-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez KougatKnave3
-
-
"Wychodzi na to, że masz korzenie tutaj, w Ognistych Krainach. Twoja babcia była ognistą klaczą, twoja mama i ty. Nasz Syn jest JEDYNYM ognistym Ogierem. BTW jak poszło leczenie Deli?"
-
Ja się w międzyczasie zastanawiam jakim cudem mi Twi nie powiedziała o swojej naturze... z resztą... spytam się. Wyciągam PDA i wysyłam do niej SMS z pozdrowieniami i zapytaniem o to czy jest "Ognistą Klaczą"
-
Wchodzę do środka. - Przytulnie - powiedziałem. Wiem, że mnie wybrała od niechcenia, prędzej wolałaby mojego syna. Westchnąłem i siadałem byle gdzie.
-
Nie dziwie im się. W końcu Dash to Ognisty Ogier... a takich ze świecą szukać... a i tak się nie znajdzie. Więc wykonuje polecenia tej klaczy której zostałem przydzielony.
-
"Spokojnie synek. Na pewno cię nie wyrzuci jak nie będziesz chciał" przesłałem mu wiadomość i sprawdzam która godzina. Heh... w między czasie staram się zapoznać z Tą ognistą klaczą.
-
Więc czekam. Znając życie i kurwa moje szczęście odemnie będą szerokim łukiem się trzymać... no chyba, że na odwrót. Tak czy siak, czekam.
-
- Jeszcze jedno... nie mamy gdzie zasnąć, bo nasz transporter został zestrzelony. Czy możemy tutaj przenocować do czasu przybycia wojsk? - Spytałem się. Ciekawe czy to prawda, że... musimy potowarzyszyć im we śnie z osobna. W bąblach śpią, jak dobrze czytałem.
-
- Przyjąłem. Prezydent bez odbioru - powiedziałem i spoglądam na Księżniczkę. - Przyślemy tu swoje wojska które pomogą wam w walce z Wilkami. Kiedyś znałem ich władczynę, ale ostatnimi czasami jakimś sposobem czyha na mój łeb. Skoro chce wojny... to ją dostanie.
-
I co? Jeszcze mnie tam zabiją i co wtedy będzie. - Ostatnio Wilki też mają na mnie chętkę. Powiadomię bazę - powiedziałem i włączyłem komunikator.
- Baza... tu prezydent. Nawiązano kontakt z rasą Ognistych Klaczy. Przyślijcie kilka plutonów, mamy problem z Deadzoną - powiedziałem i czekam na odpowiedź.
-
- Ale czemu mi nie mówiła? Później się jej spytam. Tak czy siak, przyszedłem nawiązać sojusz z wami i wymianę handlową.
-
- Prawda, jak się OSTRO wkurzyła... na przykład jak się okazało, że w całym domu ukryłem broń, to jej grzywa zaczynała płonąć, oczy były krwawe, a sierść biała. Mówiła, że miała to po mamie, ta zaraz po babci i pra babci itp.
-
- Sądzisz, że Twilight jest ognistą klaczą? Nic mi o tym nie wiadomo. Jak wie, to mi o tym nie powiedziała - powiedziałem spoglądając na nią pewny swych słów.
-
- Nazna co? Ja nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z żadną z was jeśli chodzi wam o to. W ogóle pierwszy raz waszą rasę widzę.
-
- Więc? Prawda, ja i Twilight dziwiliśmy się, że umie tak posługiwać się ogniem. Więc co z tym faktem zrobicie?
-
- Jaki mit? - spytałem się. Mam nadzieje, że nie ofiarują go jakiemuś bogu... jak tak, to raczej nie będzie on zbyt zadowolony... ja też.
-
- Mój syn. Fire Dash. Te klacze tak go otaczają przez całą drogę, i mówią coś o "Ogniu" - powiedziałem spoglądając na syna a potem na tą klacz.
-
Więc podchodzę... gotowy na atak, bo nie wiem czy słowo "Witaj" nie znaczy dla nich "Siema, dżiwko". Kłaniam się.
- Witaj. Jestem Prezydent Allan Al-Bashir i jestem władcą Federacji Nowej Persji. Przybyliśmy tutaj w celach dyplomatycznych by zawiązać przyjazne stosunki z twoim krajem.
-
I tak i nie. Więc idę za nimi do ich władczyni. No... ciekawe jak ona wygląda... bo władczyni musi się różnić od poddanych. Więc czekam, aż dojdziemy.
-
Spoglądam na żołnierzy i pytam się co sądzą o tym. Mam namyśli Klacze dookoła mojego syna. No... teraz wie, jak ja się czuje z Twi, Lucy i Luną.
-
W ich rasie rzekomo same klacze... a skoro mój syn jest jak by z ich rasy... lecz płci męskiej... - Zaprowadzcie nas do swojej władczyni a ona na pewno wam podzękuje, zapłaci czy co wam tam daje za nagrodę, że znalazłyście kogoś takiego.
-
- Eee... coś nie tak? - spytałem się. Młody alfons. Otoczony Klaczami. Capo pewnie w tym momencie by skomlał zazdrosny.
-
- Prezydent Allan Al-Bashir. To jest mój syn, Fire Dash. Tamci w Czarnych zbrojach to moja straż. Jesteśmy tu w pokojowych celach... myśleliśmy, że chcecie nas zabić, więc dlatego celujemy - odpowiedziałem.
-
- Dobra... robi się mega dziwnie... Idziemy - powiedziałem biorąc Fire'a i idziemy dalej. TO się gapi jak kiedyś Lily. Ma się wrażenie, że spogląda w głąb twej duszy, planując jak zawładnąć twym umysłem.
-
- Synu... cofnij się, wygląda na to że zaraz zaatakują - powiedziałem podchodząc do Fire'a i pomagając mu się cofnąć, nie zdejmując klaczy z Celownika.
[Grimdark]Equestria_Battlefield3: Co się stało? (by peros81)
w Nightmare
Napisano
- Dziękuje - powiedziałem do niej. "Dobrze. Koontynułujcie leczenie Deli, odezwę się jutro. Pozdrów resztę rodziny. Papa :* " Wysłałem wiadomość i zaczynam jeść.
- Jak się nazywasz?