Odbezpieczam rewolwer - Oj wierz mi... ja tam i tak zamierzałem iść - powiedziałem po czym idę się dozbroić. Karabin, amunicja, Rewolwer i kombinezon. To co będzie potrzebne.
- Co?! Bronisz tego stwora? On może... zaraz. Czy to jest... Delicate? - spytałem się patrząc. Jak nie, to kontynułuje ostrzał, ale... to miało by sens.
Więc mogę... ładuje amunicje z Czarnego Metalu i strzelam w pająka. Dla bezpieczeństwa nie strzelam w miejsca gdzie by ten pająk mógł by ją trawić itp.
Celuje w nią. - Jak mniemam wzięła Deli, tak? - powiedziałem jak bym wiedział o co chodzi. Po co innego miała by tu przyjść.
- Ostatnia porażka niczego cię nie nauczyła?
Pierdole to. Nie zostawię jej tak. Myślisz że powiem "Trudno. Próbowałem" a potem odejdę? Jesteś kurwa W POWAŻNYM BŁĘDZIE! Jeśli okno nie jest pod ogniem to je rozwalam i przeskakuje. Jak pali się, to szukam innego wejścia.
Wbiegam tam i ratuje Aliego i Deli. Nie było mnie 100 lat, nie pozwolę by Deli zginęła. Prędzej ja zginę niż ona. Szukam ich a następnie ich wynoszę jeśli nie mogą.
Wystraszony wybiegam z Domu i biegnę tam. Arachnia zrobiła pożar w zemście za to że ONA zrobiła coś złego? TO debilne. I się dziwi, że nikt jej nie lubi.
Więc wstaje... biorę pistolet z biurka i idę zobaczyć co się dzieje. Mam złe przeczucia o co może chodzić, ale muszę zobaczyć. Tak czy siak, muszę być ostrożny.
Zakupy... może spacer z Lucy potem. Mam nadzieje, ze niczego się tym razem Arachnia nie zepsuje. Ech... Jeśli Lucy chce to może iść ze mną na zakupy, i zalatwimy też ten spacer.
- Wybacz...