-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Więc podchodzę... gotowy na atak, bo nie wiem czy słowo "Witaj" nie znaczy dla nich "Siema, dżiwko". Kłaniam się. - Witaj. Jestem Prezydent Allan Al-Bashir i jestem władcą Federacji Nowej Persji. Przybyliśmy tutaj w celach dyplomatycznych by zawiązać przyjazne stosunki z twoim krajem.
-
I tak i nie. Więc idę za nimi do ich władczyni. No... ciekawe jak ona wygląda... bo władczyni musi się różnić od poddanych. Więc czekam, aż dojdziemy.
-
Spoglądam na żołnierzy i pytam się co sądzą o tym. Mam namyśli Klacze dookoła mojego syna. No... teraz wie, jak ja się czuje z Twi, Lucy i Luną.
-
W ich rasie rzekomo same klacze... a skoro mój syn jest jak by z ich rasy... lecz płci męskiej... - Zaprowadzcie nas do swojej władczyni a ona na pewno wam podzękuje, zapłaci czy co wam tam daje za nagrodę, że znalazłyście kogoś takiego.
-
- Eee... coś nie tak? - spytałem się. Młody alfons. Otoczony Klaczami. Capo pewnie w tym momencie by skomlał zazdrosny.
-
- Prezydent Allan Al-Bashir. To jest mój syn, Fire Dash. Tamci w Czarnych zbrojach to moja straż. Jesteśmy tu w pokojowych celach... myśleliśmy, że chcecie nas zabić, więc dlatego celujemy - odpowiedziałem.
-
- Dobra... robi się mega dziwnie... Idziemy - powiedziałem biorąc Fire'a i idziemy dalej. TO się gapi jak kiedyś Lily. Ma się wrażenie, że spogląda w głąb twej duszy, planując jak zawładnąć twym umysłem.
-
- Synu... cofnij się, wygląda na to że zaraz zaatakują - powiedziałem podchodząc do Fire'a i pomagając mu się cofnąć, nie zdejmując klaczy z Celownika.
-
Wyciągam rewolwery i celuje w to jak by to się okazało nieprzyjazne... moi kompani prócz Fire'a też tak pewnie uczynią. Czekam na ich pierwszy ruch.
-
Więc jak wszyscy wstaną to idziemy. Włączamy układy chłodzące w Kombinezonach... bo co to była by za przyszłość gdyby w Pancerzach tego nie było? Idziemy przed siebie.
-
Czekam aż się obudzą. I jeśli będzie bezpiecznie, staram się wynieść trochę rzeczy z Wahadłowca. Kurwa, no to komplikacja.
-
Wstaje ciężko. Dla bezpieczeństwa przenoszę kogo się da od pojazdu. Może w każdej chwili eksplodować... I była by kicha z tego.
-
Mocniej się chwytam. Cholera, cholera coś musiało się spieprzyć, oczywiście. Szykuje się na nieuniknione uderzenie.
-
Wstaje i chwytam się czegoś BARDZO mocno. Wciąż Lęk Wysokości mam. Spogolądam na pilota - Co się kurwa stało? Jak to miał być dowcip, to nie był na miejscu!
-
- Najprawdopodobniej... przekonamy się jak wylądujemy i znajdziemy ich skupisko. Z tego co wiemy, MY będziemy ich pierwszym gatunkiem który spotkały. Wcześniej myślały, że są Dominującym gatunkiem.
-
- Według wywiadu to Kraina Ognia i żyją tam istoty z twoim potencjałem. Plotka głosi, że to są same Samice. Pomyśl. Jesteś JEDYNYM Ognistym Ogierem we wszechświecie...
-
Więc biorę Fire'a, mówimy cześć i wsiadamy na statek i lecimy w to miejsce. - Podekscytowany? Lecisz do miejsca gdzie będzie wiele istot jak ty - powiedziałem spoglądając na Fire'a podczas lotu.
-
Więc dzwonie do roboty, żeby dali mu wolne. Wytłumaczam im jakąś sytuacje... powinni dać mu wolne. Następnie udaje się coś robić i na transport.
-
BUdzę go - Do roboty chyba, nie? - powiedziałem potem jak nastanie godzina, udaje się do wahadłowca. No... czas zacząć misję Dyplomatyczną.
-
Nią się Luna zajmie. Informuje Deli o wyjeździe służbowym i ŻE NA PEWNO WRÓCĘ. Max miesiąc powinien mi to zbawić, nie dłużej. Chyba...
-
- Wypadało by wziąć Dasha. Przydał by się jeśli dojdzie do spotkania z Fauną którą będzie można oswoić BEZ ZABIJANIA jej.
-
Proszę Lunę by się tym zajęła. - Dlatego lecę tam w towarzystwie Czarnych Strażników. Wrócę... poza tym to moje obowiązki jako władca tego narodu.
-
Odwzajemniam bardziej czule. Ta satysfakcja, że najpiękniejsza Samica jest moją żoną. Idę poinformować resztę... znając życie Twi się mnie przyczepi i nie puści.
-
- Nie wiem. To misja typu "Leć Sam". Za kilka godzin mam Wahadłowiec tam. Ciekawe co tam spotkam - spojrzałem na nią z uśmiechem.
-
Nie wiem... - Jest zadanie. Mam lecieć do ziem ZA DeadZoną. Z tego co satelity złapały... to wulkaniczna część planety - powiedziałem spoglądając na PDA.