie bycia w lawie. Zobaczmy jak ono wygląda. Jak się położę i ocenię wygodę lawy... odruchowo obejmuje Inferno.
-
Więc jakoś się rozkłądam na ziemi i spoglądam na Inferno która wchodzi do swojego "łóżka". Heh... ciekawie jak jest spać w lawie... szkoda, że nie poznam tego. ALe przyznam, spory ma basenik.
-
Staram się nie stracić kontroli. Dobrze, jak skończy to idziemy do Infinity, gdyż trzeba gadać jak mamy przeciwdziałać atakowi Heliopolis.
-
Będę to ograniczać. - Wybacz... że mnie... poniosło... - powiedziałem rozwalony tą sztuczką. Jak ja ją ubóstwiam. W sumie, może mi towarzyszyć w mojej obecności tutaj. Pytam się czy chce.
-
Niech drapie teraz będę czujny. Serio drapanie z tyłu głowy to ja lubię. Jęczę zadowolony.
-
Spoblądam na nią zaszokowany, jednak znów łatwo uległem tym zabiegom na mojej szyki.
-
Wystarczy, że ja jestem. Wciąż tu tak leże i nic nie robię wystraszony. Strasznie jestem okropny. Nigdy więcej nie pozwolę się tam dotknąć.
-
Powoli ją wkładam... starając się nie dotykać tamtych miejsc. Następnie wracam do kąta i tam leże skulony i przerażony. Jestem naprawdę PRZERAŻONY!
-
Kiwam głową. Tak mogę wchodzić do lawy, ale jestem zbyt przerażony by podejść do niej. Okaleczyłem ją, teraz przeze mnie krwawi z wiadomych miejsc.
-
Wciąż jednak spamuje tym słowem załamany. Co ja największego zrobiłem? TO się stało... tak szybko... nie widziałem jak...
-
- Wybacz, wybacz, wybacz, wybacz, wybacz, wybacz, wybacz, wybacz, wybacz, wybacz, wybacz, wybacz, wybacz - powiedziałem kuląc się nad nią będąc w rogu pomieszczenia załamany.